Czereśnia. W tamtym roku przeczyściłem część widoczną na
zdjęciu jednak widocznie nie za dokładnie i znów pojawiła się gumoza. Jest jej więcej . Drzewo wygląda jeszcze w miarę i chciałbym to wszystko oczyścić chociaż wiem że bedzie ciężko. Co myślicie? Dodatkowo w miejscach tegoroczych cięć też zalewa żywicą.
Za dużo naraz nie ma sensu czyścić. Skupiłbym się na ogniskach, które wcześniej nie były ruszane. Przy czyszczeniu z reguły widać gdzie kończy się uszkodzona tkanka. Zazwyczaj pod zielonkawo-białą warstwą świeżych przyrostów miazgi różnicującej się na tkanki przewodzące jest jasna warstwa drewna. Tam gdzie jest wyciek gumy świeże przyrosty nie przylegają bezpośrednio do starszego drewna, a do tego pojawiają się przebarwienia.
Czasem wycieki są skutkiem uszkodzeń mrozowych czy też - jak w przypadku odciętych gałęzi uszkodzeń mechanicznych - i same się zagoją przestając produkować żywicę. Częściej to kwestia rozwijania raka bakteryjnego, z którym walka jest czasem jak leczenie paliatywne. Czyszczenie i smarowanie funabenem kolejnych ognisk - o ile choroba się nie rozbuja - powinno być wystarczające do zapewnienia jeszcze długiego i owocnego życia takim drzewom.
Zdjęcia pokazują, że rana oczyszczona goi się dobrze, ale na brzegach gdzieniegdzie są jeszcze ogniska. Powoli można czyścić jedno za drugim i zabezpieczać. I uwaga jak powyżej - odkażać narzędzia!
Można jeszcze teraz, ale nie później niż do końca lipca. Większość czereśni i wiśni do końca lipca zaczyna zbierać zapasy na zimę odzyskując wartościowe rzeczy z liści i je zrzucając. Więc w tym okresie przestają przyrastać (zatem i rana przestanie się zabliźniać, a nawet jeśli zacznie to jej mrozoodporność będzie niższa).
Wystarczy funabenem zabezpieczyć? Mam jeszcze podchloryn sodu, trochę sylitu i miedzianu... . Myslałem o białej farbie z domieszką miedzianu i sylitu na przykład.
Funaben zawiera w sobie mocne fungicydy i jest idealny na brzegi rany (gdzie jest żywa tkanka). Miksem farbo-grzybobójczym można napuścić tam gdzie jest odsłonięte martwe drewno. Popsuć to nic nie powinno, a zabezpieczyć może.
Np. można obejrzeć kanał Zielone Pogotowie na YT - tam jest film o profilaktyce i leczeniu raka bakteryjnego. Na przykładzie. Więc bardzo polecam dla tych, którzy mają problem z rozróżnieniem zdrowej tkanki od chorej. Bardzo szybko nabierzecie doświadczenia. A rak dotyka też często m.in. brzoskwinie więc warto.
Z zewnątrz to raczej się tak łatwo nie zobaczy, trzeba zobaczyć stan tkanek w miejscu wycieku. Tkanek żywych. Jeśli będą jasne, czyste - to wiadomo jak jest. Jeśli będą nekrozy, przebarwienia... też wiadomo.
Mam w ogrodzie uszkodzoną czereśnię (sadzona rok temu). Drzewko ma 1,5m wysokości i mniej więcej w połowie (zdjęcie jest z perspektywy) wysokości ma zdarty fragment kory. Rana ma 3cm wysokości i zajmuje około 50% obwodu głównego pnia. Żona wyczyściła ją z pozadzieranych frędzli i zasmarowała od razu po powstaniu maścią ogrodniczą (niestety nie dodając do niej miedzianu ani innego środka). Ja natomiast zastanawiam się, czy zostawić to tak jak jest, a drzewko z czasem się zregeneruje i rana zarośnie, czy też zawsze będzie to już brama dla bakterii oraz grzybów i lepiej po prostu przyciąć je nad pierwszym pąkiem pod raną (tracąc roczny przyrost), a w tym sezonie wyprowadzić nowy przewodnik?
Mam coś podobnego i nawet na podobnej wysokości i też na czereśni. Obczyściłem, smarowałem samą maścią i tak to zostało. Przy czym u mnie kora była zdarta do drewna. Po pędach widzę że ma się dobrze więc zostawiłem i niech walczy. Ale nie sugeruj się że słusznie zrobiłem bo po prostu wierzę że się zrośnie ładnie.
U Ciebie jest coś jasnego pod maścią (żółtego?) i jest szansa że tylko powierzchownie kora została zdarta a łyko zostało niewiele naruszone. To przez łyko płyną soki więc jeśli jest ok to ja bym się nie martwił i zostawił to tak jak jest.
Tutaj też niestety było zdarte do drewna (to co prześwituje przez maść to chyba właśnie takie już zżółknięte/zbrązowiałe drewno, na drugi dzień po posmarowaniu nabrało to takiego koloru).
Zastanawia mnie tylko, jak tego typu rany potem się goją, gdy są całe zapaćkane taką maścią (czy to nie zaburza naturalnych procesów drzewa do radzenia sobie z uszkodzeniami?), szczególnie że rana tworzy przerwę na połowę obwodu głównego pędu.
No i pytanie też, czy uszkodzenie o takiej szerokości nie osłabi siły wzrostu wszystkiego powyżej do tego stopnia, że w perspektywie dłuższego czasu nowy, zdrowy pęd (wyprowadzony po hipotetycznym przycięciu) nie przerośnie tego co zostałoby i przyrosłoby bez przycięcia.
jak odróżnić wyciek spowodowany rakiem bakteryjnym od zdrowego wycieku zablizniającego ranę np po cięciu?
