Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Świetnie się czyta Twoje przygody, pośmiać się można, bo przekazałaś to w taki zabawny sposób.A z cudzego nieszczęścia nie należy się śmiać - tak mnie uczyli .Mogę tylko dodać - będzie lepiej, tu na forum ciągle się człowiek uczy i dowiaduje nowych rzeczy.
- LaViol
- 500p
- Posty: 957
- Od: 11 lip 2010, o 17:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Pisz, boefstrogonov, pisz, dobrze Ci to wychodzi Oczywiście pisanie, a nie błędy
Każdy początkujący je popełnia. Ja ze swoich też się tu wyspowiadałam
A teraz zastanawiam się jak dużym błędem okaże się posadzenie malin i jeżyn w ogrodzie
Każdy początkujący je popełnia. Ja ze swoich też się tu wyspowiadałam
A teraz zastanawiam się jak dużym błędem okaże się posadzenie malin i jeżyn w ogrodzie
"Żyj prosto. Konsumuj mniej. Myśl więcej...", "Być człowiekiem znaczy: każdego dnia starać się być lepszym."
Aktualny Niedoskonały, ale mój cz.2
Aktualny Niedoskonały, ale mój cz.2
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1349
- Od: 1 lis 2008, o 20:06
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie okolice Jasła
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Posadz po bokach to będzies miec u siebie i poczęstujesz jeszcze sąsiadow
Pozdrawiam Teresa
Miłe chwile dnia każdego czynią człeka szczęśliwym.
Miłe chwile dnia każdego czynią człeka szczęśliwym.
- Violunia
- 200p
- Posty: 320
- Od: 30 sie 2012, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Katowice
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Pisz Boefstrogonov, super sie czyta takie opowieści a swoją drogą to tylko podziwiać taką młodzież zaangażowaną w "takie tam" kwiatki-rabatki, zawsze coś zostanie z takiej nauki. Ostatnio podzieliłam się z koleżanką(w dosyć juz dojrzałym wieku jesteśmy ) sadzonkami pomidorów i jak Jej powiedziałam, ze może poprowadzić na dwa pędy a jak zapytała co to pęd a gdzie grono to myślałam, ze padnę bo myślałam, że to każdy wie a jednak
pozdrawiam wszystkich zawirusowanych ogrodem.
Violka
Violka
-
- 100p
- Posty: 110
- Od: 8 maja 2014, o 08:32
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
I co tu się dziwić szesnastoletniemu Romeo, że nie rozróżnia chwastów od irysów...
Miłego dnia
Miłego dnia
Czytam regularnie. Piszę dużo rzadziej.
-
- 100p
- Posty: 102
- Od: 26 maja 2011, o 11:22
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Mysłowice
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Łoj tam , łoj tam - że szesnastolatek nie rozróżnia roślin - to mogę zrozumieć i usprawiedliwić. Ale że prawie 60-letni M. - to już dla mnie jest niedopuszczalne. Przez parę lat intensywnego tłuczenia go głowy, gdzie jest co posadzone i jak nazywa się każda odmiana róż, to efekty są nader marne. Faktem jest, że nie ułatwiam sprawy corocznie latajac z łopatą i przesadzając jak wściekła ( to, że nie rozróżnia bylin - to dawno mu darowałam). Mój tegoroczny "sukces" ogrodniczy to kompletne zaoobornikowanie róż. Wczesną wiosną dałam wieloskładnikowy mineralny, niedługo potem sypnęłam zdrowo granulowanym obornikiem, na to w maju Magiczna Siła. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania - wybarwienie kwiatów jest takie, że aż bolą zęby!! Mój ukochany Eden zamiast subtelnych pasteli jest obecnie żarówą, tak, że nie warto mu robić nawet jednego zdjęcia, tylko przeczekać, aż znormalnieje. Dalej nie czuję zapachu Grahama Thomasa ( przeczytałam, że może pomoże obornik) a sam krzew przypomina płot po weselu. Walnęło mu się powyżej 2 m w górę (dwa pędy), tak, że nie mogę normalnie ucinać przekwitłych kwiatów.Byliny okrywowe to zaczęłam normalnie pielić. Na dobitkę w tym roku w ogrodzie szaleje kret ( a może całe stado?), początkowo na rabatach wkładałam mu do nor karbid - ale bestia go wykopuje i pomiędzy kwiatami leżały sobie białe kupki. To mnie pokonało - teraz tylko od czasu do czasu udeptuję co bardziej podniesioną ziemię. Wszak, jeżeli nie możesz pokonać wroga, to należy do niego się przyłączyć -prawda? Jeszcze nie robię nor, ale obie z suką potrafimy rano siedzieć na trawniku i obserwować, jak powstaje nowy kopiec. Pozdrawiam serdecznie, Danka
-
- 100p
- Posty: 110
- Od: 8 maja 2014, o 08:32
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Dzień dobry ponownie:)
DnoKwiatowe - a nie mogłabyś jednak kilku fotek? Tak tylko poglądowo. Np. z cyklu - róże przed (zeszły rok) i róże po (ten rok) ...
