Miałem oba te bylinowe gatunki, ale nie udało mi się doprowadzić ich do kwitnienia mimo że przez pewien czas rosły obiecująco. Może dlatego że zimowały w doniczkach a nie w gruncie.joozwa pisze:Aha, czyli siałeś już napęczniałe?
Jeśli chodzi o inne mimozowate to jest jeszcze mimoza Nuttalla (mimosa nuttallii, reaguje na dotyk prawie tak mocno, jak mimoza wstydliwa) i mimoza preriowa (desmanthus illinoensis), zasięg obu tych gatunków sięga znacznie bardziej na północ Ameryki Północnej, niż albicji, więc i u nas powinny sobie radzić, przynajmniej pod względem klimatu. Ja próbuję też je uprawiać, ale rośną powoli, gdy nie ma symbiozy z bakteriami brodawkowymi (właściwe szczepy widocznie nie występują naturalnie w naszych glebach w wystarczających ilościach) i roślinki często padają w trochę podobny sposób, jak siewki albicji. Gdyby czegoś im tu nie brakowało, pewnie spotykalibyśmy je w stanie dzikim.
Jeśli chodzi o szybkie zdychanie siewek albicji to ja też miałem takie obserwacje, ale nie wiem czy to jakiś grzyb ma coś do rzeczy, natomiast one chyba nie lubią zbyt mokrej ziemi a z drugiej strony suchego powietrza, u mnie w pierwszych tygodniach lepiej rosły pod kloszem/workiem jeśli tylko regularnie je wietrzyłem. Jak się coś złego zaczynało dziać to wynosiłem na dwór i to im pomagało, nie tylko albicjom z resztą.
Teraz mam jedną albicję w gruncie od 4 albo 5 lat, po zimie odrasta zawsze praktycznie od ziemi. Ostatniej zimy wcale jej nie okrywałem.
Nie wiem czy słyszałeś o takiej roślinie jak Chamaecrista fasciculata, też z porównywalnego klimatu do naszego. Tyle że jednoroczna i należy do rodziny/podrodziny brezylkowatych. Miałem ją chyba 2 lata temu, udało mi się wyhodować ładny kwitnący okaz i nawet zawiązał nasiona (musiałem zapylać ręcznie), ale potem oddałem znajomej.