O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi, kilka twoich wpisów skutecznie poprawia humor na cały wieczór. Dobrze widzieć, że ocknęłaś się z chwilowego odrętwienia i raczysz nas słonecznymi fotami
Ja już zamknęłam swój ogród, bo i wspominki się skończyły i śniegu jak nie było tak nie ma Błota i suchych badyli nie będę pokazywała... Ostatnio nawet złapałam się na tym, że z niechęcią chodzę na tyły domu, gdzie mam swoje rabaty. Wszystko wygląda na takie smutne i puste.
Pierwsze przedsezonowe zamówienia już poczyniłam i tak zostałam posiadaczką (póki co wirtualnie) moich pierwszych róż od Harknessa: Cream Abudance, Natasha Richardson i Amber Queen. Podobno róże od tego hodowcy są wyjątkowo (?) zdrowe, wytrzymałe na warunki atmosferyczne i obficie kwitnące.. no, i sprawdzają się w większości ogrodów na FO
A skoro już przy nowych zamówieniach jesteśmy to wtrącę swoje trzy grosze do planowania kolorystycznego. Do tej pory starałam się układać wszystko w harmonijne zestawienia.. białe obok pastelowych i kremowych, pomarańczowe, które łagodnie przechodzą przez łososiowe do różowych, wściekle różowych i na czerwonych skończywszy (człowiekiem jestem i żaden kolor nie będzie mi obcym ) W tym roku jednak koniec z ładem i porządkiem Jak szaleć to szaleć. Posadziłam Crocus Rose obok Chippendale, Jude de Obscure i Comtesse de Segur, mam zamiar dosadzić im w nogi Minervę i Lavender Ice i mimo delikatnego "pietra", że to wszystko zagryzie się przez własną wściekliznę kolorystyczną brnę w pierwotne założenia: Nowa rabata ma być kolorowa i szalona, a jak przypadkiem wyjdzie mi jakieś delikatne przejście tonalne to.. przesadzę
Dziewanna sieje się u mnie samoistnie, do dzisiaj nie wiem skąd przybyła. Jej skupiska przedzierają się zwykle między malinami.. Ciężko się jej pozbyć, a szaleństwo wyrasta wysoko do nieba na rabaty bym jej nie wpuściła
Ja już zamknęłam swój ogród, bo i wspominki się skończyły i śniegu jak nie było tak nie ma Błota i suchych badyli nie będę pokazywała... Ostatnio nawet złapałam się na tym, że z niechęcią chodzę na tyły domu, gdzie mam swoje rabaty. Wszystko wygląda na takie smutne i puste.
Pierwsze przedsezonowe zamówienia już poczyniłam i tak zostałam posiadaczką (póki co wirtualnie) moich pierwszych róż od Harknessa: Cream Abudance, Natasha Richardson i Amber Queen. Podobno róże od tego hodowcy są wyjątkowo (?) zdrowe, wytrzymałe na warunki atmosferyczne i obficie kwitnące.. no, i sprawdzają się w większości ogrodów na FO
A skoro już przy nowych zamówieniach jesteśmy to wtrącę swoje trzy grosze do planowania kolorystycznego. Do tej pory starałam się układać wszystko w harmonijne zestawienia.. białe obok pastelowych i kremowych, pomarańczowe, które łagodnie przechodzą przez łososiowe do różowych, wściekle różowych i na czerwonych skończywszy (człowiekiem jestem i żaden kolor nie będzie mi obcym ) W tym roku jednak koniec z ładem i porządkiem Jak szaleć to szaleć. Posadziłam Crocus Rose obok Chippendale, Jude de Obscure i Comtesse de Segur, mam zamiar dosadzić im w nogi Minervę i Lavender Ice i mimo delikatnego "pietra", że to wszystko zagryzie się przez własną wściekliznę kolorystyczną brnę w pierwotne założenia: Nowa rabata ma być kolorowa i szalona, a jak przypadkiem wyjdzie mi jakieś delikatne przejście tonalne to.. przesadzę
Dziewanna sieje się u mnie samoistnie, do dzisiaj nie wiem skąd przybyła. Jej skupiska przedzierają się zwykle między malinami.. Ciężko się jej pozbyć, a szaleństwo wyrasta wysoko do nieba na rabaty bym jej nie wpuściła
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25174
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Ale są dziewanny dużo mniejsze i mniej ekspansywne. Ta żólta to polny kwiat, który musi walczyć o przetrwanie.nifredil pisze: Dziewanna sieje się u mnie samoistnie, do dzisiaj nie wiem skąd przybyła. Jej skupiska przedzierają się zwykle między malinami.. Ciężko się jej pozbyć, a szaleństwo wyrasta wysoko do nieba na rabaty bym jej nie wpuściła
Jagi, ja mam u siebie bardzo mały wybór sklepów i szkółek. Musze posiłkowac się internetem. Chociaż przyznaje, że zaczęłam takie zakupy dopiero od niedawna. Wszystko przez koleżankę, która non stop przysyła mi jakies oferty. I jak tu sie nie skusić?
Jak nie włażę, to mnie nie nęci, ale jak juz przyśle to nie mogę się powstrzymać
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11728
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagódko bukiecik przykuł moje oczy i tęskno za pannicami oj tęskno
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 15026
- Od: 3 gru 2011, o 09:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
JAGÓDKO,u Ciebie trudno się wcisnąć między wódkę i zakąskę,z przyczyn,nazwijmy to
monopłciowych
A tyle ladnych obrazków wiosennoletnich i sympatyczny bukiecik różany
Chyba czytałas w WP o swoim ulubieńcu Przyznam się,że nie znałem tak
dokladnie biografii IBRY...Trochę zmieniłem zdanie na jego temat
Pozdrawiam, też zimowo,czekając na lepsze czasy
monopłciowych
A tyle ladnych obrazków wiosennoletnich i sympatyczny bukiecik różany
Chyba czytałas w WP o swoim ulubieńcu Przyznam się,że nie znałem tak
dokladnie biografii IBRY...Trochę zmieniłem zdanie na jego temat
Pozdrawiam, też zimowo,czekając na lepsze czasy
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi!
Ja też, jako przedstawiciel FAUNY, "między wódką a zakąską"
Zapraszam na kawkę!
Prawdziwą, parzoną (nie sypaną), z włoskiej kafeletki.
Do tego bukiecik roz, nowy katalog Austina, kieliszek wina i .... knucie przy kawusi.
Co Ty na to?
Ja też, jako przedstawiciel FAUNY, "między wódką a zakąską"
Zapraszam na kawkę!
Prawdziwą, parzoną (nie sypaną), z włoskiej kafeletki.
Do tego bukiecik roz, nowy katalog Austina, kieliszek wina i .... knucie przy kawusi.
Co Ty na to?
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witam Was gorąco!
Znowu się nie wyspałam, bo mecz zaczął się o 24.00. Ale, dalibóg, warto było!
Ibrakadabra strzelił dwa z pięciu goli. Okazuje się, że nie internetowe koszyki, a kanał Eleven Sports jest dla mnie najlepszym remedium na zimę. I o ileż tańszym .
Iguniu , złotko biedne, poniewierane przez służbę zdrowia, nie masz pojęcia jak się cieszę, że wywołałam uśmiech na Twoim obliczu. Dzisiaj, do poobiedniej kawki, proponuję Ci opowiastkę o wizycie w królewskich ogrodach w Sandringham. Może się znowu uśmiechniesz .
PS. Mam nadzieję, że wizyty u doktorów wypadły dobrze dla Ciebie.
Cześć, Krysiu!
"Harpie" koniecznie przeczytaj, myślę, że ta książka wprawi Cię w dobry humor. A jednocześnie może być przestrogą, bo bohaterkami są niezłe sekutnice .
Do tematu avatara podejdę poważnie, kiedy moje władze umysłowe ożywi nadejście bardziej wesołej pory roku, bo na razie ... dno i cztery metry mułu .
