Bez chemii w kogrobuszu
- nemezja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2232
- Od: 18 kwie 2007, o 10:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko piękne zestawienia, zakątki i ujęcia. Urokliwe ścieżki prowadzące gdzieś w nieznane. Bajkowo. Róże i clemki mają teraz swoje 5 min, oby 10 . Czy masz w swojej kolekcji Alchemist?
- mar33
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6365
- Od: 13 mar 2012, o 16:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Leśny kogrobusz tajemniczy i sprzyja rozmyślaniu a za nim pojawia się feria barw różanych
Grażynko pięknie w tej Twojej krainie zapachu
Grażynko pięknie w tej Twojej krainie zapachu
Pozdrawiam Maria "Przyroda jest lekarstwem w każdej chorobie" Hipokrates
Moje wątki- zapraszam. Ogrodowy - aktualny cz.8
Mój wątek personalny
Moje wątki- zapraszam. Ogrodowy - aktualny cz.8
Mój wątek personalny
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36511
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Lidziu - cieszę się, że leśny zakątek Ci się spodobał.
Herkules teraz urzeka, ale przedtem wkurzał mnie strasznie i wiele nie brakowało by był wyautowany.
Madziu - Raczej to dwie różne róże, może podobne tylko kolorem.
Charles ma dużo więcej płatków i jest ciemniejszy w kwiecie a Shakespeare mocniej pachnie.
No i w moim przypadku Charles jest zdrowszy od Schakespeare 2000.
Brak chemii wcale nie jest trudny w utrzymaniu, wystarczy kilka dobrych ziółek, woda utleniona i sekator, to wszystko aby rośliny utrzymać w takiej kondycji jak przy chemii.
No może jeszcze tymol być przydatny, ale niekoniecznie.
Łukaszu - dziękuję.
Róże teraz najładniejsze, oby tylko pogoda im sprzyjała to będą długo cieszyć oczy.
Jadziu - moje łubiny już dawno pożarły ślimaki.
Próbowałam sadzić nowe, ale szybko znikały z rabatki.
Więc dałam sobie z nimi spokój.
U mnie pada dzisiaj, oby nie za długo.
Mati - no to gratuluję miejscówki do wykorzystania.
Mnie już tylko został dach budynku.
Ale się nie nadaje, bo zbyt skośny.
Oczęta są czaruśne i niejednego już skusiły.
Gabiś - to masz szczęście, bo mój mnie ćwiczył kilka lat.
No ale teraz się zrehabilitował i mam nadzieje, że tak już zostanie.
Karolinko - oficjalnie nie mam Alchymista, ale nieoficjalnie może mam i o tym nie wiem.
Mam kilka róż, które są NN z kupionych w markecie lub z pomyłek.
Jedną podejrzewam o to, ze może nią być, ale pewna nie jestem.
Oto ta róża, która ewentualnie może nią być.
Marysiu - kraina zapachów czyli róże faktycznie władają teraz całym ogrodem.
Jeśli nie będzie długotrwałych opadów to na pewno nacieszę się nimi do woli.
Zakątek leśny jest bardzo mały, ale na zdjęciach wygląda jakby to było pół hektara.
Ale musi wystarczyć taki, jaki jest.
A więc ciąg dalszy kolekcji różanej.
To świeżynka jeszcze bez miejscówki, John Keats nazwany też Colette.
Do tej pory zdrowo rośnie, ale jak to pnąca musi mieć czas aby rozwinąć skrzydła.
Mimo tego że ma niecałe pół metra wzrostu już kwitnie 3 kwiatami, a wiec zapowiada się na zdrową ładną różę.
Lichtkonigin Lucia to chyba wszystkim znana starsza odmiana róży parkowej.
Ma niezwykle mocny zapach i jest bardzo zdrowa.
Powtarza kwitnienie 3 razy co jest wyczynem dla tak obficie kwitnącej róży.
Godna polecenia do wszystkich ogrodów.
I kilka bukiecików oczywiście różanych.
Herkules teraz urzeka, ale przedtem wkurzał mnie strasznie i wiele nie brakowało by był wyautowany.
Madziu - Raczej to dwie różne róże, może podobne tylko kolorem.
Charles ma dużo więcej płatków i jest ciemniejszy w kwiecie a Shakespeare mocniej pachnie.
No i w moim przypadku Charles jest zdrowszy od Schakespeare 2000.
Brak chemii wcale nie jest trudny w utrzymaniu, wystarczy kilka dobrych ziółek, woda utleniona i sekator, to wszystko aby rośliny utrzymać w takiej kondycji jak przy chemii.
No może jeszcze tymol być przydatny, ale niekoniecznie.
Łukaszu - dziękuję.
Róże teraz najładniejsze, oby tylko pogoda im sprzyjała to będą długo cieszyć oczy.
Jadziu - moje łubiny już dawno pożarły ślimaki.
Próbowałam sadzić nowe, ale szybko znikały z rabatki.
Więc dałam sobie z nimi spokój.
U mnie pada dzisiaj, oby nie za długo.
Mati - no to gratuluję miejscówki do wykorzystania.
Mnie już tylko został dach budynku.
Ale się nie nadaje, bo zbyt skośny.
Oczęta są czaruśne i niejednego już skusiły.
Gabiś - to masz szczęście, bo mój mnie ćwiczył kilka lat.
No ale teraz się zrehabilitował i mam nadzieje, że tak już zostanie.
Karolinko - oficjalnie nie mam Alchymista, ale nieoficjalnie może mam i o tym nie wiem.
Mam kilka róż, które są NN z kupionych w markecie lub z pomyłek.
Jedną podejrzewam o to, ze może nią być, ale pewna nie jestem.
Oto ta róża, która ewentualnie może nią być.
Marysiu - kraina zapachów czyli róże faktycznie władają teraz całym ogrodem.
Jeśli nie będzie długotrwałych opadów to na pewno nacieszę się nimi do woli.
Zakątek leśny jest bardzo mały, ale na zdjęciach wygląda jakby to było pół hektara.
Ale musi wystarczyć taki, jaki jest.
A więc ciąg dalszy kolekcji różanej.
To świeżynka jeszcze bez miejscówki, John Keats nazwany też Colette.
Do tej pory zdrowo rośnie, ale jak to pnąca musi mieć czas aby rozwinąć skrzydła.
Mimo tego że ma niecałe pół metra wzrostu już kwitnie 3 kwiatami, a wiec zapowiada się na zdrową ładną różę.
Lichtkonigin Lucia to chyba wszystkim znana starsza odmiana róży parkowej.
Ma niezwykle mocny zapach i jest bardzo zdrowa.
Powtarza kwitnienie 3 razy co jest wyczynem dla tak obficie kwitnącej róży.
Godna polecenia do wszystkich ogrodów.
I kilka bukiecików oczywiście różanych.
Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
- JacekP
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11151
- Od: 5 mar 2007, o 13:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa-Zachód
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko, robisz zdjęcia z pietyzmem. Ale jeśli nie lubisz pompatycznych słów, to powiem prościej - z sensem. Nawet róże, którymi się nie interesuję - podziwiam u Ciebie, bo są w różnych ujęciach, w dobrym świetle i na odpowiednim tle bez przypadkowych elementów (wykadrowane). Brawo!
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Po ostatnich deszczach moja Jacquelina już ścięta .Kwiaty były przemoczone i wygląd ich był tragiczny .Fakt ,że już jakiś czas były otwarte to też ma swoje minusy.Do mojego łubinu też dały sie ślimory i w części mi go pożarły Fajnie oglądać różane portrety
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12423
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Co racja to racja. Rzeczywiście gdyby człowiek potrafił kontrolować pogodę, na pewno znalazłby wspaniały sposób, by wszystko dokumentnie spieprzyć. Nasz gatunek jest wyjątkowo utalentowanym szkodnikiem na skalę planetarną.
U mnie ptaszków też pełno... Jak i mniejszych żyjątek ? trzmieli, zadrzechni, pasikoników, modliszek, pająków...
Pozdrawiam!
LOKI
U mnie ptaszków też pełno... Jak i mniejszych żyjątek ? trzmieli, zadrzechni, pasikoników, modliszek, pająków...
Pozdrawiam!
LOKI
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5532
- Od: 30 kwie 2008, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bez chemii w kogrobuszu
O jeju, ale piękne róże! Aż dech zapiera w piersiach. Wspaniałe!
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11716
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko wspaniały leśny zakątek i wszystkie ścieżki,ławeczka w cieniu
Róże kwitną na całego,to jest ten czas
Miłego dnia
Róże kwitną na całego,to jest ten czas
Miłego dnia
- Gabriela
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10858
- Od: 18 gru 2007, o 17:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko, masz tyle róż i wszelkiego innego kwiecia, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie Twojego ogrodu...
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36511
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Jacku - dziękuję.
Staram się robić zdjęcia chociaż nie zawsze mi to wychodzi.
Jadziu - moja jeszcze nie ścięta, całkiem dobrze sobie poradziła z deszczem.
Ale fakt, że nie lubi ulewnych deszczy.
Za to nadrabia powtarzaniem kwitnienia.
Loki - i na całe szczęście, że człowiek nie panuje nad wszystkim.
Inaczej pewno ludzkości już by nie było.
Modliszek Ci nie zazdroszczę za to zadrzechni i pasikoników tak.
Jedne i drugie uwielbiam a coraz ich mniej u mnie.
Wieczorne koncerty koników polnych są jak balsam dla uszu.
Mariolko - kropelko - dziękuję.
Róże im starsze tym piękniejsze.
W odróżnieniu do nas.
Aniu 77 - trochę mam tych zakątków do odpoczynku.
Leśny zakątek daje cień w upalne dni a rankami ładnie pachnie igliwiem.
Ten czas dla róż powinien trwać całe lato i jeszcze dłużej.
Gabiś - nie tylko Ty, ja sama ledwo to ogarniam.
Czasem muszę szukać jakiejś rośliny bo wiem że jest, tylko nie pamiętam gdzie rośnie.
W tym gąszczu nasadzeń trudno nad wszystkim zapanować i pamiętać szczegóły.
Zaczęły kwitnąć pierwsze liliowce z doniczek i w szklarni.
Już mam niespodzianki, znowu pomyłkowe , ale mogło być gorzej.
Mimo iż kwitną pierwszy raz już mają sporo zniekształconych pąków w których żerują gąsienice.
Oberwałam z żalem ale to przecież mus, bo inaczej wszystko pożrą te muchówki.
Jubilee du Prince de Monako nazywany przeze mnie Księciuniem, zachwyca mnie corocznie.
Cudowny zarówno w paku jak i w czasie przekwitania.
Zauroczył mnie od pierwszego pokazanego pąka i tak zostało do dzisiaj.
Na razie nie mogę na niego narzekać bo spisuje się dość dobrze, chociaż powoli rozrasta.
Ale to normalne w mojej ciężkiej i mokrej zimą glebie.
Hanabi to róża która rośnie u mnie w najgorszym miejscu.
Prawie wcale nie ma słonka, no może przez godzinkę i to przez gałęzie tui.
Aż się dziwię, że jeszcze rośnie i kwitnie, muszę koniecznie stworzyć jej lepsze warunki, bo widzę, że jest tego warta.
Oryginalna w każdym calu, zdrowa, ma tylko jedną wadę kłuje niemiłosiernie.
Uwielbiam piżmówki, za ich niezawodność, zapach i obfite kwitnienie.
Felicia od samego początku mi się spodobała i się nie zawiodłam.
Jest przepiękna, mocno pachnie i ma to coś, co powinna mieć każda róża, wdzięk od początku kwitnienia aż po kres przekwitania.
Zdrowa i nie wymagająca, ot taka jakie lubię.
Ritausma, kolczasta piękność zasługująca na miłość rosomanes.
Świetna na suche i piaszczyste gleby, nigdy nie zawiedzie.
Wdzięk, zapach, powtarzanie kwitnienia i zdrowie to jej atuty.
Mam ją w pełnym słońcu na wypieku pod ścianą domu i doskonale radzi sobie zarówno w upał jak i w deszczową pogodę.
Kocham "pustaczki" o czym wiele osób już wie i ta miłość trwa nadal.
Gdybym miała wybrać tą "Naj", byłaby to chyba Sally Holmes na równi z Eyes For You.
Cudowna od początku do końca o olbrzymich kwiatach pięknie się przebarwiających od różowej fazy pąka do przez róż i żółć do czystej bieli.
Rośnie dobrze w słońcu jak i w półcieniu, bo mam oczywiście dwa egzemplarze , taka jestem zachłanna na piękności.
Nic nie robi jej piekące słońce ani deszcze.
Najwyżej przystroi się w kropeczki jak to jest w przypadku wielu róż.
Staram się robić zdjęcia chociaż nie zawsze mi to wychodzi.
Jadziu - moja jeszcze nie ścięta, całkiem dobrze sobie poradziła z deszczem.
Ale fakt, że nie lubi ulewnych deszczy.
Za to nadrabia powtarzaniem kwitnienia.
Loki - i na całe szczęście, że człowiek nie panuje nad wszystkim.
Inaczej pewno ludzkości już by nie było.
Modliszek Ci nie zazdroszczę za to zadrzechni i pasikoników tak.
Jedne i drugie uwielbiam a coraz ich mniej u mnie.
Wieczorne koncerty koników polnych są jak balsam dla uszu.
Mariolko - kropelko - dziękuję.
Róże im starsze tym piękniejsze.
W odróżnieniu do nas.
Aniu 77 - trochę mam tych zakątków do odpoczynku.
Leśny zakątek daje cień w upalne dni a rankami ładnie pachnie igliwiem.
Ten czas dla róż powinien trwać całe lato i jeszcze dłużej.
Gabiś - nie tylko Ty, ja sama ledwo to ogarniam.
Czasem muszę szukać jakiejś rośliny bo wiem że jest, tylko nie pamiętam gdzie rośnie.
W tym gąszczu nasadzeń trudno nad wszystkim zapanować i pamiętać szczegóły.
Zaczęły kwitnąć pierwsze liliowce z doniczek i w szklarni.
Już mam niespodzianki, znowu pomyłkowe , ale mogło być gorzej.
Mimo iż kwitną pierwszy raz już mają sporo zniekształconych pąków w których żerują gąsienice.
Oberwałam z żalem ale to przecież mus, bo inaczej wszystko pożrą te muchówki.
Jubilee du Prince de Monako nazywany przeze mnie Księciuniem, zachwyca mnie corocznie.
Cudowny zarówno w paku jak i w czasie przekwitania.
Zauroczył mnie od pierwszego pokazanego pąka i tak zostało do dzisiaj.
Na razie nie mogę na niego narzekać bo spisuje się dość dobrze, chociaż powoli rozrasta.
Ale to normalne w mojej ciężkiej i mokrej zimą glebie.
Hanabi to róża która rośnie u mnie w najgorszym miejscu.
Prawie wcale nie ma słonka, no może przez godzinkę i to przez gałęzie tui.
Aż się dziwię, że jeszcze rośnie i kwitnie, muszę koniecznie stworzyć jej lepsze warunki, bo widzę, że jest tego warta.
Oryginalna w każdym calu, zdrowa, ma tylko jedną wadę kłuje niemiłosiernie.
Uwielbiam piżmówki, za ich niezawodność, zapach i obfite kwitnienie.
Felicia od samego początku mi się spodobała i się nie zawiodłam.
Jest przepiękna, mocno pachnie i ma to coś, co powinna mieć każda róża, wdzięk od początku kwitnienia aż po kres przekwitania.
Zdrowa i nie wymagająca, ot taka jakie lubię.
Ritausma, kolczasta piękność zasługująca na miłość rosomanes.
Świetna na suche i piaszczyste gleby, nigdy nie zawiedzie.
Wdzięk, zapach, powtarzanie kwitnienia i zdrowie to jej atuty.
Mam ją w pełnym słońcu na wypieku pod ścianą domu i doskonale radzi sobie zarówno w upał jak i w deszczową pogodę.
Kocham "pustaczki" o czym wiele osób już wie i ta miłość trwa nadal.
Gdybym miała wybrać tą "Naj", byłaby to chyba Sally Holmes na równi z Eyes For You.
Cudowna od początku do końca o olbrzymich kwiatach pięknie się przebarwiających od różowej fazy pąka do przez róż i żółć do czystej bieli.
Rośnie dobrze w słońcu jak i w półcieniu, bo mam oczywiście dwa egzemplarze , taka jestem zachłanna na piękności.
Nic nie robi jej piekące słońce ani deszcze.
Najwyżej przystroi się w kropeczki jak to jest w przypadku wielu róż.
Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
-
- 1000p
- Posty: 1933
- Od: 13 sie 2009, o 18:06
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Ach te róże chyba im w tym roku pasuje ...wszędzie piękne nawet u mnie mino deszczu i jak na razie nie ma mszyc
Już liliowce u mnie tylko mały żółty ...choć po zeszłorocznej suszy szału nie będzie
Już liliowce u mnie tylko mały żółty ...choć po zeszłorocznej suszy szału nie będzie
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Czytam Grażynko ,że Ritausma taka odporna na suszę, wiec nadawałaby się na moje rabatki przed domem .Co do piżmówek to zgadzam się z Tobą to super róże i cudnie pachnące jak moja LL a teraz mam taką Hevenley pink i już pokazuje na co ja stać a sadzona była jesienią, a wygląda jakby miała co najmniej drugi sezon .Oj mogą być z nią kłopoty ma malutkie różowe półpełne kwiatki .Co za draństwo siedzi w liliowcowych pąkach ale ja też spoglądam na jednego u mnie, bo nie wyglądaja zbyt obiecująco te pąki na wpół rozchylone
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3539
- Od: 14 lis 2013, o 15:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: 60 km od W-wy
Re: Bez chemii w kogrobuszu
A ja dziękuję za spacer kamienną ścieżką. Co do róż im starsze tym piękniejsze, to się nie zgodzę, moje co rok gorsze . Trzeba mieć rękę do nich , a Ty na pewno ją masz . Mało tego myślałam, że po zimie róże mi odrastają, przynajmniej część i dopiero się zorientowałam, że to podkładki , ale może zostawię, zobaczymy to będzie, na pewno wytrzymalsze niż właściwe róże .