Witam w poniedziałek

, weekend dość pracowicie i intensywnie i rekreacyjnie spędziłam. Wiem, jedno przeczy drugiemu, ale jedno jest pewne. Dziś jestem lekko zmęczona, jednak czas spędziłam bardzo mile.
Olu, nasionka da się zebrać. Skoro Agunia dała radę to ja też spróbuję swoich sił. Oczywiście podeślę Ci bardzo chętnie, tylko proszę pilnuj mnie z tym.
Basiu, jak pisałam CI wcześniej czasu mi brakło na Łódź. Niestety sobota przedpołudnie miałam dość napięte, żeby popołudniu być w Gajewnikach.
Pati, u mnie wszystko na początek dostaje dobrą dawkę ziemi i nawozu (naturalnego) na start. Paprocie poszły do starodrzewu, gdzie za rok, może 2 urządzę dla M jego zakątek zadumy. Niech komary też mają pożywkę jak M będzie chciał bezczynnie tam siedzieć
Ewa, daj tylko znać kiedy mam (y) po nią podjechać i od razu jestem (śmy) . Piwonia śliczna
Miłko, moje doświadczenie z boczniakami żadne. Kupiłam kostkę, bo producenta mam przy mojej codziennej drodze do i z pracy. W misce postawiłam drugą miskę do góry dnem. Na tą odwróconą postawiłam kostkę, a do tej na spodzie nalałam wody. Po 2ch tygodniach mam zbiór. Boczniaka jeszcze nigdy wcześniej nie jadłam.
Renatko, możesz spórbować boczniaka, podeślę kostkę jak chcesz. Ja jeszcze nigdy nie jadłam boczniaka. W sobotę dodałam go do pieczonego królika... pycha
Jurku, zaraz wysmaruję PW z odpowiedziami na Twoje pytania. A budleję bardzo chętnie adoptuję. Budleja u mnie odchorowała przeprowadzkę z ogrodu Kasi do siedliska, ale spięła sie i zakwitła. Ciekawe jak przezimuje, ale dbam o nią należycie, więc myśle , że da radę
A zaraz relacja zdjęciowa i opisy z weekendu a działo się, oj działo