Korzenie w małym poobcinane i mam nadzieję, że nie zrobiłam mu krzywdy.
Poza tymi młodymi, jeszcze trochę ich zostało, ale nijak nie potrafiłam go upchnąć w doniczce i przy okazji uszkodziłam je trochę

Mam nadzieję, że kwiatek będzie wyrozumiały i przeżyje to.
Z muszkami walczymy metodami, którymi walczyliśmy od początku czyli głównie "ręcznie", lepem (jeden nam został sprzed lat i nie da się nigdzie kupić

), miseczkami z wodą/olejem...
Jest duużo lepiej i mamy nadzieję, że uda się je pokonać.
Dziękujemy raz jeszcze za podpowiedzi.
Ps. Po tym przelaniu i ogólnie czasach, które nie sprzyjały większemu zaangażowaniu, większość naszych kwiatków potrzebuje pomocy. Boję się, że zanim znajdę odpowiednie wątki i napiszę w nich, to coś nam padnie

Powinno być na forum jakieś miejsce dla tych bardziej zabieganych/mniej zorganizowanych, w którym można by hurtowo opisać wszystkie swoje problemy
