Piękny, sierść błyszczy się jak nie powiem co
Ja moją nazywam pieszczotliwie "gangrena" jeśli się nie słucha lub ma focha

.
Poszłam dzisiaj z mamą na spacer...zachwycałyśmy się czyściutkim poboczem pod wodociągowymi ruinami (od kilku lat robili tam istne wysypisko śmieci), idziemy dalej...patrzę...leży wielka, czarna góra futra, zacmokałam...dziadek się obudził i popatrzał na mnie kaprawymi ślepkami.
Okazało się że jakiś bydlak wyrzucił starego rottka, niestety nie miałam przy sobie telefonu więc nie miałam jak na straż zadzwonić, wracałyśmy tą samą drogą z lasu i dalej leżał, miałam nadzieję że jak go zawołam to chociaż będzie bliżej domu (z możliwością zwabienia na podwórko), wstał przeszedł kawałek aby powąchać moją i stanął...chciał czekać na swojego kata.
Wróciłyśmy do domu, złapałam za telefon, odebrał miły pan ale niestety zaszło już słońce także poszukiwania rozpoczną z samego rana, oby nie odszedł nigdzie daleko (widziałyśmy kilku młodzieniaszków, dlatego tylko to mnie trochę niepokoi aby im nic durnego do tych zakutych nieraz łbów nie wpadło).
Teraz tylko pozostaje mi czekać czy go odłowią, i czy pojawi się na stronie schroniska (a jeśli nie będzie odzewu wybiorę się sprawdzić co i jak na to miejsce w ramach spaceru z moją).