Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
ogrodzona - a gdzie był Twój/Wasz błąd, bo jak na razie, to się doczytać nie mogę.
Zaczyna się fajnie, więc po Twoim "CDN..." mam nadzieję, że się doczekam.
Zaczyna się fajnie, więc po Twoim "CDN..." mam nadzieję, że się doczekam.
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Wyrwać kwiatki pomidorów i czekać na pomidory Oplułam monitor
Patrycja
Czterej pancerni cz.1
Czterej pancerni cz.1
- roza333
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3865
- Od: 4 maja 2010, o 11:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie Tarnowskie Góry
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Były właściciel działki pijaczek o nic nie dbał tylko pomidorków nasadził i o dziwo rosły a co do kwiatków na nich jak zaczynałaś to nie musiałaś wiedzieć że z nich potem są te piękne pomidory co sąsiedzi noszą w koszyczkach .
Pozdrawiam Wszystkich i zapraszam do moich wątków Justyna
Moje wątki Ogród róży część 4 U róży - co nieco prywatniej
Kupię ,sprzedam ,wymienię roza333
Moje wątki Ogród róży część 4 U róży - co nieco prywatniej
Kupię ,sprzedam ,wymienię roza333
- Beatrice
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2036
- Od: 24 maja 2009, o 21:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
No nie też się uśmiałam a w jakiej dzielnicy ta działeczka ????
- ogrodzona
- 30p - Uzależniam się...
- Posty: 41
- Od: 11 lip 2013, o 14:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Gdzie moje błędy, no cóż na każdym kroku. To nie tylko usunięcie kwiatków z pomidorów.
Zaczęłam robić porządki, bo ja taka "poukładana jestem", wykopałam wszystkie róże i dałam je na kwiatową rabatę, a krzaczki owocowe dałam pod ściany. Do borówek dosadziłam piękny krzak borówkowy, który zupełnie nie był borówką, (brak owocoów) dalej nie wiem co to za kwiecie.A do rabaty kwiatowej dałam pigwowca cudnie kwitnącego na czerwono.
Okazałam się większym gamoniem od poprzednika, bo z pazerności posadziłam w szklarni (którą po roku uwielbiam) ok. 50 krzaczków w tym 6 papryk a reszta pomidorki. On tylko 19 ja aż 44 krzaki. Zimową porą naczytałam się 70-ciu stron wątku pomidorowego, żeby być taka bystra i wiedzieć jak pomidorki sadzić. Na sucho wszystko potrafiłam. Zrobiłam na papierze rozpiskę co gdzie będzie. Otrzymałam od wspaniałych ludzi z FO nasionka pomidorów i nie chciałam zawieść. Miałam ok. 23 różne nasionka pomidorków i każdy chciałam mieć. Mogłam mieć 44 krzaczki.
Wyhodowałam w domu rozsady, wyszło mi jakieś 120 sztuk. Zawaliłam nimi wszystkie parapety, stół kuchenny, komody w stołowym, syna pokój i sypialnie. Przypomniałam sobie (w marcu), że chcę mieć swoje ogórki, dynie, cukinie, patisony. Mój M pienił się, ale grzecznie jechał ze mną do marketu po kolejne kubeczki i ziemię do siewek. Ja latalam do Biedr..nki po kartoniki na kolejne sadzonki. Zrezygnowaliśmy na 2 m-ce z jedzenia w kuchni przy stole jak ludzie. Ale co tam, chodziłam przy nich dumna niesamowicie. Sama je wyhodowałam. Paw przy mnie to był nikt.
Nie wyprawiłam świąt, no bo jak tu szykować potrawy.
I stało się posadziłam ok. 20 maja pomidorki. Były takie maluśkie, odległości jak się patrzy - książkowe.
A wczoraj, podlewając je stwierdziałm, że czas się odchudzać. Mam sporo owoców i nie mam miejsca.
Ale to to nic.
Postanowiłam na początku swojej życiowej pomidorowej drogi użyć rozumku i pooznaczać pomidorki. Opracowałam ich CV.
Dla każdego krzaczka zrobiłam kartę informacyjną, wsadziłam do woreczka strunowego i zawiesiłam u góry na poziomym sznurze.
Dzięki temu miałam jednym łypnięciem oka wiedzieć, czy to koktailowy czy też wiotkołodygowy, czy ma mieć 1 czy 2 pędy.
Aż pewnego słonecznego dnia stało się..... długopis wypłowiał, a ja nie wiem jak się zwie większość pomidorków.
Są jednak owoce i jest pięknie.
Ogórki też nie mogły się udać z sadzonek 2-miesięcznych, po posadzeniu większość padła. 4 zostały. Dosiewałam i teraz mam po 4-6 sztuk dziennie. Raz nawet miałam na małosolne.
Dzięki hurtowej produkcji najbliżsi sąsiedzi z ROD mnie lubią, bo każdy dostał kartonik z sadzonkami.
Zostawiłam sobie najpiękniejszą sadzonkę dyni, posadziałam pod fasolą tyczną, ale coś mi ją zżarło.
Cóż w przyszłym roku będę mieć dynię. Choćby nie wiem co. Po co ja wszystkie dynie rozdałam?
Zaczęłam robić porządki, bo ja taka "poukładana jestem", wykopałam wszystkie róże i dałam je na kwiatową rabatę, a krzaczki owocowe dałam pod ściany. Do borówek dosadziłam piękny krzak borówkowy, który zupełnie nie był borówką, (brak owocoów) dalej nie wiem co to za kwiecie.A do rabaty kwiatowej dałam pigwowca cudnie kwitnącego na czerwono.
Okazałam się większym gamoniem od poprzednika, bo z pazerności posadziłam w szklarni (którą po roku uwielbiam) ok. 50 krzaczków w tym 6 papryk a reszta pomidorki. On tylko 19 ja aż 44 krzaki. Zimową porą naczytałam się 70-ciu stron wątku pomidorowego, żeby być taka bystra i wiedzieć jak pomidorki sadzić. Na sucho wszystko potrafiłam. Zrobiłam na papierze rozpiskę co gdzie będzie. Otrzymałam od wspaniałych ludzi z FO nasionka pomidorów i nie chciałam zawieść. Miałam ok. 23 różne nasionka pomidorków i każdy chciałam mieć. Mogłam mieć 44 krzaczki.
Wyhodowałam w domu rozsady, wyszło mi jakieś 120 sztuk. Zawaliłam nimi wszystkie parapety, stół kuchenny, komody w stołowym, syna pokój i sypialnie. Przypomniałam sobie (w marcu), że chcę mieć swoje ogórki, dynie, cukinie, patisony. Mój M pienił się, ale grzecznie jechał ze mną do marketu po kolejne kubeczki i ziemię do siewek. Ja latalam do Biedr..nki po kartoniki na kolejne sadzonki. Zrezygnowaliśmy na 2 m-ce z jedzenia w kuchni przy stole jak ludzie. Ale co tam, chodziłam przy nich dumna niesamowicie. Sama je wyhodowałam. Paw przy mnie to był nikt.
Nie wyprawiłam świąt, no bo jak tu szykować potrawy.
I stało się posadziłam ok. 20 maja pomidorki. Były takie maluśkie, odległości jak się patrzy - książkowe.
A wczoraj, podlewając je stwierdziałm, że czas się odchudzać. Mam sporo owoców i nie mam miejsca.
Ale to to nic.
Postanowiłam na początku swojej życiowej pomidorowej drogi użyć rozumku i pooznaczać pomidorki. Opracowałam ich CV.
Dla każdego krzaczka zrobiłam kartę informacyjną, wsadziłam do woreczka strunowego i zawiesiłam u góry na poziomym sznurze.
Dzięki temu miałam jednym łypnięciem oka wiedzieć, czy to koktailowy czy też wiotkołodygowy, czy ma mieć 1 czy 2 pędy.
Aż pewnego słonecznego dnia stało się..... długopis wypłowiał, a ja nie wiem jak się zwie większość pomidorków.
Są jednak owoce i jest pięknie.
Ogórki też nie mogły się udać z sadzonek 2-miesięcznych, po posadzeniu większość padła. 4 zostały. Dosiewałam i teraz mam po 4-6 sztuk dziennie. Raz nawet miałam na małosolne.
Dzięki hurtowej produkcji najbliżsi sąsiedzi z ROD mnie lubią, bo każdy dostał kartonik z sadzonkami.
Zostawiłam sobie najpiękniejszą sadzonkę dyni, posadziałam pod fasolą tyczną, ale coś mi ją zżarło.
