Witaj Agnieszko
Zaglądam do Ciebie, bo zaproszenie przypomniało mi, że są i inne ogródki, w których jest bajkowo. I dopiero doczytałam,
że zaniemogłaś zaraz po planowanym spotkaniu. Przepraszam, że wcześniej nie zajrzałam, ale czas tak leci, a u mnie dziecko zachorowało na boreliozę i miałam mnóstwo ganiania i stracha. Ale całe szczęście, że wystąpiły objawy, które wskazały na możliwość rozwoju choroby i szybka reakcja podobno gwarantuje pełne wyleczenie. Mała jest od ponad trzech tygodni na antybiotyku, ale czuje się dobrze.
A Twoje stwierdzenie, że masz taki urodzaj, że masz również na rozdawanie.
Moja mama tak do poprzedniego roku robiła: przetwory tonami, bo dzieciom; trzy namioty, bo jest co
rozdawać wszystkim naokoło. Ale ostatni rok przygniótł ją nieco i spowolnił. Nie wiem, cieszyć się czy nie: bo to
przystopowanie sprawiła choroba, więc powód nie jest wesoły. Ale skutek mnie cieszy, bo ileż można tak zasuwać?
I choć brakuje mi jej dżemów, domowych i zdrowych, to cieszy mnie, że wreszcie jest spokojniejsza, niczego już nie musi,
choć pozostało jej to ciągłe poczucie przymusu.
Cieszę się na nasze spotkanie wrześniowe, mam nadzieję, że nie będę wyjechana
Pozdrawiam serdecznie