Odniosę się jeszcze do postu z 1 strony
mirek55522 pisze:A ja znalazłem coś takiego na temat petuni kaskadowej
Problem wirusów
Petunie, jak większość gatunków należących do rodziny psiankowatych (Solanaceae), są wyjątkowo wrażliwe na wirusy. Dotychczas opisano ponad 20 różnych gatunków tych patogenów, powodujących mniejsze lub większe zaburzenia wzrostu i kwitnienia petunii. Cechą charakterystyczną chorób wywoływanych przez te organizmy jest łatwość przenoszenia i szybkość rozprzestrzeniania się. Owady-wektory, wśród których najaktywniejszy jest wciornastek zachodni (Frankliniella occidentalis), ręce i narzędzia z resztkami soku wcześniej pielęgnowanych, a porażonych roślin to typowe drogi rozprzestrzeniania się infekcji.
Praktycznie jest niemożliwe, by rośliny po całorocznej uprawie w celach dekoracyjnych były zdrowe i mogły stanowić materiał wyjściowy do rozmnażania. Pozostawione przez zimę zazwyczaj są źródłem infekcji dla zdrowych sadzonek, dostarczanych od wyspecjalizowanych producentów materiału wyjściowego. Ci ostatni zobowiązani są do przestrzegania najwyższych reżimów higieny w obiektach produkcyjnych oraz regularnego sprawdzania zdrowotności sadzonek. Materiał na mateczniki corocznie odnawiany jest w laboratoriach kultur tkankowych (in vitro), a rośliny mateczne uprawia się w specjalnie izolowanych obiektach, zabezpieczonych przed przenikaniem owadów.
Tak, petunie są wrażliwe na choroby wirusowe. Jednak wirusy
nie przenoszą się przez nasiona . Czyli nowe rośliny z nasiona są wolne od wirusów. Zakażenie następuje poprzez owady, ręce narzędzia. Przy zachowaniu podstawowych zasad czystości nie powinno być problemu z wirusami. Z resztą ja nie zauważyłem jakiegoś problemu z wirusami podczas hodowli.
Inna kwestia to sadzonki pozostawiane z roku na rok i tu całkowicie się zgodzę. Z tym są same problemy bo trudno jest rzeczywiście takie rośliny utrzymać w całkowitym zdrowiu. Nawet mi się zdarzyło,
iż kilkukrotnie kupione na targu czy w sklepie ogrodniczym sadzonki różnych odmian surfinii pochodziły z jakiejś "własnej hodowli" - źle rosły, słabo kwitły, na początku sezonu widać było na liściach dziwne przebarwienia, plamy a z pewnością nie były to choroby grzybowe ani szkodniki, gdyż na te już wyrobiłem sobie jakąś metodę postępowania chcąc utrzymać do końca sezonu zdrowe rośliny (niestety przed wirusami nie da się obronić naszych roślin...)
A tu dalszy ciąg mojej fotorelacji. Na zdjęciach już zaczyna widać tworzenie się liści właściwych.