Dziękuję Wam za miłe słowa, a to i tak nie były wszystkie kwitnące tego dnia. Za to dziś zauważyłam dwa piękne pąki na Lobiviach. Choć pojedyncze, to chyba dadzą jutro ładne kwiaty.
Dziś pokażę wam moje królestwo w pracy, bo wreszcie powędrowało na patio. One wyglądają z daleka na niewielkie, ale połowy z nich to ja już nie udźwignę i muszę się przy wynoszeniu posiłkować pomocą mych dorosłych już uczniów. Dopiero na fotce zauważyłam, że Ferocactus glaucescens wymagać będzie wymiany doniczki, bo z niej wyłazi i ciężko już podlewać - swym ciałkiem zasłania dostęp do podłoża. Maluchy jeszcze na parapecie w klasie, a duże już się wygrzewają i najadają się słoneczka - przez 3 dni od wyniesienia natychmiast bardzo poprawiły swój wygląd.
Niektóre z nich to podrzutki, bo ludzie co i rusz podrzucają mi jakiegoś zabidzonego cierniaka, z którym już sobie nie radzą. Poza tym chyba nie do końca dopilnowałam niepodlewania zimą przez panie woźne, bo jednak na niektórych efekty zimowego wzrostu widać, a może ja za wcześnie je zaczęłam podlewać, sądziłam, że jak mają pełną ekspozycję południową zimą przy samej szybie to nie wyciągną się - a jednak.

Fotki kiepskiej jakości, bo zrobione komórką, poza tym po zimie dopiero teraz będą nabierać uroku i wypełniać swoje ciałka:
