Wchodzę, patrzę i jest temat na który mogę coś powiedzieć!
4 stycznia br. po 23 latach palenia rzuciłam. Pierwsze dni przetrwałam na plastrach, a potem jakoś poszło. Wczoraj minęły 4 tygodnie. Jak na kogoś kto palił jak miał 40 st. gorączki, kto palił na największym kacu, kto prawie że złaził ze stołu operacyjnego, żeby tylko zapalić - te cztery tygodnie to już dużo. Czy wrócę do tego nałogu? Chyba nie... Jak sobie pomyślę, że miałabym jeszcze raz przechodzić to rzucanie... To chyba podziękuję
![Wink :wink:](./images/smiles/icon_wink.gif)
Ale plastry mogę polecić. Chyba każdy kto jest naprawdę uzależniony powie, że przy rzucaniu najgorszy jest taki pewnego rodzaju niepokój, poddenerwowanie (bez kija nie podchodź do kogoś takiego!!!). Po przyklejeniu plastra tego nie było!
Pozdrawiam
Kaśka