Witam.
Szybka historia naszych kwiatków jest taka..
Mały storczyk jest z nami od kilku lat. Przytargał go do domu mąż, gdy znalazł totalnie "zabitego" wyrzuconego na mróz (spędził tam dużo czasu). Wyglądało to fatalnie, ale jak widać przeżył i nawet zaczął coś puszczać (śmiejemy się, że zobaczył jak to się robi gdy pojawił się ten drugi

). Chociaż przez te lata co puścił jakiś liść, tracił następny i tak w kółko. Teraz znowu zaczyna żółknąć dolny
Wyglądało to już całkiem fajnie, ale gdy wyjechaliśmy na dłuugie wakacje okazało się, że ostatnie trzy tygodnie będzie musiał przejąć podlewanie ktoś inny i zalał nam wszystkie kwiatki
Ucierpiały i storczyki a szczególnie ten biedak, ponieważ stał w doniczce bez odpływu a zastępczy podlewacz uznał najwyraźniej, że się nad biedakiem zlituje i wlał mu wody
Druga rzecz, to fakt że ziemia była tak mokra, że namnożyło nam się muszek (ziemiórki chyba to są). Są wszędzie łącznie z ziemią storczyków i myślę, że też im nie pomagają.
Zrobiłam zdjęcie korzeni - doradźcie co z nim zrobić.
Drugi też z odzysku, ale nie zdążył wylądować na śmietniku i dostaliśmy go w super stanie. Pięknie kwitnął.
Jest z nami od początku czerwca i niestety już swoje przeszedł. Na czas naszego wyjazdu (trzy miesiące prawie), stał na oknie w sypialni, później wylądował (docelowo już) w kuchni, ale na stole i tutaj zaczął puszczać łodygi/pędy (nie wiem jak to się nazywa

) i kwitnąć, ale musieliśmy na chwilę postawić go na oknie jakiś metr dalej i zaczęło się z nim dziać to co widać na zdjęciach. Kwiaty zasychają i co gorsza żółkną pędy
Stanął znowu na stole kilka dni temu, ale zostać tu nie może. Możemy za to zrobić im półkę nad stołem i nie ruszać biedaków.
Okna mamy na południe i mieszkamy w Skandynawii, więc latem miały niemal całą dobę jasno, teraz głównie sztuczne światło.
Na parapecie będą narażone na ciepło grzejnika (niewiele, ale jednak grzać trochę trzeba), więc raczej ta półka wydaje się być najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Raz na jakiś czas robimy kąpiel, ale szczerze mówiąc nie wiem czy w okresie kwitnienia nie powinien mieć częściej wody. Przyznaję, że nie znam się na tym kompletnie i gdyby nie fakt, że one straciły domy to pewnie nie mielibyśmy storczyków, ale jak już są to chcemy dla nich jak najlepiej i wręcz zaczynam lubić ten gatunek
Mamy nowe doniczki i wewnętrzne i zewnętrzne (na zdjęciu duży jest wsadzony do nowej zewnętrznej), oraz ziemię do storczyków i myśleliśmy, że je przesadzimy i damy spokój na dłużej, ale nie chciałabym ich zabić teraz jakimiś głupimi manewrami.
Podpowiecie co zrobić z tym przesadzaniem, z tymi pędami itp?
Nie dałam zdjęcia korzeni dużego, (tylko przez doniczkę), bo boję się go przesadzać przed Waszą opinią, a będzie mi go ciężko do tej doniczki wsadzić z powrotem. Jak będę miała przesadzać, to zdjęcia porobię i wstawię na pewno, bo zakładam że teraz to najważniejsze, chociaż jak widać są raczej zdrowe. - Wyciągać?
Ps. Przypuszczam, że na forum jest mnóstwo informacji, które mogą mi pomóc, ale na szybko znalazłam różne rzeczy i nie wiem co wybrać. Mamy małe dziecko (dość wymagające) i czas na robienie czegokolwiek tylko gdy śpi i niestety nie mogę rzucić całej reszty obowiązków i tylko czytać, a i spać też muszę chociaż chwilę. Więc proszę o pomoc

