Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Okno jest wystawy północnej, czyli światło jest tam rozproszone. Na okno południowe bałam się go postawić, bo tam słońce raczej ostro grzeje. Z drugiej strony tam łatwiej mi podkręcić wilgotność, ale urzęduje tam też kotka i nie chciałam, żeby grudnika co chwilę trącała. I właśnie myślę, że to ona jest sprawcą całego zamieszania. Dziś zauważyłam, że kolorowe kwiatki podobają się nie tylko mi, kota też jest nimi bardzo zainteresowana. Bo to takie ma fajne pręciki, w sam raz do trącania łapką
Na razie wytłumaczyłam, że kwiatek nie jest do zabawy, mam nadzieję, że się rozumiałyśmy. Nigdy wcześniej kwiatami się nie interesowała, więc jej nie podejrzewałam nawet, myślałam, że to ja źle dbam o roślinkę.
Mam jeszcze pytanie: czy jest sens postawić grudnika na tackę z keramzytem? Nie widziałam, żeby ktoś hodował schlumbergerę w ten sposób, ale jeśli ma jej to pomóc, to czemu nie... Dziś nic nie opadło, więc na razie nie będę się przejmować
Może po prostu musi się przyzwyczaić do nowych warunków + ja muszę znaleźć jakiś sposób, żeby kot się nim nie interesował. Nawozić na razie nie chcę, bo nie wiem jak go wcześniej traktowano (żeby nie przedobrzyć) i chcę mu dać czas żeby się zaaklimatyzował. Z drugiej strony myślałam, że jeśli będzie rzucał pąkiem, to od razu, a nie po jakimś czasie, jak już część kwiatów tak pięknie kwitnie. Myślałam też, że może ma ich za dużo, a za mało substancji odżywczych i zrzuca pąki, bo nie da rady ich wszystkich wykarmić. Ale teraz jednak myślę, że kot jest głównym podejrzanym, bo na własne oczy widziałam przejawy tego kociego zainteresowania.
Przepraszam, że zamęczam sprawami pewnie oczywistymi, ale to mój pierwszy grudnik, jestem w nim absolutnie zakochana i marzy mi się taki piękny okaz, jak widziałam wcześniej niektóre w wątku. Pozdrawiam i dziękuję raz jeszcze
Pozdrawiam, M.