Do oznaczania swoich gymno używam Gymnocalycium A Collector's Guide - Pilbeam.

Odnoszę wrażenie, że to właśnie klasyfikacja Joela Lode oparta jest na analizach DNA i z tego względu właśnie traktowałbym ją nieco inaczej niż klasyfikacje oparte na tradycyjnym botanicznym opisie. Niestety szczegółów utworzenia klasyfikacji nie znam bo dwutomowe wydanie tejże ma cenę z kosmosuDAK pisze:Piękny miszmasz z tymi nazwami, niech się spierają znawcy z najwyższej półki. Dopóki nie zostaną one sklasyfikowane po badaniach genetycznych (a na taką pełną klasyfikację się nie zanosi, nie mówiąc już o tym, że to dopiero zrobiłoby totalną rewolucję.
Bo i Henryk starszy - i to znacznie więcej niż lat 14cie (od znakomitej większości tutaj obecnych)....PiotrAPD napisał(a):
Ta co stosuje Henryk jest o 14 lat starsza.
90 przypadków na 100 by tak właśnie było. W kolekcjach są dobrze opisane rośliny (z numerami polowymi i stanowiskami) które obecnie są synonimami ale różnią się od siebie zdecydowanie. I dlatego tak nie lubię tych nowych klasyfikacji gdzie wszystko jest w jednym "worku".gracesz napisał(a):
(...) ja jestem wymarzonym klientem, bo mając np. g.leeanum, z pewnością kupiłabym g.netrelianum i g.hyptiacanthum będąc przekonana, że to z pewnością nie to samo...
- nie zawsze, ale zdarza się, że "podopieczni" nie spełniają oczekiwać Opiekuna, trudno się z tym pogodzić szczególnie, że na efekt swojej opieki, czeka się "kawał" czasu.DAK pisze:Tu te niestety jeszcze w pąkach: