Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
- ewita44
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1815
- Od: 11 maja 2018, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko
Niestety niektórzy ludzie nie mają duszy ogrodnika.
Rozumiem, że nowy właściciel miał inną wizję ogrodu ale jak tych piękności nie chciał to przynajmniej powinien Ci powiedzieć, że możesz sobie je zabrać. Byłoby to uczciwe i mniejszy byłby ból i żal.
Myślę , że nowy ogród, który stworzysz będzie jeszcze piękniejszy niż ten poprzedni.
Już powoli zaczyna się różany festiwal , pięknie będzie przy królowych posiedzieć i wypić kawkę.
Niestety niektórzy ludzie nie mają duszy ogrodnika.
Rozumiem, że nowy właściciel miał inną wizję ogrodu ale jak tych piękności nie chciał to przynajmniej powinien Ci powiedzieć, że możesz sobie je zabrać. Byłoby to uczciwe i mniejszy byłby ból i żal.
Myślę , że nowy ogród, który stworzysz będzie jeszcze piękniejszy niż ten poprzedni.
Już powoli zaczyna się różany festiwal , pięknie będzie przy królowych posiedzieć i wypić kawkę.
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5511
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witam miłych gości!
Sezon różany, chociaż mocno spóźniony, uważam za otwarty! Róże po mocnym cięciu i zimnej wiośnie trochę dłużej dochodzą do siebie, ale kwitną już pojedyncze egzemplarze. Wreszcie zrobiło się ciepło, co sprzyja nie tylko rozwojowi pąków, ale pojawiło się także robactwo. I to ohydne, bo mszyce przy tym czymś, to mały pikuś. Objadają płatki różom jakieś wstrętne robaki, które widzę po raz pierwszy. Są dość duże, twarde i siedzą w kwiatach, robiąc spustoszenie i niszcząc kwiaty. I nie jest to ogrodnica niszczylistka. Tę, znam dobrze, ale to nie ona. Może uda mi się zrobić jakieś zdjęcie i ktoś będzie w stanie rozpoznać. Na razie żadnej chemii nie uruchamiam, tylko gniotę robactwo rękami..fuj
Jako pierwsza rozpoczęła - Emily Bronte
Druga była - Princess Alexandra of Kent
Jadziu, było mi bardzo przykro, że takie dorodne krzaki poszły pod topór Nie będę już jednak się nakręcać i do tego wracać. Mąż niedawno był po korespondencję i zaprosili go do środka. Zapytałam, czy wyjrzał przez okno i widział jak wygląda ogród? Powiedział, że w zasadzie rabat już nie ma, tylko na większości działki ? trawnik. Zostały tylko te podwyższone rabaty.
Diamond Eyes
Dorotko, tak właśnie robię Tworzę nowy ogród i staram się nie patrzeć wstecz. Tylko byłam niemile zaskoczona takim widokiem, bo przecież zamiast niszczyć, mogli mi oddać. Proponowałam im to kilkakrotnie. Przyjechałabym i wykopała. Przed przeprowadzką niestety nie wszystko udało mi się wykopać, bo to nie był dobry czas ? pełnia sezonu, lipiec. A to były wielkie krzaczory.
Gosiu-Margo, ależ zabrałam 100 róż. Więcej po prostu nie dałam rady, bo zabrakło czasu i pora na takie zabiegi była nieodpowiednia. Proponowałam, że mogę przyjechać i zabrać późną jesienią jeszcze trochę, ale nie było odzewu i chęci z ich strony. Teraz na większości działki króluje trawnik. Nawet mąż mówił, że chcą wyciąć jodłę koreańską. Tą, pod którą stała biała ławeczka? Pewnie, najlepiej jest wszystko wyciąć w pień?
Moniko ? Monnia, było, minęło, ale gdzieś w głębi serca został żal za tamtymi różami? Cóż, trzeba iść do przodu i tworzyć wszystko od początku. Za kilka lat mam nadzieję, że nowy ogród nabierze kształtu, roślinki urosną i znów będzie pięknie.
Joasiu, zniszczyć i wykopać można wszystko bardzo szybko, natomiast w tę drugą stronę, już tak szybko nie jest. Rośliny nie rosną na zawołanie. Wymagają pracy, opieki i miłości, ale to wiemy my, którzy kochamy każdą roślinkę
Lucynko, trafne określenie ? wykarczowanie Tak to właśnie wyglądało. Chciałam zabrać wszystko, ale niestety nie zdążyłam, a potem zaczęli mnożyć trudności. Jeszcze w sierpniu zabrałam trochę róż, ale na więcej się nie zgodzili. Pisałam wcześniej dziewczynom, że to nie był dobry czas na wykopki. Poza tym na nowej działce najpierw nie było ogrodzenia, ale to pal sześć. Nikt by nic nie ukradł, ale trwały roboty budowlane, a tam panowie nie patrzyli na to co rośnie, tylko wjeżdżał ciężki sprzęt jak chciał. Poza tym było lato, upały, a my jeszcze nie mieliśmy hydroforu, który by pociągnął wodę ze studni. I tak codziennie woziliśmy wodę w baniakach, żeby to co zabraliśmy, było czym podlać. No w tych warunkach nie było jak zabrać takich dużych róż. Myślałam jednak, że nowi właściciele pozwolą mi jesienią zabrać resztę /taka zresztą była umowa/. Niestety okazało się, że już nie wyrazili zgody.
Nieco upaćkany błotem, po wczorajszych ulewach - Silas Marner
Moniko- Shire, przeżyłam i za jakiś czas mam nadzieję, nowy ogród przysporzy mi mnóstwo radości. Póki co, na razie próbuję jakoś to zorganizować i walczę z gliniastą ziemią. To jest dopiero wyzwanie! Jak sucho ? twarda jak skała. Jak poleje deszcz robi się śliskie błoto i trudno nawet po tym chodzić. Jednak nie poddam się i będę robiła co w mojej mocy, żeby stworzyć roślinom optymalne warunki
Arkadiuszu, te zdjęcia są ze starego ogrodu, którego już nie ma. Został z niego niewielki wycinek. Udało mi się zabrać 100 róż, a pozostałe w większości zostały wykopane. Teraz tworzymy nowy ogród od podstaw Ale to długotrwały proces i na pewno na efekty przyjdzie nam poczekać kilka lat.
Daysy, wiem, liczyłam się z tym, ale umowa była taka, że zabiorę co będę chciała. Ale umowa na tzw. gębę to jedno, a rzeczywistość potem okazała się całkiem inna?
Mam cel i tworzę wszystko od początku. To dodaje skrzydeł, ale na razie efekty jeszcze mało widoczne. Mam nadzieję, że za kilka lat będzie można nazwać nasze nowe miejsce prawdziwym ogrodem.
Nowość z jesieni - Vanessa Bell
Marysiu, za drugim razem jak mąż pojechał po listy to go wpuścili do środka i trochę się rozejrzał. Ale wiesz jak to mężczyzna? Bardziej był ciekawy jak się urządzili, a na ogród ledwo zerknął. Powiedział, że na większości działki widział trawnik i tyle. Róż nie widział wcale, chociaż nie wykluczył, że na tych podwyższonych rabatach coś rośnie. Większość jednak poszła pod topór.
Tajfun powiadasz? Wiesz, że to jest myśl! Już sobie to wyobraziłam i jakoś mi lżej. A ogród tworzę, tworzę w pocie czoła i w zasadzie większość czasu spędzam na walce z chwastami. Ileż tego dziadostwa się namnożyło. Trudno mi ogarnąć, bo jak zaczynam na najdłuższej, bo ok. 35 m rabacie, to zanim dojdę do końca, trzeba zaczynać od początku? I tak wkoło Wojtek?
Ewo, co racja, to racja. Nie każdy czuje ten dreszcz emocji jak patrzy na rosnącą, kwitnącą roślinkę. Każdy ma swoją wizję i ja to rozumiem i szanuję, ale można było pozwolić zabrać mi moje ukochane róże. Tym bardziej, że właśnie taka między nami była na początku umowa. Potem wyszło jak wyszło?
A na kawkę na tarasie wśród róż muszę jeszcze poczekać. Chociaż 10 doniczek z różami stoi, to kto wie? Może za kilka dni wreszcie większość się rozwinie i rzeczywiście posiedzimy z kawką wśród królowych.
i młodziutka Ballerina - musiałam ją odkupić, bo uwielbiam tę różę
Sezon różany, chociaż mocno spóźniony, uważam za otwarty! Róże po mocnym cięciu i zimnej wiośnie trochę dłużej dochodzą do siebie, ale kwitną już pojedyncze egzemplarze. Wreszcie zrobiło się ciepło, co sprzyja nie tylko rozwojowi pąków, ale pojawiło się także robactwo. I to ohydne, bo mszyce przy tym czymś, to mały pikuś. Objadają płatki różom jakieś wstrętne robaki, które widzę po raz pierwszy. Są dość duże, twarde i siedzą w kwiatach, robiąc spustoszenie i niszcząc kwiaty. I nie jest to ogrodnica niszczylistka. Tę, znam dobrze, ale to nie ona. Może uda mi się zrobić jakieś zdjęcie i ktoś będzie w stanie rozpoznać. Na razie żadnej chemii nie uruchamiam, tylko gniotę robactwo rękami..fuj
Jako pierwsza rozpoczęła - Emily Bronte
Druga była - Princess Alexandra of Kent
Jadziu, było mi bardzo przykro, że takie dorodne krzaki poszły pod topór Nie będę już jednak się nakręcać i do tego wracać. Mąż niedawno był po korespondencję i zaprosili go do środka. Zapytałam, czy wyjrzał przez okno i widział jak wygląda ogród? Powiedział, że w zasadzie rabat już nie ma, tylko na większości działki ? trawnik. Zostały tylko te podwyższone rabaty.
Diamond Eyes
Dorotko, tak właśnie robię Tworzę nowy ogród i staram się nie patrzeć wstecz. Tylko byłam niemile zaskoczona takim widokiem, bo przecież zamiast niszczyć, mogli mi oddać. Proponowałam im to kilkakrotnie. Przyjechałabym i wykopała. Przed przeprowadzką niestety nie wszystko udało mi się wykopać, bo to nie był dobry czas ? pełnia sezonu, lipiec. A to były wielkie krzaczory.
Gosiu-Margo, ależ zabrałam 100 róż. Więcej po prostu nie dałam rady, bo zabrakło czasu i pora na takie zabiegi była nieodpowiednia. Proponowałam, że mogę przyjechać i zabrać późną jesienią jeszcze trochę, ale nie było odzewu i chęci z ich strony. Teraz na większości działki króluje trawnik. Nawet mąż mówił, że chcą wyciąć jodłę koreańską. Tą, pod którą stała biała ławeczka? Pewnie, najlepiej jest wszystko wyciąć w pień?
Moniko ? Monnia, było, minęło, ale gdzieś w głębi serca został żal za tamtymi różami? Cóż, trzeba iść do przodu i tworzyć wszystko od początku. Za kilka lat mam nadzieję, że nowy ogród nabierze kształtu, roślinki urosną i znów będzie pięknie.
Joasiu, zniszczyć i wykopać można wszystko bardzo szybko, natomiast w tę drugą stronę, już tak szybko nie jest. Rośliny nie rosną na zawołanie. Wymagają pracy, opieki i miłości, ale to wiemy my, którzy kochamy każdą roślinkę
Lucynko, trafne określenie ? wykarczowanie Tak to właśnie wyglądało. Chciałam zabrać wszystko, ale niestety nie zdążyłam, a potem zaczęli mnożyć trudności. Jeszcze w sierpniu zabrałam trochę róż, ale na więcej się nie zgodzili. Pisałam wcześniej dziewczynom, że to nie był dobry czas na wykopki. Poza tym na nowej działce najpierw nie było ogrodzenia, ale to pal sześć. Nikt by nic nie ukradł, ale trwały roboty budowlane, a tam panowie nie patrzyli na to co rośnie, tylko wjeżdżał ciężki sprzęt jak chciał. Poza tym było lato, upały, a my jeszcze nie mieliśmy hydroforu, który by pociągnął wodę ze studni. I tak codziennie woziliśmy wodę w baniakach, żeby to co zabraliśmy, było czym podlać. No w tych warunkach nie było jak zabrać takich dużych róż. Myślałam jednak, że nowi właściciele pozwolą mi jesienią zabrać resztę /taka zresztą była umowa/. Niestety okazało się, że już nie wyrazili zgody.
Nieco upaćkany błotem, po wczorajszych ulewach - Silas Marner
Moniko- Shire, przeżyłam i za jakiś czas mam nadzieję, nowy ogród przysporzy mi mnóstwo radości. Póki co, na razie próbuję jakoś to zorganizować i walczę z gliniastą ziemią. To jest dopiero wyzwanie! Jak sucho ? twarda jak skała. Jak poleje deszcz robi się śliskie błoto i trudno nawet po tym chodzić. Jednak nie poddam się i będę robiła co w mojej mocy, żeby stworzyć roślinom optymalne warunki
Arkadiuszu, te zdjęcia są ze starego ogrodu, którego już nie ma. Został z niego niewielki wycinek. Udało mi się zabrać 100 róż, a pozostałe w większości zostały wykopane. Teraz tworzymy nowy ogród od podstaw Ale to długotrwały proces i na pewno na efekty przyjdzie nam poczekać kilka lat.
Daysy, wiem, liczyłam się z tym, ale umowa była taka, że zabiorę co będę chciała. Ale umowa na tzw. gębę to jedno, a rzeczywistość potem okazała się całkiem inna?
Mam cel i tworzę wszystko od początku. To dodaje skrzydeł, ale na razie efekty jeszcze mało widoczne. Mam nadzieję, że za kilka lat będzie można nazwać nasze nowe miejsce prawdziwym ogrodem.
Nowość z jesieni - Vanessa Bell
Marysiu, za drugim razem jak mąż pojechał po listy to go wpuścili do środka i trochę się rozejrzał. Ale wiesz jak to mężczyzna? Bardziej był ciekawy jak się urządzili, a na ogród ledwo zerknął. Powiedział, że na większości działki widział trawnik i tyle. Róż nie widział wcale, chociaż nie wykluczył, że na tych podwyższonych rabatach coś rośnie. Większość jednak poszła pod topór.
Tajfun powiadasz? Wiesz, że to jest myśl! Już sobie to wyobraziłam i jakoś mi lżej. A ogród tworzę, tworzę w pocie czoła i w zasadzie większość czasu spędzam na walce z chwastami. Ileż tego dziadostwa się namnożyło. Trudno mi ogarnąć, bo jak zaczynam na najdłuższej, bo ok. 35 m rabacie, to zanim dojdę do końca, trzeba zaczynać od początku? I tak wkoło Wojtek?
Ewo, co racja, to racja. Nie każdy czuje ten dreszcz emocji jak patrzy na rosnącą, kwitnącą roślinkę. Każdy ma swoją wizję i ja to rozumiem i szanuję, ale można było pozwolić zabrać mi moje ukochane róże. Tym bardziej, że właśnie taka między nami była na początku umowa. Potem wyszło jak wyszło?
A na kawkę na tarasie wśród róż muszę jeszcze poczekać. Chociaż 10 doniczek z różami stoi, to kto wie? Może za kilka dni wreszcie większość się rozwinie i rzeczywiście posiedzimy z kawką wśród królowych.
i młodziutka Ballerina - musiałam ją odkupić, bo uwielbiam tę różę
- Alicja125
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2511
- Od: 13 gru 2015, o 00:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witaj Dorotko żal takich róż aż łza się w oku kręci może komuś innemu je oddali taka nadzieja i że nie poszły na zmarnowanie. Musisz patrzeć w przyszłość a o tych pięknych różach zawsze zostanie wspomnienie i zdjęcia. Pozdrawiam życzę miłego dnia
Pozdrawiam Alicja
Ogrodnictwo to nauka, nauka, nauka. Na tym właśnie polega zabawa. Cały czas się uczysz!
Działeczka ROD- zielony domek cz 2 ,Moje kwiaty,
Ogrodnictwo to nauka, nauka, nauka. Na tym właśnie polega zabawa. Cały czas się uczysz!
Działeczka ROD- zielony domek cz 2 ,Moje kwiaty,
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko puść w niepamięć poprzedni ogród, bo szkoda sie zadręczać. Wiem, że na samo wspomnienie serce sie kroi ,ale trzeba się cieszyć, że w nowym miejscu różyczki cudnie zaczynają kwitnąć do jesieni się wzmocnią to oczywiście Twoja zasługa Powoli też uporasz sie z glebą wiadomo, że potrzeba czasu na tak wielkim terenie .Mam w dwóch doniczkach ostrogowce dla Ciebie czy wysłać je już teraz ,a także pokazało się sporo siewek hastat i patagonek.Jeśli reflektujesz to rzeknij słówko
-
- 200p
- Posty: 206
- Od: 23 sty 2021, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wyspa Uznam
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dzień dobry.
Poprzednie różane chaszcze były piękne, jestem pewna, że stworzy Pani jeszcze wspanialszy różany ogród. A ze stratami, jak to w życiu, należy się pogodzić i patrzeć w przyszłość, co zresztą Pani czyni.
Poprzednie różane chaszcze były piękne, jestem pewna, że stworzy Pani jeszcze wspanialszy różany ogród. A ze stratami, jak to w życiu, należy się pogodzić i patrzeć w przyszłość, co zresztą Pani czyni.
Pozdrawiam, Jelizawieta
- duju
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3966
- Od: 13 paź 2008, o 12:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, też sprzedałam dom i mieszkam w nadal w tej samej miejscowości. Prawie wcale nie chodzę w tamte ,,rejony'', nie myślę i nie wspominam...tak lepiej, po co się dręczyć. Twój ogród już jest wspaniały a z wiekiem nabierze dostojności i będzie jeszcze bardziej wspaniały, bo robiony ze wspomnień i z serca Wiesz już co chcesz, co miałaś i co będziesz mieć Pięknie już kwitną róże, a poczekamy razem z Tobą na dojrzałość ogrodu
Pozdrawiam - Justyna
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko masz racje, umowa, to umowa, niestety widać nie dotyczy to wszystkich. Przed Tobą nowe wyzwanie, doświadczenie już masz i bardziej sprecyzowane cele. Będzie pięknie szybciej niż się spodziewasz, rośliny potrafią zaskakiwać. Pisałaś u Jadzi, ze nie masz orlików, ja mam z siewu, jak chcesz mogę się z Tobą podzielić, oczywiście koloru w tej chili już nie gwarantuję, bo prawie wszystkie przekwitły.
- Monnia445
- 200p
- Posty: 284
- Od: 8 gru 2017, o 22:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: sandomierz
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko
Ohh to prawda wszystko powolutku w tym roku ale już widzę poprawę, ciepło i słońce robi swoje.
Jak przez dwa tygodnie czekałam żeby mi dynię wzrosły tak teraz w jedną noc wszystkie już są
A te mszyce to niekończąca się historia.. muszę Ci powiedziec że u mnie tak samo coś objada się na moich różach i nie tylko na kwiatach, liście też obgryzione.
Pewnego wieczoru znalazłam obżartusa - jakaś zielona larwa, zastanawiam się nad tym bo dzień wcześniej pryskalam na nimułke.. może to one tak to jedzą nie wiem
Nowy nabytek piękny lubię te masłowe i śmietanowe kolory. Czy masz Jude de Obscure?
Ohh to prawda wszystko powolutku w tym roku ale już widzę poprawę, ciepło i słońce robi swoje.
Jak przez dwa tygodnie czekałam żeby mi dynię wzrosły tak teraz w jedną noc wszystkie już są
A te mszyce to niekończąca się historia.. muszę Ci powiedziec że u mnie tak samo coś objada się na moich różach i nie tylko na kwiatach, liście też obgryzione.
Pewnego wieczoru znalazłam obżartusa - jakaś zielona larwa, zastanawiam się nad tym bo dzień wcześniej pryskalam na nimułke.. może to one tak to jedzą nie wiem
Nowy nabytek piękny lubię te masłowe i śmietanowe kolory. Czy masz Jude de Obscure?
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8313
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko
A już myślałam, że ten wątek zostanie zamknięty i będziesz już pisała w nowym.
Niestety, Twoja nowa ziemia już taka jest. Jak tylko kilka dni bez deszczu , to robi się skała.
Podobno Monty też ma taką ziemię. On radzi, by jeszcze wilgotną po zimie mocno ściółkować, by zatrzymać wilgoć w ziemi.
U mnie po zimie i mokrej wiośnie też ziemia wyglądała obiecująco.
Ale, jak tu ściółkować, kiedy pełno roślin cebulowych , tych wczesnych kwitło ?
A jak się zrobiło sucho i gorąco, to znowu mam skałę.
I tak w kółko.
Szybko pierwsze róże Ci zakwitły. Mimo, że dopiero posadzone , to bardzo ładnie wyglądają.
Masz chyba trochę lepszy klimat dla roślin i może z ziemią też sobie poradzicie.
Spróbuj może podlewać z Rosahumusem. U mnie to nawet pomagało rozluźnić trochę ziemię.
A już myślałam, że ten wątek zostanie zamknięty i będziesz już pisała w nowym.
Niestety, Twoja nowa ziemia już taka jest. Jak tylko kilka dni bez deszczu , to robi się skała.
Podobno Monty też ma taką ziemię. On radzi, by jeszcze wilgotną po zimie mocno ściółkować, by zatrzymać wilgoć w ziemi.
U mnie po zimie i mokrej wiośnie też ziemia wyglądała obiecująco.
Ale, jak tu ściółkować, kiedy pełno roślin cebulowych , tych wczesnych kwitło ?
A jak się zrobiło sucho i gorąco, to znowu mam skałę.
I tak w kółko.
Szybko pierwsze róże Ci zakwitły. Mimo, że dopiero posadzone , to bardzo ładnie wyglądają.
Masz chyba trochę lepszy klimat dla roślin i może z ziemią też sobie poradzicie.
Spróbuj może podlewać z Rosahumusem. U mnie to nawet pomagało rozluźnić trochę ziemię.
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5511
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witajcie!
Czas odkurzyć zaniedbany wątek. Sezon się kończy, nadchodzi jesień, a ja zostałam w czerwcu. Aż wstyd, że tak długo mnie tutaj nie było , ale wiecie, że w tym sezonie ganiam za własnym ogonem. Wybaczcie moi drodzy. Obiecuję poprawę
Pozwólcie, że odpowiem zbiorowo, bo odpowiedzi i tak już mocno po czasie?
Alu-Alicja125, Jadziu, Jelizawieta, Justynko-duju, Daysy, Monnia445, Krysiu- ?stare? poszło w niepamięć, a całe siły rzuciłam w tworzenie nowego ogrodu. Róże jak na swój pierwszy sezon kwitły dość przyzwoicie. Co prawda czerwcowe i lipcowe upały znacznie skróciły to kwitnienie, ale narzekać nie mogę. Postarały się panny. Może daleko im jeszcze do kwitnienia np. z 2019roku, ale po takich ciężkich przeżyciach nie mogę od nich wymagać żeby kwitły tak obficie. Teraz większość wygląda na młodziutkie, dopiero co posadzone krzaczki.
Druga część sezonu jest dla nich znacznie lepsza. Zmężniały, pojadły, popiły i przybrały ciałka. Sporo wypuściło nowe pędy i znacznie się zagęściły. Chyba już zadomowiły się w nowym miejscu. Robactwo trochę odpuściło, chociaż niedawno pojawiły się jakieś zielone lichy, które robią straszne spustoszenia w liściach Co wypatrzę, to wygniatam, ale nie wszystko daję radę. Jeśli chodzi o choroby grzybowe, to część róż jest dość mocno porażona, zaś inne nadal są zdrowe. Przez ostatnie dwa sezony nie użyłam ani razu chemii. W ubiegłym roku nie było jak, a w tym celowo postanowiłam nie robić żadnych oprysków. I jak na tę porę roku nie jest źle. A biorąc jeszcze pod uwagę dość sporo opadów w tym sezonie, to powodów do narzekania nie mam. Większość panien nadal ma pączki i jeśli nie wyskoczą jakieś niespodziewane przymrozki to będą kwitły jeszcze co najmniej miesiąc. I za to je właśnie Pytała mnie Monia o Jude de Obscure. Oczywiście, że ją mam, a nawet dwie sztuki. Uwielbiam tę odmianę, za kwiaty, kolor, niesamowicie silny, wręcz upajający zapach. To wyjątkowo piękna róża. Jedną zabrałam ze starego ogrodu, a drugą kupiłam w tym roku. Ta tegoroczna to istna wariatka. Tak poszalała, że wywaliła jeden pęd na 2,5 m Pozostałe też urosły powyżej normy. No i kwitnie prawie bez żadnej przerwy, wiążąc wciąż nowe pąki. I jak tu nie kochać takiej róży?
