Z końcem kwietnia kupiłem sadzonki około 3 letnie Miskanta Malepartus. Gdzieś w okolicach 1-3 maja sadzonki zostały wsadzone do prostokątnej donicy 7 metrowej w rozstawie co około 70-80cm.
3 sadzonki pozostawiłem w doniczkach.
Na miskantach przesadzonych do donicy zauważyłem, że po kilku dniach zaczęły się robić suche końcówki liści.
Egzemplarze w doniczkach plastikowych, w których miskanty zostały zakupione wyglądały lepiej. Jednak 3 dni temu również i te 3 sztuki wsadziliśmy do donicy prostokątnej i zaobserwowałem już to samo czyli końcówki liści robią się suche, a były cały czas ładne.
Wszystkie miskanty sadzone do tej samej ziemi - zwykła ziemia ogrodowa zakupiona w OBI.
Miskanty są w miejscu gdzie często dość mocno wieje, przez co zauważyłem też, że niektóre liście są połamane - zapewne przez wiatr.
Moje pytanie: Co może być przyczyną przysychania końcówek liści? Czy te miskanty potrzebują trochę czasu by zaadoptować się w nowym środowisku i w nowym miejscu do którego zostały wsadzone?
Podlewam przeważnie 2-3 razy dziennie w dni kiedy nie pada. Rano, w południe i wieczorem.
Według mnie to albo przymrozki je przymroziły, bo było kilka nocy na lekkim minusie pod koniec kwietnia i na początku maja i moje miskanty rosnące na nieosłoniętym stanowisku też mają takie właśnie uszkodzenia mrozowe na końcówkach liści, albo też twoje miskanty mają za mokro. Czy doniczki mają od spodu otwory, żeby nadmiar wody mógł wypływać?
Nie lubię hortensji, zimy i śniegu oraz pastelowych kolorów w ogrodzie.
Nie potrzebują podlewania - jak rosną w gruncie. W donicy nie częściej niż raz na tydzień. Odpływ w donicy MUSI być inaczej zgniją. Z moich spostrzeżeń wynika że roślina podsuszona łatwiej się podniesie niż ta przelana.
Gdzieś doczytałam, ze zebry wybarwiają paski później, o tej porze roku niewiele różnią się od pozostałych miskantów. Musiałam przeoczyć to w zeszłym roku.
„Wpatrz się głęboko, głęboko w przyrodę, a wtedy wszystko lepiej zrozumiesz.” Albert Einstein
Pozdrawiam, Joasia