Cóż w przyszłym roku będę mieć dynię. Choćby nie wiem co. Po co ja wszystkie dynie rozdałam?
Pozdrawiam ciepło - ogrodzona
- roza333
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3865
- Od: 4 maja 2010, o 11:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie Tarnowskie Góry
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Kochana każdy popełnia błędy jest to nieuniknione.Ja też nasiałam pomidorów a potem w sypialni stał stół bo one na nim stały były kiepskie ale po wystawieniu na taras nabrały masy .Szkoda że rozdałaś te dynie bo byś miała teraz swoje ale może sąsiedzi się podzielą.I wcale się im nie dziwię jak ich tak obdarowałaś dobrami
Pozdrawiam Wszystkich i zapraszam do moich wątków Justyna
Moje wątki Ogród róży część 4 U róży - co nieco prywatniej
Kupię ,sprzedam ,wymienię roza333
Moje wątki Ogród róży część 4 U róży - co nieco prywatniej
Kupię ,sprzedam ,wymienię roza333
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Ja w tym roku również pierwszy raz siałam sama pomidory.
Najpierw kupiłam nasionka i posiałam.
A potem od kochanych osób z forum dostałam nasionka, które im zostały po akcji, same ciekawe odmiany... też posiałam.
W efekcie powstało ponad 200 sadzonek, po ostrej selekcji zostało niecałe 200 (najmarniejsze wyrzuciłam).
Koło 100 rozdałam rodzinie i bliskim, a reszta rośnie. Ale 100 krzaków to też za dużo dla nas, więc wszystkie prowadzę na 1 pęd, bezlitośnie przerzedzam grona, bo i tak będę miała pomidorowy zawrót głowy... Myślę, że 50-60 krzaków by wystarczyło.
Najpierw kupiłam nasionka i posiałam.
A potem od kochanych osób z forum dostałam nasionka, które im zostały po akcji, same ciekawe odmiany... też posiałam.
W efekcie powstało ponad 200 sadzonek, po ostrej selekcji zostało niecałe 200 (najmarniejsze wyrzuciłam).
Koło 100 rozdałam rodzinie i bliskim, a reszta rośnie. Ale 100 krzaków to też za dużo dla nas, więc wszystkie prowadzę na 1 pęd, bezlitośnie przerzedzam grona, bo i tak będę miała pomidorowy zawrót głowy... Myślę, że 50-60 krzaków by wystarczyło.
- nowapasja
- 1000p
- Posty: 1252
- Od: 28 sty 2011, o 10:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Kwidzyna
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
A mnie śmiać się chce jak wspomnę co mój ojciec zrobił z pomidorami megagroniastymi w tamtym roku Posadziłam rodzicom w gruncie różne odmiany i zbytnio nie wtajemniczałam jakie, powiedziałm tylko będą kolorowe, smaczne i różne
Staruszek swoje lata już ma i nie widział nigdy takiego pomidora (zresztą ja też nie).
Przed wyjazdem do szpitala nie przyglądał się zbytnio pomidorom ale jak wrócił po 2 tygodniach (pomidory sporo podrosły i było widać grona z daleka). Leci biegiem i zrywa całe grona w pomidorze megagroniastym i wyrzuca Ja wołam: co ty robisz?? A on: jemioła zalęgła się w tych pomidorach
Do tej pory się śmiejemy, w tym roku też mamy megagroniaste (bo zbytnio nie pojedliśmy w tamtym) i mówię do ojca tylko jemioły nie zrywaj
Staruszek swoje lata już ma i nie widział nigdy takiego pomidora (zresztą ja też nie).
Przed wyjazdem do szpitala nie przyglądał się zbytnio pomidorom ale jak wrócił po 2 tygodniach (pomidory sporo podrosły i było widać grona z daleka). Leci biegiem i zrywa całe grona w pomidorze megagroniastym i wyrzuca Ja wołam: co ty robisz?? A on: jemioła zalęgła się w tych pomidorach
Do tej pory się śmiejemy, w tym roku też mamy megagroniaste (bo zbytnio nie pojedliśmy w tamtym) i mówię do ojca tylko jemioły nie zrywaj
-
- 20p - Rozkręcam się...
