Mieczyki dzielimy się doświadczeniami cz.3
- Julka-11
- 100p
- Posty: 199
- Od: 24 sie 2010, o 15:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
Witam serdecznie, kolejny wątek tematyczny, w którym proszę o radę Zanim skończy się sezon odwiedzę chyba wszystkie - tyle problemów ma ogrodnik - AMATOR Poczytałam na tym innych wątkach o cebulach mieczyków i zmartwił mnie wygląd moich oraz to, że już wypuściły pędy Co z nimi dalej poczynić? Czy coś z nich będzie? Czy powinnam także takie obrać z łusek?
Dziękuję bardzo!
Dziękuję bardzo!
- rotos
- 1000p
- Posty: 1383
- Od: 7 mar 2009, o 23:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie - Rewa
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
To, że wypuściły pędy to normalne, zważywszy na fakt, że ich fizjologiczny okres spoczynku już dawno się skończył i bulwy przechowywane w wysokiej temperaturze po prostu poczuły wiosnę .
Martwi mnie natomiast stan tej częściowo obranej bulwy. Wygląda to na fuzariozę, co eliminuje ją z uprawy.
Zdejmij łuski z mieczyków starając się nie uszkodzić "kłów". Chore wyrzuć, a zdrowe rozłóż piętkami korzeniowymi do dołu i trzymaj w jasnym miejscu, aż do czasu zaprawiania/sadzenia.
Pozdrawiam
Adam
Martwi mnie natomiast stan tej częściowo obranej bulwy. Wygląda to na fuzariozę, co eliminuje ją z uprawy.
Zdejmij łuski z mieczyków starając się nie uszkodzić "kłów". Chore wyrzuć, a zdrowe rozłóż piętkami korzeniowymi do dołu i trzymaj w jasnym miejscu, aż do czasu zaprawiania/sadzenia.
Pozdrawiam
Adam
- Julka-11
- 100p
- Posty: 199
- Od: 24 sie 2010, o 15:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
rotos ale mnie zmartwiłeś Jeszcze nie widziałam jak kwitną a już muszę wyrzucicić No cóż, niewiedza kosztuje
- Krycha
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 783
- Od: 26 mar 2010, o 08:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Olsztyn
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
A oto parę rad z mojego doświadczenia.
Cebulki trochę porażone chorobą niekoniecznie trzeba wyrzucać . U mnie takie przechodzą kwarantannę w folii na mocnym słońcu, które wypala choroby, no mam taką nadzieję. Potem te cebulki sadzę gdzieś poza ogrodem, żeby ewentualnie nie zarażały. Większość ich ładnie kwitnie. Oczywiście dodatkowo czymś je zaprawiam.
Co do wczesnego sadzenia i przymrozków, ci którzy znają moje metody wiedzą ze obsypuję moje mieczyki jak ziemniaki żeby się nie przewracały. A więc gdy zaczynają wyłazić robię kopczyki, czy nawet redlinkę. Ale z mojego doświadczenia wiem, że nieduże kiełki niekoniecznie zamarzają.
Oczywiście porady Rotosa są bezcenne, ale obieranie tych maleńkich cebulek to chyba przesada.
Tak jak Adek13 też uważam że w połowie kwietnia można zacząć wysadzać cebulki do ziemi.
Tak jak Rotos swoje mieczyki wynoszę na światło, bo chociaż rosną im pędy to są znacznie mocniejsze niżby rosły w zacienionym miejscu. Na światło i ciepło, w dzień temperatura w folii jest dość wysoka. Nigdy im to nie zaszkodziło
Cebulki trochę porażone chorobą niekoniecznie trzeba wyrzucać . U mnie takie przechodzą kwarantannę w folii na mocnym słońcu, które wypala choroby, no mam taką nadzieję. Potem te cebulki sadzę gdzieś poza ogrodem, żeby ewentualnie nie zarażały. Większość ich ładnie kwitnie. Oczywiście dodatkowo czymś je zaprawiam.
