Gabiś - ja lubię białaski, ożywiają zieleń i są neutralne, pasują do wszystkiego.
Nevada od samego początku była moją prymuską i tak zostanie, nawet Eden i Pashmina są za nią.
Poza tym jako jedna z nielicznych kwitnie kilkakrotnie w sezonie.
A oczęta są w czołówce ulubionych, nie tylko moich.
Ewka - polecam róże mimo wszystko.
Są odmiany nawet kwitnące w zacienionych miejscach, więc każdy może dobrać coś dla siebie.
Marysiu - nie tylko one sa tak udane, jest wiele róż godnych uwagi.
Sama bym dokupiła jeszcze parę ale miejsca już nie ma nawet na miniaturkę.
Aniu - zalecam uzupełnić zbiór o Nevadę.
Ma tyle zalet, że nawet trudno znależć coś na "nie".
Mój Chippendale też wyglądał jakby miał skarlone kwiaty, ale teraz kwitnie normalnie i cudnie.
Jedynie skutkiem braku wody w zeszłym sezonie są pojedyncze pączki na łodygach.
Ale może będzie lepiej bo stale popaduje.
Deptaj Aniu ogródek ile chcesz, po to jest przecież.
Lemonko - kiedy przyszłam na forum też zaczynałam od notatek.
Ale potem okazało się, że jest w nim tyle wpisów, że chyba spisałam encyklopedię roślin.
A trzeba było zacząć od wyboru roślin odpowiednich do gleby, ale to zrozumiałam dużo póżniej.
Pytać możesz zawsze, bo kto pyta nie błądzi i ......oszczędza na kasie.
Stasiu - aż się sama boję co to będzie jak wszystko zawiąże owoce....

.....żartuję, ale już teraz widzę nie tylko pomyłki w sadzonkach, ale i to, że nie wszystkie rosną jak było w opisie.
Wiadomo, reklama dżwignią handlu

, ale znowu czegoś się nauczę o uprawie pomidorów bo już widzę różnice we wzroście, nie wszystkie lubią jak im się mocno dogadza i zamiast iść w owoce, idą w liście.
Ale też mam już pojęcie, które ze mną zostaną, sytuacja zaczyna się krystalizować.
Wczoraj pierwszy słoneczny dzionek, popracowałam nieco w ogrodzie.
Miluś - sama się nad tym zastanawiam i wiesz co ?.....nie ogarniam.
Umykają mi roślinki do zdjęć, znajduję zaniedbane bardziej zakątki, widzę nie zagospodarowane miejsca po straconych roślinach.
Ale nie jest żle i powoli wszystko wraca do normy po szalonej wiośnie.
Nevada powtarza kwitnienie nawet do 5 razy w sezonie / trzeba tylko obrywać owoce / jak ją po każdym kwitnieniu się zasili, jest absolutnie zdrowa, jesienią liście przebarwia na żółto zanim opadną.
Jedyny malutki minusik to ten, że nie przepada za długimi deszczami i kwiaty wyglądają wtedy marnie, ale wynagradza to przy następnym kwitnieniu.
Ma też piękny zapach z czym u róż różnie bywa.
Jest u mnie różą nr 1 nawet po Edenie.
Aniu 77 - to obserwuj moją, będę o niej jeszcze pisać bo to świeżynka.
Na razie jest dobrze.
Zdrowa, dobrze zniosła deszcze, słonko jej nie przypaliło mimo mokrej powierzchni.
Jedyny minus na razie to wykładanie się pędów pod ciężarem mokrych kwiatów.
Oczęta kochają słonko i nóżki w wodzie, to róża absolutnie do słonka.
Mati - mam ich całkiem sporo.
Pustaczki zawładnęły mną trzy lata temu i dałam upust swoim chciejstwom.
Rugosy są piękne ale nadają się tylko do słońca, w półcienistych miejscach już będą żle kwitły.
Poczytaj sobie tego linka -
http://poradnikogrodniczy.pl/roza-pomar ... azanie.php - na pewno coś wybierzesz.
EFY polecam, ale też do pełnego słonka.
Wandziu - moja rośnie w półcieniu i ma słonko jakieś 5 godzin a potem półcień do cienia.
Sprawdza się w takich warunkach doskonale.
Ale u mnie mokra, bardzo wilgotna gleba, na piaskach może być trochę inaczej.
W czasie ubiegłorocznej suszy kwitnienie powtórzyła skromnie tylko 2 razy.
Widać, że lubi nóżki mieć stale wilgotne.
Poza tym to mój ideał róży bezobsługowej.
Loki - wiem, bo śledzę cały czas francuskie prognozy i bardzo współczuję.
Nie raz to przechodziłam i ogród cały wtedy chorował a ja z nim za sprawą gnijących roślin.
To bardzo przykre kiedy cały wysiłek idzie na marne.
Trzymam kciuki, żeby twoje rarytasy przetrwały.

dzięki i

życzę.
Pogoda się poprawiła, więc czas na poprawki bo sporo roślin w skłonie do ziemi.
Na szczęście nie było gradu ani szaleństw, więc ogród rozkwita a ja z nim - z radości, że tak pięknie wszystko zdrowo rośnie i ubiera się w kwiatki.
Powstaje nowa rabata z kącikiem do wypoczynku pod jabłonką.
Nic szczególnego, ot ławeczka i mały wąski chodniczek do niej, żeby w czasie pracy było gdzie przysiąść i nabrać oddechu.
Lubię takie zakątki z których widok ogrodu za każdym razem wygląda inaczej.
Trochę takich tam towarzyszących......
No i oczywiście róże, które teraz sprawiają, że cały ogród pachnie nimi dookoła.
Malutka Angie na razie a jednym pączkiem.
Jest od zeszłego sezonu, powolutku rośnie w siłę.
Będzie dobra na przód rabaty pod nogami olbrzymek.
Belle Izis, świeżynka od zeszłego roku, kwitła pierwszy raz.
Ale już ją kocham za zapach, niesamowicie różany i świeży.
Na razie nie chorowała i zapowiada się okazale, szczególnie w pierwszej fazie rozwoju kwiatów.
Kwitnie wprawdzie raz, ale brakuje mi w ogrodzie róż o spektakularnym kwitnieniu takim jak chociażby u Nevady.
Poza tym strefa mrozoodporności zachęciła mnie do tego, żeby zawitała do mnie na stałe.
Następny z moich pustaczków właśnie zabiera się do kwitnienia.
Chyba wszyscy tez już znają tą różę - Bright As a Button.
Świetna, bardzo zdrowa rabatówka, osiągająca spore rozmiary.
U mnie cały czas cięta do wysokości 50 do 70 cm, inaczej urosłaby do rozmiarów giganta, bo wypuszcza pędy do 2 m długości.
Świetna jako róża parkowa lub pod ścianę budynku.
Kocha słońce i wilgoć na nóżkach, ale daje też radę podczas suszy i nadal kwitnie.
Zabiera się też do kwitnienia jedna z moich pierwszych róż jakie do mnie zawitały Comte de Chambord.
Powinna rosnąć tuż przy ścieżce ze względu na zapach i urodę.
Ci którzy ja mają wiedza o czym piszę.
Powtarza kwitnienie i należy do tych bezobsługowych, plamy łapie dopiero pod sam koniec sezonu.
Ale w deszczowym roku może złapać je szybciej.
A tu moja największa niespodzianka.
Na Bonice wyrósł potężny pęd tuż nad szczepieniem, który w zeszłym sezonie nie zakwitł, ale zostawiłam z ciekawości co to będzie.
W tym już wiem co to jest, otóż najzwyklejsza rosa canina.
Ciekawostka jest to, że pęd urósł nad szczepieniem, a więc ktoś sobie zażartował i zaszczepił oczko caniny zamiast oczka odmianowego.
Zostawiłam na razie a jak przekwitnie pójdzie do wycięcia.
Za to następna dzikuska zostaje, bo bardzo okazale i długo kwitnie.
"Oblepiona" przez pszczoły świetnie sprawdza się w roli wabika.
Potem ozdobna z drobnych owocków, które zimą doszczętnie zjadają ptaki.
No i ten potężny jak na tak małe kwiatki zapach.
I widok ściany kwiecia, który jest bardzo spektakularny czyli same plusy, poza jednym - kolcami, które są drobne i czepne, ale nie może być wszystko idealne.
Przedstawiam wam rosa multiflora, idealna na żywopłoty nie do przebicia i jako pszczeli wabik do ogrodów raczej o większych terenach, bo w małym stale będzie wymagała cięcia, co przyjemne nie jest.
U mnie jednak zostaje pełniąc funkcje wabika, stołówki i raju zapachowego.
I to tyle na dzisiaj, życzę wszystkim miłej i

niedzieli.
