Kupiliśmy stary dom z bardzo zaniedbanym ogrodem. Gleba jest mocno piaszczysta, lekko kwaśna, pozostawiona sama sobie, a więc susza i sosny. Próbuję opracować jakiś długoterminowy plan na poprawę struktury i właściwości gleby. Wiem, że można to robić punktowo przy nasadzeniach, ale chcę działać na całej powierzchnii.
Pierwotny plan zakładał zerwanie wierzchniej warstwy i wyłożenie jakościowej gleby, ale mądrzejsi ode mnie mówią, że to nie rozwiąże problemów, a kieszeń mi mówi, że są ważniejsze wydatki.
Postanowiłem więc, że od tego sezonu trzeba zacząć, ale no właśnie - co? Granulowany obornik? Kompost? To i to? Moja koncepcja (zapewne pełna błędów) jest taka:
- W tym roku na jesień granulowany obornik (bydlęcy?)
- Na wiosnę glebogryzarka, by rozluźnić stary filc i starą trawę i wyrównanie ternu (ziemią, kompostem?) - bo jest sporo dziur i krzywizn
- Na kolejną jesień znowu obornik lub kompost
- Na kolejną wiosnę znowu obornik lub kompost
Moja wyobraźnia mi podpowiada, że w kilka sezonów takich zabiegów struktura powinna się znacząco poprawić
itd
Błagam - poratujcie laika w potrzebie
![;:3](./images/smiles/slonko2.gif)