Witam wszystkich gorąco, a nawet upalnie

Temperatura bardziej wakacyjna niż majowa ostatnio. Robi się niebezpiecznie sucho. Dzisiaj była burza pod wieczór, ale deszczu zbyt wiele nie przyniosła
Od paru dni z uwagą śledziłam wyścigi różane. Kilka róż szło łeb w łeb, ale wyścig o pierwszego kwiatka wygrały 2 róże -
Little Artist i
Souvenir du docteur Jamain . Obie to zeszłoroczne nabytki. W zasadzie palma pierwszeństwa należy się tej drugiej, bo maluch spędził część zimy w altance i jako pierwszy zawiązał pąki. Doctorem jestem zachwycona wręcz. Kwiat pięknie zbudowany, aksamitny, o niesamowitym kolorze i do tego cudnie pachnie.

-
Little Artist - niestety jako pierwszy też złapał już plamistość, choć w zeszłym roku był bardzo odporny

-
Souvenir du dr. Jamain - w zeszłym roku był raczej "bidą" a teraz pretenduje do tytułu miss
Wielbicielki róż pewnie mnie potępią, ale ten ten pierwszy kwiat "wylądował w wazonie" i cieszy me oczy przy komputerze.
Elu czosnki są łatwe w uprawia i jest ich całe mnóstwo. Każdy może wybrać coś dla siebie. Ponoć mają dobry wpływ na inne rośliny. Co do kwiatów kielichowca, to ma takie dość ciemne i nieduże. Większe, ale białe ma kielichowiec chiński. Choć ten nie wiem czy nadaje się do naszego klimatu. Może miałaś na myśli kielisznika...Ten ma stosunkowo duże, jasnoróżowe kwiaty. Nazwy podobne.

- etykieta z mojego kielisznika
Grażynko ten kredens też mi się bardzo spodobał. Myślę, że warto coś podłubać jak masz z czego. Owady będą Ci wdzięczne. U mnie to chyba właśnie Rose de Rescht wygra w konkurencji "najwięcej pąków i kwiatów". Wygląda niesamowicie. W zasadzie dopiero teraz mogę na własne oczy docenić przewagę róż krzaczastych i historycznych nad wielkokwiatowymi.
Halinko dziękuję za zidentyfikowanie czosnku. Sama nie wiem skąd go mam. To raczej jakaś biedronkowa pomyłka, bo nie przypominam sobie bym go kupowała. W notatkach też nic nie znalazłam. Cieszę się, że liliowce kwitną i sprawiły Ci radość. One należą do twardzieli i chyba w każdej sytuacji sobie poradzą. O domku dla owadów pomyśl koniecznie. Co raz częściej można kupić gotowe.
Powiem szczerze
Kasiu, że zasiałaś we mnie wątpliwości w temacie kielichowca. Nawet nie wiedziałam, że istnieje plenny. Czytałam tylko o chińskim. W zasadzie nie upieram się co do nazwy mojego. Dostałam go jako wonny, ale może być plenny. Zaciekawiło mnie kiedyś, że niektórzy opisują jego zapach jako korzenny a inni jako zapach truskawek. Mój zdecydowanie pachnie jabłkami, ale tylko w czasie kwitnienia. Zapach jest naprawdę intensywny.
Dorotko moja córka też się bała owadów jak była mała. Miała kilka nieprzyjemnych przygód z nimi w roli głównej. Teraz już jest dorosła, ale wciąż nie przepada za nimi. Szkoda, że moja imienniczka jest z tych bojących. Nie ułatwia jej to życia na działce, ani Tobie. Może kiedyś z tego wyrośnie. Życzę Wam tego. Kleszcze to zupełnie inna bajka. Kontakt z nimi nie boli, ale może być niebezpieczny dla zdrowia i życia.
