Pelargonie - przechowywanie przez zimę,wybudzanie po zimie
-
- ZBANOWANY
- Posty: 3526
- Od: 30 kwie 2009, o 20:40
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- x-b-6
- 200p
- Posty: 210
- Od: 5 lip 2009, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Tarnów
- Kontakt:
Re: Ss
No jeśli to pelargonia (a pewnie tak, bo w Tarnowie tak na nie mówią ;)), to polecam wątek "Pelargonie - przechowywanie przez zimę".domino515151 pisze:możliwe , że to pelargonia a gdzie ją przechowywać na zimę??
Połączyłam wątki. Nalewka
Agnieszka
Donice i doniczki
Donice i doniczki
"Pelargoniom nie można dać zmarznąć. Należy je zabrać do pomieszczenia gdy tylko zapowiadają przymrozki w Twojej okolicy.
Metoda #1
Jeśli masz niedużo roślin i sporo miejsca na słonecznych parapetach, można pelargonie przenieść po prostu do mieszkania i cieszyć się rośliną całą zimę. Będziesz obserwować jak rośnie - gałązki trochę się wyciągną, ale w lutym/marcu zakwitnie, a czasem nawet wcześniej. W lutym można ją przyciąć - według własnych preferencji, a gdy minie zagrożenie przymrozków wiosną wystawić do ogrodu.
Metoda #2
Druga metoda zimowania, to również przeniesienie do domu z tą różnicą, że ustawiamy ją w miarę chłodnym miejscu (18C) i jak najdalej od jakiegokolwiek źródła ciepła. Troszkę podlewamy, ale tylko wtedy gdy roślina daje wyraźnie znać, że potrzebuje. Niech sobie rośnie tyle ile daje radę. Jeśli zobaczysz pąki to koniecznie je uszczykuj - nie pozwalaj zakwitnąć. Ten zabieg pozwoli roślinie zebrać siły oraz uformować dodatkowe łodyżki i liście - a gdy uznasz, że ma ich wystarczająco dużo - niech zakwitnie.
Jeżeli nie chcesz zimować pelargonii na ciepłym i słonecznym parapecie, a raczej w piwnicy kluczem do sukcesu jest uwierzyć, że pelargonia nie potrzebuje wody aby przetrwać zimę. Poniższe metody są tradycyjne, stosowane przez dziesiątki, o ile nie setki lat w krajach gdzie ogrodnictwo ma dużo dłuższe tradycje i jest nobilitujące - dlaczego u nas niewiele osób o niej wie?
Metoda #3
Przenieś rośliny do piwnicy czy garażu. Dobrze wtedy przyciąć na taką wysokość jakie mamy życzenie i usunąć wszystkie liście. Można wtedy zapomnieć o niej na całą zimę, nie podlewając ani odrobiny - lub jeśli masz słabe nerwy podlewając odrobinę raz w miesiącu. Gdy pelargonia nie ma wody i światła, zapada w stan uśpienia, z którego wybudzi się gdy zaczniesz ją podlewać w lutym. Im zimniejsze pomieszczenie, ale gdzie temperatura nie spada poniżej zera, tym mniejsza konieczność podlewania. Jeżeli temp. jest ok. 10C, można jej nie podlewać wcale.
Metoda #4
Można wyjąć pelargonię z doniczki, czy wykopać z rabaty, otrząsnąć korzenie z ziemi, dać zaschnąć liściom, a potem włożyć do plastikowej torebki wypełnionej wilgotnym torfem i tak przezimować do wiosny - nie podlewając.
Jeżeli pelargonia wymaga odmłodzenia, to najlepiej w sierpniu pobrać sadzonki - ukorzenią się do zimy. Pobieranie sadzonek w styczniu-lutym nie gwarantuje kwitnienia w danym sezonie, ale dopiero w następnym.
Metoda #5
Otrząsnąć korzenie pelargonii z ziemi i osuszyć, zawinąć w papier i powiesić do góry korzeniami w miejscu, gdzie temperatura nie spada poniżej zera, ale jest niska. Niektórzy mówią, że nie osuszenie roślin może spowodować jej pleśnienie i gnicie.
W lutym przez kilka godzin namoczyć korzenie w wodzie i dopiero wtedy posadzić w doniczce.
Ta metoda daje 50-75% szansy roślinom, jest więc przydatna jeśli masz dużo roślin i nie masz miejsca na ich zimowanie."