No to teraz ja i moje bieżące osiągnięcia, czyli przepis na gnojówkę...
Nie wiem, czy to błąd, czy może doskonały przepis na rasową gnojówkę o uroczym zapachu zakątka wiejskiego, który być może niektórzy pamiętają z czasów dziecięcych wakacji na wsi.
U mojej babci taki zakątek znajdował się za oborą. Jeśli ktoś chciał się tam poruszać wskazane było ubrać walonki. Przeważnie jednak nikt, poza moim wujkiem wykonującym tam swoje prace, nie wyrażał chęci spacerów po jakże urokliwej kupie gnoju. Ja tym bardziej, bo rodzice, żeby chyba mieć święty spokój, wmówili mnie, że gnojówka może mnie wciągnąć jak bagno...a może faktycznie?
Ad rem.
Miesiąc z okładem temu dokonałam rewolucji kompostowej i wprowadziłam zasadę segregacji przed wrzuceniem towaru na pryzmę. Zielone części lądowały w wanience metalowej, kuchenne odpady w specjalnie przeznaczonym koszu. Raz w tygodniu pryzma była powiększana przez uzbierane odpady.
Jednakże prace przy odchwaszczaniu ogrodu przerosły nasze oczekiwania i nie nadążaliśmy z zagospodarowywaniem części zielonej (pomimo, ze część była sukcesywnie palona, a część wywożona do lasu).
W ogniu prac wanienka więc zniknęła pod kupą zielska i pomimo sukcesywnego powiększania pryzmy właściwej, minął miesiąc, zanim moje oczy ujrzały jej zarys.
Wczoraj, zadowolona z faktu, że udało mi się uzbierać kolejną ilość odpadów kuchennych do powiększenia pryzmy, zaczęłam porządki w kompostowniku - zamierzałam bowiem wreszcie całkiem opróżnić wanienkę.
Pieczołowicie ułożyłam warstwę odpadów na pryzmie, wykonałam pozostałe niezbędne czynności i z zapałem zabrałam się za zielone w wanience. Jedna garść, druga garść, trzecia...i moja ręka zanurzyła się w mazi a moje nozdrza poczuły znajomą skądś woń...poczułam się jak u babci za oborą - pewnie w przeciwieństwie do mojego sąsiada...
I niech nikt nie próbuje mi wmówić, że w życiu nie sprawdza się powiedzenie, że każde doświadczenie się kiedyś do czegoś przyda. Gdyby nie wakacje na wsi, zapewne męczyłabym się z tą gnojówką i wyciągała łapskami, bądź próbowałabym ją podejść łopatą. A ja nie! Przypomniało mi się, ze na wsi robili to widłami, tak więc udałam się w poszukiwaniu tych ostatnich i zabrałam do pracy, rozmarzona wciągając zapachy dzieciństwa...
Do zobaczenia
boef
DnoKwiatowe - a nie mogłabyś jednak kilku fotek? Tak tylko poglądowo. Np. z cyklu - róże przed (zeszły rok) i róże po (ten rok) ...
No to teraz ja i moje bieżące osiągnięcia, czyli przepis na gnojówkę...
Nie wiem, czy to błąd, czy może doskonały przepis na rasową gnojówkę o uroczym zapachu zakątka wiejskiego, który być może niektórzy pamiętają z czasów dziecięcych wakacji na wsi.
U mojej babci taki zakątek znajdował się za oborą. Jeśli ktoś chciał się tam poruszać wskazane było ubrać walonki. Przeważnie jednak nikt, poza moim wujkiem wykonującym tam swoje prace, nie wyrażał chęci spacerów po jakże urokliwej kupie gnoju. Ja tym bardziej, bo rodzice, żeby chyba mieć święty spokój, wmówili mnie, że gnojówka może mnie wciągnąć jak bagno...a może faktycznie?
Ad rem.
Miesiąc z okładem temu dokonałam rewolucji kompostowej i wprowadziłam zasadę segregacji przed wrzuceniem towaru na pryzmę. Zielone części lądowały w wanience metalowej, kuchenne odpady w specjalnie przeznaczonym koszu. Raz w tygodniu pryzma była powiększana przez uzbierane odpady.
Jednakże prace przy odchwaszczaniu ogrodu przerosły nasze oczekiwania i nie nadążaliśmy z zagospodarowywaniem części zielonej (pomimo, ze część była sukcesywnie palona, a część wywożona do lasu).
W ogniu prac wanienka więc zniknęła pod kupą zielska i pomimo sukcesywnego powiększania pryzmy właściwej, minął miesiąc, zanim moje oczy ujrzały jej zarys.
Wczoraj, zadowolona z faktu, że udało mi się uzbierać kolejną ilość odpadów kuchennych do powiększenia pryzmy, zaczęłam porządki w kompostowniku - zamierzałam bowiem wreszcie całkiem opróżnić wanienkę.
Pieczołowicie ułożyłam warstwę odpadów na pryzmie, wykonałam pozostałe niezbędne czynności i z zapałem zabrałam się za zielone w wanience. Jedna garść, druga garść, trzecia...i moja ręka zanurzyła się w mazi a moje nozdrza poczuły znajomą skądś woń...poczułam się jak u babci za oborą - pewnie w przeciwieństwie do mojego sąsiada...
I niech nikt nie próbuje mi wmówić, że w życiu nie sprawdza się powiedzenie, że każde doświadczenie się kiedyś do czegoś przyda. Gdyby nie wakacje na wsi, zapewne męczyłabym się z tą gnojówką i wyciągała łapskami, bądź próbowałabym ją podejść łopatą. A ja nie! Przypomniało mi się, ze na wsi robili to widłami, tak więc udałam się w poszukiwaniu tych ostatnich i zabrałam do pracy, rozmarzona wciągając zapachy dzieciństwa...
Do zobaczenia
boef
Czytam regularnie. Piszę dużo rzadziej.
- avariel
- 50p
- Posty: 56
- Od: 20 maja 2011, o 22:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Boef, Twój skalniaczuniek mnie powalił...
wygooglowałam sobie ten podagrycznik i na całe szczęście, nie mam, za to miętę mam i do tego powój - nie do pozbycia się to cholerstwo.
pozdrawiam!
wygooglowałam sobie ten podagrycznik i na całe szczęście, nie mam, za to miętę mam i do tego powój - nie do pozbycia się to cholerstwo.
pozdrawiam!
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Witam serdecznie
Genialny pomysł na wątek, uśmiałam się do łez, chociaż jak mówi stare przysłowie, "nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku", szczególnie biorąc pod uwagę, że jako ogrodniczy żółtodziób, sama popełniłam mnóstwo błędów
Najbardziej spektakularnym "sukcesem", było użycie glebogryzarki spalinowej w walce z perzem
Mój ogród w początkowej fazie był nieuprawianą od nastu lat łąką, ponieważ nie chcieliśmy używać chemii, kawałek po kawałku przykrywaliśmy darń czarną folią, czekaliśmy aż chwaściory zgniją, a wtedy szpadel w dłoń, przekopywaliśmy ziemię i bruzda po bruździe czyściliśmy z wszelkich nieproszonych gości w postaci korzonków, kłączy, itd. Mozolna to była praca, ale skuteczna.
Dnia pewnego wpadłam na fantastyczny pomysł, żeby wykorzystać nowy nabytek brata-sąsiada,
/w/w glebogryzarkę/, wówczas jeszcze nie mając pojęcia, iż zmierzam ku własnej zgubie
Nie dość, że w/w ustrojstwo omal nie powyrywało mi rąk ze stawów skacząc po darni jak poparzone, nim "wgryzło się" w ziemie, to kłącza rozdrobniło na miliardy kawałków, efektem czego płacząc ze złości siedziałam niczym Kopciuszek i wybierałam centymetrowe kawałeczki perzu, przekonana, że robię to bardzo dokładnie. Jak się po pewnym czasie okazało, nic podobnego, moja uprawiona grządka dość szybko zaczęła przypominać "perzowy trawnik" Udało mi się ten kawałek ziemi doprowadzić do stanu używalności, ale trwało to dużo dłużej, niż "ręczne robótki" przy pomocy szpadla i własnych dłoni.
