Witam!
Moje doświadczenia z wysiewem pigwy pospolitej są następujące:
W październiku 2016 spośród wielu leżących pod drzewem na sąsiedniej, zaniedbanej działce wybrałam najokazalszy i najbardziej dojrzały owoc pigwy. W domu położyłam go na parapecie kuchennego okna, a gdy uzyskał zdecydowanie żółtą barwę (po ok. 2 tygodniach), rozkroiłam go i wydobyłam nasiona. Spośród nich wybrałam kilka najzdrowszych i największych i... wetknęłam je do dobrze wilgotnej ziemi w średniej skrzynce balkonowej - całość zostawiłam na balkonie, w zacisznym miejscu pod ścianą, przykryte kawałkiem dykty.
Ku mojemu zdziwieniu wczesną wiosną okazało się, że nasiona wykiełkowały. Odsłoniłam je, przeniosłam do mieszkania i umiarkowanie podlewałam. Po ustaniu przymrozków przesadziłam 5 zdrowych sadzonek do oddzielnych doniczek (każda 8 cm średnicy) i w celu zahartowania roślinek zaczęłam w cieplejsze dni wystawiać je w ciągu dnia na zewnątrz w osłonięte, jasne miejsce.
Obecnie sadzonki pigwy mają po ok. 10 cm, są ładne i zdrowe. 3 z nich już oddałam znajomym. Pozostałe 2 sztuki postanowiłam zatrzymać i jesienią (o ile osiągną wysokość 20-25 cm) wysadzę je na stałe miejsce na działce.
Z tego, co wiem, pigwy stanowią bardzo dobrą podkładkę pod grusze. A poza tym preferują lekko kwaśny odczyn podłoża, co w moim przypadku jest bardzo ważnym atutem (mam na obrzeżach działki siedem 50-letnich świerków, co eliminuje spod upraw sporo powierzchni). Zatem planuję jedną zachować w oryginale, zaś drugą przeznaczę do okulizacji gruszy w przyszłym roku.
Sorry, ale moim zdaniem, jeśli już coś się zaczyna, to i kończy. Dla użytkowników tego forum hodowanie roślin powinno być co najmniej przyjemnością, żeby nie powiedzieć wręcz pasją. Pytanie, czy warto się w to "bawić", skoro wiadomo, że najprawdopodobniej wysiew oznacza ożywienie nowej, znanej rośliny - uważam za niestosowne.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie