Jak szybko schudnąć ? Testowane :)

[Telimenka]

To co?
Zaczynamy?
No to start!

W pełni świadoma swoich kilogramów jestem na TAK
No to start

[Telimenka]

Odkurzam i kompletuję akcesoria: waga łazienkowa, miara-cm, waga kuchenna, zeszyt do prowadzenia codziennych notatek, brudnopis, długopis, licznik kalorii. Mój sposób na gubienie wagi to planowanie i kontrola tego co jem. Spisuję wszystko co zjem w ciągu dnia i zliczam kalorie. Mój limit to 1800kalorii. Jak go wykorzystam to STOP- KONIEC JEDZENIA NA DZISIAJ. Aby odżywić organizm, a przede wszystkim nie czuć głodu i zmieścić się w limicie kalorycznym, to jem głównie potrawy gotowane, warzywa- al-dente i rezygnuję ze słodyczy.
Kochani jeżeli pragniecie schudnąć, to zacznijcie od pozytywnego myślenia. Wszystko w naszych ''rękach''- nikt tego nie zrobi ani za mnie ani za Ciebie. Szukajcie sposobu dla siebie ,a na pewno znajdziecie. Całuski

[kuneg]

Nie, no ja aż tak skrupulatnie nie podchodzę do tematu. Na razie rezygnuję ze słodyczy i robię "postny" dzień 2x w tygodniu. Wybieram piątki i wtorki

[Telimenka]

Małgosiu a jak dokładnie wygląda u Ciebie postny dzień? Mogłabyś napisać co jesz tego dnia i jak się czujesz. Wczoraj zmieściłam się w moim limicie 1800 i nie byłam głodna. Mróz idzie i instynktownie ciągnie mnie do tłustego jedzenia,więc okrasa z gęsi była i krupnik z warzywami i kawałkiem kurczaka i wątróbka gotowana, jeszcze jabłka, banan i na kolację zupa mleczna. A dzisiaj mam tuńczyka z puszki i jajka w planie, a na kolację znowu zupa mleczna.

edit. Dopiero teraz udało mi się wejść w link, który podałaś wcześniej, odnośnie diety 5 na 2. Tylko dwa posiłki... Hmm


Zainspirowała mnie dieta 5 na 2, ale 500kalorii to chyba nie dam rady. Ale sobie spróbuję, dzisiaj ograniczyć do 1000kal. i rozłożę na 5 posiłków. Czuję, że to dobry pomysł Miłego dnia

[Karo]

Podziwiam Telimenko.
Ja żadnych takich ewidencji,mierzenia,ważenia itp. nie stosuję.
Po prostu odstawiłam cukier,słodycze naleśniki,placki, ciasta,orzechy i
podzieliłam moje dzienne racje żywnościowe na 5 mniejszych porcjowo niż zazwyczaj jadałam posiłków.
Dodałam jedynie dużo sałat.
Obowiązkowo w ciągu dnia woda z cytryną.
Kiedy 'doskwiera' mi głód zjadam jakiś owoc lub jogurt, wypijam pół lub całą szklankę zupy.
Jabłka wzmagają mój apetyt, wybieram więc inne owoce.

Nie mogę się 'głodzić' w inny sposób bo traciłam siły fizyczne.
Tak było na początku mojej diety cud. Wygląda na to,że nie spalałam tłuszczu lecz traciłam mięśnie i siły.
Teraz jest ok. Jem wszystko i dużo mięsa bo jestem mięsożerna.
Przez 6 m-cy straciłam prawie 9 kg.
Jest to spokojne i bezpieczne gubienie nadwagi.

Nie chodzę głodna tylko męczy mnie to częste jedzenie posiłków.
Wolałabym max. 3 posiłki dziennie ale tak, w moim przypadku, nie da się "schuść".

Coś za coś więc póki sprawdza się moja dieta pilnuję się i mam nadzieje na jeszcze jedno 10 kg.
Jednak zima nie napawa mnie optymizmem w tej kwestii. Będę się starała utrzymać wagę,nie przytyć
a od następnej wiosny wzrośnie szansa na kolejny 'zrzut'. Mam nadzieję

Wam też życzę sukcesów bez stosowania męczących/drastycznych metod odchudzania.
Powodzenia kobietki

[Telimenka]

Karo Traktuję to liczenie i ważenie żywności jako relaks. Móżdżek z początku pracuje jak przy łamigłówce , a potem korzystam z notatek ponieważ potrawy się powtarzają i szybko idzie. Żałuję ,że wyrzuciłam całą historię odchudzania z przed kilku lat. Uznałam, że już wszystko wiem i nie przytyję, a tu ZONK. Tym razem jeszcze wplatam do diety kurację z ziół i żelatyny na rekonstrukcję stawów (mam nadzieję , że coś pomoże).

[kuneg]

Telimenko, dzień "postny" wygląda u mnie mniej-wiecej tak:
- śniadanie - ok. 200-250 kcal - jajko gotowane lub sadzone, albo twaróg oraz jakieś warzywa i kawa z mlekiem. Żadnego pieczywa, czy innych węglowodanów.
- obiadokolacja - ok. 250-300 kcal - chude mięso (grillowane, pieczone, duszone lub gotowane) lub ryba (podonie robiona, jak mięso) oraz warzywa. Żadnych kasz, ryżu, makaronów, czy ziemniaczków.

Wszystko ma być chude i bez węglowodanów najlepiej. Warzywa jem właściwie wszystkie, ale owoców unikam w ten dzień. Piję wodę lub jakiś napar ziołowy (obojętnie jaki, byle nie pobudzał zanadto wydzielania soków trawiennych). Rano kawa z mlekiem jednak musi być.

Czasem bywam głodnawa po południu, ale jak pomyślę, że to tylko jeden dzień, a jutro jem normalnie, to idzie wytrzymać. Trzeba popić szklanką wody, znaleźć sobie zajęcie, żeby głowę zająć i już.

[Telimenka]

kuneg Dziękuję za opis Twojego dnia postnego . U mnie w dzisiejszym menu było wszystko, węglowodany również. Nie przekroczyłam 1000 kalorii i nie czułam głodu.:
kanapka z tuńczykiem, drożdżówka z makiem (własnego wypieku),wczorajsza zupa krupnik ale dzisiaj z jajkiem( bez ziemniaków i mięsa ), jabłka, marchew gotowana-al dente, woda z miodem, kawy i herbat nie słodzę, oraz samą wodę też piję. I tak jestem zadowolona z dzisiejszego dnia . No to ciągniemy dalej nasze dietki z nadzieją, że za kilka tygodni będą z nas szczupłe kobietki

[Telimenka]

Witajcie Weszłam rano na wagę i aż mi się jeść odechciało ... ... z radości . Waga leci w dół i to wyraźnie . Mam chęci, mam motywację, działam dalej. Pomalutku ,powolutku, dzień za dniem...będzie dobrze. Tego i Wam życzę

[trzyary]

Zainspirowany
viewtopic.php?f=9&t=98287&start=0
Tytuł: Nadciśnienie tętnicze
Post Napisane: 25 paź 2016, o 18:04 

Prawie całkowicie zrezygnowałem z wołowiny, a potem z wieprzowiny.
Jedząc codziennie do woli to co mi wolno małymi porcjami - 5 posiłków dziennie
zbiłem wagę przez rok ze stu kilku kg (np. 103 kg dokładnie rok temu)
do falujących 89 - 87 kg na przestrzeni ostatnich dwu miesięcy.

Zacząłem od
- dwudniowej głodówki aby zmniejszyć pojemność żołądka,
- posiłków o objętości szklanki najczęściej.

Dzisiaj po sobotnim obżarstwie ważyłem 90,0 kg.
Za kilka dni wrócę do 89 - 87 kg.
Co doświadczałem już wielokrotnie.

Codziennie coś robię na działce.
Półgodzinny spacer tam i z powrotem i kilka godzin zazwyczaj lekkiej pracy na działce.
Typowy dzień emeryta prawie niezależnie od pogody.
Unikam śnieżyc i ulewnych deszczy.

