Z moją kawą dalej źle. W lato trochę odbiła, ale liście dalej brązowieją. Mój błąd był taki, że podlewałem ją mega twardą wodą (założyłem, że wytrącony przy gotowaniu wapń wystarczy, ale zostawało go jednak sporo, bo zacząłem zauważać osad przy drenażu doniczki. Od ponad miesiąca podlewam wodą demineralizowaną z wywarem z torfu kokosowego (żeby obniżyć pH gleby). Niestety jest coraz gorzej. Przeniosłem ją z parapetu na okres zimowy, bo mam uchylone ciągle okno. Teraz stoi doświetlana sztucznym światłem, które będzie zmienione, bo ma lipną temp. barwową (4000K). Nie mniej jednak puszcza jakieś nowe piętra, lecz od dołu (i nie tylko) wciąż odpadają liście. Poniżej macie zdjęcia:
Co mogę zrobić? Z przesadzaniem będzie ciężko, bo już ma 13l doniczkę, a nie mam zbytnio miejsca. Ewentualnie wyjmę ją, trochę otrzepie luźna ziemię i dosypię jakiejś torfowej.
Myślałem nad zabiegiem zwanym "flushingiem", tj. przelać ją demineralką, tak z 5 litrów i zdrenować porządnie. Myślicie, że ma to sens? Gleba będzie mega nawilżona, czego kawa nie lubi podobno, a i tak zauważyłem, że moja ma słabą transpirację (podlewam ją maks 1l/tydzień, bo doniczką jest długo ciężka).