Ja próbowałem metodę nr 3 i nr 2 - sprawdzone-
Metoda #1
Jeśli masz niedużo roślin i sporo miejsca na słonecznych parapetach, można pelargonie przenieść po prostu do mieszkania i cieszyć się rośliną całą zimę. Będziesz obserwować jak rośnie - gałązki trochę się wyciągną, ale w lutym/marcu zakwitnie, a czasem nawet wcześniej. W lutym można ją przyciąć - według własnych preferencji, a gdy minie zagrożenie przymrozków wiosną wystawić do ogrodu.
Metoda #2
Druga metoda zimowania, to również przeniesienie do domu z tą różnicą, że ustawiamy ją w miarę chłodnym miejscu (18C) i jak najdalej od jakiegokolwiek źródła ciepła. Troszkę podlewamy, ale tylko wtedy gdy roślina daje wyraźnie znać, że potrzebuje. Niech sobie rośnie tyle ile daje radę. Jeśli zobaczysz pąki to koniecznie je uszczykuj - nie pozwalaj zakwitnąć. Ten zabieg pozwoli roślinie zebrać siły oraz uformować dodatkowe łodyżki i liście - a gdy uznasz, że ma ich wystarczająco dużo - niech zakwitnie.
Jeżeli nie chcesz zimować pelargonii na ciepłym i słonecznym parapecie, a raczej w piwnicy kluczem do sukcesu jest uwierzyć, że pelargonia nie potrzebuje wody aby przetrwać zimę. Poniższe metody są tradycyjne, stosowane przez dziesiątki, o ile nie setki lat w krajach gdzie ogrodnictwo ma dużo dłuższe tradycje i jest nobilitujące - dlaczego u nas niewiele osób o niej wie?
Metoda #3
Przenieś rośliny do piwnicy czy garażu. Dobrze wtedy przyciąć na taką wysokość jakie mamy życzenie i usunąć wszystkie liście. Można wtedy zapomnieć o niej na całą zimę, nie podlewając ani odrobiny - lub jeśli masz słabe nerwy podlewając odrobinę raz w miesiącu. Gdy pelargonia nie ma wody i światła, zapada w stan uśpienia, z którego wybudzi się gdy zaczniesz ją podlewać w lutym. Im zimniejsze pomieszczenie, ale gdzie temperatura nie spada poniżej zera, tym mniejsza konieczność podlewania. Jeżeli temp. jest ok. 10C, można jej nie podlewać wcale.
Metoda #4
Można wyjąć pelargonię z doniczki, czy wykopać z rabaty, otrząsnąć korzenie z ziemi, dać zaschnąć liściom, a potem włożyć do plastikowej torebki wypełnionej wilgotnym torfem i tak przezimować do wiosny - nie podlewając.
Jeżeli pelargonia wymaga odmłodzenia, to najlepiej w sierpniu pobrać sadzonki - ukorzenią się do zimy. Pobieranie sadzonek w styczniu-lutym nie gwarantuje kwitnienia w danym sezonie, ale dopiero w następnym.
Metoda #5
Otrząsnąć korzenie pelargonii z ziemi i osuszyć, zawinąć w papier i powiesić do góry korzeniami w miejscu, gdzie temperatura nie spada poniżej zera, ale jest niska. Niektórzy mówią, że nie osuszenie roślin może spowodować jej pleśnienie i gnicie.
W lutym przez kilka godzin namoczyć korzenie w wodzie i dopiero wtedy posadzić w doniczce.
Ta metoda daje 50-75% szansy roślinom, jest więc przydatna jeśli masz dużo roślin i nie masz miejsca na ich zimowanie."
Ja próbowałem metodę nr 3 i nr 2 - sprawdzone-
Pelargonie
Witam. Mam do państwa pytanie odnośnie pelargoni: czy mogę je obciąć i dać je na zime do ciemnego chłodnego pomieszczenia czy muszą być w jasnym pomieszczeniu???? proszę o odpowiedz!!
- kinia22
- 500p
- Posty: 553
- Od: 31 sty 2009, o 16:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zakliczyn n/D
Re: Pelargonie
Ja swoje trzymam w piwnicy, jest tam ciemno i nic im nie jest. Jak robi się już ciepło to obcinam je i wystawiam do światła. Zawsze ładnie kwitną.
-
- 200p
- Posty: 269
- Od: 28 mar 2009, o 10:20
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Śląskie
Re: Pelargonie
ja je obcinam przed wstawieniem do piwnicy ale to nie ma znaczenia
- Raczek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3475
- Od: 31 mar 2007, o 21:26
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Elbląg
Re: Pelargonie
bartio15 proszę zerknij do tego wątku,może znajdziesz sposób przechowywania pelargonii,
który ci się najbardziej spodoba: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
który ci się najbardziej spodoba: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Pozdrawiam Ania
Ogródek Raczka 7
Ogródek Raczka 7
Re: Pelargonie - przechowywanie przez zimę
co z nawożeniem pelargonii w przypadku metody piewrszej i drugiej?
Re: Pelargonie - przechowywanie przez zimę
Przeniosłam w listopadzie skrzynki z pelargoniami do nieogrzewanego korytarza od północnej strony (dzisiaj przy -15 st. C na zewnątrz, jest +4 st. C). Cały czas wypuszczają ogromną ilość pąków i kwitną. Uszczykiwać te pąki czy pozwolić im kwitnąć?
Pozdrawiam, Megan
Re: Pelargonie - przechowywanie przez zimę
Witam!
Ubiegłej zimy przechowałam pelargonie na lekko ogrzewanej klatce schodowej, przy północnym oknie.
Sadzę, że było tam od +10 do +15 st.C. Pozwalałam kwiatom rosnąć całą zimę. Podlewałam lekko, kiedy ziemia była wyraźnie sucha. W połowie lutego przycięłam je około 10 cm nad ziemią, zasiliłam nawozem i systematycznie podlewałam. Z początkiem maja przeniosłam kwiaty na południowy balkon. Pelargonie pięknie się rozkrzewiły i obficie kwitły do pierwszych mrozów.
Z obcinanych w lutym roślinek pobrałam szczepki, które po potraktowaniu ukorzeniaczem sadziłam do małych doniczek. Wszystkie się przyjęły. Teraz na klatce schodowej zimują skrzynki z pelargoniami z mojego lutowego sadzenia
Życzę powodzenia przy zimowaniu , na pewno się uda.
Ubiegłej zimy przechowałam pelargonie na lekko ogrzewanej klatce schodowej, przy północnym oknie.
Sadzę, że było tam od +10 do +15 st.C. Pozwalałam kwiatom rosnąć całą zimę. Podlewałam lekko, kiedy ziemia była wyraźnie sucha. W połowie lutego przycięłam je około 10 cm nad ziemią, zasiliłam nawozem i systematycznie podlewałam. Z początkiem maja przeniosłam kwiaty na południowy balkon. Pelargonie pięknie się rozkrzewiły i obficie kwitły do pierwszych mrozów.
Z obcinanych w lutym roślinek pobrałam szczepki, które po potraktowaniu ukorzeniaczem sadziłam do małych doniczek. Wszystkie się przyjęły. Teraz na klatce schodowej zimują skrzynki z pelargoniami z mojego lutowego sadzenia
Życzę powodzenia przy zimowaniu , na pewno się uda.
Re: Pelargonie - przechowywanie przez zimę
W tym roku na moim balkonie i oknach królowały pelargonie. Jeszcze stoją na parapetach, zastanawiam się jak je przezimować. To duże, dorodne rośliny i szkoda mi je wyrzucać.
Sposoby zimowania przedstawione przez Miro78 mocno dają mi do myślenia. Zwłaszcza metoda nr 3, bo mieszkam w bloku i dysponuję tylko ciemną, pozbawioną okien piwnicą. Ale chyba brak mi wiary, że pelargonie nie będą potrzebować wody ;) Kiedyś próbowałam przezimować begonie - bulwy trzymane w trocinach - niestety przeżyła tylko połowa.
Czy mogę je przyciąć przy samej ziemi i wynieść do piwnicy?
Sposoby zimowania przedstawione przez Miro78 mocno dają mi do myślenia. Zwłaszcza metoda nr 3, bo mieszkam w bloku i dysponuję tylko ciemną, pozbawioną okien piwnicą. Ale chyba brak mi wiary, że pelargonie nie będą potrzebować wody ;) Kiedyś próbowałam przezimować begonie - bulwy trzymane w trocinach - niestety przeżyła tylko połowa.
Czy mogę je przyciąć przy samej ziemi i wynieść do piwnicy?