Tymczasem u mnie jedno ZW już leci do utylizacji. Na pierwszy rzut oka nie widać nic złego, nawet jakiś owocek już rośnie (tu akurat poza kadrem):
Zmiany na liściach na razie niepozorne, ale pędy to już inna historia:
No i pęd główny u samej nasady to już dramat, aż dziwne, że ten krzak jeszcze żyje:
Czarna zgnilizna zawiązków i pędów roślin dyniowatych (ang.
gummy stem blight) atakuje oczywiście nie tylko arbuzy (choć u mnie nie robi spustoszenia w ogórkach, dyniach, czy cukiniach; uwzięła się szczególnie właśnie na arbuzy), jest w stanie przetrwać w ziemi, na szmatach, sprzętach, elementach tuneli itp. nawet 3 lata, patogen (łac.
Didymella bryoniae) uodporniony na większość fungicydów. Chętnie zamordowałabym to paskudztwo, ale nie mogę znaleźć środka zarejestrowanego w Polsce na tę chorobę - gdyby ktoś, coś... to będę wdzięczna za cynk. Na tu i teraz pozostaje mi czekać na marne plony, a jeśli nie znajdzie się żaden fungicyd, który by temu nieszczęściu podołał, to przez najbliższe 3 lata nie mogę trzymać żadnych dyniowatych w ogrodzie.
Drugi krzak ZW pędzi sobie jeden skromny owoc i na razie nie ma oznak choroby:
Red Star F2 bohatersko nadrabia za opieszałych, na razie zawiązał 4 sztuki, może choć ten pierwszy zdąży dojrzeć:
A na koniec oczywiście Absurdalna Georgia, czyli liści kupa, a z owoców... Wiecie co
(Ale męskie kwiaty produkuje non stop

).