- Posty: 26
- Od: 23 sie 2014, o 07:02
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Pewnego dnia w pewnej fajnej jednostce wojskowej miał się zjawić pewien generał wojsk sojuszniczych a że było lato to dowódca chciał go przyjąć na dworze w eleganckim namiocie bo jak był u sojuszników to tak go przyjmowali. 1 pluton miał się zając ogarnieciem ogrodu za sztabem, a że wyglądał tragicznie to wpadłem na pomysł że najpierw wszystko spalimy roundapem potem powyrywamy a jak zostanie sama trawa to ładnie skosimy i obetniemy drzewka. tak też się stało jednak po kilku dniach gdy wszystko zaczęło żółknąć okazało się że trawa też!!!! był problem a że dowódcy baliśmy się jak ognia wpadliśmy na pomysł że przekopiemy trawe i posiejemy nową ale brak czasu spowodowałby że po prostu nie urośnie, mało tego tuje zaczęły żółknąć i żywopłot i wszystko w promieniu 20 m, co się okazało chłopak który rozrabiał oprysk na moją prośbę żeby zrobił mocny to wlał całą butelkę roundapu 1 litr na 10 l wody....ostatecznie sojuszników tam nie przyjęto zaś nam kazano ogarnąć ten temat. przekopaliśmy i posialiśmy trawe, drzewka żeśmy posadzili i miało być fajnie dowódcy też się podobało gdy w sierpniu nadeszły upały nowy trawnik podlewała straż z wozu. gdy robiła się całkiem fajna i zielona chłopaki ze straży wylali na nią poza wodą też deteor i trawnik padł...Do tej pory pamiętam jak mówi na odprawie: miał być park a jest.... .... ... ... ...w cywilu nawet marchewki nie siej matce bo nie urośnie....
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
To i ja zaliczam się do tych co za gęsto sadzą/sieją ...inną moją specjalnością jest zapominanie o odkręconym zaworze w baniaku z deszczówką , podlewanie borówek pokrzywą , więcej grzechów nie pamiętam, za nie żałuję ale czy się poprawię oto jest pytanie reszta grzechów należy do pozostałych bab w domu tj. babci,mamy i siostry, która gdy jeszcze z nami mieszkała uwielbiała sadzić chaotycznie krzewy i tuje (tuje to moje dzieło z nasionek )...a ja bym teraz je chętnie wykopała, ale mama i te jej "zostaw, szkoda". Zamiast skalniaków zawsze mieliśmy "ziemniaki", czyli górka ziemi z nielicznymi średnimi kamykami które przytargane były niewiadomo skąd , sadzenie prezentów "bo ładne ma kwiatki" a ja do teraz wyrywam odbijające kłącza, a i ogrodniczki które je sadziły plują sobie w brody.
Jeśli jesteście pewne, że macie krety i nie chcecie im krzywdy zrobić to może lepiej zakupić pułapki do zakopywania ...mój kret miał pecha, bo myślałam że jest nornicą i gdy karbid nie skutkował a tunele dalej wiły się między pomidorami...dostał ode mnie szpadlem , przynajmniej miał szybką śmierć ,a co do nornic to się pojawiła niedawno w cukiniach...dostała na kolację normixa i już nie mam z nią problemów.
Co do sadzenia trudnych do pozbycia się roślinek... mój wujek posadził milin przy altance, ładnie się na niej oplatał nie ma co ale jak przyszło co do czego, to teraz przeklina dzień w którym zasadzili to cholerstwo...teraz mają "kryty ogród" tzn. kryty...bo w piwnicy, gadzina przeszła przez mury i wybiła w kotłowni
Jeśli jesteście pewne, że macie krety i nie chcecie im krzywdy zrobić to może lepiej zakupić pułapki do zakopywania ...mój kret miał pecha, bo myślałam że jest nornicą i gdy karbid nie skutkował a tunele dalej wiły się między pomidorami...dostał ode mnie szpadlem , przynajmniej miał szybką śmierć ,a co do nornic to się pojawiła niedawno w cukiniach...dostała na kolację normixa i już nie mam z nią problemów.
