Wybrane Dzieła Roślinne
- Tulipan998
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4604
- Od: 31 paź 2008, o 09:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpackie - Sokołów Małopolski ok. 25 km. od Rzeszowa , Strefa klimatyczna 6a
- Kontakt:
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
Wy naprawdę jesteście Niesamowici, żeby tak wątek przerobić .
To i ja coś wrzucę do pośpiewania :
weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon a w nim dziewczyna.... strumienie wódki i trochę wina.zarżnięta świnia...i ten tłusty bit
weselny klimat x5 weselny...
weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon a w nim dziewczyna.... strumienie wódki i trochę wina.zarżnięta świnia...
weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon a w nim dziewczyna.... strumienie wódki i trochę wina.zarżnięta świnia...
1) lecą już cygańskie hity, był początek znakomity bo tańczyła para młoda więc przy stole siedzieć szkoda... skaczą Stefan i Tereska i sukienka jej niebieska polej, polej z tej butelki, a przyłącze się!!!
ref) weselny klimat tak się zaczyna... x2
2)przyszła pora na rodziców co nie bali się kredytu niech zabłysną na parkiecie, zdrowie pierwsze drugie trzecie...dzięki nim cała zabawa więc należą im się brawa... sto lat, sto lat, gorzko, gorzko... świat wiruje w naaas
ref) weselny klimat tak się zaczyna... x2
3)nadszedł czas na oczepiny podział chętnych na drużyny kto zje szybciej ten wygrywa bułka, jabłko i cytryna...gość pod stołem już ląduje, Jadźka prawie wymiotuje poten tort i kulturalnie aż do rana baaal...
ref)weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon a w nim dziewczyna.... strumienie wódki i trochę wina.zarżnięta świnia...weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon a w nim dziewczyna.... strumienie wódki i trochę wina.zarżnięta świnia...i ten tłusty bit
weselny klimat x6
ref) weselny klimat tak się zaczyna... x2
To i ja coś wrzucę do pośpiewania :
weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon a w nim dziewczyna.... strumienie wódki i trochę wina.zarżnięta świnia...i ten tłusty bit
weselny klimat x5 weselny...
weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon a w nim dziewczyna.... strumienie wódki i trochę wina.zarżnięta świnia...
weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon a w nim dziewczyna.... strumienie wódki i trochę wina.zarżnięta świnia...
1) lecą już cygańskie hity, był początek znakomity bo tańczyła para młoda więc przy stole siedzieć szkoda... skaczą Stefan i Tereska i sukienka jej niebieska polej, polej z tej butelki, a przyłącze się!!!
ref) weselny klimat tak się zaczyna... x2
2)przyszła pora na rodziców co nie bali się kredytu niech zabłysną na parkiecie, zdrowie pierwsze drugie trzecie...dzięki nim cała zabawa więc należą im się brawa... sto lat, sto lat, gorzko, gorzko... świat wiruje w naaas
ref) weselny klimat tak się zaczyna... x2
3)nadszedł czas na oczepiny podział chętnych na drużyny kto zje szybciej ten wygrywa bułka, jabłko i cytryna...gość pod stołem już ląduje, Jadźka prawie wymiotuje poten tort i kulturalnie aż do rana baaal...
ref)weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon a w nim dziewczyna.... strumienie wódki i trochę wina.zarżnięta świnia...weselny klimat, tak się zaczyna, jest biały welon a w nim dziewczyna.... strumienie wódki i trochę wina.zarżnięta świnia...i ten tłusty bit
weselny klimat x6
ref) weselny klimat tak się zaczyna... x2
|| Mój spis linków || Zagłosuj na nasze forum || Pozdrawiam , Artur ||
|| Prawdziwe piękno jest odblaskiem duszy. ~ Michel Quoist ||
|| Prawdziwe piękno jest odblaskiem duszy. ~ Michel Quoist ||
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3675
- Od: 16 lis 2008, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
Dajecie tu do wiwatu
To i ja wrzucę kilka słów samego mistrza Konstantego Ildefonsa dwojga imion Gałczyńskiego
Inge Bartsch
Inge Bartsch, aktorka, po przewrocie zaginiona wśród tajemniczych okoliczności.
Oto słowo o Inge Bartsch,
w całej prostocie,
dla potomności.
Ona była ruda, ale niezupełnie - pewien połysk na włosach grasował -
żyła z Finkiem. Fink był reżyser. Przez snobizm komunizował
są tacy też - na Mazowieckiej).
A Inge? Inge miała w sobie jakiś smak niemiecki,
ten akcent w słowie "Mond" - księżyc... der Mond, im Monde...
A Fink był dureń i blondyn.
Historia prosta: właśnie przyjechałem z Polski...
Berlin... Berliiin... deszcz...
Fryderyk z żelaza jak niestrawność serce mi gniótł...
Nuda - i nagle cud!
Teatrzyk! Maleńkie serce w podziemiach!
Idzie piosenka: autor: Kurt Tucholsky.
Widzę: Inge siedzi przy fortepianie,
śpiewa i gra; ach, jakaż musi być śliczna, gdy wstanie.
Wstała. Piersi miała małe, doskonałe,
i - wybaczcie mi państwo - brzuch
tak się cudownie pod suknią rysował,
że zacząłem bić brawo i wrzeszczeć: - Niech żyje brzuch!
aż pewien Anglik mruknął: - He's gone mad - On zwariował.
Przeszło lato, jesień i zima,
i jeszcze wiosna, i jeszcze jakieś lato,
i znowu jesień w mgłach jak w dymach.
(Jesieni jestem amator.)
Aż tu nagle pewnego dnia
zamach stanu. Coup d'état.
Zamach stanu nb. miał w sobie coś z gwiazdy betlejemskiej.
za którą ciągnęło 3 000 000 magików.
I wszystko stało się jak na scenie:
siedziałem z Ingą w Tiergartenie,
a jesień w Berlinie, w Tiergartenie,
to są, proszę państwa, takie struny...
Z drzew mgłą kurzyło,
wiatr niski jak bas -
i nagle Inge: - Wiffen Sie waf?
(Ona miała coś takiego w głosie czy w zębach.)
Wissen Sie was? Życie
mi się znudziło.
- Hm...
Spojrzałem na nią, papierosa ćmiąc -
nie jestem Wyspiański, ale bądź co bądź
to powiedzenie mnie wzruszyło.
Za późno: Rewolwer nie był większy od róży.
Pik! i Inge rozpoczęła podróże
w Au-del?, w metafizykę niemiecką. Jakiś grubas, co siedział przy piwie,
nawet nie drgnął ani się nie zdziwił,
bo takie pik! to się mogło zabić najwyżej dziecko.
A potem miała jeszcze dłuższą rzęsę;
trup pachniał jesienią, czarną kawą, grzybami i nonsensem.
Bartsch Ingo!
Szkoda!
Twój talent to mogło być dużo szterlingów.
Inge Bartsch!!!
Wróciłem do hotelu.
40 fajek w jedną noc - pokój aż sczerniał od dymu...
Nie, to nie można tak: to jest zbyt proste: nuda,
tu trzeba, że się tak wyrażę,
przyszpilić jakieś komentarze -
że, czy ja wiem, że krwawa zbrodnia reżimu,
że podejrzana o semityzm,
że... marchew... w obozie... zgniłą...
Będzie na 300 wierszy artykuł znakomity.
(W Polsce zwany "kobyłą".)
Powiedzmy, że to było na jesieni...
To tak troszkę z innej mańki
To i ja wrzucę kilka słów samego mistrza Konstantego Ildefonsa dwojga imion Gałczyńskiego
Inge Bartsch
Inge Bartsch, aktorka, po przewrocie zaginiona wśród tajemniczych okoliczności.
Oto słowo o Inge Bartsch,
w całej prostocie,
dla potomności.
Ona była ruda, ale niezupełnie - pewien połysk na włosach grasował -
żyła z Finkiem. Fink był reżyser. Przez snobizm komunizował
są tacy też - na Mazowieckiej).
A Inge? Inge miała w sobie jakiś smak niemiecki,
ten akcent w słowie "Mond" - księżyc... der Mond, im Monde...
A Fink był dureń i blondyn.
Historia prosta: właśnie przyjechałem z Polski...
Berlin... Berliiin... deszcz...
Fryderyk z żelaza jak niestrawność serce mi gniótł...
Nuda - i nagle cud!
Teatrzyk! Maleńkie serce w podziemiach!
Idzie piosenka: autor: Kurt Tucholsky.
Widzę: Inge siedzi przy fortepianie,
śpiewa i gra; ach, jakaż musi być śliczna, gdy wstanie.
Wstała. Piersi miała małe, doskonałe,
i - wybaczcie mi państwo - brzuch
tak się cudownie pod suknią rysował,
że zacząłem bić brawo i wrzeszczeć: - Niech żyje brzuch!
aż pewien Anglik mruknął: - He's gone mad - On zwariował.
Przeszło lato, jesień i zima,
i jeszcze wiosna, i jeszcze jakieś lato,
i znowu jesień w mgłach jak w dymach.
(Jesieni jestem amator.)
Aż tu nagle pewnego dnia
zamach stanu. Coup d'état.
Zamach stanu nb. miał w sobie coś z gwiazdy betlejemskiej.
za którą ciągnęło 3 000 000 magików.
I wszystko stało się jak na scenie:
siedziałem z Ingą w Tiergartenie,
a jesień w Berlinie, w Tiergartenie,
to są, proszę państwa, takie struny...
Z drzew mgłą kurzyło,
wiatr niski jak bas -
i nagle Inge: - Wiffen Sie waf?
(Ona miała coś takiego w głosie czy w zębach.)
Wissen Sie was? Życie
mi się znudziło.
- Hm...
Spojrzałem na nią, papierosa ćmiąc -
nie jestem Wyspiański, ale bądź co bądź
to powiedzenie mnie wzruszyło.
Za późno: Rewolwer nie był większy od róży.
Pik! i Inge rozpoczęła podróże
w Au-del?, w metafizykę niemiecką. Jakiś grubas, co siedział przy piwie,
nawet nie drgnął ani się nie zdziwił,
bo takie pik! to się mogło zabić najwyżej dziecko.
A potem miała jeszcze dłuższą rzęsę;
trup pachniał jesienią, czarną kawą, grzybami i nonsensem.
Bartsch Ingo!
Szkoda!
Twój talent to mogło być dużo szterlingów.
Inge Bartsch!!!
Wróciłem do hotelu.
40 fajek w jedną noc - pokój aż sczerniał od dymu...
Nie, to nie można tak: to jest zbyt proste: nuda,
tu trzeba, że się tak wyrażę,
przyszpilić jakieś komentarze -
że, czy ja wiem, że krwawa zbrodnia reżimu,
że podejrzana o semityzm,
że... marchew... w obozie... zgniłą...
Będzie na 300 wierszy artykuł znakomity.
(W Polsce zwany "kobyłą".)
Powiedzmy, że to było na jesieni...
To tak troszkę z innej mańki
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 526
- Od: 10 kwie 2010, o 08:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
A kiedyś w szkole,( o rany, jeszcze to pamiętam. W tym momencie moje samopoczucie znacznie się poprawiło ) gdy człowiek zmuszany był czytać jedynie słuszne utwory wybranych autorów, jakaż to była męka.
A później, gdy przypadkiem, za namową czyjąś, czy z własnej ciekawości wracało się do nich, jakieś smaczki się odkrywało, jakieś aluzyjki drobne, jakieś piękno. I okazywało się, że oni fajni są, że zasnąć nie można bo książka wciągnęła, że mądrzy, że jakby znajomi i bliscy. Że jak im tam było? Entelygenci czy jakoś tak, że niby kwiat narodu. Że owoce tego kwiatu smaczne są i zdrowe. I jadłby człowiek aż do nasycenia, a tu nasycić się nie można. I sięgasz do koszyka po jeszcze jeden owoc i jeszcze jeden, potem kolejny, a apetyt wzrasta.
Poniżej wklejam tekst kolejnego mojego ulubieńca
Wojciech Młynarski "Chirurgia plastyczna"
Drogi Rodaku z kolczykiem w uchu,
Z łańcuchem dokoła szyjki,
Niech Ci choć trochę pójdzie do słuchu
Treść mojej historyjki.
Bo przyznać musisz, słodki łobuzie
Z gadżetów pełną chatą,
Że ładne wszystko masz - oprócz buzi!
Buzię masz ryjowatą...
Jak ją odmienić - zachodzisz w głowę,
Tę twarz, co w lustrze skrzeczy,
A ja wyjaśnić chcę w paru słowach
Przyczynę stanu rzeczy:
Jeśli za mało książek znasz -
- to Ci wychodzi na twarz.
Gdy nie wiesz, kim był J. S. Bach -
- to spłaszcza Ci czółka dach.
Nieznany Ci Edypa los -
- to deformuje Ci nos.
Gdy nie wiesz, co to savoir - vivre -
- żuchwę masz grubą, aż dziw!
Owe przykłady można by mnożyć,
Proszę szanownych Pań, Panów
I całkiem długą listę utworzyć
Zdeformowanych organów.
Niech więc Rodakom sprawa ma służy,
Tu się nie trzeba lenić:
Znam dwóch chirurgów plastycznych, którzy
Mogą ten stan odmienić!
Dwójka chirurgów jest w stanie
Zmienić Wam twarz, bez wątpienia:
Myślenie i Oczytanie...
I tak przez trzy pokolenia!
A później, gdy przypadkiem, za namową czyjąś, czy z własnej ciekawości wracało się do nich, jakieś smaczki się odkrywało, jakieś aluzyjki drobne, jakieś piękno. I okazywało się, że oni fajni są, że zasnąć nie można bo książka wciągnęła, że mądrzy, że jakby znajomi i bliscy. Że jak im tam było? Entelygenci czy jakoś tak, że niby kwiat narodu. Że owoce tego kwiatu smaczne są i zdrowe. I jadłby człowiek aż do nasycenia, a tu nasycić się nie można. I sięgasz do koszyka po jeszcze jeden owoc i jeszcze jeden, potem kolejny, a apetyt wzrasta.
Poniżej wklejam tekst kolejnego mojego ulubieńca
Wojciech Młynarski "Chirurgia plastyczna"
Drogi Rodaku z kolczykiem w uchu,
Z łańcuchem dokoła szyjki,
Niech Ci choć trochę pójdzie do słuchu
Treść mojej historyjki.
Bo przyznać musisz, słodki łobuzie
Z gadżetów pełną chatą,
Że ładne wszystko masz - oprócz buzi!
Buzię masz ryjowatą...
Jak ją odmienić - zachodzisz w głowę,
Tę twarz, co w lustrze skrzeczy,
A ja wyjaśnić chcę w paru słowach
Przyczynę stanu rzeczy:
Jeśli za mało książek znasz -
- to Ci wychodzi na twarz.
Gdy nie wiesz, kim był J. S. Bach -
- to spłaszcza Ci czółka dach.
Nieznany Ci Edypa los -
- to deformuje Ci nos.
Gdy nie wiesz, co to savoir - vivre -
- żuchwę masz grubą, aż dziw!
Owe przykłady można by mnożyć,
Proszę szanownych Pań, Panów
I całkiem długą listę utworzyć
Zdeformowanych organów.
Niech więc Rodakom sprawa ma służy,
Tu się nie trzeba lenić:
Znam dwóch chirurgów plastycznych, którzy
Mogą ten stan odmienić!
Dwójka chirurgów jest w stanie
Zmienić Wam twarz, bez wątpienia:
Myślenie i Oczytanie...
I tak przez trzy pokolenia!
Pół hektara perzu , w końcu mam stałą pracę
Mój poligon doświadczalny Popieram : http://www.zanimnapiszesz.info/" onclick="window.open(this.href);return false;
Mój poligon doświadczalny Popieram : http://www.zanimnapiszesz.info/" onclick="window.open(this.href);return false;
- 100krotka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5427
- Od: 2 gru 2008, o 20:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie - strefa 6A ;-)))
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
Masz rację, te "jedynie słuszne" ktos kiedyś wybrał z jakiegoś powodu. Niestety, dla większości ludzi (w tym i dla mnie) ten powód objawił sie dopiero po osiagnięciu wieku dojrzałego jak mnie teraz ci młodoPolacy zachwycają...
...ale tym zachwyciłam się jako totalny dzieciak, i to w jakich okolicznościach - "Fantastyka" Go wydrukowała. Czytałam ten wiersz w kółko. Nie wiem, co w nim takiego, ale do dzisiaj czuję dreszcze, gdy go czytam
Bolesław Leśmian - "Dziewczyna"
Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.
I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...
Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...
Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.
Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!
Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!
Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...
I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.
Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!...
I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!
Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!
Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.
I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!
Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!
Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?
Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.
I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?
...ale tym zachwyciłam się jako totalny dzieciak, i to w jakich okolicznościach - "Fantastyka" Go wydrukowała. Czytałam ten wiersz w kółko. Nie wiem, co w nim takiego, ale do dzisiaj czuję dreszcze, gdy go czytam
Bolesław Leśmian - "Dziewczyna"
Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.
I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...
Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...
Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.
Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!
Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!
Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...
I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.
Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!...
I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!
Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!
Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.
I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!
Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!
Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?
Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.
I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?
"Dużo ludzi nie wie, co robić z czasem. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu. " (Magdalena Samozwaniec)
Moje linki - i aktualny
Wizytówka
Moje linki - i aktualny
Wizytówka
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 526
- Od: 10 kwie 2010, o 08:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
Leśmian, no cóż .... akurat ten mnie nie urzekł. Może za mało czytałem, może nie to akurat.
Ale coś z niego najpierw u mnie zakwitło , potem zaowocowało. Odmiana Polana, słodkie.
Ale coś z niego najpierw u mnie zakwitło , potem zaowocowało. Odmiana Polana, słodkie.
Pół hektara perzu , w końcu mam stałą pracę
Mój poligon doświadczalny Popieram : http://www.zanimnapiszesz.info/" onclick="window.open(this.href);return false;
Mój poligon doświadczalny Popieram : http://www.zanimnapiszesz.info/" onclick="window.open(this.href);return false;
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 526
- Od: 10 kwie 2010, o 08:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
Dobra, dobra. Twórczość kolegi Stefańskiego i jego przyjaciół to jest mi znana. Nawet bliska , powiedziałbym.
Ale Leśmian mnie nie urzekł. Natomiast w czasach szkolnych doskonale się na Leśmiana podrywało płeć przeciwną . Działał lepiej niż kwiaty. Lepiej niż nieudolne harce na gitarce.
No pod tym względem jest doskonały.
Ale Leśmian mnie nie urzekł. Natomiast w czasach szkolnych doskonale się na Leśmiana podrywało płeć przeciwną . Działał lepiej niż kwiaty. Lepiej niż nieudolne harce na gitarce.
No pod tym względem jest doskonały.
Pół hektara perzu , w końcu mam stałą pracę
Mój poligon doświadczalny Popieram : http://www.zanimnapiszesz.info/" onclick="window.open(this.href);return false;
Mój poligon doświadczalny Popieram : http://www.zanimnapiszesz.info/" onclick="window.open(this.href);return false;
- Uni57
- ZBANOWANY
- Posty: 759
- Od: 12 maja 2010, o 14:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
A to znacie? ;) Jak już o Leśmianie...
DUSIOŁEK
Szedł po świecie Bajdała,
Co go wiosna zagrzała -
Oprócz siebie - wiódł szkapę, oprócz szkapy - wołu,
Tyleż tędy, co wszędy, szedł z nimi pospołu.
Zachciało się Bajdale,
Przespać upał w upale,
Wypatrzył zezem ściółkę ze mchu popod lasem,
Czy dogodna dla karku - spróbował obcasem.
Poległ cielska tobołem
Między szkapą a wołem,
Skrzywił gębę na bakier i jęzorem mlasnął
I ziewnął wniebogłosy i splunął i zasnął.
Nie wiadomo dziś wcale,
Co się śniło Bajdale?
Lecz wiadomo, że szpecąc przystojność przestworza,
Wylazł z rowu Dusiołek, jak półbabek z łoża.
Pysk miał z żabia ślimaczy -
(Że też taki żyć raczy!) -
A zad tyli, co kwoka, kiedy znosi jajo.
Milcz gębo nieposłuszna, bo dziewki wyłają!
Ogon miał ci z rzemyka,
Podogonie zaś z łyka.
Siadł Bajdale na piersi, jak ten kruk na snopie -
Póty dusił i dusił, aż coś warkło w chłopie!
Warkło, trzasło, spotniało!
Coć się stało, Bajdało?
Dmucha w wąsy ze zgrozy, jękiem złemu przeczy -
Słuchajta, wszystkie wierzby, jak chłop przez sen beczy!
Sterał we śnie Bajdała
Pół duszy i pół ciała,
Lecz po prawdzie niedługo ze zmorą marudził -
Wyparskał ją nozdrzami, zmarszczył się i zbudził.
Rzekł Bajdała do szkapy:
Czemu zwieszasz swe chrapy?
Trzebać było kopytem Dusiołka przetrącić,
Zanim zdążył mój spokój w całym polu zmącić!
Rzekł Bajdała do wołu:
Czemuś skąpił mozołu?
Trzebać było rogami Dusiołka postronić,
Gdy chciał na mnie swej duszy paskudę wyłonić!
Rzekł Bajdała do Boga:
O, rety - olaboga!
Nie dość ci, żeś potworzył mnie, szkapę i wołka,
Jeszcześ musiał takiego zmajstrować Dusiołka?
DUSIOŁEK
Szedł po świecie Bajdała,
Co go wiosna zagrzała -
Oprócz siebie - wiódł szkapę, oprócz szkapy - wołu,
Tyleż tędy, co wszędy, szedł z nimi pospołu.
Zachciało się Bajdale,
Przespać upał w upale,
Wypatrzył zezem ściółkę ze mchu popod lasem,
Czy dogodna dla karku - spróbował obcasem.
Poległ cielska tobołem
Między szkapą a wołem,
Skrzywił gębę na bakier i jęzorem mlasnął
I ziewnął wniebogłosy i splunął i zasnął.
Nie wiadomo dziś wcale,
Co się śniło Bajdale?
Lecz wiadomo, że szpecąc przystojność przestworza,
Wylazł z rowu Dusiołek, jak półbabek z łoża.
Pysk miał z żabia ślimaczy -
(Że też taki żyć raczy!) -
A zad tyli, co kwoka, kiedy znosi jajo.
Milcz gębo nieposłuszna, bo dziewki wyłają!
Ogon miał ci z rzemyka,
Podogonie zaś z łyka.
Siadł Bajdale na piersi, jak ten kruk na snopie -
Póty dusił i dusił, aż coś warkło w chłopie!
Warkło, trzasło, spotniało!
Coć się stało, Bajdało?
Dmucha w wąsy ze zgrozy, jękiem złemu przeczy -
Słuchajta, wszystkie wierzby, jak chłop przez sen beczy!
Sterał we śnie Bajdała
Pół duszy i pół ciała,
Lecz po prawdzie niedługo ze zmorą marudził -
Wyparskał ją nozdrzami, zmarszczył się i zbudził.
Rzekł Bajdała do szkapy:
Czemu zwieszasz swe chrapy?
Trzebać było kopytem Dusiołka przetrącić,
Zanim zdążył mój spokój w całym polu zmącić!
Rzekł Bajdała do wołu:
Czemuś skąpił mozołu?
Trzebać było rogami Dusiołka postronić,
Gdy chciał na mnie swej duszy paskudę wyłonić!
Rzekł Bajdała do Boga:
O, rety - olaboga!
Nie dość ci, żeś potworzył mnie, szkapę i wołka,
Jeszcześ musiał takiego zmajstrować Dusiołka?
- 100krotka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5427
- Od: 2 gru 2008, o 20:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie - strefa 6A ;-)))
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
Ale Leśmiana się też grało na gitarze "W cmentarnym zakątku" czy jakoś takPiotrek T pisze:Ale Leśmian mnie nie urzekł. Natomiast w czasach szkolnych doskonale się na Leśmiana podrywało płeć przeciwną . Działał lepiej niż kwiaty. Lepiej niż nieudolne harce na gitarce.
No pod tym względem jest doskonały.
Z tym, że w moim przypadku płeć przeciwna na to nie szła. Doprawdy nie mam pojęcia, dlaczego ale może to i lepiej
"Dużo ludzi nie wie, co robić z czasem. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu. " (Magdalena Samozwaniec)
Moje linki - i aktualny
Wizytówka
Moje linki - i aktualny
Wizytówka
- Uni57
- ZBANOWANY
- Posty: 759
- Od: 12 maja 2010, o 14:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
Stare Dobre Małżeństwo śpiewało Leśmianowe dzieło o cmentarnym zakątku:
http://rynna.wrzuta.pl/audio/8hF5PtQ36x ... _cmentarza
http://rynna.wrzuta.pl/audio/8hF5PtQ36x ... _cmentarza
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
Wy tak klasykami ... to ja zacytuję:
Jednakowym
Od ? nowym
reaguje ma dusza zdziwieniem
kiedy wiosna
ptasim ? pit ? pilit? ? em
zda się mówić,
Czy pytać ?
Pan zamawiał budzenie (?)
/A. Poniedzielski /
I oby już ta wiosna
Jednakowym
Od ? nowym
reaguje ma dusza zdziwieniem
kiedy wiosna
ptasim ? pit ? pilit? ? em
zda się mówić,
Czy pytać ?
Pan zamawiał budzenie (?)
/A. Poniedzielski /
I oby już ta wiosna
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 1550
- Od: 24 sty 2007, o 11:59
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
A to pamiętacie.
Kochałem syrenę
Był chłodny
i bezludny wieczór
na plaży w nadmorskim badzie.
Tej chwili
nigdy bym nie przeczuł,
zupełnie jak w balladzie:
Syreny trzy
płynęły sobie -
wprost na mnie niosła je fala...
To piękne:
od góry - Liga Kobiet,
od dołu - Rybna Centrala.
I wtem
na widok jednej z trzech
me serce zabiło goręcej...
Ej, baba-ryba!
Miłość - nie grzech.
Porwałem ją na ręce
i brnąc przez piasek
prosto z morza
do łoża niosłem pannę...
ale nie chciała pójść do łoża -
wolała wannę.
Odtąd trzy doby nieustannie
jak obłąkany tkwię przy wannie,
łzy mi z miłości
płyną ciurkiem,
lecz cóż - nie jestem
płetwonurkiem!
Tylko ją dłoń ma czule muska -
skóra jak jedwab!...
Raptem - łuska!...
Wzrokiem ją błagam,
słowem kuszę:
- Ach, przerwij, luba, me katusze!
To nic, że ości ma twe łono,
Zostaniesz mą ościenną żoną!
Ślub będziesz miała
(mówię do niej)
Najwytworniejszy w świecie,
bo pomyśl:
góra - w białym welonie,
a reszta - w galarecie.
Zaś kiedyś później,
gdy zarobię
gdzieś większe honorarium,
wybudujemy miła sobie
jednorodzinne akwarium!
Polska pomoże,
zabezpieczy
nam komfort i wygodę:
my damy ramy, szkło, te rzeczy,
a państwo da nam wodę.
Dopiero wtedy ma oblubienica,
pojąwszy słów mych rzewną treść,
wyszła łaskawie spod prysznica
i rzekła:
- Dobra, Chodź coś zjeść!
w "Grandzie" na dole
działo to się...
Nastrój, muzyczka i bon ton...
Podali nam talerz
z wędzonym łososiem,
a ona patrzy - i w krzyk:
- Tak, to on!
To on - poznałam go w tej chwili!
Mego kochanka mi zwędzili.
O, biedny łososiu!...
I wspomniawszy tarło,
pół ryby łkało,
pół kobiety żarło.
Potem spośród innych,
co skradli jej serce,
poznawała kolejno:
suma w salaterce,
sandacza w majonezie
i - na domiar złego -
przy sąsiednim stoliku
Kapitana "Batorego",
zaś wśród tańczących
boogie-woogie
samego ministra żeglugi.
- I ten (rzekła)
najbliższy był mi chyba,
bo chociaż człowiek,
ale - gruba ryba!
Wtedy zawyłem:
- O, nic już z miłości!
Dosyć szalałem, niemądry,
dla pół kobiety, pół flądry -
won, bo połamię ci ości!
Po czym nastąpiła
chwila dla mnie najgorsza.
Rzekła:
Żegnaj! Nie szkodzi -
mam lepszego, mam dorsza!
Marian Załucki
Kochałem syrenę
Był chłodny
i bezludny wieczór
na plaży w nadmorskim badzie.
Tej chwili
nigdy bym nie przeczuł,
zupełnie jak w balladzie:
Syreny trzy
płynęły sobie -
wprost na mnie niosła je fala...
To piękne:
od góry - Liga Kobiet,
od dołu - Rybna Centrala.
I wtem
na widok jednej z trzech
me serce zabiło goręcej...
Ej, baba-ryba!
Miłość - nie grzech.
Porwałem ją na ręce
i brnąc przez piasek
prosto z morza
do łoża niosłem pannę...
ale nie chciała pójść do łoża -
wolała wannę.
Odtąd trzy doby nieustannie
jak obłąkany tkwię przy wannie,
łzy mi z miłości
płyną ciurkiem,
lecz cóż - nie jestem
płetwonurkiem!
Tylko ją dłoń ma czule muska -
skóra jak jedwab!...
Raptem - łuska!...
Wzrokiem ją błagam,
słowem kuszę:
- Ach, przerwij, luba, me katusze!
To nic, że ości ma twe łono,
Zostaniesz mą ościenną żoną!
Ślub będziesz miała
(mówię do niej)
Najwytworniejszy w świecie,
bo pomyśl:
góra - w białym welonie,
a reszta - w galarecie.
Zaś kiedyś później,
gdy zarobię
gdzieś większe honorarium,
wybudujemy miła sobie
jednorodzinne akwarium!
Polska pomoże,
zabezpieczy
nam komfort i wygodę:
my damy ramy, szkło, te rzeczy,
a państwo da nam wodę.
Dopiero wtedy ma oblubienica,
pojąwszy słów mych rzewną treść,
wyszła łaskawie spod prysznica
i rzekła:
- Dobra, Chodź coś zjeść!
w "Grandzie" na dole
działo to się...
Nastrój, muzyczka i bon ton...
Podali nam talerz
z wędzonym łososiem,
a ona patrzy - i w krzyk:
- Tak, to on!
To on - poznałam go w tej chwili!
Mego kochanka mi zwędzili.
O, biedny łososiu!...
I wspomniawszy tarło,
pół ryby łkało,
pół kobiety żarło.
Potem spośród innych,
co skradli jej serce,
poznawała kolejno:
suma w salaterce,
sandacza w majonezie
i - na domiar złego -
przy sąsiednim stoliku
Kapitana "Batorego",
zaś wśród tańczących
boogie-woogie
samego ministra żeglugi.
- I ten (rzekła)
najbliższy był mi chyba,
bo chociaż człowiek,
ale - gruba ryba!
Wtedy zawyłem:
- O, nic już z miłości!
Dosyć szalałem, niemądry,
dla pół kobiety, pół flądry -
won, bo połamię ci ości!
Po czym nastąpiła
chwila dla mnie najgorsza.
Rzekła:
Żegnaj! Nie szkodzi -
mam lepszego, mam dorsza!
Marian Załucki
Pozdrawiam, Paweł Woynowski
"MIKRO JEZIORO"- Projektowanie i budowa założeń wodnych w ogrodach, konserwacja i doradztwo.
"PORADNIK" - Oczko Wodne
"MIKRO JEZIORO"- Projektowanie i budowa założeń wodnych w ogrodach, konserwacja i doradztwo.
"PORADNIK" - Oczko Wodne
- 100krotka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5427
- Od: 2 gru 2008, o 20:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie - strefa 6A ;-)))
Re: Cytryna Siekierniewidzka (... i inne dzieła wybrane :D)
Cudowne! Świetnie, że wygrzebujecie takie perełki, naprawdę miło poznać rzeczy, których siewcześniej nie czytało ;-)
To teraz ja - mała zagadka - co autor miał na myśli
Kuć i orać
W dzień zawzięcie
Bo plonów niema bez trudu
Złocisty szczęścia okręcie
Kołyszesz...
Kuć.
My nie czekajmy cudu.
Robota
To potęga ludu.
To teraz ja - mała zagadka - co autor miał na myśli
Kuć i orać
W dzień zawzięcie
Bo plonów niema bez trudu
Złocisty szczęścia okręcie
Kołyszesz...
Kuć.
My nie czekajmy cudu.
Robota
To potęga ludu.
"Dużo ludzi nie wie, co robić z czasem. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu. " (Magdalena Samozwaniec)
Moje linki - i aktualny
Wizytówka
Moje linki - i aktualny
Wizytówka