krasna101, a wiesz, że mnie jakoś z różami wielkokwiatowymi nie po drodze. Są trudniejsze w uprawie, łapią choroby, wymarzają. Przynajmniej u mnie. Choć bywają też chwalebne wyjątki, które przeczą ogólnemu poglądowi co do wad wielkokwiatowych. Nie dziwię się jednak, że je wybrałaś, bo ich szlachetne kwiaty zachwycają.
Beaby, nasion nie przechowywałam tak jak należy, więc zostało mi sporo torebeczek, których już nie użyję. Spróbuję gdzieś wysiać z nich łączkę, ciekawa jestem, co z tego wykiełkuje.
Bufo-Bufo, u mnie głównie rosną proste rośliny, popularne, bo najmniej z nimi kłopotów. Ale faktycznie czasem próbuję zasadzić coś nowego, tak dla ciekawości. Na przykład nigdy wcześniej nie miałam krwawników ani penstemonów, a widzę, że dobrze im jest na ranczo, więc postaram się je jesienią rozmnożyć.
jarha, złocieniami się zachwyciłam. W przydomowym też nie chciały u mnie rosnąć, natomiast na Podlasiu czują się wspaniale i kwitną wyjątkowo długo. Widocznie lubią patelnię, a w nogach wilgoć.
Ten żółty krzewik, o który pytasz to pięciornik Cream'issima. Ma większe kwiatki niż ten jaskrawożółty i kwitnie nieprzerwanie.
cyma, trochę pąków bruzdownica mi zeżarła, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Róże paradoksalnie stały się silniejsze, bo energię zużyły na tworzenie krzaczków, a nie kwiatów.
Leśna Dusza, też mam mniej więcej tyle róż. I walczę ze wszelkimi szkodnikami i chorobami. Chemii nie używam, ale żal bierze, kiedy widzę te różne paskudztwa, które upodobały sobie akurat róże. Twój sposób z jodyną ciekawy. Muszę wypróbować. A nuż u mnie też pomoże.
anabuko teraz to pewnie i u Ciebie ostróżki kwitną. W moim przydomowym nigdy nie miałam z nimi szczęścia. Zawsze prędzej czy później wyginęły. Przynajmniej na działce rosną i kwitną jak powinny. Bardzo mi się podobają. Będę musiała rozmnożyć na przyszły rok, żeby mieć więcej.
lojka, dopiero niedawno dowiedziałam się, że te białe narcyzy z czerwonym oczkiem są nazywane "babcinymi". W porównaniu z innymi wyglądają skromnie, ale może dlatego są tak urocze. No i faktycznie pachną.
Moje złocienie też pod koniec kwitnienia się kładą, niestety. Pora je już pościnać, niech rozetki się rozrastają.
Lisica, popularne rośliny są proste w uprawie, co stanowi ich ogromną zaletę. Ja już mam za sobą fazę, kiedy to zachwycałam się różnorakimi odmianami niektórych bylin i krzewów i chciałam mieć tych odmian jak najwięcej. Później nauczyłam się w końcu sztuki rezygnacji i podzielam Twoją zasadę, żeby sadzić dużo tego samego. Nie dotyczy to na razie róż, bo mam po jednej sztuce w odmianie, najwyżej po dwie. No ale to tak wyjątek.
Zszokowałaś mnie informacją, że straciłaś 100 procent różanych pąków. Że też nie ma na to cholerstwo żadnego sposobu.
Arkadius, dziękuję Ci bardzo za wizytę, to miłe, że przyszedłeś do mnie z wątku doniczkowego, żeby obdarzyć mnie ciepłym słowem.