Co do sadzenia trudnych do pozbycia się roślinek... mój wujek posadził milin przy altance, ładnie się na niej oplatał nie ma co ale jak przyszło co do czego, to teraz przeklina dzień w którym zasadzili to cholerstwo...teraz mają "kryty ogród" tzn. kryty...bo w piwnicy, gadzina przeszła przez mury i wybiła w kotłowni
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 2
- Od: 18 wrz 2014, o 22:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Witam, jestem tu nowa ale już nabrałam doświadczenia w robieniu błędów ogrodniczych
Wiosną, kiedy okazało się, że będę mieć skrawek ziemi do uprawy, rzuciłam się do wysiewania ziół wszelakich. Najbardziej marzył mi się własny rozmaryn, bazylia, majeranek...itp. Zakupiłam nasiona i zabrałam się do siewu. Jako, że już nie mogłam się doczekać pierwszych listków, wysiałam wszystko prosto do gruntu ledwo co słońce mocniej zaświeciło. Jeśli na opakowaniach było, żeby siać marzec- kwiecień, to ja już drugiego marca stałam z grabkami i motyką na klombie. Oczywiście wyszłam z założenia, że coś na pewno wykiełkuje, bo jakby MI miało NIE WYKIEŁKOWAĆ! A potem było zimno, zimno... przymrozki Ale najlepsze z tego wszystkiego jest to, że "założyłam" sobie klomb ziołowy pod orzechem włoskim
Oczywiście nic nie wzeszło
Kolejnym genialnym pomysłem było wysianie pod orzechem kwiatów jednorocznych. W mojej wyobraźni groszek pachnący wił się cudownie po pniu. W rzeczywistości ledwo bidulek dyszał.
W końcu aksamitki się przebiły... miejscami. I jeden słonecznik, który w poszukiwaniu słońca wręcz pełzł po ziemi.
Obecnie obsadzam w pobliżu orzecha hosty i inne rośliny cieniolubne oraz walczę z liśćmi, żeby się nie rozkładały na klombie i nie zatruwały ziemi.
Za to w jednym rogu ogrodu przekopałam z mężem kawałek łąki (trawnikiem bym tego nie nazwała) pod warzywniak. Na początek bez ambicji - sałata, rzodkiewka, pomidory miniaturki, cukinie i dynie. No właśnie te dynie... Wiosną jeszcze jako tako to wyglądało. Sałata i rzodkiewka rozpychały się, bo było mi szkoda mordować młodych roślinek, żeby zrobić przecinkę. Ale dały sobie radę i przy współudziale ślimaków zjedliśmy wszystko.
Codziennie biegałam też sprawdzać, czy dynie kiełkują. Wyjątkowo szybko wyrosły i całkiem dorodne. Cieszyłam się z nich, jak głupia dopóki nie zauważyłam, że podobne roślinki rosną na całej posesji. Wtedy mnie tknęło, że coś nie gra. Wyrwałam jedną do porównania, przyniosłam do warzywniaka i niestety moje dynie okazały się być jakimś chwaściorem pnącym.
W międzyczasie przywiozłam od mamy rozsady pomidorków i posadziłam do gruntu pomiędzy, teraz już na pewno, kiełkujące dynie. Gleba okazała się doskonała dla dyni. Urosły po pas. Każda wypuściła wąsy na 1,5 metra. Hej, a gdzie moje pomidory?! W dyniach, w morzu dyni i jednej cukini. Małym pomidorkom nawet udało się owocować, całkiem smaczne były. Natomiast miałam dwa krzaki zwykłych, dużych i na nich uchował się jeden, ogromny pomidor
Obecnie po pomidorkach nie ma śladu, zostały zaduszone przez dynie, które obrodziły aż w nadmiarze. I nie pozostaje mi nic innego, jak obdarowywać wszystkich wokoło dyniami ozdobnymi. Tak, zamiast zasiać jakąś jadalną odmianę, to mam pole ozdobnych
Mam też niestety na płocie dziki chmiel i czuję, że to będzie ciężka walka. W zeszłym miesiącu likwidowałam to dziadostwo na jednym kawałku i powycinane rzuciłam na stertę. Dzisiaj zauważyłam, że sterta obrasta młodymi listkami i pędami. Ale on już był, zanim my przybyliśmy
Muszę się tylko pilnować, żeby mi nie przyszło do głowy przerabiać go na kompost.
Wiosną, kiedy okazało się, że będę mieć skrawek ziemi do uprawy, rzuciłam się do wysiewania ziół wszelakich. Najbardziej marzył mi się własny rozmaryn, bazylia, majeranek...itp. Zakupiłam nasiona i zabrałam się do siewu. Jako, że już nie mogłam się doczekać pierwszych listków, wysiałam wszystko prosto do gruntu ledwo co słońce mocniej zaświeciło. Jeśli na opakowaniach było, żeby siać marzec- kwiecień, to ja już drugiego marca stałam z grabkami i motyką na klombie. Oczywiście wyszłam z założenia, że coś na pewno wykiełkuje, bo jakby MI miało NIE WYKIEŁKOWAĆ! A potem było zimno, zimno... przymrozki Ale najlepsze z tego wszystkiego jest to, że "założyłam" sobie klomb ziołowy pod orzechem włoskim
Oczywiście nic nie wzeszło
Kolejnym genialnym pomysłem było wysianie pod orzechem kwiatów jednorocznych. W mojej wyobraźni groszek pachnący wił się cudownie po pniu. W rzeczywistości ledwo bidulek dyszał.
W końcu aksamitki się przebiły... miejscami. I jeden słonecznik, który w poszukiwaniu słońca wręcz pełzł po ziemi.
Obecnie obsadzam w pobliżu orzecha hosty i inne rośliny cieniolubne oraz walczę z liśćmi, żeby się nie rozkładały na klombie i nie zatruwały ziemi.
Za to w jednym rogu ogrodu przekopałam z mężem kawałek łąki (trawnikiem bym tego nie nazwała) pod warzywniak. Na początek bez ambicji - sałata, rzodkiewka, pomidory miniaturki, cukinie i dynie. No właśnie te dynie... Wiosną jeszcze jako tako to wyglądało. Sałata i rzodkiewka rozpychały się, bo było mi szkoda mordować młodych roślinek, żeby zrobić przecinkę. Ale dały sobie radę i przy współudziale ślimaków zjedliśmy wszystko.
Codziennie biegałam też sprawdzać, czy dynie kiełkują. Wyjątkowo szybko wyrosły i całkiem dorodne. Cieszyłam się z nich, jak głupia dopóki nie zauważyłam, że podobne roślinki rosną na całej posesji. Wtedy mnie tknęło, że coś nie gra. Wyrwałam jedną do porównania, przyniosłam do warzywniaka i niestety moje dynie okazały się być jakimś chwaściorem pnącym.
W międzyczasie przywiozłam od mamy rozsady pomidorków i posadziłam do gruntu pomiędzy, teraz już na pewno, kiełkujące dynie. Gleba okazała się doskonała dla dyni. Urosły po pas. Każda wypuściła wąsy na 1,5 metra. Hej, a gdzie moje pomidory?! W dyniach, w morzu dyni i jednej cukini. Małym pomidorkom nawet udało się owocować, całkiem smaczne były. Natomiast miałam dwa krzaki zwykłych, dużych i na nich uchował się jeden, ogromny pomidor
Obecnie po pomidorkach nie ma śladu, zostały zaduszone przez dynie, które obrodziły aż w nadmiarze. I nie pozostaje mi nic innego, jak obdarowywać wszystkich wokoło dyniami ozdobnymi. Tak, zamiast zasiać jakąś jadalną odmianę, to mam pole ozdobnych
Mam też niestety na płocie dziki chmiel i czuję, że to będzie ciężka walka. W zeszłym miesiącu likwidowałam to dziadostwo na jednym kawałku i powycinane rzuciłam na stertę. Dzisiaj zauważyłam, że sterta obrasta młodymi listkami i pędami. Ale on już był, zanim my przybyliśmy
Muszę się tylko pilnować, żeby mi nie przyszło do głowy przerabiać go na kompost.
-
- 500p
- Posty: 806
- Od: 9 paź 2013, o 11:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Marki/W-wa
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Haha Rewelacyjna opowieść
Z moich błędów, to posadzenie rajskiej jabłonki i głogu na dachu szamba. A ile się starałem rozbić betonową zaporę myśląc że to twarda glina
Z moich błędów, to posadzenie rajskiej jabłonki i głogu na dachu szamba. A ile się starałem rozbić betonową zaporę myśląc że to twarda glina
- Margita
- 500p
- Posty: 527
- Od: 21 kwie 2012, o 19:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
W lipcu podsypałam posadzone w marcu jagody kamczackie nawozem organicznym do borówek (bez siarki). To i to jagody. Przestały rosnąć, mam nadzieję, że w przyszłym roku ruszą.