[Telimenka]

Nowy dzień-nowa nadzieja U mnie weekend minął spokojnie. W sobotę 1350ckal, a wczoraj miałam dzień bez jedzenia-tylko piłam wodę , kawę zbożową bez mleka i herbatę bez cukru. Funkcjonowałam normalnie, synowa upiekła ciasto i pachniało niedzielnym obiadkiem (pomagałam przy obiedzie), ale mnie to nie wzruszało bo sobie postanowiłam głodówkę. Potem poszłam spacerkiem nordic walking do przyjaciół i tam wypiłam herbatkę i nic po za tem, żadnego ciasteczka. Czuję się bardzo dobrze. A co tam u Was ?

[Telimenka]

Z jabłuszkami trzeba troszkę uważać ,ponieważ procesy gnilne w jelitach ,źle działają
na ściany jelita .A to jelita są odpowiedzialne za układ odpornościowy człowieka .

Bogusiu dziękuję, że o tym wspomniałaś. Za Twoją sugestią w sobotę jadłam jabłka gotowane. Słodkie obrane jabłuszka wrzuciłam do małej ilości wrzącej wody. Po zagotowaniu wyłączyłam kuchenkę i pod przykryciem doparowały. Były pyszne , wodę po gotowaniu wypiłam, też jest smaczna mimo że bez dodatku cukru. Bardzo lubię pieczone jabłuszka i też będę je częściej zastępowała surowymi.

A ja szukam dobrego miejsca gdzie mądrze odchudzają,mądrze to znaczy ,dostosowaną
dietą indywidualną i ćwiczeniami odpowiednimi dla każdej osoby u nich .
W przyszłym roku chcę wskoczyć na 14 dni lub więcej ,koniecznie
Koleżanki życzę sukcesów

Też rozważałam wczasy odchudzające, ale jakoś szkoda mi kasy. Zapisałam się na fitnes u nas , szukam inspiracji w grupach na fb. Ostatnio bardzo mi sprzyja obserwowanie i słuchanie life w grupach ,,Dieta mentalna'' i ''Zupomania''. Sama, chyba dam radę sobie to wszystko poukładać. Każdy z nas jest inny-oryginalny . Inny mamy organizm, choroby, zmartwienia i radości , inne charaktery. Ja myślę ,że to wszystko ma wpływ na nasz sposób odżywiania. Nie ma uniwersalnej diety. Parę lat temu byłam w sanatorium ,na rehabilitacji 3 tyg. Poprosiłam o dietę lekkostrawną ,taką jak ludzie z chorobami wątroby czy nerek. Chociaż ja byłam z powodu problemów ortopedycznych (po wypadku)i mogłabym jeść wszystko. Ale pomyślałam,że jest okazja to wykorzystam. Nie jadłam wówczas żadnych słodyczy, dodatkowo chodziłam codziennie na basen. Po 3 tyg. byłam laska . Po powrocie do domu wpadłam w stare schematy i waga wróciła. Potem doszły inne problemy zdrowotne i dodatkowo sporo przytyłam. Teraz już mam więcej wiedzy i staram się bardziej o siebie zadbać.

[kuneg]

My w weekend pracowaliśmy na naszej budowie, a przy niskiej temperaturze chce się jeść i to trochę tłuściej. Nie pościłam w piątek, bo też byliśmy na budowie. Waga ani drgnęła w dół.

Dziś jadłam rano grzankę z serem i żywiecką - mąż zrobił i głupio mi było odmówić. Do tego kawa z mlekiem i grejpfrut. Potem spacer półgodzinny z psem. W pracy tylko kawa z mlekiem. Potem znów spacer półgodzinny. Teraz banan i za chwilę chuda chińszczyzna, niestety, z odrobiną ryżu (1/3 saszetki) oraz rukola. Więc tak trochę kiepsko z moimi założeniami "zero węglowodanów", ale po pracowitym weekendzie jakoś nie jestem przygotowana. Gdyby nie Młody, to by mi się nie chciało robić obiado-kolacji. Jednak nic straconego. Jutro też jest dzień, i pojutrze, i po pojutrze. Może jutro też trochę zmniejszę sobie porcje i się wyrówna

Cieszę się, że opisujesz swoje poczynania. Razem łatwiej

Wczasy odchudzające... hmmm... no rozważałam przez chwilę, ale doszłam do wniosku, że to byłby szczyt lenistwa z mojej strony. Lepiej się wziąć do roboty i popracować nad sobą.