Jako że nauka nie idzie w las, teraz już wiem, że glebogryzarka służy do spulchniania uprawionej ziemi, a nie walki z darniną, o!
Genialny pomysł na wątek, uśmiałam się do łez, chociaż jak mówi stare przysłowie, "nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku", szczególnie biorąc pod uwagę, że jako ogrodniczy żółtodziób, sama popełniłam mnóstwo błędów
Najbardziej spektakularnym "sukcesem", było użycie glebogryzarki spalinowej w walce z perzem
Mój ogród w początkowej fazie był nieuprawianą od nastu lat łąką, ponieważ nie chcieliśmy używać chemii, kawałek po kawałku przykrywaliśmy darń czarną folią, czekaliśmy aż chwaściory zgniją, a wtedy szpadel w dłoń, przekopywaliśmy ziemię i bruzda po bruździe czyściliśmy z wszelkich nieproszonych gości w postaci korzonków, kłączy, itd. Mozolna to była praca, ale skuteczna.
Dnia pewnego wpadłam na fantastyczny pomysł, żeby wykorzystać nowy nabytek brata-sąsiada,
/w/w glebogryzarkę/, wówczas jeszcze nie mając pojęcia, iż zmierzam ku własnej zgubie
Nie dość, że w/w ustrojstwo omal nie powyrywało mi rąk ze stawów skacząc po darni jak poparzone, nim "wgryzło się" w ziemie, to kłącza rozdrobniło na miliardy kawałków, efektem czego płacząc ze złości siedziałam niczym Kopciuszek i wybierałam centymetrowe kawałeczki perzu, przekonana, że robię to bardzo dokładnie. Jak się po pewnym czasie okazało, nic podobnego, moja uprawiona grządka dość szybko zaczęła przypominać "perzowy trawnik" Udało mi się ten kawałek ziemi doprowadzić do stanu używalności, ale trwało to dużo dłużej, niż "ręczne robótki" przy pomocy szpadla i własnych dłoni.
Jako że nauka nie idzie w las, teraz już wiem, że glebogryzarka służy do spulchniania uprawionej ziemi, a nie walki z darniną, o!
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 917
- Od: 26 cze 2013, o 19:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Na kawałku ziemi, na którym perz uporczywie odrasta posadziłam jesienią zeszłego roku czosnki ozdobne. Wiosną połowę kiełków wyrwałam w ramach nieustającej walki z perzem, o którym wiem przecież, że to miejsce lubi..., niestety młode czosnki wyglądały tak samo jak mój wróg. Dopiero kiedy zapach poczułam, zrozumiałam, że trzeba było jesienią myśleć, a nie latać z cebulkami i sadzić byle gdzie. Teraz jest niewiele lepiej, więc jesienią całe towarzystwo czeka przeprowadzka. Cebulki na inną grządkę, a kłącza na ognicho.
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Witajcie!
Poczytałam od końca i już w wielu opowieściach widziałam siebie.
Moje początki zakładania warzywniaka.
Przekopaliśmy ziemię, wygrabiliśmy, uformowaliśmy ładne grządki pod warzywka. I byliśmy bardzo zadowoleni z siebie.
Komentarz sąsiada: a co żeście takie groby z tyłu usypali?
( Grządki były bardzo ładnie uformowane ale ciut wysokie).
Teraz już nie uprawiam warzyw bo szczypiorek i lubczyk to chyba ciut za mało;-)
Poczytałam od końca i już w wielu opowieściach widziałam siebie.
Moje początki zakładania warzywniaka.
Przekopaliśmy ziemię, wygrabiliśmy, uformowaliśmy ładne grządki pod warzywka. I byliśmy bardzo zadowoleni z siebie.
Komentarz sąsiada: a co żeście takie groby z tyłu usypali?
( Grządki były bardzo ładnie uformowane ale ciut wysokie).
Teraz już nie uprawiam warzyw bo szczypiorek i lubczyk to chyba ciut za mało;-)
- ogrodzona
- 30p - Uzależniam się...
- Posty: 41
- Od: 11 lip 2013, o 14:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Witam i ja,
minął rok jak kupiliśmy działkę ROD. Pomyślałam, że taka malutka, ma 320 m2. Od początku był z nią problem, bo Pan Pijaczek nie robił nic, więc chwasty były wyższe ode mnie. Zrobiłam mu papa, zapłaciłam i stałam się dumną właścicielką trudno powiedzieć czego.
