Tak jak "dzieci", duże bulwy były najpierw moczone w stymulatorze wzrostu, a jednocześnie środku dezynfekcyjnym, czyli w nadmanganianie potasu z dodatkiem siarczanu miedzi. Długość moczenia krótsza, niż to było z bulwkami przybyszowymi, bo ok. 6 godzin. Następnie ok 30 minut w mieszaninie Kaptanu i Topsinu, czyli trochę dłużej niż przybyszowe. W środku owadobójczym nie "kąpałem" mieczyków, gdyż jesienne zaprawianie okazało się skuteczne i nie stwierdziłem śladów żerowania wciorniastka.

Proszę się nie sugerować tym sposobem zaprawiania. Dużo prościej byłoby sporządzić środek do zamaczania w dużym wiadrze, korytku i kąpać poszczególne odmiany w osobnych, oznaczonych torebkach siatkowych. Łatwo wtedy wysuszyć bulwy rozwieszając siatki. Zastosowałem tę metodę (moczenie w pojemnikach), gdyż obawiałem się uszkodzenia sporych już pędów.
Po wyschnięciu bulw (wystarczy kilka godzin - ja czekałem dobę) przyszła pora na sadzenie.
Duże bulwy w mojej ciężkiej glebie sadzę na głębokości 10 - 15 cm, średnie - 5 - 7 cm, licząc od piętki korzeniowej. W przypadku ziemi piaszczystej lepiej jest posadzić głębiej, co zapobiega przewracaniu się mieczyków na silnym wietrze.
Do sadzenia pojedynczych mieczyków wystarczy wykopanie dołka dla każdej bulwy. Przy dużej ilości łatwiej jest wykopać rowek na rabacie. Tak jak w przypadku sadzenia przybyszowych (dzieci), polecam zastosowanie piasku:

Bulwy w zależności od ich rozmiaru rozkładam w rowku w odstępach od 5 cm (średnie), aż do nawet 15 cm (największe).
Przysypuję je dokładnie piaskiem:

a potem ziemią.
Odstępy między rowkami to 45 - 60 cm.

Zaznaczyłem odmiany znacznikami wetkniętymi w ziemię. Na wypadek gdyby jakaś sroka zainteresowała się plastikiem

Myślę, że już w całym kraju ziemia ma odpowiednią temperaturę. Zachęcam więc do sadzenia.

Pozdrawiam
Adam