Byłam wczoraj na moment w sporym centrum ogrodniczym po środek na mszyce. Przechodziłam obok zapakowanych tyczek dla roślin... i co słyszę? Bzyczenie.
Zaniepokoiło mnie to, bo ostatnio miałam perypetie z kilkoma szerszeniami, więc bardzo powoli i ostrożnie się cofnęłam. Patrzę w dół... a tu z rozerwanego przy jednym końcu opakowania tyczek wylatują spore, urocze murarki w ogromnej liczbie, wychodząc z poszczególnych rurek. No zatkało mnie.
Aż się zastanawiałam, czy nie wziąć tych tyczek specjalnie po to, by zabrać pszczółki do siebie na działkę, ale ostatecznie uznałam, że w tym momencie byłby to ogromny stres dla pszczół, zresztą pewnie po drodze do kasy by większość wyleciała.
Ale widać, że te pszczółki naprawdę nie potrzebują dużo.
Może kiedyś się zawezmę i sprowadzę - póki co liczę, że te "ogólnodziałkowe dla całego ROD" będą się spisywać.
, ale nie sądzę żeby nastąpił atak jakiegoś drapieżnika, w sumie to leżała skorupka z połówki 1 jajka. Budka (typ A) ma dodatkową podkładkę w dookoła wlotu, wisi na ścianie drewnianego domu na wysokości ponad 2 metry, prawie pod dachem. Nie było śladu działalności dzięcioła. Co prawda w okolicy są wiewiórki, ale nigdy nie widziałam, żeby jakaś wspinała się po ścianie z desek.
, problem jest taki że muszę je jakoś stamtąd wyprowadzić ponieważ sąsiadka jest mało zadowolona że nawiedzają ją w dużych ilościach a po drugie dzieci tej pani są wredne, robią wszystko aby żadna żywa nie odleciała. Postawiłem koło mojego ulika pojemnik z ziemią, ale jakoś specjalnie się nie zainteresowały. 
witaj wśród zakręconych...
nie wiem co się stało, czy ktoś zrobił jakiś oprysk, czy odleciały... masakra, pod ulikiem nie widać żadnych padniętych sztuk.
w moim domku coś tam lata, nawet 2 rurki zaklejone, jakieś śpiochy jeszcze się wygryzły ostatnio, bzykającą się parkę jeszcze widziałam. Ale ogólnie to mało tego wszystkiego, miodnych widziałam tylko 3, 2 trzmiele i to wszystko... Tez się martwię że jakieś opryski miały miejsce 
