Irminko,
Nie mogę mieć, a bardzo bym chciała, wielu roślin.
Pierwszym podstawowym kryterium jest rozmiar. Nawet nie mogę mieć krzewów, bo nie mam gdzie sadzić: wymarzonych fotergilli, dereni kwiecistych, wisienki wczesnej, hibiskusa o białych kwiatach i pewnie wielu innych, włącznie z niektorymi iglakami, np. kosodrzewinami. Nie mogę mieć krzewów, które u mnie nie chciały rosnąć, bo jest za mokro, np. pięciorników.
Nie mogę mieć wielu bylin, np. kolekcji liliowców - znów brak miejsca. Nie mogę mieć wielu światłożądnych i tych na zasadowe podłoża....Przy okazji: powojniki słabo mi rosną, co najwyżej egzystują.... Trzy odmiany kupione w tamtym roku prawie wymarły. Nie sprawdziły się też lawendy
I wreszcie: nie mogę mieć bylin do moich traw - naparstnicy, malwy, ostróżek, floksów - za mokro, wypadają po jednym sezonie, chorują.
Jak również nie moge mieć wielu roślin dlatego, ze mam ogród pełen slimaków, wiecznie usuwanych....na ktore nic nie dziala.... czyli odpadają jednoroczne - aksamitki, cynie
Mam pisać jeszcze?

To są szczegóły. Tylko. Największym problemem jest jednak to, ze działka coraz bardziej się zamienia w ciemną norę, dzięki samosiewom drzew na działce sąsiada. Na to oczywiście jest sposób, ale rośliny "na słońce" niedługo nie będą chciały u mnie mieszkać. Dlatego coraz wiecej mam ograniczeń i powinnam zmienić upodobania i tyle. Jeszcze mi się z tym trochę zejdzie, zanim zaakceptuję ten fakt