O, tak! Do Ciebie i do Eluśki bardzo by się chciało.
Jagódko, moja niepoprawna Romantyczna Duszo , witaj.
Zanurzaj się w pastelach, nastrojach, promieniach, kwiatach i szmerach do woli. Wbrew narastającej na FO tendencji do lansowania wściekłych kolorów i szokujących kompozycji, u mnie zawsze znajdziesz nastrojowy, może nawet romantyczny klimat.
Tytuł książki ("Pięciolinia uczuć") bardzo adekwatny, ale pani Nora dla mnie jest zbyt słodka i ...zbyt amerykańska. Mroczne skandynawskie czy szkockie klimaty są mi bliższe. Ale Tobie nie polecam..., bo Twojej duszy nie ukoją. Ale ogrody - tak.
PS. Śnieg leży, słonka dotkliwy brak...
Keetee , nie mam nic przeciwko szaleństwu, szczególnie różanemu, szczególnie kiedy masz tyle wolnego miejsca w dwóch ogrodach. A jeśli jeszcze ma to sprawić przyjemność Twojej Mamie - to już czapki z głów!
Co do kolorów spranych, czy też złamanych to ich nie lubię. Moja przyjaciółka Basia wczoraj miała pazurki pomalowane na kolor Twojej Koko Loko . Róże w tym kolorze sprawiają na mnie wrażenie zrobionych z jakiegoś tworzywa sztucznego . Ale jeśli ktoś lubi - to go zachwycają.
No, tak, huragan po Twoich różyczkach przeleciał, cokolwiek to znaczy...
Byliny na wieś zamówiłaś świetne, stworzą fajny klimat i powinny dobrze rosnąć.
Z irysami gorzej, jakaś biedniutka jest ich internetowa oferta . Nic ciekawego.
Dzwonków (brzoskwiniolistnych i Poszarskiego) możesz dostać, ile zechcesz. Granulek na ślimaki się nie bój. Działają błyskawicznie. U mnie łazi Ibrakadabra i Szuwarek, ale na widok i granulek i zdechłych ślimaków wstrząsają się ze wstrętem i ani myślą tego ruszać. Koty głupie nie są. Wręcz przeciwnie.
Cisów mam pięć różnej wielkości i to mi wystarczy.
Dla Ciebie ulubiona Lavender Ice . To jej debiut w donicy na gorącym tarasie .
Wiesz, Muffinko, przekonałam się, że róże (fakt, że Austina) z czasem wyzbywają się tej denerwującej cechy. Najlepszym dowodem jest mój leciwy Graham Thomas, który na zawsze zapomniał, że kwiatki angielek muszą zwisać... . Jak będzie z Rosenfee - zobaczymy, bo to jednak Niemkini... Najbardziej mnie denerwuje, kiedy nisko wiszące kwiaty róż są ochlapane po deszczach błotem. Ale hojnie podsypane korą pozostają czyste.
Kompozycjami z fioletem zajmę się na wiosnę. A tym czasem dla Ciebie mężny i dostojny Sir Graham Thomas i nieco błękitu. A, i buziaki, ma się rozumieć .
Sabinko niedobra, źle, że zamknęłaś wątek. Oczywiście, suchych badyli każdy ma dość u siebie, ale Twoich pięknych totek nigdy dość .
Co do sprawdzania się róż Harknessa są, niestety, niepokojące dane np. dotyczące Avalona. Wielu, bardzo wielu osobom sprawił zawód. Jak wiesz, mnie nie. Pozostaje w czołówce ulubieńców. Inne też bez zarzutu, choć mam ich tylko 7 .
Z odwrotem od harmonijnych zestawień w ogrodach jest trochę tak, jak z nowoczesnym malarstwem. Nowe, szokujące nurty wybuchały i równie szybko gasły, a klasyka jest wieczna. Jeśli naturę masz buntowniczą (a chyba masz), wprowadzaj kubizm, ekspresjonizm i taszyzm do swojego ogródka . Ja mam jedną taką kompozycję nazywaną "kościerską", która na szczęście krótko kwitnie, a i tak zgrzytam zębami ilekroć na nią popatrzę. Oto ona i dwie śliczne róże Harknessa, Great N-E Rose i Marjorie Marshall.
A teraz dodatek specjalny dla Annes, którą zainteresował Paul Bocuse Gillota.
Aniu , to dla Ciebie.
Buziaki i do miłego za czas jakiś...Jagi
Znowu się nie wyspałam, bo mecz zaczął się o 24.00. Ale, dalibóg, warto było!
Ibrakadabra strzelił dwa z pięciu goli. Okazuje się, że nie internetowe koszyki, a kanał Eleven Sports jest dla mnie najlepszym remedium na zimę. I o ileż tańszym .
Iguniu , złotko biedne, poniewierane przez służbę zdrowia, nie masz pojęcia jak się cieszę, że wywołałam uśmiech na Twoim obliczu. Dzisiaj, do poobiedniej kawki, proponuję Ci opowiastkę o wizycie w królewskich ogrodach w Sandringham. Może się znowu uśmiechniesz .
PS. Mam nadzieję, że wizyty u doktorów wypadły dobrze dla Ciebie.
Cześć, Krysiu!
"Harpie" koniecznie przeczytaj, myślę, że ta książka wprawi Cię w dobry humor. A jednocześnie może być przestrogą, bo bohaterkami są niezłe sekutnice .
Do tematu avatara podejdę poważnie, kiedy moje władze umysłowe ożywi nadejście bardziej wesołej pory roku, bo na razie ... dno i cztery metry mułu .
O, tak! Do Ciebie i do Eluśki bardzo by się chciało.
Jagódko, moja niepoprawna Romantyczna Duszo , witaj.
Zanurzaj się w pastelach, nastrojach, promieniach, kwiatach i szmerach do woli. Wbrew narastającej na FO tendencji do lansowania wściekłych kolorów i szokujących kompozycji, u mnie zawsze znajdziesz nastrojowy, może nawet romantyczny klimat.
Tytuł książki ("Pięciolinia uczuć") bardzo adekwatny, ale pani Nora dla mnie jest zbyt słodka i ...zbyt amerykańska. Mroczne skandynawskie czy szkockie klimaty są mi bliższe. Ale Tobie nie polecam..., bo Twojej duszy nie ukoją. Ale ogrody - tak.
PS. Śnieg leży, słonka dotkliwy brak...
Keetee , nie mam nic przeciwko szaleństwu, szczególnie różanemu, szczególnie kiedy masz tyle wolnego miejsca w dwóch ogrodach. A jeśli jeszcze ma to sprawić przyjemność Twojej Mamie - to już czapki z głów!
Co do kolorów spranych, czy też złamanych to ich nie lubię. Moja przyjaciółka Basia wczoraj miała pazurki pomalowane na kolor Twojej Koko Loko . Róże w tym kolorze sprawiają na mnie wrażenie zrobionych z jakiegoś tworzywa sztucznego . Ale jeśli ktoś lubi - to go zachwycają.
No, tak, huragan po Twoich różyczkach przeleciał, cokolwiek to znaczy...
Byliny na wieś zamówiłaś świetne, stworzą fajny klimat i powinny dobrze rosnąć.
Z irysami gorzej, jakaś biedniutka jest ich internetowa oferta . Nic ciekawego.
Dzwonków (brzoskwiniolistnych i Poszarskiego) możesz dostać, ile zechcesz. Granulek na ślimaki się nie bój. Działają błyskawicznie. U mnie łazi Ibrakadabra i Szuwarek, ale na widok i granulek i zdechłych ślimaków wstrząsają się ze wstrętem i ani myślą tego ruszać. Koty głupie nie są. Wręcz przeciwnie.
Cisów mam pięć różnej wielkości i to mi wystarczy.
Dla Ciebie ulubiona Lavender Ice . To jej debiut w donicy na gorącym tarasie .
Wiesz, Muffinko, przekonałam się, że róże (fakt, że Austina) z czasem wyzbywają się tej denerwującej cechy. Najlepszym dowodem jest mój leciwy Graham Thomas, który na zawsze zapomniał, że kwiatki angielek muszą zwisać... . Jak będzie z Rosenfee - zobaczymy, bo to jednak Niemkini... Najbardziej mnie denerwuje, kiedy nisko wiszące kwiaty róż są ochlapane po deszczach błotem. Ale hojnie podsypane korą pozostają czyste.
Kompozycjami z fioletem zajmę się na wiosnę. A tym czasem dla Ciebie mężny i dostojny Sir Graham Thomas i nieco błękitu. A, i buziaki, ma się rozumieć .
Sabinko niedobra, źle, że zamknęłaś wątek. Oczywiście, suchych badyli każdy ma dość u siebie, ale Twoich pięknych totek nigdy dość .
Co do sprawdzania się róż Harknessa są, niestety, niepokojące dane np. dotyczące Avalona. Wielu, bardzo wielu osobom sprawił zawód. Jak wiesz, mnie nie. Pozostaje w czołówce ulubieńców. Inne też bez zarzutu, choć mam ich tylko 7 .
Z odwrotem od harmonijnych zestawień w ogrodach jest trochę tak, jak z nowoczesnym malarstwem. Nowe, szokujące nurty wybuchały i równie szybko gasły, a klasyka jest wieczna. Jeśli naturę masz buntowniczą (a chyba masz), wprowadzaj kubizm, ekspresjonizm i taszyzm do swojego ogródka . Ja mam jedną taką kompozycję nazywaną "kościerską", która na szczęście krótko kwitnie, a i tak zgrzytam zębami ilekroć na nią popatrzę. Oto ona i dwie śliczne róże Harknessa, Great N-E Rose i Marjorie Marshall.
A teraz dodatek specjalny dla Annes, którą zainteresował Paul Bocuse Gillota.
Aniu , to dla Ciebie.
Buziaki i do miłego za czas jakiś...Jagi
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7120
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagoda Jak już zapełniłaś koszyki, to się nie dziwię, że wybierasz w/w opcjęJagiS pisze: Okazuje się, że nie internetowe koszyki, a kanał Eleven Sports jest dla mnie najlepszym remedium na zimę. I o ileż tańszym .
Graham Thomas uwielbiam tą różę. Nie wiem sama dlaczego. Nie przepadam aż tak za żółtymi różami, ale GT ma swój wdzięk i klasę. Po wielu trudach pozyskania tej róży do mojego ogrodu czekam na bujne jej kwitnienie.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Cześć!
Zanim odpowiem tym, co wpadli między wódkę a zakąskę ( ), chcę, żeby Iga radośnie się uśmiechnęła, zatem zapraszam na pierwszą część spaceru po włościach królowej Elżbiety.
Czyta informacja:
Sandringham House - wiejska rezydencja królewska położona w pobliżu wioski Sandringham w hrabstwie Norfolk jest jedną z dwóch - obok Balmoral - rezydencji królewskich nie należących do dóbr, którymi monarchowie dysponują z racji pełnionego urzędu (tzw. royal estate), lecz pozostających własnością prywatną rodziny panującej. Królowa Elżbieta II tradycyjnie przebywa tu od świąt Bożego Narodzenia do lutego, tym samym właśnie tutaj obchodząc kolejne rocznice swego wstąpienia na tron. Także w Sandringham House rodzina królewska wita zwykle Nowy Rok.
Posiadłość składa się z pałacyku oraz otaczających go 250 hektarów ziemi.
Na parkingu przywitała nas wielka wiewiórka, na którą pierwsza wdrapała się Jaśminka. Reszta stoi i ryczy.
Oczywiście, nie całe 250 hektarów zdołaliśmy przedreptać, tylko najważniejsze ścieżki. Przewodnikiem z planem w rączce była Jaśminka, która co chwilę mówiła: This way.
Jaśminka stoi na tle końcówki fantastycznej alei gęsto obsadzonej hortensjami i białymi agapantami. