O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi, jestem ,
ale muszę się cofnąć kilka(naście) stron wstecz i nadrobić zaległości.
ale muszę się cofnąć kilka(naście) stron wstecz i nadrobić zaległości.
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagoda,
ja też jestem i systematycznie zaglądam.
Mój ogród czeka na wiosnę pod niezbyt ciekawym okryciem {dzięki włókninie może przetrzyma mrozy - oby}. Wolę więc oglądać ogrody prezentowane na Forum. Twój wygląda pięknie, wcale nie zimowo.
Jagódko, po wiosennych porządkach oczywiście zapraszam, na otwarcie sezonu (może uda się nam spotkać w większym gronie?)
ja też jestem i systematycznie zaglądam.
Mój ogród czeka na wiosnę pod niezbyt ciekawym okryciem {dzięki włókninie może przetrzyma mrozy - oby}. Wolę więc oglądać ogrody prezentowane na Forum. Twój wygląda pięknie, wcale nie zimowo.
Jagódko, po wiosennych porządkach oczywiście zapraszam, na otwarcie sezonu (może uda się nam spotkać w większym gronie?)
Pozdrawiam Ela
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
No nie.. Ja już myślałam, że czerwona strzałka przy wątku oznacza nowy wpis naszej gospodyni, a tu nadal trwają jakieś przekomarzania.. Jagi, no wiesz?? To nie podobne do ciebie Wyłaź z tego zimnego dołka i uracz nas chociażby upalnymi lipcowymi/sierpniowymi skwarkami.. W takie mrozy wybaczymy wszystko
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7120
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
A ja Cię Jagoda rozumiem. Każdy z nas ma gorsze dni. Po co na siłę z tym walczyć? Samo wlazło samo wyjdzie....gorzej, jak się to chwilowe załamanie humorku przeciągnie. Oj, wtedy należy szybciutko przyjść na FO i poklikać z nami Albo kupić sobie coś ładnego, coś drogiego, popełnić małe szaleństwo, rozpieścić siebie i dać sobie przyjemność.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Dobry wieczór!
Zasypało, troszkę zmienił się ten statyczny pejzaż, tzn. statyczny pozostał, tylko kolor się zmienił. Koty wracają z wypraw białe jak bałwany, ale to uświadamia, że (niestety) jest zima i do wiosny jeszcze kawał drogi. Nie jestem pewna, czy wysiewy kobei tę porę roku przyspieszą... .
Dzięki Wam za żywą reakcję na moje zimowe smędzenie. Nie dziwi mnie też fakt, że niektóre osóbki podzielają mój nastrój.
Ale za to, że dobre z Was duszyczki, oraz na osłodę, częstuję ciasteczkami.
Żeby się trochę oderwać od zimowego spleenu - obrazki będą lipcowe.
Marysiu Masko, żebyś wiedziała, że od połowy lata trzęsie mnie złość na wybryki pogody i nie wpływa to pozytywnie na moje samopoczucie.
Do porządku czuję się przywołana, nawet spodobał mi się pomysł z Pendolinem , ale po dłuższym namyśle odradzam i to nie ze względu na, jak to nazwałaś, "fatygowaniem starszej Pani", bo pociąg wygodny, szykowny i cieplutki, ale że w zielonych pokojach mizeria , nie ma na czym oka zawiesić. Można by najwyżej jeść, pić i gadać...
Dręczy mnie tylko jedna kwestia: czy żeby Cię pofatygować o jakiejś pięknej porze też muszę popaść w wisielczy nastrój ?
He, he, Tamaryszku, ze mnie do dziś śmieje się moja przyjaciółka Basia, że nagle polubiłam kolor różowy, którego unikałam przez wiele lat jak diabeł święconej wody . I też poniekąd przez FO, a konkretnie przez róże. Ale i tak najszybciej serce bije na widok błękitów, zaś ostatnie "smuteczki" pchają mnie nieodparcie w kierunku fioletu .
Pieska zazdroszczę, teraz przymilam się do wszystkich napotkanych .
Serdeczności i buziaków dużo, żeby na cały rok starczyło .
Wandeczko, mnie opanował już nawet nie "niechciej", ale wręcz "odechciej" .
Miło mi, że klimat zielonych pokoi Ci odpowiada, ja to samo mogę powiedzieć o Twoich uliczkach.
Żeby się z lekka wywlec z tych smętnych nastrojów zamówiłyśmy sobie z Lisicą po Austince... .
Ciebie też serdecznie pozdrawiam , ta wiosna jednak kiedyś nadejdzie i serca nam ogrzeje...
Muszę wysłać ten kawałek, bo się nie mogę dogadać z serwerem FO, ciągle gdzieś się gubi .
Zasypało, troszkę zmienił się ten statyczny pejzaż, tzn. statyczny pozostał, tylko kolor się zmienił. Koty wracają z wypraw białe jak bałwany, ale to uświadamia, że (niestety) jest zima i do wiosny jeszcze kawał drogi. Nie jestem pewna, czy wysiewy kobei tę porę roku przyspieszą... .
Dzięki Wam za żywą reakcję na moje zimowe smędzenie. Nie dziwi mnie też fakt, że niektóre osóbki podzielają mój nastrój.
Ale za to, że dobre z Was duszyczki, oraz na osłodę, częstuję ciasteczkami.
Żeby się trochę oderwać od zimowego spleenu - obrazki będą lipcowe.
Marysiu Masko, żebyś wiedziała, że od połowy lata trzęsie mnie złość na wybryki pogody i nie wpływa to pozytywnie na moje samopoczucie.
Do porządku czuję się przywołana, nawet spodobał mi się pomysł z Pendolinem , ale po dłuższym namyśle odradzam i to nie ze względu na, jak to nazwałaś, "fatygowaniem starszej Pani", bo pociąg wygodny, szykowny i cieplutki, ale że w zielonych pokojach mizeria , nie ma na czym oka zawiesić. Można by najwyżej jeść, pić i gadać...
Dręczy mnie tylko jedna kwestia: czy żeby Cię pofatygować o jakiejś pięknej porze też muszę popaść w wisielczy nastrój ?
He, he, Tamaryszku, ze mnie do dziś śmieje się moja przyjaciółka Basia, że nagle polubiłam kolor różowy, którego unikałam przez wiele lat jak diabeł święconej wody . I też poniekąd przez FO, a konkretnie przez róże. Ale i tak najszybciej serce bije na widok błękitów, zaś ostatnie "smuteczki" pchają mnie nieodparcie w kierunku fioletu .
Pieska zazdroszczę, teraz przymilam się do wszystkich napotkanych .
Serdeczności i buziaków dużo, żeby na cały rok starczyło .
Wandeczko, mnie opanował już nawet nie "niechciej", ale wręcz "odechciej" .
Miło mi, że klimat zielonych pokoi Ci odpowiada, ja to samo mogę powiedzieć o Twoich uliczkach.
Żeby się z lekka wywlec z tych smętnych nastrojów zamówiłyśmy sobie z Lisicą po Austince... .
Ciebie też serdecznie pozdrawiam , ta wiosna jednak kiedyś nadejdzie i serca nam ogrzeje...
Muszę wysłać ten kawałek, bo się nie mogę dogadać z serwerem FO, ciągle gdzieś się gubi .
- lora
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10606
- Od: 25 maja 2010, o 13:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj w Nowym Roku . Po cichu chodzę po zielonych pokojach to nic że zmieniły barwę na szarą,
marudzenie nic nie daje, one i tak są piękne a pokazane przed chwilką w odsłonie pełnego lata potwierdzają jakie są urocze.
Gusta zmieniają się ja kiedyś nie lubiłam koloru żółtego a dziś nie wyobrażam sobie nie mieć tego koloru w ogródku.
marudzenie nic nie daje, one i tak są piękne a pokazane przed chwilką w odsłonie pełnego lata potwierdzają jakie są urocze.
Gusta zmieniają się ja kiedyś nie lubiłam koloru żółtego a dziś nie wyobrażam sobie nie mieć tego koloru w ogródku.
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi, poczytałam, pooglądałam - zwłaszcza kocia galeria mi się podoba, bo wywołuje uśmiech na twarzy.
Wicuś był pięknym kotem, i z wyglądu i z charakteru. Szkoda, że już go przy Tobie nie ma. Ale jego zdjęcia - cudowne, ubawiło mnie to, na którym siedzi w karmniku.
Zdjęcia z całą kocią super trójką wgapiającą się przez szybę w ptaszki na tarasie też jest super!
Wypatrzyłam, że masz jakąś książkę Kena Folletta, ale co to za tytuł? Polecasz, czy niekoniecznie? Nie czytałam jeszcze nic, oglądałam tylko dwa miniseriale na podstawie jego "Filarów Ziemi" i "Świata bez końca". Bo lubię średniowiecze.
Ale, ale - chciałam zwrócić uwagę, że już dość dawno temu obiecałaś swoim czytelnikom co najmniej trzy porządne posty o ogrodach angielskich, i nadal się nie doczekałyśmy. Zima minie i znów będzie czas na prezentowanie naszych ogrodów, więc proszę gorąco o uzupełnienie wakacyjnej relacji. Gorące pozdrowienia na zachętę do pisania.
Wicuś był pięknym kotem, i z wyglądu i z charakteru. Szkoda, że już go przy Tobie nie ma. Ale jego zdjęcia - cudowne, ubawiło mnie to, na którym siedzi w karmniku.
Zdjęcia z całą kocią super trójką wgapiającą się przez szybę w ptaszki na tarasie też jest super!
Wypatrzyłam, że masz jakąś książkę Kena Folletta, ale co to za tytuł? Polecasz, czy niekoniecznie? Nie czytałam jeszcze nic, oglądałam tylko dwa miniseriale na podstawie jego "Filarów Ziemi" i "Świata bez końca". Bo lubię średniowiecze.
Ale, ale - chciałam zwrócić uwagę, że już dość dawno temu obiecałaś swoim czytelnikom co najmniej trzy porządne posty o ogrodach angielskich, i nadal się nie doczekałyśmy. Zima minie i znów będzie czas na prezentowanie naszych ogrodów, więc proszę gorąco o uzupełnienie wakacyjnej relacji. Gorące pozdrowienia na zachętę do pisania.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
I jak ma mi być wesoło pod czerwonym kapturkiem, kiedy nawet serwer Fo jest taki niechętny... .
Lisico! No tak, miała być magna carta, a jest tabula rasa . Póki nie wiem, co przepadło z kretesem, nie wiem co mogę zaplanować. Tylko z tą dziś zamówioną rozą mogę snuć myśli w kółko...
Entuzjazm i optymizm Elwi zadziwia mnie. Ale kto wie, może mi się udzieli...
"Starszą Panią" chętnie bym jednak sprowokowała, ale los kureczek mieć na sumieniu? Strach pomyśleć .
PS. Do avatara nie dojrzałam, nawet cienia pomysłu nie mam...
O, Tajka, Tajeczka, jak fajnie!
Niech Ci szybciutko zleci ten smętny czas. A i mnie przy Twojej obecności o wiele milej.
Kotów na dziś nie przewidziałam, a i władze umysłowe jakieś mdłe, więc na gejzery intelektu trudno liczyć. Najlepiej będzie przesłać Ci serdeczne buziaki - .
Elwiśku, no widzisz, wszystko dzieje się wbrew moim chęciom. A tak by się chciało mieć trochę władzy i zarządzić , ale czuję się jakbym przegrała wybory .
Widzę, że w tym Twoim Talmudzie są same złote myśli . Ja też się w żadne okrycia czy inne chochoły nie bawię. "Spuszczam się" na naturę, ale ona coś nieposłuszna ostatnio.
I na dodatek, o, mamuńciu, straszysz jeszcze gorętszym latem . Chyba się przeniosę na Alaskę, a właściwie prędzej na Syberię, bo przynajmniej znam język . A studni wiercić nie mam zamiaru...
PS. Pion już tuż tuż...
Keetee , też zastygłaś, czyli nie jestem sama w tym stanie. Z dobrym towarzystwie zawsze jakoś lepiej. Wpadaj jak najczęściej i nie siedź cicho.
Co też zamówiłaś? Fuksje bardzo lubię, ale przy tej ilości słonecznych miejsc u mnie nie mają szans. Skręca mnie natomiast ciekawość jakie nabyłaś róże i byliny. Do mnie wiosną wpadnie Young Lycidas i pewnie kilka dalii, na które usilnie namawia mnie Lisica. Moje ślimaki już się cieszą .
Jak ładnie i logicznie mnie pocieszasz, Yoll .
A z roślinami, widzę, mamy jak panienki a włosami. Która ma proste - marzy o kręconych, a ta z lokami - w pocie czoła je sobie prostuje . Na tej zasadzie wolałabym bagienko...można by założyć żurawinowe poletko, nasadzić tawułek, rodgersji, rdestów, które u mnie wyginęły jak dinozaury. Mogę natomiast sadzić dowolne ilości irysów... .
Polecasz dziewannę..., już widzę uśmieszek Lisicy, jest to jedna z jej ulubionych roślin .
Mnie się podobają, ale jakoś mi nie pasowały do zielonych pokoi. Ale kto wie, może przyjdzie się z nimi przeprosić...
He, he, Krysiu, nie pamiętasz u mnie pustych miejsc ? A kiedy to ostatnio byłaś w zielonych pokojach? Wstyd się przyznać jak dawno . Przed tym piekłem na ziemi...
Jasne, pustki się da zapełnić, ale żal pozostaje...
Chmielewską przeczytałam w 100 % już czas jakiś temu. A tych ostatnich jej książek nie chce mi się czytać, bo ich poziom drastycznie spadł pod koniec życia autorki. Pomijając te świetne pozycje z czasów PRL, najbardziej spodobały mi się "Harpie". Znasz?
A tak w ogóle może nie przeżywaj tak głęboko kryminałów. Nie podoba mi się, że Cię dołują .
Ja ich pożeram hurtowe ilości, ale takich odczuć nie miewam, choć niektóre bardzo skłaniają do myślenia nad złożonością i ułomnością natury ludzkiej...
Ale za to sułtan Sulejman skutecznie nastrój poprawia .
Buziaki .
Robię przerwę, bo trochę jeszcze wpisów zostało, boję się jakiegoś psikusa komputera, a uparłam się, żeby wszystkim odpisać.
Lisico! No tak, miała być magna carta, a jest tabula rasa . Póki nie wiem, co przepadło z kretesem, nie wiem co mogę zaplanować. Tylko z tą dziś zamówioną rozą mogę snuć myśli w kółko...
Entuzjazm i optymizm Elwi zadziwia mnie. Ale kto wie, może mi się udzieli...
"Starszą Panią" chętnie bym jednak sprowokowała, ale los kureczek mieć na sumieniu? Strach pomyśleć .
PS. Do avatara nie dojrzałam, nawet cienia pomysłu nie mam...
O, Tajka, Tajeczka, jak fajnie!
Niech Ci szybciutko zleci ten smętny czas. A i mnie przy Twojej obecności o wiele milej.
Kotów na dziś nie przewidziałam, a i władze umysłowe jakieś mdłe, więc na gejzery intelektu trudno liczyć. Najlepiej będzie przesłać Ci serdeczne buziaki - .
Elwiśku, no widzisz, wszystko dzieje się wbrew moim chęciom. A tak by się chciało mieć trochę władzy i zarządzić , ale czuję się jakbym przegrała wybory .
Widzę, że w tym Twoim Talmudzie są same złote myśli . Ja też się w żadne okrycia czy inne chochoły nie bawię. "Spuszczam się" na naturę, ale ona coś nieposłuszna ostatnio.
I na dodatek, o, mamuńciu, straszysz jeszcze gorętszym latem . Chyba się przeniosę na Alaskę, a właściwie prędzej na Syberię, bo przynajmniej znam język . A studni wiercić nie mam zamiaru...
PS. Pion już tuż tuż...
Keetee , też zastygłaś, czyli nie jestem sama w tym stanie. Z dobrym towarzystwie zawsze jakoś lepiej. Wpadaj jak najczęściej i nie siedź cicho.
Co też zamówiłaś? Fuksje bardzo lubię, ale przy tej ilości słonecznych miejsc u mnie nie mają szans. Skręca mnie natomiast ciekawość jakie nabyłaś róże i byliny. Do mnie wiosną wpadnie Young Lycidas i pewnie kilka dalii, na które usilnie namawia mnie Lisica. Moje ślimaki już się cieszą .
Jak ładnie i logicznie mnie pocieszasz, Yoll .
A z roślinami, widzę, mamy jak panienki a włosami. Która ma proste - marzy o kręconych, a ta z lokami - w pocie czoła je sobie prostuje . Na tej zasadzie wolałabym bagienko...można by założyć żurawinowe poletko, nasadzić tawułek, rodgersji, rdestów, które u mnie wyginęły jak dinozaury. Mogę natomiast sadzić dowolne ilości irysów... .
Polecasz dziewannę..., już widzę uśmieszek Lisicy, jest to jedna z jej ulubionych roślin .
Mnie się podobają, ale jakoś mi nie pasowały do zielonych pokoi. Ale kto wie, może przyjdzie się z nimi przeprosić...
He, he, Krysiu, nie pamiętasz u mnie pustych miejsc ? A kiedy to ostatnio byłaś w zielonych pokojach? Wstyd się przyznać jak dawno . Przed tym piekłem na ziemi...
Jasne, pustki się da zapełnić, ale żal pozostaje...
Chmielewską przeczytałam w 100 % już czas jakiś temu. A tych ostatnich jej książek nie chce mi się czytać, bo ich poziom drastycznie spadł pod koniec życia autorki. Pomijając te świetne pozycje z czasów PRL, najbardziej spodobały mi się "Harpie". Znasz?
A tak w ogóle może nie przeżywaj tak głęboko kryminałów. Nie podoba mi się, że Cię dołują .
Ja ich pożeram hurtowe ilości, ale takich odczuć nie miewam, choć niektóre bardzo skłaniają do myślenia nad złożonością i ułomnością natury ludzkiej...
Ale za to sułtan Sulejman skutecznie nastrój poprawia .
Buziaki .
Robię przerwę, bo trochę jeszcze wpisów zostało, boję się jakiegoś psikusa komputera, a uparłam się, żeby wszystkim odpisać.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Uwaga, idzie ciąg dalszy...
Margo , czasem się jednak pojawiam, więc jak się dobrze zaczaisz, to i kopnąć mnie w kostkę zdołasz . Postaram się już na dłużej nie znikać, tym bardziej, że uświadomiłam sobie ile jeszcze spraw chciałam zimą poruszyć...
Sporo tego lata wycięłam iglaków, a przeglądając stare zdjęcia przypomniałam sobie jakie były ładne, kiedy były niewielkie i świeżutkie. Szczególnie brak mi małych kolumnowych jałowców typu Arnold, ale ich w sprzedaży nie widzę. Wycięłam też wszystkie tuje Aurea Nana, stare i brzydkie, mogłabym ich kilka posadzić znowu. Masz rację, jest teraz sporo miniaturowych odmian iglastych i o nich właśnie myślę.
A Miriam, jak zwykle, śnieg, saneczki i zjazd z górki na myśli .
Jak fajnie, że Cię zimowe wiatry do mnie przywiały. Wiem, życie to wielka sinusoida, tylko ten dołek coś za długi... Dzięki za tolerancję dla rozhulanych nastrojów. Lektury, choć ponure, nie mają na nie negatywnego wpływu.
A propos, nie podoba Ci się Avalon, że się kary wystraszyłaś ?
O tak, tego wsparcia niebiańskich projektantów bardzo potrzebuję. Żeby mnie tylko dobrze zrozumieli...
Nie mam dla Ciebie tym razem zimowego zdjęcia, będzie letnie z buziakami .
Eluniu , witaj!
Ciekawa byłam, czy i jak "ogacasz" rośliny na zimę i które. O Twoim ogrodzie ciągle myślę z niesłabnącym podziwem i bardzo dziękuję za zaproszenie na otwarcie sezonu. Chętnie skorzystam (Lisica też, bo tyle się ode mnie nasłuchała opowieści ), jeśli tylko Krysia zechce nas do Ciebie zawieźć. A ja już nie przepuszczę okazji, żeby Cię ugościć u siebie. Zaproszenie otwarte .
Nifredilku mój kochany, trafiłaś z tym paluchem w dziesiątkę , bo właśnie demonstruję lipcowe skwarki... Dzięki Ci, dobrodziejko, za skłonność do wybaczania, postaram się już nie znikać.
Małgosiu , dzięki za słówka pocieszenia. Walka z kiepskim nastrojem, kiedy za oknem zimna pustka, jest dość trudna. A kiedy samo wyjdzie, jak nakumulowało się od lata? No, kiedyś wyjdzie. Mówisz, coś sobie kupić? Kupiłam różyczkę, póki co... .
Ale najfajniej, faktycznie, pozaglądać do Was .
Misiu , ściągnęłam Cię myślami. Chciałam właśnie zapytać, co u Ciebie słychać, ale zapomniałam o klódeczce . Zajrzałaś, więc domyślam się, że wszystko w porządku.
Z kolorami tak bywa. Ja kiedyś bardzo lubiłam żółty, dobrze się komponował z błękitami. A teraz, kiedy mam sporo kwiatów różowych, ta żółć trochę się z nimi gryzie, muszę więc dobrze kombinować. Jedno się tylko nie zmieniło. Nie lubię czerwonego koloru w ogrodzie, a i tak trochę czerwonych roślin mi się przyplątało... .
Pozdrawiam Cię serdecznie i myślę o Tobie ciepło.
Dzielna Dario, przedarłaś się przez wątek i zauważyłaś co trzeba. Koty są bardzo ważne w życiu moim i mojego ogrodu, a w dodatku fajnie pozują, trzeba tylko zawsze mieć przy sobie aparat.
Ken Follet faktycznie na półce jest, ale to nie moja lektura, a mojego syna. Przyznaję, nie czytałam i nie widziałam filmów opartych na jego książkach. Lubisz średniowiecze? Podziwiam. Ono było pewnie równie okrutne jak moje kryminały . Czasem się jakiś średniowieczny motyw w nich pojawia.
Przyłapałaś mnie na niespełnionej obietnicy . Ale tak skutecznie ustawiłyście mnie do pionu, że niebawem z każdej się wywiążę .
Serdeczności odwzajemniam.
Dzięki i jeszcze raz dzięki za wszystkie słowa wsparcia i reprymendy . Przydały się. Nawet bardzo!
Do miłego - Jagi
Margo , czasem się jednak pojawiam, więc jak się dobrze zaczaisz, to i kopnąć mnie w kostkę zdołasz . Postaram się już na dłużej nie znikać, tym bardziej, że uświadomiłam sobie ile jeszcze spraw chciałam zimą poruszyć...
Sporo tego lata wycięłam iglaków, a przeglądając stare zdjęcia przypomniałam sobie jakie były ładne, kiedy były niewielkie i świeżutkie. Szczególnie brak mi małych kolumnowych jałowców typu Arnold, ale ich w sprzedaży nie widzę. Wycięłam też wszystkie tuje Aurea Nana, stare i brzydkie, mogłabym ich kilka posadzić znowu. Masz rację, jest teraz sporo miniaturowych odmian iglastych i o nich właśnie myślę.
A Miriam, jak zwykle, śnieg, saneczki i zjazd z górki na myśli .
Jak fajnie, że Cię zimowe wiatry do mnie przywiały. Wiem, życie to wielka sinusoida, tylko ten dołek coś za długi... Dzięki za tolerancję dla rozhulanych nastrojów. Lektury, choć ponure, nie mają na nie negatywnego wpływu.
A propos, nie podoba Ci się Avalon, że się kary wystraszyłaś ?
O tak, tego wsparcia niebiańskich projektantów bardzo potrzebuję. Żeby mnie tylko dobrze zrozumieli...
Nie mam dla Ciebie tym razem zimowego zdjęcia, będzie letnie z buziakami .
Eluniu , witaj!
Ciekawa byłam, czy i jak "ogacasz" rośliny na zimę i które. O Twoim ogrodzie ciągle myślę z niesłabnącym podziwem i bardzo dziękuję za zaproszenie na otwarcie sezonu. Chętnie skorzystam (Lisica też, bo tyle się ode mnie nasłuchała opowieści ), jeśli tylko Krysia zechce nas do Ciebie zawieźć. A ja już nie przepuszczę okazji, żeby Cię ugościć u siebie. Zaproszenie otwarte .
Nifredilku mój kochany, trafiłaś z tym paluchem w dziesiątkę , bo właśnie demonstruję lipcowe skwarki... Dzięki Ci, dobrodziejko, za skłonność do wybaczania, postaram się już nie znikać.
Małgosiu , dzięki za słówka pocieszenia. Walka z kiepskim nastrojem, kiedy za oknem zimna pustka, jest dość trudna. A kiedy samo wyjdzie, jak nakumulowało się od lata? No, kiedyś wyjdzie. Mówisz, coś sobie kupić? Kupiłam różyczkę, póki co... .
Ale najfajniej, faktycznie, pozaglądać do Was .
Misiu , ściągnęłam Cię myślami. Chciałam właśnie zapytać, co u Ciebie słychać, ale zapomniałam o klódeczce . Zajrzałaś, więc domyślam się, że wszystko w porządku.
Z kolorami tak bywa. Ja kiedyś bardzo lubiłam żółty, dobrze się komponował z błękitami. A teraz, kiedy mam sporo kwiatów różowych, ta żółć trochę się z nimi gryzie, muszę więc dobrze kombinować. Jedno się tylko nie zmieniło. Nie lubię czerwonego koloru w ogrodzie, a i tak trochę czerwonych roślin mi się przyplątało... .
Pozdrawiam Cię serdecznie i myślę o Tobie ciepło.
Dzielna Dario, przedarłaś się przez wątek i zauważyłaś co trzeba. Koty są bardzo ważne w życiu moim i mojego ogrodu, a w dodatku fajnie pozują, trzeba tylko zawsze mieć przy sobie aparat.
Ken Follet faktycznie na półce jest, ale to nie moja lektura, a mojego syna. Przyznaję, nie czytałam i nie widziałam filmów opartych na jego książkach. Lubisz średniowiecze? Podziwiam. Ono było pewnie równie okrutne jak moje kryminały . Czasem się jakiś średniowieczny motyw w nich pojawia.
Przyłapałaś mnie na niespełnionej obietnicy . Ale tak skutecznie ustawiłyście mnie do pionu, że niebawem z każdej się wywiążę .
Serdeczności odwzajemniam.
Dzięki i jeszcze raz dzięki za wszystkie słowa wsparcia i reprymendy . Przydały się. Nawet bardzo!
Do miłego - Jagi
- amba19
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7946
- Od: 11 kwie 2007, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk/Chrztowo
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jaguś u mnie też zadomowił się niechciej...
Zasadniczo moja aktywność ogranicza się do czytania...Co prawda zamówiłam sobie nasiona, ale nawet to nie wywołało przyspieszonego bicia serca. Werbeny patagońskie żyją, rosną, wyciągnęły się cokolwiek - pewnie dlatego, że nadal siedzą pod foliowym kapturkiem.
Dobrze, że syberyjskie mrozy się skończyły bo ja zdecydowanie ciepłolubna jestem.
Zasadniczo moja aktywność ogranicza się do czytania...Co prawda zamówiłam sobie nasiona, ale nawet to nie wywołało przyspieszonego bicia serca. Werbeny patagońskie żyją, rosną, wyciągnęły się cokolwiek - pewnie dlatego, że nadal siedzą pod foliowym kapturkiem.
Dobrze, że syberyjskie mrozy się skończyły bo ja zdecydowanie ciepłolubna jestem.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8553
- Od: 15 paź 2010, o 00:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jaguś...miałam już z nic nie zamawiać...ale wypadło mi kilka róż w sezonie, kilka oddałam, więc postanowiłam wyjątkowe ślicznotki powtórzyć np :Lavender Ice i Heavenly Pink Zamówiłam też utracone: Colette, Felicję,Uetersen Klosterrosen i Weg der Sinne No i skusiłam się na : Bicentenaire de Guillot (Masbigui) , Bienvenue (DELrochipar) , Papi Delbard (DELaby) , Oh Wow/Purple Splash (Wekspitrib) ,Perpetually Yours ,Stadt Rom (Tan04999) ,Dinky (Velheav) , Fiji, Crown Princess Margaretha , Baron Girod de L'ain, Cardinal de Richelieu , Veilchenblau , Lykkefund , Pirouette, Koko Loko ....jakoś nie umiałam się oprzeć .Część zamieszka na wsi ....obmyślę które
Takie planowanie...to ratunek na te smętki zimowe No i popełniłam też zamówienie bylinowe u pana Podstolca od razu mi się lepiej zrobiło
Pokazuj,pokazuj ten Twój wyjątkowy ogród, i kociaste
Ściskam Cię ,nie smutaj
Ps.Muszę Ci powiedzieć ,że kozłek od Ciebie jest już piękną kępą i kwitł mi ubiegłego roku cudowny agapant ...tylko dzwonki mi zginęły,chyba ślimory mi je pożarły ...
Takie planowanie...to ratunek na te smętki zimowe No i popełniłam też zamówienie bylinowe u pana Podstolca od razu mi się lepiej zrobiło
Pokazuj,pokazuj ten Twój wyjątkowy ogród, i kociaste
Ściskam Cię ,nie smutaj
Ps.Muszę Ci powiedzieć ,że kozłek od Ciebie jest już piękną kępą i kwitł mi ubiegłego roku cudowny agapant ...tylko dzwonki mi zginęły,chyba ślimory mi je pożarły ...
- Jagodka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5402
- Od: 24 sty 2011, o 22:03
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj Jagodo Pomorska - do nóżek padam i cała płonę z powodu mej niebytności na FO , jak i w Twoim Królestwie . Siła wyższa , która niezależnie ode mnie spowodowała mą " wewnętrzną imigrację " - zwyczajnie mnie osłabiła .
Oj , jakże bym chciała zanurzyć się w tej zieleni - soczystej , bujnej - nawet razem z Twoimi kotami .
http://images78.fotosik.pl/217/23c30718a4fc4ce6.jpg
Jestem pełna podziwu dla Twoich kompozycji - jakoś wszystko do siebie pasuje i pozwala ' zawiesić ' oko , przystanąć , oddać się kontemplacji , pomarzyć ... ba ! - nawet strofy ułożyć .
Mam zaległości w czytaniu , a na gwiazdkę - od Syna - kolejną wypasioną książkę otrzymałam ...
Serdeczności przesyłam - buszująca w Twoim ogrodzie zieleni i kolorowych plam
Oj , jakże bym chciała zanurzyć się w tej zieleni - soczystej , bujnej - nawet razem z Twoimi kotami .
http://images78.fotosik.pl/217/23c30718a4fc4ce6.jpg
Jestem pełna podziwu dla Twoich kompozycji - jakoś wszystko do siebie pasuje i pozwala ' zawiesić ' oko , przystanąć , oddać się kontemplacji , pomarzyć ... ba ! - nawet strofy ułożyć .
Mam zaległości w czytaniu , a na gwiazdkę - od Syna - kolejną wypasioną książkę otrzymałam ...
Serdeczności przesyłam - buszująca w Twoim ogrodzie zieleni i kolorowych plam
Pozdrawiam i zapraszam serdecznie na wirtualny spacer - Jagódka
Spis moich wątków Wątek aktualny- część 6
Wątek sprzedażowy Moje tęsknoty ...malowane czesanką , pisane piórem ...
Spis moich wątków Wątek aktualny- część 6
Wątek sprzedażowy Moje tęsknoty ...malowane czesanką , pisane piórem ...
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi, bardzo podoba mi się w Twoich zielonych pokojach, gdzie słońce kładzie się rozproszonym cieniem. Z chęcią bym się do nich teraz przeniosła, tylko żeby temperatura była o 10-15 stopni niższa niż w lecie. Bardzo zmartwiły mnie prognozy, jakoby rok 2016 miał być jeszcze gorętszy. Ja nie umiem funkcjonować przy takich upałach, mój organizm nie potrafi.
A pozostając nadal w tym temacie, to widzę, że jesteś namawiana na dziewanny - skoro masz przepuszczalną ziemię to chyba będzie dobre rozwiązanie na kolejne upalne lata, te rośliny się sprawdzą w takich warunkach.
