Witam w niedzielny wieczór, zamiast oglądać tv wolę popisać na forum i pokazać co nieco. Może niekoniecznie z mojego ogrodu, ale nasz sobotni spacer do "dużego"lasu, czyli nie do naszego z samosiejek na polu, a do prawdziwego po drugiej stronie szosy. A więc zapraszam na witrualny spacer, proszę założyć wygodne buciki, bo przejdziemy jakieś dwa-trzy km.
Najpierw jednak odpowiem moim gościom
Marysiu (Masko) dostałam dwie żurawki z czerwonymi listkami, ale druga jeszcze się zbiera do rośnięcia i to zielone właśnie, myślałam, że to żurawka - widzisz jaki ze mnie znawca

roślinek... Grzybów nie ma u mnie też. Myślę, że pierwszy rzut mamy już za sobą, termin był z czasie suszy, więc z grzybów nici. Teraz jest mokro, ale zimno i grzybów nie ma, choć ... zobacz fotoreportarz ze spaceru...
Sarny to sarny, ale dziki

, dzik jest dziki, dzik jest zły...ja bym na drzewo uciekła na ich widok chyba.
Krysiu, fajnie, że zajrzałaś

, zapraszam. Byłam u Ciebie i z tego co widziałam, to będę do Ciebie zaglądać systematycznie, masz całe kolekcje odmian i ładny ogród. Liczę na Twoje podpowiedzi i sugestie, a jak zauważysz błąd ogrodniczy to wytykaj mi go zawsze.
Marysiu (mar33)- znam powiedzenie: kto pyta nie błądzi - i tak staram się robić, choć wcześniej nie znałam FO i trochę roślinek potraciłam

. Oczywiście, że zapraszam kiedy tylko masz ochotę. Tym razem zapraszam na spacer do lasu dębowego, ale w sosenki na maślaki też, jak tylko maślaki się pokażą. Muszę zlustrować Twój ogród, bochętnie przytulę i zaopiekuję się Twoimi nadwyżkami
Gosiu, w sumie to mieszkam wśród pól. Tylko, że są to w większości nieużytki i porosły samosiejkami. Od lasu dzieli mnie trochę, ale chyba jestem na szlaku saren, bo cały czas coś mi niszczą. Z jednej strony na całej długości swojej działki mam już siatkę, ale z drugiej strony siatka sięga tylko do połowy, no i cały tył jest nieogrodzony. Póki czegoś nie wykombinuję, to tak będzie z leśnymi gośćmi.
Tymczasem zapraszam na obiecany spacer
Na początku mijamy łan mydlnicy, wysiała się przy drodze po drugiej stronie szosy. Nie będęe jej implantować do siebie, bo ją mam w ogródku po babci

Idziemy dalej i napotykamy na takie oto urocze krzaczki

Okazuje się, że to po prostu czarny bez. Ale jak wiadomo warto mieć go, bo najpierw przetwarza się kwiaty, a i owoce później też. Więc pewnie wrócę tu ze szpadlem i zabiorę to cudo
Dochodzimy do lasu dębowego
Natrafiamy na ... i tu dedykacja dla Ani (Anabanana)
Małe paluszki są idealne do zbierania tych złotych darów lasu
Takie okazy też nam się znajdywały, będzie na "zalewajkę", tubylcza zupa ziemniaczana na zakwasie z grzybkami
Dalej chodzimy po dębowym lesie, są to dęby szypułkowe
Choć pod koniec rośnie kilkadziesiąt dębów czerwonych i jest mnóstwo samosiejek
Robiąc zdjęcia nie nadąrzałam za synkiem, który sprawdzał co robię z tyłu i czemu nie idę z nim. Oczywiście zdjęcia przeszły cenzurę, bo było: mama pokaż co zrobiłaś na zdjęciu? Oto wielka lipa z grabem
Znów kontrola:gdzie jest mama, a mama zawiesiła się na pogiętej sosnie rosnącej przy drodze. Zawsze zachwycały mnie takie sosny, rosnące na brzegu lasu, czy samotnie na polu. Narażone na wiatr są właśnie takie zwichrowane.
Idziemy dalej wzdłuż alei brzóz. Rosną po obu stronach drogi i wyglądają... ślicznie. Fajna musiałaby być droga dojazdowa do domu obsadzona tak brzozami, lub innymi drzewami, np.lipami, klonami czy nawet sosnami
zresztą oceńcie sami, czy to nie jest ładny widok?
Dochodzimy do skrzyżowania
i czas na posiłek, bo to mniej więcej połowa drogi
Ciąg dalszy nastąpi...Na resztę zapraszam wkrótce