Co do wczesnego sadzenia i przymrozków, ci którzy znają moje metody wiedzą ze obsypuję moje mieczyki jak ziemniaki żeby się nie przewracały. A więc gdy zaczynają wyłazić robię kopczyki, czy nawet redlinkę. Ale z mojego doświadczenia wiem, że nieduże kiełki niekoniecznie zamarzają.
Oczywiście porady Rotosa są bezcenne, ale obieranie tych maleńkich cebulek to chyba przesada.
Tak jak Adek13 też uważam że w połowie kwietnia można zacząć wysadzać cebulki do ziemi.
Tak jak Rotos swoje mieczyki wynoszę na światło, bo chociaż rosną im pędy to są znacznie mocniejsze niżby rosły w zacienionym miejscu. Na światło i ciepło, w dzień temperatura w folii jest dość wysoka. Nigdy im to nie zaszkodziło
- rotos
- 1000p
- Posty: 1383
- Od: 7 mar 2009, o 23:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie - Rewa
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
A doświadczenie w uprawie mieczyków ma Krystyna jak mało kto.
Raczkując w tym temacie kilka lat temu, korzystałem garściami z Twoich rad Krysiu . To "przez" Ciebie i Anitę "zachorowałem na gladiole". Twoich opinii w tym wątku jest bardzo dużo, ale jak sama widzisz ciągle przybywa nowych miłośników mieczyków szukających odpowiedzi na swoje pytania, a nie każdy ma czas/chęci na wertowanie dziesiątek stron wątku sprzed kilku lat. Dlatego jest potrzeba przypominania wielu kwestii dotyczących niełatwej uprawy mieczyków, aby początkujący nie zniechęcili się po pierwszych niepowodzeniach.
Obserwując prognozy pogody na mój region nie mogę być już optymistą co do wcześniejszego sadzenia. Prawdopodobnie będzie to u mnie możliwe dopiero pod koniec kwietnia. Jednak sadzenie przybyszowych zamierzam rozpocząć już za tydzień. Po pierwsze temperatura ziemi powinna już przekroczyć wtedy 5 stopni, a po drugie - będzie to u mnie czasochłonne zajęcie.
Już dzisiaj przywiozłem do ogrodu "trochę" płukanego piasku, który znacznie zmniejsza ryzyko pojawienia się chorób grzybowych na bulwach. Ale o tym dokładniej napiszę za tydzień.
Pozdrawiam
Adam
Raczkując w tym temacie kilka lat temu, korzystałem garściami z Twoich rad Krysiu . To "przez" Ciebie i Anitę "zachorowałem na gladiole". Twoich opinii w tym wątku jest bardzo dużo, ale jak sama widzisz ciągle przybywa nowych miłośników mieczyków szukających odpowiedzi na swoje pytania, a nie każdy ma czas/chęci na wertowanie dziesiątek stron wątku sprzed kilku lat. Dlatego jest potrzeba przypominania wielu kwestii dotyczących niełatwej uprawy mieczyków, aby początkujący nie zniechęcili się po pierwszych niepowodzeniach.
Obserwując prognozy pogody na mój region nie mogę być już optymistą co do wcześniejszego sadzenia. Prawdopodobnie będzie to u mnie możliwe dopiero pod koniec kwietnia. Jednak sadzenie przybyszowych zamierzam rozpocząć już za tydzień. Po pierwsze temperatura ziemi powinna już przekroczyć wtedy 5 stopni, a po drugie - będzie to u mnie czasochłonne zajęcie.
Już dzisiaj przywiozłem do ogrodu "trochę" płukanego piasku, który znacznie zmniejsza ryzyko pojawienia się chorób grzybowych na bulwach. Ale o tym dokładniej napiszę za tydzień.
