Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Julciu, pięknie dziękuję.
Tak, to prawda, na moim ROD widać głównie emerytów. Jeśli są ludzie w moim wieku, to raczej w ramach pomocy np. rodzicom czy dziadkom w zajmowaniu się ich działką.
Nawet jeden z działkowych sąsiadów się dziwił, jak się dowiedział, że to moja działka - wszyscy byli pewni, że należy do mojej mamy, a ja tu do pomocy... ;)
Miło mi słyszeć, że moja działka zaczyna wyglądać przyzwoicie. I baardzo dziękuję za pochwałę w kwestii pomidorów - to moje dzieciątka. Jestem kompletnym laikiem i w zeszłym roku pierwszy raz, szalenie amatorsko i z masą błędów, uprawiałam karzełki Bajaja w doniczkach. Więc można powiedzieć, że z prawdziwymi pomidorami to jest mój debiut.
Maju, dziękuję, też się zachwycam nad ich kwiatami Chyba bardzo lubią mieć robione zdjęcia, bo super współpracują.
A dziś zastałam moje pierwsze w życiu bobowe strączki!
Anido
Drako, tak szczerze to... nie pamiętam, co ja Ci tam wysyłałam. Ale jak z entuzjazmem, to pewnie faktycznie rumianek, bo nie mogę się nim nachwalić gdzie się da. Tylko dzisiaj zebrałam pełny kubek 500ml kwiatów do suszenia!
Bardzo dziękuję wam wszystkim za zaglądanie do mojego skromnego, zielonego królestwa To naprawdę motywuje do dalszej pracy.
A tu kilka nowszych zdjęć:
Piwonia. Żeby było zabawniej, jeszcze dziś mogę zobaczyć nowe peonie, które dopiero wychyliły swoje kły z ziemi. Jest ich sporo. Wylazły mi np. w bratkach nowe sztuki.
Zakwitł jeden z malutkich liliowców.
Inne nowości ładnie powychodziły.
Ładnie wiąże główki mała kapusta.
Rukola zwariowała. I z uporem maniaka próbuje kwitnąć ;)
W zielniczku zresztą również całkiem wesoło.
Trzeba łapać mięty-uciekinierki!
Rumianek chyba wziął sobie na cel zrobić mi terapię szokową. Bo co zerwę kwiaty, to są nowe i to jeszcze więcej. A na kwiatach co? Ano mrówy! Wbiegające wściekle na ręce w ramach obrony swoich mszycowych krówek. notabene - mszyce powróciły. Chciałoby się popryskać, ale jak, kiedy pszczoły latają do nocy.
Mądra ja muszę niedługo zrobić ostrą przerywkę ogórków. Nie wychodziły, nie wychodziły... a potem kumulacja. I za dużo.
Ale razem z ogórkami wylazły mi szczęśliwie wszystkie arbuzy, melony i cukinie.
Całkiem ładnie wyszła fasolka pnąca na suche ziarno! Taka ładniutka, czarna od Igi - Igali. Mam nadzieję, że moja też taka wyjdzie.
Powychodziły też siewki jakichś kwiatów. Ale co ja tu siałam to już nie wiem
Ślicznie zawiązały się borówki.
Zaczął też wiązać bób!
Moje róże za to chyba planują się pokazać. Takie mikro pączuszki u nich znalazłam. To chyba jakieś drobnokwiatowe.
W foliaku wszystko pięknie ruszyło. Wszystkie pomidory mają pąki! Czekam najbardziej na kwitnienie Megagronka.
Ale o dziwo jako pierwszy otworzył się najbardziej zdechlakowaty pomidor w tunelu - Cream Sausage!
Tu maleńki White Queen, który całkiem ładnie odbił.
Rosną też maleńkie bakłażany, które wysiewałam po moim pogromie siewek. Pogoda bardzo im podpasowała.
Pięknie rośnie też rodzynek brazylijski. Zobaczyłam dzisiaj pierwszy kwiatek - niestety jakimś cudem nie cyknęłam zdjęcia...
Kwitną mi za to też takie śliczne maleństwa. Kwiaty są niebieskie, nie wiem czemu aparat usilnie zmienia na różowofioletowe ;)
Niestety nie wszystko idzie idealnie. Dwie kamczatki chyba mi uschły. Nie wiem też, czy cokolwiek będzie z mojej cebuli z dymki - zauważyłam larwy na rosnących cebulkach. Aż przykro patrzeć.
Ale hej. Zawsze coś musi pójść nie tak. Nudno by było.
Tak, to prawda, na moim ROD widać głównie emerytów. Jeśli są ludzie w moim wieku, to raczej w ramach pomocy np. rodzicom czy dziadkom w zajmowaniu się ich działką.
Nawet jeden z działkowych sąsiadów się dziwił, jak się dowiedział, że to moja działka - wszyscy byli pewni, że należy do mojej mamy, a ja tu do pomocy... ;)
Miło mi słyszeć, że moja działka zaczyna wyglądać przyzwoicie. I baardzo dziękuję za pochwałę w kwestii pomidorów - to moje dzieciątka. Jestem kompletnym laikiem i w zeszłym roku pierwszy raz, szalenie amatorsko i z masą błędów, uprawiałam karzełki Bajaja w doniczkach. Więc można powiedzieć, że z prawdziwymi pomidorami to jest mój debiut.
Maju, dziękuję, też się zachwycam nad ich kwiatami Chyba bardzo lubią mieć robione zdjęcia, bo super współpracują.
A dziś zastałam moje pierwsze w życiu bobowe strączki!
Anido
Drako, tak szczerze to... nie pamiętam, co ja Ci tam wysyłałam. Ale jak z entuzjazmem, to pewnie faktycznie rumianek, bo nie mogę się nim nachwalić gdzie się da. Tylko dzisiaj zebrałam pełny kubek 500ml kwiatów do suszenia!
Bardzo dziękuję wam wszystkim za zaglądanie do mojego skromnego, zielonego królestwa To naprawdę motywuje do dalszej pracy.
A tu kilka nowszych zdjęć:
Piwonia. Żeby było zabawniej, jeszcze dziś mogę zobaczyć nowe peonie, które dopiero wychyliły swoje kły z ziemi. Jest ich sporo. Wylazły mi np. w bratkach nowe sztuki.
Zakwitł jeden z malutkich liliowców.
Inne nowości ładnie powychodziły.
Ładnie wiąże główki mała kapusta.
Rukola zwariowała. I z uporem maniaka próbuje kwitnąć ;)
W zielniczku zresztą również całkiem wesoło.
Trzeba łapać mięty-uciekinierki!
Rumianek chyba wziął sobie na cel zrobić mi terapię szokową. Bo co zerwę kwiaty, to są nowe i to jeszcze więcej. A na kwiatach co? Ano mrówy! Wbiegające wściekle na ręce w ramach obrony swoich mszycowych krówek. notabene - mszyce powróciły. Chciałoby się popryskać, ale jak, kiedy pszczoły latają do nocy.
Mądra ja muszę niedługo zrobić ostrą przerywkę ogórków. Nie wychodziły, nie wychodziły... a potem kumulacja. I za dużo.
Ale razem z ogórkami wylazły mi szczęśliwie wszystkie arbuzy, melony i cukinie.
Całkiem ładnie wyszła fasolka pnąca na suche ziarno! Taka ładniutka, czarna od Igi - Igali. Mam nadzieję, że moja też taka wyjdzie.
Powychodziły też siewki jakichś kwiatów. Ale co ja tu siałam to już nie wiem
Ślicznie zawiązały się borówki.
Zaczął też wiązać bób!
Moje róże za to chyba planują się pokazać. Takie mikro pączuszki u nich znalazłam. To chyba jakieś drobnokwiatowe.
W foliaku wszystko pięknie ruszyło. Wszystkie pomidory mają pąki! Czekam najbardziej na kwitnienie Megagronka.
Ale o dziwo jako pierwszy otworzył się najbardziej zdechlakowaty pomidor w tunelu - Cream Sausage!
Tu maleńki White Queen, który całkiem ładnie odbił.
Rosną też maleńkie bakłażany, które wysiewałam po moim pogromie siewek. Pogoda bardzo im podpasowała.
Pięknie rośnie też rodzynek brazylijski. Zobaczyłam dzisiaj pierwszy kwiatek - niestety jakimś cudem nie cyknęłam zdjęcia...
Kwitną mi za to też takie śliczne maleństwa. Kwiaty są niebieskie, nie wiem czemu aparat usilnie zmienia na różowofioletowe ;)
Niestety nie wszystko idzie idealnie. Dwie kamczatki chyba mi uschły. Nie wiem też, czy cokolwiek będzie z mojej cebuli z dymki - zauważyłam larwy na rosnących cebulkach. Aż przykro patrzeć.
Ale hej. Zawsze coś musi pójść nie tak. Nudno by było.
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2021
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
No, nie ma tak różowo, jakaś równowaga w przyrodzie musi być :P, te siewki to może kosmosy, albo aksamitki?
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- sauromatum
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1711
- Od: 18 maja 2010, o 08:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Jeśli te późne piwonie jeszcze zakwitną to będziesz miała długi, piwoniowy sezon
A ten żółty liliowiec to liliowiec żółty W sensie nie koloru tylko to taki gatunek Hemerocallis flava Jak mniemam również pachnie
A te jagody kamczackie to ciekawy przypadek. Nie do końca to wygląda jak martwa jagoda. Możliwe, że przeżyła jakiś szok, i że jeszcze wypuści nowe liście. Pierwszy raz coś takiego widzę
A ten żółty liliowiec to liliowiec żółty W sensie nie koloru tylko to taki gatunek Hemerocallis flava Jak mniemam również pachnie
A te jagody kamczackie to ciekawy przypadek. Nie do końca to wygląda jak martwa jagoda. Możliwe, że przeżyła jakiś szok, i że jeszcze wypuści nowe liście. Pierwszy raz coś takiego widzę
- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2766
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Ale masz wszystko dorodne i cudnie rosnące,kwitnące az radość oglądać Piwonia ma śliczny kolor i taki duży kwiat.
A foliak cieniujesz jakoś w tych upałach? Pomidory już spore i takie bujne
Ja w tamtym roku miałam papryki w gruncie a właściwie należało by powiedzieć w mrówkach,koszmar. Ale o dziwo pieknie rosły i owocowały tak jakby te mrówki im służyły W tym roku mam jeszcze ich więcej
Należą ci się gratulacje że tak pięknie urządziłaś działeczkę w tak krótkim czasie Oprocz tego dla mamy to coś wspaniałego; dla relaksu i ruchu itd. Bardzo jestem ciekawa tych róż przy wejsciu, może to jakaś historyczna odmiana?
Ja mam taką aptekarską na płatki do ?potpourri?.
A foliak cieniujesz jakoś w tych upałach? Pomidory już spore i takie bujne
Ja w tamtym roku miałam papryki w gruncie a właściwie należało by powiedzieć w mrówkach,koszmar. Ale o dziwo pieknie rosły i owocowały tak jakby te mrówki im służyły W tym roku mam jeszcze ich więcej
Należą ci się gratulacje że tak pięknie urządziłaś działeczkę w tak krótkim czasie Oprocz tego dla mamy to coś wspaniałego; dla relaksu i ruchu itd. Bardzo jestem ciekawa tych róż przy wejsciu, może to jakaś historyczna odmiana?
Ja mam taką aptekarską na płatki do ?potpourri?.
Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- ed04
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 1022
- Od: 5 mar 2017, o 14:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Masz piękny ogród . Z papryczki habanero będziesz mieć sporo frajdy i ognia .
Bardzo podoba mi sie porządek jaki masz w ogrodzie, wszystko rozplanowanie i zadbane. Tak trzymać.
Bardzo podoba mi sie porządek jaki masz w ogrodzie, wszystko rozplanowanie i zadbane. Tak trzymać.
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
ślicznie tu u Ciebie.
____________________
Pozdrawiam, Bogusia
____________________
Pozdrawiam, Bogusia
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Witam, witam i o zdrowie pytam.
Mam nadzieję, że u was lepiej niż u mnie. Niektórzy już wiedzą, ale napiszę, bo tutaj nie wspominałam - "trenowałam karate" z komarami i spadłam na działkowych schodkach. Dla ciekawskich: komar wygrał, pogryziona i tak byłam, a do tego złamany staw skokowy, jestem w ortezie i o kuli. Żyć nie umierać.
Jeszcze w tym stanie zdawałam dziś egzamin do pracy, musiałam pojechać kilka miejscowości dalej po zaświadczenie o niekaralności i powypełniać przysłowiowe "milion dokumentów". A od jutra do regularnej roboty. Ja się tylko bardzo cieszę, że mam wyrozumiałe szefostwo i nie będę musiała z tą nogą robić nic wymagającego fizycznej pracy, jak np. rozwieszanie ofert.
Dziękuję wszystkim pięknie za komentarze i miłe słowa - jestem bardzo wdzięczna. Niestety brak mi ostatnio czasu, ciągle "coś" - przynajmniej wykorzystałam tych kilka "przymusowo wolnych" dni na wyuczenie się do egzaminu i dziś zdałam na "purrfecto" - oficjalnie mam uprawnienia do bukmacherki. Więc jakby ktoś się interesował hazardem to ten tego... Zapraszam.
Iga, foliak niedawno zacieniowałam bardzo prowizorycznie białą włókniną. Podarła się po pierwszym dniu Ale z braku laku i moich fizycznych możliwości do wymienienia jej, póki co w takiej półzwiewnej formie mi osłania szczyt foliaka. I... o dziwo jest efekt. Słońca w foliaku wciąż odpowiednio dużo, a temperatury na tyle komfortowe, że nawet nie czuje się w tunelu "ukropu".
Karol Nie wiem, skąd wiedziałeś, ale faktycznie - jagoda odbiła! Puściła maleńkie listki. No w szoku byłam. Nawet pędy wyglądały jak dla mnie na kompletnie uschnięte. Bardzo fajna niespodzianka.
A liliowiec... nie pachnie, nie wyczułam w każdym razie. Ale to taki najzwyklejszy "żółtaczek".
No cóż... nie mam za dużo zdjęć. Przyznaję bez bicia - zwyczajnie moje rośliny mają teraz szkołę przetrwania, bo nie jestem w stanie do nich dotrzeć i nawet chociażby podlać - w ortezie jestem w stanie się w miarę poruszać, ale tylko po twardym i równym terenie, a moja działka niestety do takich nie należy. Dziś wyprosiłam rodziców, by pojechali samochodem i choć ciutkę podlali - i niestety dowiedziałam się, że wszystkie delikatniejsze rośliny (sałaty, zioła, mniejsze ogórki, kiełkująca rzodkiewka itd) po prostu uschły przez ten czas albo po prostu wyglądają, jakby już miały się nie podnieść. Nie dziwię się - są ukropy, a ja im nagle z komfortu zafundowałam piekło na ziemi.
Ostatnie zdjęcia, jakie mam, są "z dnia sprzed tragedii", czyli 12 czerwca - nowszych zostało mi podesłanych sztuk kilka i nieco gorszej jakości.
Generalnie to ostatnio pogoda jest bardzo ładna. Tylko ciągle brakuje mi deszczu. Zwłaszcza teraz, kiedy niezbyt jestem w stanie pójść i podlać jak należy.
Mała cukinka już z charakterystycznym wzorem. Już podejrzewam jest znaaacznie większa, znając jej tempo wzrostu.
Zielniczek wyglądał tak. Boję się pomyśleć, jak wygląda teraz
Kwiatuszki kolendry.
I... em, czegoś jeszcze. Chyba zapomniałam zioła. Brak mi podpisu.
Szałwia. Dzień później przecudnie w pełni rozkwitła.
Kapusta. Ponoć jej też się oberwało przez suszę. Mam nadzieję, że nie jakoś bardzo, bo była już bardzo ładna. Zwłaszcza jak na donicową.
Czego chcą nastolatki? Chłopaków, kosmetyków?
Nie. Chcą kwiatów na bakłażanie. A oto pierwszy kwiatuszek, jaki zaobserwowałam w życiu. Tak, nie widziałam go rozkwitniętego, ale jest pąk, to się liczy, proszę mi nie psuć szczęścia
Rukola to w ogóle durnia ze mnie robi. Co jej oberwę jeden kwiat, to ma dwadzieścia nowych. Wariatka.
Rzucik na warzywniak. A z boku czai się zachodzące słońce...
Dostałam baniaczki. Takie małe, tycie, symboliczne - tysiączki. Sztuk dwie.
Załatwione po niesamowitej taniości i to z zapewnieniem, że nie miały kontaktu z żadnymi toksycznymi substancjami. Teraz jakiś systemik gromadzenia deszczówki i będę miała zapasy.
Niespodziewanie mi wyszły takie o panienki. Nie jestem pewna czy przebarwienia na liściach są naturalne czy też może nie i powinnam je czymś zasilić. To generalnie miały być dalie.
Rzut na wnętrze foliaka sprzed tygodnia... ale mogę zapewnić, że już całkowicie nieaktualny, bo pomidory wystrzeliły jak opętane i rosną, rosną i kwitną! I wiążą Mam już pierwsze zawiązane tycie pomidorki i obficie kwitną kolejne grona. Oczywiście jestem spóźniona, bo cykorzyłam z ich wysadzaniem, ale hej - są!
Gagatek, który się zgubił i nie potrafił wyjść z tunelu. Długo się miotał, uderzał o folię i uciekał, ale w końcu łaskawie usiadł mi na podetkniętej dłoni i pozwolił wynieść się na zewnątrz. Tam momentalnie odfrunął i chyba stara się zapomnieć o tym traumatycznym zdarzeniu.
A to hit za złotych około dwudziestu! Tak jest, mili państwo - da się podpiąć nawet i 4 węże jednocześnie, a ciśnienie wciąż będzie na zadowalającym poziomie. Generalnie działa to super.
A tu kilka fotek z dzisiaj, które dostałam:
A ten zombie-zmartwychwstały mikrusek z kubeczka wygląda dziś tak i ma pierwsze pączki kwiatowe:
Zakwitły różyczki przybramkowe ;)
Dla ciekawskich. Zdjęcie kiepskiej jakości, ale jedyne, jakie dostałam.
Mam nadzieję, że u was lepiej niż u mnie. Niektórzy już wiedzą, ale napiszę, bo tutaj nie wspominałam - "trenowałam karate" z komarami i spadłam na działkowych schodkach. Dla ciekawskich: komar wygrał, pogryziona i tak byłam, a do tego złamany staw skokowy, jestem w ortezie i o kuli. Żyć nie umierać.
