Dzień dobry, słoneczne i ciepłe!
Jak tak będzie w weekend, nie pogniewam się, bo zajęcia w terenie w zimnie czy deszczu to nie jest o, o czym marzę
Asiu, dzięki za głos w dyskusji. Pomysł z zasypaniem wynika z lekkiej desperacji i zniechęcenia. Wiem jednak, że wystarczy iż oczko zazieleni się roślinnością i nie dam mu w życiu zrobić krzywdy.
To jest naprawdę ładny fragment ogrodu - taki trochę już dziki, ale wciąż atrakcyjny, w mojej opinii.
Widok w kwietniu czapli wyjadającej ryby co prawda nieco mierzi, ale późniejsze obrazki kąpiących się ptaków, mnóstwa ważek, kumkających żabek i pływających ryb jest naprawdę nie do przecenienia.
Na pewno na uczelni zasięgnę opinii... Nie chcę działać pochopnie, bo wiem, że tego kroku mocno będę żałować.
Co do studiów - w 100% się zgadzam!
Madziu, zaczynam jutro! ;-)
Kochana, wierz mi, że zasypanie oczka to ostatnia rzecz jakiej bym chciała. Nie wiem, czy się uda finansowo podołać, kupić nowy sprzęt, który wysiadł, naprawić kaskadę. Może spróbujemy jakoś ten rok przetrwać bez inwestycji, zmieniając częściowo kilka razy wodę, żeby zwierzyniec miał czysto. Na pewno pozostaje problem napowietrzania, ale może M. coś spróbuje naprawić.
W każdym razie żadnej pochopnej decyzji nie podejmę, za bardzo mi zależy na tym miejscu.
Cieszę się, że to popieracie!
Nelu, witam serdecznie

Czy będą ochy i achy zobaczymy

Jestem świadoma swoich ograniczeń, ale też - jak piszesz - po to się człowiek wybiera na studia, by czegoś dla siebie nowego nauczyć. Muszę pokonać trudności, żeby nie wiem co. Inni mogli, ja też mogę

Nelu, mam nadzieję, że z kaskadą uda się coś zrobić. Niestety w tym roku mamy ograniczone fundusze, stąd nasza frustracja, że kolejny raz oczko wymaga inwestycji. Dana potwierdzi, że niestety woda w ogrodzie to plusy, ale też spore nakłady i dużo pracy. Wszystko na pewno jest warte utrzymania, pytanie czy po łebkach da się przetrwać rok. Chyba że w sposób cudowny dostanę pracę i wówczas na pewno zadziałamy.
Dzięki za wsparcie i pomysły!
Moniko, wierz mi, że zasypanie to będzie ostatnia rzecz, na jaką pozwolę. Niestety nie wiem, czy uda się nam bez działającego sprzętu napowietrzającego i filtrującego przetrwać rok. Gdyby to była sama woda, ok, ale tam są ryby, żaby etc - muszą mieć dobre warunki do życia. Zobaczymy, będziemy coś chcieli zdziałać. Może chociaż sprzęt uda się naprawić. PanM ma do tego zacięcie, więc jest szansa.
Byłabym zobowiązana, gdybyś porozmawiała z koleżanką na temat kaskady... nasi fachowcy zrobili, wiedzieli że przecieka, raz przyjechali poprawić, co nic nie dało i potem nie odbierali już telefonów. Cóż, na murowaniu domówi się znają, a to ich przerosło. Tylko po co się podejmowali obiecując, że kaskada to pryszcz i na pewno
będzie pani zadowolona.
Zobaczymy jak będzie.
Sabciu, dawno nie widziana - cieszę się, że zajrzałaś!
Naprawdę tyle czasu Cię nie było? Musisz uzupełnić swój wątek o to, co przez tę chwilę działo się u Ciebie

Dziękuję za wszystkie serdeczne słowa i pozdrawiam!
Ewo, masz rację... nie będę robić nerwowych ruchów ;-)
Kasiu, macie rację... na spokojnie wszystko przemyślimy, najpierw podejmując wszelkie naprawcze próby.
A propos Twojego źródełka, to ma być coś kwitnącego?