Ja się zastanawiam, co sadzić, żeby to miało sens; bo żeby ten klimat się w całości ocieplił, to byłoby łatwiej, ale nie - w zimie nadal potrafi przymrozić, co z tego, że na krótko, skoro bez śniegu? A potem upały jak w Afryce. A u mnie ziemia ciężka, więc wszystkie rośliny kserotermiczne odpadają.
Jak tak sobie teraz pomyślałam o średniowieczu, to fakt było okrutnie, ale czy bardziej? - z czasem jedne formy okrucieństwa są zastępowane innymi. Mężczyźni z pewnością musieli mieć większe jaja (w sensie przenośnym), za to kobiety miały gorzej, niż teraz, bo znaczyły mniej od inwentarza w oborze. A natura jak widać dąży do równowagi, bo my mamy teraz więcej do powiedzenia, a oni coraz bardziej niewieścieją. Uważam, że najzdrowsze wzorce społeczne były u Celtów, gdzie i kobiety miały równie silną pozycję (jeśli nie silniejszą), a i mężczyźni musieli się natrudzić, żeby je zdobyć. Nie tylko przed ślubem, bo mieli coś takiego jak małżeństwa na próbę: po roku, jak małżonek/ka się nie sprawdzał/a, to można go/ją było wymienić.
Oj, się rozpisałam, o reszcie może przemilczę.
Powiedz, skąd się u Ciebie w ogrodzie wzięły te metalowe rury? Widziałam, że jednej udało Ci się niedawno pozbyć.
A, widziałam też ciekawe pnącze, nie wiem co to, ani po czym się wspina, ale jest już duże i tak fajnie wygięte.
Co do żółci i różów: u mnie jakoś tak wyszło, że czasami występują obok, ale jako że preferują pastele, to wydaje mi się, że całkiem dobrze to wygląda, jeśli ten żółty odcień jest jasny. Wtedy róż jest mniej słodki i jednocześnie weselej się robi.
A na czerwień w ogrodzie też nie mam w ogóle ochoty, chociaż powoli sama się wkrada jako pomyłki odmianowe, więc w końcu pomyślałam, że może zrobię jakiś kącik z cieplejszymi barwami, bo dzielżany rubinowe mi się spodobały, pasują do końcówki lata.
A pozostając nadal w tym temacie, to widzę, że jesteś namawiana na dziewanny - skoro masz przepuszczalną ziemię to chyba będzie dobre rozwiązanie na kolejne upalne lata, te rośliny się sprawdzą w takich warunkach.
Ja się zastanawiam, co sadzić, żeby to miało sens; bo żeby ten klimat się w całości ocieplił, to byłoby łatwiej, ale nie - w zimie nadal potrafi przymrozić, co z tego, że na krótko, skoro bez śniegu? A potem upały jak w Afryce. A u mnie ziemia ciężka, więc wszystkie rośliny kserotermiczne odpadają.
Jak tak sobie teraz pomyślałam o średniowieczu, to fakt było okrutnie, ale czy bardziej? - z czasem jedne formy okrucieństwa są zastępowane innymi. Mężczyźni z pewnością musieli mieć większe jaja (w sensie przenośnym), za to kobiety miały gorzej, niż teraz, bo znaczyły mniej od inwentarza w oborze. A natura jak widać dąży do równowagi, bo my mamy teraz więcej do powiedzenia, a oni coraz bardziej niewieścieją. Uważam, że najzdrowsze wzorce społeczne były u Celtów, gdzie i kobiety miały równie silną pozycję (jeśli nie silniejszą), a i mężczyźni musieli się natrudzić, żeby je zdobyć. Nie tylko przed ślubem, bo mieli coś takiego jak małżeństwa na próbę: po roku, jak małżonek/ka się nie sprawdzał/a, to można go/ją było wymienić.
Oj, się rozpisałam, o reszcie może przemilczę.
Powiedz, skąd się u Ciebie w ogrodzie wzięły te metalowe rury? Widziałam, że jednej udało Ci się niedawno pozbyć.
A, widziałam też ciekawe pnącze, nie wiem co to, ani po czym się wspina, ale jest już duże i tak fajnie wygięte.
Co do żółci i różów: u mnie jakoś tak wyszło, że czasami występują obok, ale jako że preferują pastele, to wydaje mi się, że całkiem dobrze to wygląda, jeśli ten żółty odcień jest jasny. Wtedy róż jest mniej słodki i jednocześnie weselej się robi.
A na czerwień w ogrodzie też nie mam w ogóle ochoty, chociaż powoli sama się wkrada jako pomyłki odmianowe, więc w końcu pomyślałam, że może zrobię jakiś kącik z cieplejszymi barwami, bo dzielżany rubinowe mi się spodobały, pasują do końcówki lata.