Jeszcze w tym stanie zdawałam dziś egzamin do pracy, musiałam pojechać kilka miejscowości dalej po zaświadczenie o niekaralności i powypełniać przysłowiowe "milion dokumentów". A od jutra do regularnej roboty. Ja się tylko bardzo cieszę, że mam wyrozumiałe szefostwo i nie będę musiała z tą nogą robić nic wymagającego fizycznej pracy, jak np. rozwieszanie ofert.
Dziękuję wszystkim pięknie za komentarze i miłe słowa - jestem bardzo wdzięczna. Niestety brak mi ostatnio czasu, ciągle "coś" - przynajmniej wykorzystałam tych kilka "przymusowo wolnych" dni na wyuczenie się do egzaminu i dziś zdałam na "purrfecto" - oficjalnie mam uprawnienia do bukmacherki. Więc jakby ktoś się interesował hazardem to ten tego... Zapraszam.
Iga, foliak niedawno zacieniowałam bardzo prowizorycznie białą włókniną. Podarła się po pierwszym dniu Ale z braku laku i moich fizycznych możliwości do wymienienia jej, póki co w takiej półzwiewnej formie mi osłania szczyt foliaka. I... o dziwo jest efekt. Słońca w foliaku wciąż odpowiednio dużo, a temperatury na tyle komfortowe, że nawet nie czuje się w tunelu "ukropu".
Karol Nie wiem, skąd wiedziałeś, ale faktycznie - jagoda odbiła! Puściła maleńkie listki. No w szoku byłam. Nawet pędy wyglądały jak dla mnie na kompletnie uschnięte. Bardzo fajna niespodzianka.
A liliowiec... nie pachnie, nie wyczułam w każdym razie. Ale to taki najzwyklejszy "żółtaczek".
No cóż... nie mam za dużo zdjęć. Przyznaję bez bicia - zwyczajnie moje rośliny mają teraz szkołę przetrwania, bo nie jestem w stanie do nich dotrzeć i nawet chociażby podlać - w ortezie jestem w stanie się w miarę poruszać, ale tylko po twardym i równym terenie, a moja działka niestety do takich nie należy. Dziś wyprosiłam rodziców, by pojechali samochodem i choć ciutkę podlali - i niestety dowiedziałam się, że wszystkie delikatniejsze rośliny (sałaty, zioła, mniejsze ogórki, kiełkująca rzodkiewka itd) po prostu uschły przez ten czas albo po prostu wyglądają, jakby już miały się nie podnieść. Nie dziwię się - są ukropy, a ja im nagle z komfortu zafundowałam piekło na ziemi.
Ostatnie zdjęcia, jakie mam, są "z dnia sprzed tragedii", czyli 12 czerwca - nowszych zostało mi podesłanych sztuk kilka i nieco gorszej jakości.
Generalnie to ostatnio pogoda jest bardzo ładna. Tylko ciągle brakuje mi deszczu. Zwłaszcza teraz, kiedy niezbyt jestem w stanie pójść i podlać jak należy.
Mała cukinka już z charakterystycznym wzorem. Już podejrzewam jest znaaacznie większa, znając jej tempo wzrostu.
Zielniczek wyglądał tak. Boję się pomyśleć, jak wygląda teraz
Kwiatuszki kolendry.
I... em, czegoś jeszcze. Chyba zapomniałam zioła. Brak mi podpisu.
Szałwia. Dzień później przecudnie w pełni rozkwitła.
Kapusta. Ponoć jej też się oberwało przez suszę. Mam nadzieję, że nie jakoś bardzo, bo była już bardzo ładna. Zwłaszcza jak na donicową.
Czego chcą nastolatki? Chłopaków, kosmetyków?
Nie. Chcą kwiatów na bakłażanie. A oto pierwszy kwiatuszek, jaki zaobserwowałam w życiu. Tak, nie widziałam go rozkwitniętego, ale jest pąk, to się liczy, proszę mi nie psuć szczęścia
Rukola to w ogóle durnia ze mnie robi. Co jej oberwę jeden kwiat, to ma dwadzieścia nowych. Wariatka.
Rzucik na warzywniak. A z boku czai się zachodzące słońce...
Dostałam baniaczki. Takie małe, tycie, symboliczne - tysiączki. Sztuk dwie.
Załatwione po niesamowitej taniości i to z zapewnieniem, że nie miały kontaktu z żadnymi toksycznymi substancjami. Teraz jakiś systemik gromadzenia deszczówki i będę miała zapasy.
Niespodziewanie mi wyszły takie o panienki. Nie jestem pewna czy przebarwienia na liściach są naturalne czy też może nie i powinnam je czymś zasilić. To generalnie miały być dalie.
Rzut na wnętrze foliaka sprzed tygodnia... ale mogę zapewnić, że już całkowicie nieaktualny, bo pomidory wystrzeliły jak opętane i rosną, rosną i kwitną! I wiążą Mam już pierwsze zawiązane tycie pomidorki i obficie kwitną kolejne grona. Oczywiście jestem spóźniona, bo cykorzyłam z ich wysadzaniem, ale hej - są!
Gagatek, który się zgubił i nie potrafił wyjść z tunelu. Długo się miotał, uderzał o folię i uciekał, ale w końcu łaskawie usiadł mi na podetkniętej dłoni i pozwolił wynieść się na zewnątrz. Tam momentalnie odfrunął i chyba stara się zapomnieć o tym traumatycznym zdarzeniu.
A to hit za złotych około dwudziestu! Tak jest, mili państwo - da się podpiąć nawet i 4 węże jednocześnie, a ciśnienie wciąż będzie na zadowalającym poziomie. Generalnie działa to super.
A tu kilka fotek z dzisiaj, które dostałam:
A ten zombie-zmartwychwstały mikrusek z kubeczka wygląda dziś tak i ma pierwsze pączki kwiatowe:
Zakwitły różyczki przybramkowe ;)
Dla ciekawskich. Zdjęcie kiepskiej jakości, ale jedyne, jakie dostałam.
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Nie lubię robić posta pod postem, ale... po dziesięciu dniach chyba można
Dziś mam urodziny. Z nogą już lepiej, trochę boli, ale daję radę chodzić bez kuli i ortezy, więc jest w miarę w porządku.
Praca zżera mi sporo czasu w ciągu dnia, ale hej - chce się zarabiać, trzeba robić. Za to wszystko już łapię. Obecnie nawet zastępuję szefową, która jest w szpitalu. Co wręcz zabawne, nawet doszkalałam nową pracowniczkę. Dogadałyśmy się z grafikiem, może będę miała ciut więcej czasu, jak już ona dojdzie. Jutro technicznie mam wolne, ale rano muszę do niej polecieć i jej pomóc z pieniędzmi, więc nici z długiego spania ;)
Jutro jeśli mi się uda wyskoczę na działkę. Muszę w końcu porządnie wypielić, bo chwasty mi porosły jak szalone.
Dostałam dziś super urodzinowy prezent - moje pierwsze w życiu, własnoręcznie wyhodowane ogórki! Jestem z nich tak dumna. A tata jest zachwycony i bardzo ukontentowany. Z nich i z bobu. W sumie zebrałam go do tej pory około dwóch kilogramów nasion i to jeszcze nie jest cały. Jak na pierwszy raz jestem zadowolona.
Tu taka malutka 400g porcyjka:
Sałata:
Róże zostały podcięte i podwiązane
Oba baniaki z wodą są już napełnione, więc mam 2 tysiące litrów na awaryjne wypadki. Tu podczas wsadzania tych tysiączek na podwyższenie - teraz można wygodnie nalewać do konewki z kranika.
Pomidory pokażę jutro, jak się uda Bo zdjęcia które mam byłyby mocno nieaktualne. One rosną w oczach. W każdym razie mam już małe pomidorki, wszystkie krzaki wyglądają super i rosną dobrze mimo mojej amatorskiej ręki. Jedyny problem, z jakim się do tej pory zetknęłam (pomijając mrówki) to niestety brunatna plamistość, ale już mam nadzieję zażegnana.
Pozdrawiam was wszystkich serdecznie! Mam nadzieję, że macie przyjemne plany na wakacje. Zapowiadają się długie i gorące.
Dziś mam urodziny. Z nogą już lepiej, trochę boli, ale daję radę chodzić bez kuli i ortezy, więc jest w miarę w porządku.
Praca zżera mi sporo czasu w ciągu dnia, ale hej - chce się zarabiać, trzeba robić. Za to wszystko już łapię. Obecnie nawet zastępuję szefową, która jest w szpitalu. Co wręcz zabawne, nawet doszkalałam nową pracowniczkę. Dogadałyśmy się z grafikiem, może będę miała ciut więcej czasu, jak już ona dojdzie. Jutro technicznie mam wolne, ale rano muszę do niej polecieć i jej pomóc z pieniędzmi, więc nici z długiego spania ;)
Jutro jeśli mi się uda wyskoczę na działkę. Muszę w końcu porządnie wypielić, bo chwasty mi porosły jak szalone.
Dostałam dziś super urodzinowy prezent - moje pierwsze w życiu, własnoręcznie wyhodowane ogórki! Jestem z nich tak dumna. A tata jest zachwycony i bardzo ukontentowany. Z nich i z bobu. W sumie zebrałam go do tej pory około dwóch kilogramów nasion i to jeszcze nie jest cały. Jak na pierwszy raz jestem zadowolona.
Tu taka malutka 400g porcyjka:
Sałata:
Róże zostały podcięte i podwiązane
Oba baniaki z wodą są już napełnione, więc mam 2 tysiące litrów na awaryjne wypadki. Tu podczas wsadzania tych tysiączek na podwyższenie - teraz można wygodnie nalewać do konewki z kranika.
Pomidory pokażę jutro, jak się uda Bo zdjęcia które mam byłyby mocno nieaktualne. One rosną w oczach. W każdym razie mam już małe pomidorki, wszystkie krzaki wyglądają super i rosną dobrze mimo mojej amatorskiej ręki. Jedyny problem, z jakim się do tej pory zetknęłam (pomijając mrówki) to niestety brunatna plamistość, ale już mam nadzieję zażegnana.
Pozdrawiam was wszystkich serdecznie! Mam nadzieję, że macie przyjemne plany na wakacje. Zapowiadają się długie i gorące.
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2021
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Fajnie, Wiktoria, że wszystko idzie do przodu. Praca się opłaciła! I jaka satysfakcja! Ja podojadam już pomidorki koktajlowe, nawet nie zdążą biedaki dobrze dojrzeć, ledwo złapią kolor, a ja się nie mogę powstrzymać.
Spełnienia marzeń, pracowita dziewczyno!
Spełnienia marzeń, pracowita dziewczyno!
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- Bazyla
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1193
- Od: 15 lut 2017, o 20:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiki to przede wszystkim wszystkiego najlepszego, zdrówka, szczęścia, pomyślności i samych sukcesów w działkowaniu z okazji Urodzin
Wielkie brawa za działeczkę, jestem pod ogromnym wrażeniem Mam nadzieję, że nie będziesz miała wielkich strat z powodu niedyspozycji zdrowotnej i niemożności doglądania roślinek - czego bardzo życzę.
Gratuluję też pierwszych, bardzo apetycznych zbiorów
No i w końcu różyczka pokazała swoje oblicze - jestem ciekawa, czy zadowoliła Twoje oko?
Pozdrawiam
Wielkie brawa za działeczkę, jestem pod ogromnym wrażeniem Mam nadzieję, że nie będziesz miała wielkich strat z powodu niedyspozycji zdrowotnej i niemożności doglądania roślinek - czego bardzo życzę.
Gratuluję też pierwszych, bardzo apetycznych zbiorów
No i w końcu różyczka pokazała swoje oblicze - jestem ciekawa, czy zadowoliła Twoje oko?
Pozdrawiam
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1349
- Od: 17 lut 2013, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Płd. Wielkopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Zdrówka i jeszcze raz zdrówka, bo to najważniejsze.
Tak patrzę na relacje wielu osób i jako jeden z nielicznych będę cieszył się tomatami i ogórasami tak koło października. Skoro tata taki "ogórkowy", to może będzie łatwiej go przekonać do pracy? "Bo nie będzie ogórków!" :p
Tak patrzę na relacje wielu osób i jako jeden z nielicznych będę cieszył się tomatami i ogórasami tak koło października. Skoro tata taki "ogórkowy", to może będzie łatwiej go przekonać do pracy? "Bo nie będzie ogórków!" :p
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Dziękuję wam!
anido, to podjadanie to mi się skojarzyło z zachowaniem mojej mamy. Zobaczyła jedną dojrzałą borówkę na krzaku, ledwo łapiącą kolor, i w trymiga zerwała, bo jeszcze jej ktoś ukradnie Ale ponoć borówki mam pyszne, słodziutkie i duże - tylko jest ich jeszcze niewiele, wiadomo, to dopiero pierwszy rok.
Ostatnio to taka pracowita nie jestem. Po 10 godzinach siedzenia w pracy w upale zwyczajnie nic mi się nie chce i nawet jak dałoby się podejść na działkę, to po prostu brakuje sił i chęci. Ale w takie dni jak dzisiaj, kiedy mam wolne, to tylko iść, robić i robić
Beatko, no niestety straty są - ale mam wrażenie, że i bez niedyspozycji zdrowotnej by były, bo to głównie wina szkodników. Np. kapusty nie mam dziś już ani jednej, sałaty zerwaliśmy tylko dwie, fasolka szparagowa ucięta przez mrówy tuż przy trzonie, buraczki tak samo, koperku nie ma, porzeczki zżerają mi mszyce, papryka z jakiegoś powodu w ogóle nie chce mi ruszyć, nie wiem czy nie przez jakieś pędraki, rumianku już nie ma... Ale hej, czego innego można było się spodziewać w pierwszym roku. Jeszcze a lutym były tu tylko chaszcze. Ma być dobrze.
A różyczka jak najbardziej cieszy oko. Wszystkie 3 to ta sama róża - i do tego pnąca, taki psikus. A ja nie mam pergoli dla niej. To się wcale nie dziwię, że krzaki mi się rozłażą i wiszą długaśnymi pędami na wszystkie strony. Ale jest ładniutka, to jej trzeba przyznać.
Drako, a czemu dopiero w październiku?
Haha, coś w tym jest! No przekonywanie jakoś idzie. O tyle łatwiej, że coś już z tej działki ma - i bób, i ogóreczki. Jak dostanie małosolne to już w ogóle będzie szczęśliwy
No to kilka zdjęć dzisiejszych!
Liliowiec od babci. Nie wiem jaka odmiana, ale śliczny. Mam nadzieję, że się rozrośnie.
Przy podlewaniu miałam miłe odwiedziny zwinki. Uwielbiam gady. Aż pomyślałam o zrobieniu małego basenika z wodą dla takich szkrabów. Wyraźnie ciągną do wody - pewnie są blisko wylinki i im za sucho.
Pomidorasy!
To zdjęcie niewyraźne, wzięło i nie wyszło. Ale muszę pokazać, bo tak ślicznego pokazu wiązania owoców nie można przeoczyć. Co kwiat, to urocza pomidorowa łezka.
Cały foliak, zero upiększania ;) Jaki dziś rano zastałam, taki pokazuję. Chwaścisko. Za mało ściółki, stanowczo.
Ale widać, jak pomidory porosły. Największy w tunelu jest Caniles. Najszerszy - Dwarf Purple Heart.
Mocno liczę, że uda mi się zjeść własnego pełnoprawnego pomidora tego lata...
anido, to podjadanie to mi się skojarzyło z zachowaniem mojej mamy. Zobaczyła jedną dojrzałą borówkę na krzaku, ledwo łapiącą kolor, i w trymiga zerwała, bo jeszcze jej ktoś ukradnie Ale ponoć borówki mam pyszne, słodziutkie i duże - tylko jest ich jeszcze niewiele, wiadomo, to dopiero pierwszy rok.
Ostatnio to taka pracowita nie jestem. Po 10 godzinach siedzenia w pracy w upale zwyczajnie nic mi się nie chce i nawet jak dałoby się podejść na działkę, to po prostu brakuje sił i chęci. Ale w takie dni jak dzisiaj, kiedy mam wolne, to tylko iść, robić i robić
Beatko, no niestety straty są - ale mam wrażenie, że i bez niedyspozycji zdrowotnej by były, bo to głównie wina szkodników. Np. kapusty nie mam dziś już ani jednej, sałaty zerwaliśmy tylko dwie, fasolka szparagowa ucięta przez mrówy tuż przy trzonie, buraczki tak samo, koperku nie ma, porzeczki zżerają mi mszyce, papryka z jakiegoś powodu w ogóle nie chce mi ruszyć, nie wiem czy nie przez jakieś pędraki, rumianku już nie ma... Ale hej, czego innego można było się spodziewać w pierwszym roku. Jeszcze a lutym były tu tylko chaszcze. Ma być dobrze.
A różyczka jak najbardziej cieszy oko. Wszystkie 3 to ta sama róża - i do tego pnąca, taki psikus. A ja nie mam pergoli dla niej. To się wcale nie dziwię, że krzaki mi się rozłażą i wiszą długaśnymi pędami na wszystkie strony. Ale jest ładniutka, to jej trzeba przyznać.
Drako, a czemu dopiero w październiku?
Haha, coś w tym jest! No przekonywanie jakoś idzie. O tyle łatwiej, że coś już z tej działki ma - i bób, i ogóreczki. Jak dostanie małosolne to już w ogóle będzie szczęśliwy
No to kilka zdjęć dzisiejszych!
Liliowiec od babci. Nie wiem jaka odmiana, ale śliczny. Mam nadzieję, że się rozrośnie.
Przy podlewaniu miałam miłe odwiedziny zwinki. Uwielbiam gady. Aż pomyślałam o zrobieniu małego basenika z wodą dla takich szkrabów. Wyraźnie ciągną do wody - pewnie są blisko wylinki i im za sucho.
Pomidorasy!
To zdjęcie niewyraźne, wzięło i nie wyszło. Ale muszę pokazać, bo tak ślicznego pokazu wiązania owoców nie można przeoczyć. Co kwiat, to urocza pomidorowa łezka.
Cały foliak, zero upiększania ;) Jaki dziś rano zastałam, taki pokazuję. Chwaścisko. Za mało ściółki, stanowczo.
Ale widać, jak pomidory porosły. Największy w tunelu jest Caniles. Najszerszy - Dwarf Purple Heart.
Mocno liczę, że uda mi się zjeść własnego pełnoprawnego pomidora tego lata...
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2021
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Co słychać?
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.