Facet na odchodnym rzucił mi hasło, niech pani prowadzi pomidory na 2 pędy. Dodał jeszcze, że ślimaków to tu w ogóle nie widział. I tyle.
Poleciałam do domu się przebrać i ruszyłam na chwasty. Mój M od początku zaznaczył, że działkę (swojej matki) ma po kokardę - robić nie będzie. Ja się nie przejęłam. Ruszyłam na chwasty. Ludzie kiwali głowami, współczuli.
W pracy jak dziewczyny spytaly mnie co tam masz na tej działce, powiedziałam, że mam 1 czerwoną porzeczkę, jabłonkę, śliwę i wiśnię.
Po dwóch dniach opowiedzialam, że poza tym co już mówiłam mam jeszcze 2 czerwone porzeczki i 1 czarną. Następne dni wykopek przyniosły nowe wiadomości, mam 5 czerwonych porzeczek, 4 czarne i 1 agreścik mini.
Zaczepiając ludzi dowiedziałm się, że mam aronię i brzoskwinkę.
Ruszyłam do straszydła - które zamierzałam zburzyć na wstępie - do szklarni. Szklarnia szklana z okien, w środku tragiczna firana, tragiczne chwasty i takie długie łodygi, sznurki i w ogóle mnóstwo kopru mojego wzrostu i kręcone pod sufit sałaty.
Co zrobiłam? Oczywiście postanowiłam zająć się chwastami, a że wahałam się co wyrwać a co nie, zabrałam się do wyrywania kwiatków żółciutkich z pędów, bo pomyślałam, że jakby ich nie było, to byłyby pomidorki w tym miejscu, za wszystko winiłam pijaczka.
No i patrzyłam jak inni w kobiałkach wynoszą cudne pomidory, a u mnie..... jak rodzina się zwaliła, powiedziałam, że zerwałam pomidorki na przetwory i tylko 6 sztuk zostawiałam na pojedzenie. A krzaków było 19.
Do teraz mnie to bawi.
CDN.....
minął rok jak kupiliśmy działkę ROD. Pomyślałam, że taka malutka, ma 320 m2. Od początku był z nią problem, bo Pan Pijaczek nie robił nic, więc chwasty były wyższe ode mnie. Zrobiłam mu papa, zapłaciłam i stałam się dumną właścicielką trudno powiedzieć czego.
Facet na odchodnym rzucił mi hasło, niech pani prowadzi pomidory na 2 pędy. Dodał jeszcze, że ślimaków to tu w ogóle nie widział. I tyle.
Poleciałam do domu się przebrać i ruszyłam na chwasty. Mój M od początku zaznaczył, że działkę (swojej matki) ma po kokardę - robić nie będzie. Ja się nie przejęłam. Ruszyłam na chwasty. Ludzie kiwali głowami, współczuli.
W pracy jak dziewczyny spytaly mnie co tam masz na tej działce, powiedziałam, że mam 1 czerwoną porzeczkę, jabłonkę, śliwę i wiśnię.
Po dwóch dniach opowiedzialam, że poza tym co już mówiłam mam jeszcze 2 czerwone porzeczki i 1 czarną. Następne dni wykopek przyniosły nowe wiadomości, mam 5 czerwonych porzeczek, 4 czarne i 1 agreścik mini.
Zaczepiając ludzi dowiedziałm się, że mam aronię i brzoskwinkę.
Ruszyłam do straszydła - które zamierzałam zburzyć na wstępie - do szklarni. Szklarnia szklana z okien, w środku tragiczna firana, tragiczne chwasty i takie długie łodygi, sznurki i w ogóle mnóstwo kopru mojego wzrostu i kręcone pod sufit sałaty.
Co zrobiłam? Oczywiście postanowiłam zająć się chwastami, a że wahałam się co wyrwać a co nie, zabrałam się do wyrywania kwiatków żółciutkich z pędów, bo pomyślałam, że jakby ich nie było, to byłyby pomidorki w tym miejscu, za wszystko winiłam pijaczka.
No i patrzyłam jak inni w kobiałkach wynoszą cudne pomidory, a u mnie..... jak rodzina się zwaliła, powiedziałam, że zerwałam pomidorki na przetwory i tylko 6 sztuk zostawiałam na pojedzenie. A krzaków było 19.
Do teraz mnie to bawi.
CDN.....
Pozdrawiam ciepło - ogrodzona
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Piękny początek, czekam na dalsze opowieści bo świetnie się zaczyna.