Ale mieliśmy wczoraj nawałnicę. Krzaki pomidorów całkiem połamane - wszystko na ziemi leży - paliki nie pomogły. Kwiaty leżą na ziemi, całkiem spora donica z kwiatami turlała mi się po balkonie przerzucana z miejsca na miejsce przez wiatr. Bałam się, że potłucze drzwi balkonowe. A nie było sposobu, żeby drzwi otworzyć i na balkon wyjść, żeby ja zabrać, bo wiatr wiał tak mocno, że bym już tych drzwi pewnie nie zamknęła. U sąsiada złamało drzewo. Dobrze, że poleciało w stronę trawnika a nie na dom albo ogrodzenie.
Na dodatek do późnych godzin nocnych nie mieliśmy prądu. Musiał piorun w coś walnąć, bo prąd zniknął zaraz jak się tylko burza zaczęła.
Bałam się, że mi różę złamie, ale na szczęście ocalała. Na wszelki wypadek dam przy niej jeszcze jeden patyk dla podtrzymania.
Ogródek jednak wygląda żałośnie.
![Crying or Very sad :cry:](./images/smiles/icon_cry.gif)