Ciemierniki jeszcze kwitną, choć większość kwiatów powycinałam, żeby nie było samosiewu w ilościach nie do opanowania. Wzeszły z ubiegłorocznych nasion. Podpowiedzcie, czy mogę powyrywać te ze środka teraz, czy muszę poczekać, aż będą mieć liść właściwy. Boje się, że jak zakorzenią się mocno, to już będą do zniszczenia.

Małgosiu PEPSI przepraszam, gdzieś mi umknął Twój post. Dziękuję,


Namawiałam forumki, które mieszkają w pobliżu, żeby przyjechały, to zapakuję do samochodu wiele roślin, które by się im spodobały. Niestety nie było chętnych, kupują w szkółkach, bo to bliżej.

Już podjęłam decyzję, że kończę dobrowolną kwarantannę i zabieram dzieci w maju. Niech się cieszą swobodą, bo spacerów wokół bloku i na budowę mają dość. Synowie pewnie będą oponować.

Olu miałam wątpliwości, jak cięłam lawendę, ale już nie mogłam na nią patrzeć.


Aniu miałam jeden sezon lilie w donicy, jak przekwitły, schowałam w ustronne miejsce, ale jesienią już posadziłam w gruncie. Nie mam gdzie przechowywać w donicach więc nie eksperymentuję.

Wcale nie cieszę się z dużych lilii i host,

Synowie pracują, nie bardzo mają ochotę na kontakty ze mną,

Iwonko dziękuję.




Gdybyś mieszkała bliżej, pomogłabym poprzesadzać co nieco.


Lucynko kwitnie najwięcej białych, ale inne kolory tulipanów też już się pokazują.

Dwie najstarsze, ośmioletnie sasanki zostały dziś przesadzone, mam nadzieję, że to przeżyją.

Truskawki posadzone jesienią w skrzyni, tradycyjnie przykryłam włókniną, dlatego zakwitły. Odkryłam, żeby pszczoły popracowały.

Synowie pracują z wieloma osobami, ale mam dość izolacji, dwa lata bez wnuków nie wytrzymam, może uda mi się przekonać dzieci, żeby zgodziły się na przyjazd Karola i Antosia do nas. M też spotyka się z klientami, więc jak mam się zarazić, to przynajmniej pocieszę się wnukami.