Pozdrawiam
Adam
- Julka-11
- 100p
- Posty: 199
- Od: 24 sie 2010, o 15:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
Adamie, skoro mamy już ( my początkujący) info co do 2 pierwszych kroków, może dodałbyś opis kolejnych? Myślę tu o zaprawianiu ( czym i jak) aż do wsadzenia ( na jaką głębokość itp.) Jeżeli chodzi o mnie, to w ogóle nie wiem o co chodzi z tymi przbyszowymi ( wcześniejsze sadzenie itp)rotos pisze:Metoda jarowizacji stosowana w uprawie roślin ozimych, cebul i przy produkcji wielu nasion warzyw, dotyczy również bulw gladioli. Z tą tylko różnicą, że u mieczyków składa się ona z dwóch etapów.
Pierwszy to oczywiście okres przechłodzenia w temperaturze od 2 do 10 stopni, czyli optymalnych warunków zimowania wysuszonych wcześniej bulw.
Koniec marca to pora na drugi etap, czyli wyjęcie mieczyków z przechowalni, obranie ich z łusek (delikatnie, aby nie uszkodzić malutkich pędów), rozłożenie w jednej warstwie i wystawienie na światło dzienne, jednak bez możliwości bezpośredniego działania słońca na bulwy.
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
Dzięki, Rotos, to jedne z najmądrzejszych słów, jakie mogą padać na tego typu forach. Człowiek szuka wiadomości o jakiś roślinach i wchodzi w temat, który ma kilkadziesiąt stron, z czego ponad połowa to pokazywanie własnych pięknych kwiatów i trudno nieraz znaleźć potrzebne informacje. Dlatego my, początkujący, zadajemy pytania, które wcześnie wielokrotnie padały.rotos pisze:ciągle przybywa nowych miłośników mieczyków szukających odpowiedzi na swoje pytania, a nie każdy ma czas/chęci na wertowanie dziesiątek stron wątku sprzed kilku lat. Dlatego jest potrzeba przypominania wielu kwestii dotyczących niełatwej uprawy mieczyków, aby początkujący nie zniechęcili się po pierwszych niepowodzeniach.
Swoje cebulki kupiłam w Realu ponad miesiąc temu, wsadziłam do lodówki, dzisiaj mam zamiar wyjąć. Mogę je teraz trzymać w jasnym pokoju?
- rotos
- 1000p
- Posty: 1383
- Od: 7 mar 2009, o 23:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie - Rewa
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
Do sadzenia mieczyków mamy jeszcze trochę czasu. Najwyższa pora przygotować się do sezonu. Będą nam niezbędne środki ochrony roślin - insektycydy oraz środki grzybobójcze.
Największym wrogiem naszych mieczyków będzie wciorniastek. Niestety, ale musimy być przygotowani na prawdziwą wojnę z tym szkodnikiem, a nie będzie to łatwe. Powinniśmy się zaopatrzyć w kilka środków na wciorniastka. W związku z tym, że potrafi on uodparniać się na poszczególne środki, musimy je zmieniać co 15 dni, czyli po czasie kompletnego cyklu rozwojowego jednego pokolenia, stosując je co 5 - 6 dni.
Nie podpowiem jakie konkretnie środki owadobójcze należy zakupić, gdyż ich dostępność stale się zmienia. Ogólnie można stwierdzić, że jest ich mało. Jedne tracą pozwolenie, inne właśnie wchodzą na rynek. Szukajmy środków na wciorniastka na roślinach ozdobnych, tylko nie tych z uwagą na ulotce: "zastosowanie jedynie pod osłonami". Stosując je uśmiercilibyśmy wiele pożytecznych owadów.
Insektycydy stosujemy po pojawieniu się wciorniastka na roślinach (nalotu) oraz w przypadku występowania jego larw w bulwach (do zaprawiania).
Na pewno temat wciorniastka powróci w czasie sozonu nie jeden raz - niestety .
Łatwiej jest ze środkami grzybobójczymi. Na początek (do zaprawiania) będzie nam potrzebny Kaptan i Topsin lub gencjana, czyli nadmanganian potasu.
W czasie wegetacji środki grzybobójcze stosujemy zapobiegawczego i interwencyjnie.