Wątku nie zamykam, bo z ?różanym? jestem bardzo związana. I chociaż ostatnio mało mnie tutaj, to w miarę możliwości będę starała się od czasu do czasu coś skrobnąć. Z tego co pamiętam jakiś czas temu zaczęłam opisywać róże Austina, które rosną w moim ogrodzie. Nie skończyłam tych opisów, ale na pewno do nich wrócę zimą.
Zapraszam na mocno spóźnione zdjęcia. Druga połowa czerwca, gdzie róże są jeszcze małe, bo ledwie zdążyły odrosnąć po bardzo mocnym, wiosennym cięciu.
Można powiedzieć, że to debiut tej róży, bo ubiegły rok się nie liczy.
Fragment rabaty
Na koniec zakupiona ponownie - Tea Clipper. Kiedyś już miałam tę odmianę, ale nie byłam z niej zadowolona. Nie rosła, nie wypuszczała nowych pędów i kwitła bardzo skromnie. Jednak, kwiaty ma wyjątkowo urodziwe i postanowiłam jeszcze raz spróbować. Kupiłam ją z innego źródła i jak na razie jestem zadowolona.
Na dzisiaj wystarczy, bo Was zanudzę
Czas odkurzyć zaniedbany wątek. Sezon się kończy, nadchodzi jesień, a ja zostałam w czerwcu. Aż wstyd, że tak długo mnie tutaj nie było , ale wiecie, że w tym sezonie ganiam za własnym ogonem. Wybaczcie moi drodzy. Obiecuję poprawę
Pozwólcie, że odpowiem zbiorowo, bo odpowiedzi i tak już mocno po czasie?
Alu-Alicja125, Jadziu, Jelizawieta, Justynko-duju, Daysy, Monnia445, Krysiu- ?stare? poszło w niepamięć, a całe siły rzuciłam w tworzenie nowego ogrodu. Róże jak na swój pierwszy sezon kwitły dość przyzwoicie. Co prawda czerwcowe i lipcowe upały znacznie skróciły to kwitnienie, ale narzekać nie mogę. Postarały się panny. Może daleko im jeszcze do kwitnienia np. z 2019roku, ale po takich ciężkich przeżyciach nie mogę od nich wymagać żeby kwitły tak obficie. Teraz większość wygląda na młodziutkie, dopiero co posadzone krzaczki.
Druga część sezonu jest dla nich znacznie lepsza. Zmężniały, pojadły, popiły i przybrały ciałka. Sporo wypuściło nowe pędy i znacznie się zagęściły. Chyba już zadomowiły się w nowym miejscu. Robactwo trochę odpuściło, chociaż niedawno pojawiły się jakieś zielone lichy, które robią straszne spustoszenia w liściach Co wypatrzę, to wygniatam, ale nie wszystko daję radę. Jeśli chodzi o choroby grzybowe, to część róż jest dość mocno porażona, zaś inne nadal są zdrowe. Przez ostatnie dwa sezony nie użyłam ani razu chemii. W ubiegłym roku nie było jak, a w tym celowo postanowiłam nie robić żadnych oprysków. I jak na tę porę roku nie jest źle. A biorąc jeszcze pod uwagę dość sporo opadów w tym sezonie, to powodów do narzekania nie mam. Większość panien nadal ma pączki i jeśli nie wyskoczą jakieś niespodziewane przymrozki to będą kwitły jeszcze co najmniej miesiąc. I za to je właśnie Pytała mnie Monia o Jude de Obscure. Oczywiście, że ją mam, a nawet dwie sztuki. Uwielbiam tę odmianę, za kwiaty, kolor, niesamowicie silny, wręcz upajający zapach. To wyjątkowo piękna róża. Jedną zabrałam ze starego ogrodu, a drugą kupiłam w tym roku. Ta tegoroczna to istna wariatka. Tak poszalała, że wywaliła jeden pęd na 2,5 m Pozostałe też urosły powyżej normy. No i kwitnie prawie bez żadnej przerwy, wiążąc wciąż nowe pąki. I jak tu nie kochać takiej róży?
Wątku nie zamykam, bo z ?różanym? jestem bardzo związana. I chociaż ostatnio mało mnie tutaj, to w miarę możliwości będę starała się od czasu do czasu coś skrobnąć. Z tego co pamiętam jakiś czas temu zaczęłam opisywać róże Austina, które rosną w moim ogrodzie. Nie skończyłam tych opisów, ale na pewno do nich wrócę zimą.
Zapraszam na mocno spóźnione zdjęcia. Druga połowa czerwca, gdzie róże są jeszcze małe, bo ledwie zdążyły odrosnąć po bardzo mocnym, wiosennym cięciu.
Można powiedzieć, że to debiut tej róży, bo ubiegły rok się nie liczy.
Fragment rabaty
Na koniec zakupiona ponownie - Tea Clipper. Kiedyś już miałam tę odmianę, ale nie byłam z niej zadowolona. Nie rosła, nie wypuszczała nowych pędów i kwitła bardzo skromnie. Jednak, kwiaty ma wyjątkowo urodziwe i postanowiłam jeszcze raz spróbować. Kupiłam ją z innego źródła i jak na razie jestem zadowolona.
Na dzisiaj wystarczy, bo Was zanudzę
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8313
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko
na pewno nie zanudzasz. Tylko kusisz niemiłosiernie.
Piękne wszystkie te krzaczki, każda róża kwitnie, jakby zaczarowana.
Szkoda, że już odpuściłam kupowanie nowych. Te, które mam nie chcą ze mną wspópracować jak Twoje. Zwłaszcza angielki.
Tylko pnące i dzikuski mi sprawiają radość.
A takich to chyba nie masz ?
na pewno nie zanudzasz. Tylko kusisz niemiłosiernie.
Piękne wszystkie te krzaczki, każda róża kwitnie, jakby zaczarowana.
Szkoda, że już odpuściłam kupowanie nowych. Te, które mam nie chcą ze mną wspópracować jak Twoje. Zwłaszcza angielki.
Tylko pnące i dzikuski mi sprawiają radość.
A takich to chyba nie masz ?
- kania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3203
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
O zanudzaniu nie ma mowy . Takie słowo jest tu zupełnie nie na miejscu .
Poproszę o dokładkę zdjęć i opisów . Wszyscy chłoniemy widoki, które prezentujesz i podziwiamy Twoje róże. Moje w tym roku nie nacieszyły mnie tak jak bym chciała. Pierwsze kwitnienie wypadło w czasie upałów, róże szybko traciły kwiaty. Drugie kwitnienie mam w czasie deszczu i chłodu, wiemy co to oznacza.
Poproszę o dokładkę zdjęć i opisów . Wszyscy chłoniemy widoki, które prezentujesz i podziwiamy Twoje róże. Moje w tym roku nie nacieszyły mnie tak jak bym chciała. Pierwsze kwitnienie wypadło w czasie upałów, róże szybko traciły kwiaty. Drugie kwitnienie mam w czasie deszczu i chłodu, wiemy co to oznacza.
- Alicja125
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2511
- Od: 13 gru 2015, o 00:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witaj Dorotko piękne kolorki tych róż ładnie Ci rosną widać że zdrowe listki zielone i mają się dobrze. Oby kwitły jak najdłużej i cieszyły. Pozdrawiam życzę miłego dnia
Pozdrawiam Alicja
Ogrodnictwo to nauka, nauka, nauka. Na tym właśnie polega zabawa. Cały czas się uczysz!
Działeczka ROD- zielony domek cz 2 ,Moje kwiaty,
Ogrodnictwo to nauka, nauka, nauka. Na tym właśnie polega zabawa. Cały czas się uczysz!
Działeczka ROD- zielony domek cz 2 ,Moje kwiaty,