Ja również dziękuję za komplementy
![Smile :)](./images/smiles/icon_smile.gif)
Bardzo mi miło
Mój warzywnik razem z sadem, to niewiele ponad pół morgi (3 tys. metrów kw.). Morga, to była miara zadanej pracy parobkowi na 1 dniówkę (koszenie, zbiór lub orka koniem...). Kiedyś z takiego areału mogła wyżyć mała rodzina i byli w stanie wszystkie prace ręcznie wykonać - bez konia. Jeszcze pamiętam, jak dziadek z ciotką kosą kosili zboże, a babcia z mamą ręcznie wiązały snopki. Całe pole trzeba było obkosić, żeby snopowiązałka miała możliwość wjechania... Teraz ludzie w tłuszcz obrastają, za fitnesy i siłownie kupę kasy płacą, a umiejętności samodzielnego wykonania prostych, zdawałoby się, prac utracili...
Faktycznie, w ciągu 1 dnia jestem w stanie oblecieć motyką cały warzywnik (mniej, niż ćwierć morgi), jak jest taka konieczność i jeszcze robię inne rzeczy. Teraz mamy ułatwienia - pompy, linie kroplujące, glebogryzarki, kosiarki, a nawet traktorki
Nie kupuję alkoholu, ani papierosów, na wakacje w ciepłe kraje nie jeżdżę, bo nie lubię. Mogę więc sobie kupować zabawki ułatwiające uprawianie mojego hobby, z którego korzysta cała rodzina
![Smile :)](./images/smiles/icon_smile.gif)
Mam z tego ogromną radochę, że nie muszę kupować marketowych warzyw, które nawet gleby czasem nie widziały
![Smile :)](./images/smiles/icon_smile.gif)