Olago - teraz bulwom służyć będzie wysoka temperatura i jasny pokój. Śmiało obierz je z łusek i rozłóż.
Julito - opiszę to o co pytasz za tydzień, przy okazji sadzenia przybyszowych. Postaram się też zamieścić kilka zdjęć.
Pozdrawiam
Adam
Największym wrogiem naszych mieczyków będzie wciorniastek. Niestety, ale musimy być przygotowani na prawdziwą wojnę z tym szkodnikiem, a nie będzie to łatwe. Powinniśmy się zaopatrzyć w kilka środków na wciorniastka. W związku z tym, że potrafi on uodparniać się na poszczególne środki, musimy je zmieniać co 15 dni, czyli po czasie kompletnego cyklu rozwojowego jednego pokolenia, stosując je co 5 - 6 dni.
Nie podpowiem jakie konkretnie środki owadobójcze należy zakupić, gdyż ich dostępność stale się zmienia. Ogólnie można stwierdzić, że jest ich mało. Jedne tracą pozwolenie, inne właśnie wchodzą na rynek. Szukajmy środków na wciorniastka na roślinach ozdobnych, tylko nie tych z uwagą na ulotce: "zastosowanie jedynie pod osłonami". Stosując je uśmiercilibyśmy wiele pożytecznych owadów.
Insektycydy stosujemy po pojawieniu się wciorniastka na roślinach (nalotu) oraz w przypadku występowania jego larw w bulwach (do zaprawiania).
Na pewno temat wciorniastka powróci w czasie sozonu nie jeden raz - niestety .
Łatwiej jest ze środkami grzybobójczymi. Na początek (do zaprawiania) będzie nam potrzebny Kaptan i Topsin lub gencjana, czyli nadmanganian potasu.
W czasie wegetacji środki grzybobójcze stosujemy zapobiegawczego i interwencyjnie.
Olago - teraz bulwom służyć będzie wysoka temperatura i jasny pokój. Śmiało obierz je z łusek i rozłóż.
Julito - opiszę to o co pytasz za tydzień, przy okazji sadzenia przybyszowych. Postaram się też zamieścić kilka zdjęć.
Pozdrawiam
Adam
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
Witam.
Ratos jeśli chodzi o środek grzybobójczy to ten kaptan i topsin trzeba jednocześnie użyć, czy może chodzi o zastosowanie pierwszego lub drugiego
Ratos jeśli chodzi o środek grzybobójczy to ten kaptan i topsin trzeba jednocześnie użyć, czy może chodzi o zastosowanie pierwszego lub drugiego
- rotos
- 1000p
- Posty: 1383
- Od: 7 mar 2009, o 23:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie - Rewa
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
U mnie świetnie się sprawdza mieszanina tych środków. Kaptan zawiesinowy jest środkiem kontaktowym, natomiast Topsin systemicznym. Oba się uzupełniają i działają zapobiegawczo przedostawaniu się patogenów z gleby do bulwy.
Ale można zastosować tylko jeden z tych środków.
Pozdrawiam
Adam
Ale można zastosować tylko jeden z tych środków.
Pozdrawiam
Adam
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
Rotos, jesteś Wielki!
Cebulki obrane i rozłożone na środku stołu w reprezentacyjnym pokoju Tymi kaptanami itp. to jakos bliżej sadzenia potraktować?
Cebulki obrane i rozłożone na środku stołu w reprezentacyjnym pokoju Tymi kaptanami itp. to jakos bliżej sadzenia potraktować?
- rotos
- 1000p
- Posty: 1383
- Od: 7 mar 2009, o 23:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie - Rewa
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
Jadąc wczoraj do ogrodu zaobserwowałem sadzenie ziemniaków na polu. Najlepszy to znak, że można już zacząć myśleć o sadzeniu gladioli.
Najpierw zająłem się przybyszowymi (dziećmi), które są odporniejsze na zimno i wystarczy im temperatura ziemi na głębokości 10 cm w wysokości co najmniej +5 stopni. Gdy maksymalna temperatura powietrza regularnie osiąga +10 i więcej przez dłuższy okres - gleba jest już odpowiednia do sadzenia przybyszowych.
Bulwki przybyszowych przechowywałem w lodówce, w torebkach papierowych, w pojemniku na warzywa. Optymalny termin rozpoczęcia obierania ich z łusek to nie więcej niż 10 dni przed sadzeniem. Jeżeli zrobimy to wcześniej, obrane bulwki powinny wrócić do lodówki, aby uchronić je przed wysychaniem.
Dobrze jest zamoczyć nasze malutkie gladiole w stymulatorze wzrostu. Trzeba to zrobić na dwa dni przed sadzeniem, przez 24 godziny. Stosuję do tego nadmanganian potasu ( 1 gram na 1 litr wody) z dodatkiem siarczanu miedzi (5 g na 1 litr). Woda powinna być ciepła. Po takim moczeniu niemal na każdej bulwce pojawiły się korzonki. Następnie przeprowadziłem 20-sto minutowe moczenie, mające na celu zapobieganie chorobom grzybowym, w mieszaninie Kaptanu i Topsinu.
Dla bulwek przybyszowych przygotowałem podwyższoną grządkę, z której usunąłem ok. 8 cm wierzchniej warstwy ziemi.
Grządka jest zorientowana na kierunku wschód-zachód. Kierunek południowy "jest za płotem". Cień będą dawały jedynie słupki ogrodzenia, ale i tak nasłonecznienie grządki będzie bardzo duże.
Następnie powstałe wgłębienie zdezynfekowałem polewając ziemię nadmanganianem potasu (3 gramy na 10 litrów wody) i rozsypałem płukany piasek o frakcji 0-2mm, warstwą o grubości 1-2cm.
Są dwie przyczyny zastosowania piasku. Piasek jest jałowy, przez co w znacznym stopniu zapobiegnie przedostaniu się patogenów chorobotwórczych z gleby - izoluje ją. Druga przyczyna to polepszenie drenażu. Bulwy gladioli nie powinny być narażone na dłuższe przebywanie w zalegającej w ziemi wodzie (po ulewnych deszczach), bo sprzyjałoby to rozwojowi chorób grzybowych.
Bulwki przybyszowe wetknąłem w piasek w porządku szachowym, dbając o to, aby odległości między nimi wynosiły 4 - 6 cm. Trzeba uważać, aby korzonki były na dole. Jeżeli nie jesteśmy w stanie rozpoznać gdzie dół, a gdzie góra bulwki - sadźmy ją bokiem.
Następnie posadzone gladiole przysypałem płukanym piaskiem, tak aby były izolowane z każdej strony....
i przysypałem ziemią.
Duże bulwki zostały posadzone na głębokości 6-8cm, małe na ok 4cm, licząc od piętki korzeniowej.
Mam sporo przybyszowych i ten sposób sadzenia jest dla mnie najbardziej ekonomiczny (oszczędza czas i miejsce w ogrodzie). Przy mniejszej ilości bulwek wystarczy w grządce wykopać wąski rowek (rowki) o głębokości 8 - 10 cm, nasypać do niego piasek i wetknąć bulwki przybyszowe.
Pozdrawiam
Adam
Najpierw zająłem się przybyszowymi (dziećmi), które są odporniejsze na zimno i wystarczy im temperatura ziemi na głębokości 10 cm w wysokości co najmniej +5 stopni. Gdy maksymalna temperatura powietrza regularnie osiąga +10 i więcej przez dłuższy okres - gleba jest już odpowiednia do sadzenia przybyszowych.
Bulwki przybyszowych przechowywałem w lodówce, w torebkach papierowych, w pojemniku na warzywa. Optymalny termin rozpoczęcia obierania ich z łusek to nie więcej niż 10 dni przed sadzeniem. Jeżeli zrobimy to wcześniej, obrane bulwki powinny wrócić do lodówki, aby uchronić je przed wysychaniem.
Dobrze jest zamoczyć nasze malutkie gladiole w stymulatorze wzrostu. Trzeba to zrobić na dwa dni przed sadzeniem, przez 24 godziny. Stosuję do tego nadmanganian potasu ( 1 gram na 1 litr wody) z dodatkiem siarczanu miedzi (5 g na 1 litr). Woda powinna być ciepła. Po takim moczeniu niemal na każdej bulwce pojawiły się korzonki. Następnie przeprowadziłem 20-sto minutowe moczenie, mające na celu zapobieganie chorobom grzybowym, w mieszaninie Kaptanu i Topsinu.
Dla bulwek przybyszowych przygotowałem podwyższoną grządkę, z której usunąłem ok. 8 cm wierzchniej warstwy ziemi.
Grządka jest zorientowana na kierunku wschód-zachód. Kierunek południowy "jest za płotem". Cień będą dawały jedynie słupki ogrodzenia, ale i tak nasłonecznienie grządki będzie bardzo duże.
Następnie powstałe wgłębienie zdezynfekowałem polewając ziemię nadmanganianem potasu (3 gramy na 10 litrów wody) i rozsypałem płukany piasek o frakcji 0-2mm, warstwą o grubości 1-2cm.
Są dwie przyczyny zastosowania piasku. Piasek jest jałowy, przez co w znacznym stopniu zapobiegnie przedostaniu się patogenów chorobotwórczych z gleby - izoluje ją. Druga przyczyna to polepszenie drenażu. Bulwy gladioli nie powinny być narażone na dłuższe przebywanie w zalegającej w ziemi wodzie (po ulewnych deszczach), bo sprzyjałoby to rozwojowi chorób grzybowych.
Bulwki przybyszowe wetknąłem w piasek w porządku szachowym, dbając o to, aby odległości między nimi wynosiły 4 - 6 cm. Trzeba uważać, aby korzonki były na dole. Jeżeli nie jesteśmy w stanie rozpoznać gdzie dół, a gdzie góra bulwki - sadźmy ją bokiem.
Następnie posadzone gladiole przysypałem płukanym piaskiem, tak aby były izolowane z każdej strony....
i przysypałem ziemią.
Duże bulwki zostały posadzone na głębokości 6-8cm, małe na ok 4cm, licząc od piętki korzeniowej.
Mam sporo przybyszowych i ten sposób sadzenia jest dla mnie najbardziej ekonomiczny (oszczędza czas i miejsce w ogrodzie). Przy mniejszej ilości bulwek wystarczy w grządce wykopać wąski rowek (rowki) o głębokości 8 - 10 cm, nasypać do niego piasek i wetknąć bulwki przybyszowe.
Pozdrawiam
Adam
- Krycha
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 783
- Od: 26 mar 2010, o 08:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Olsztyn
Re: Mieczyki podzielmy się doświadczeniami cz.3
Rotos naprawdę podziwiam .
Ja przy większej ilości przybyszowych ( ze dwa wiadra) robię dołek motyczką wsypuję zaprawione nasionka tak na szerokości 5 cm zasypuję ziemią i przydeptuję nogą , tak nie za mocno, tyle żeby było widać rządek gdyby ewentualnie zaczęły przed wschodami zarastać chwastami , wtedy przelatuję między rządkami opielaczem. I niestety u ,mnie przybyszowe trafiają do gruntu dość późno, na początku sadzę te największe, przeważnie mają już pędy, ale i kwitną wcześniej, bo już na koniec lipca.
Ja przy większej ilości przybyszowych ( ze dwa wiadra) robię dołek motyczką wsypuję zaprawione nasionka tak na szerokości 5 cm zasypuję ziemią i przydeptuję nogą , tak nie za mocno, tyle żeby było widać rządek gdyby ewentualnie zaczęły przed wschodami zarastać chwastami , wtedy przelatuję między rządkami opielaczem. I niestety u ,mnie przybyszowe trafiają do gruntu dość późno, na początku sadzę te największe, przeważnie mają już pędy, ale i kwitną wcześniej, bo już na koniec lipca.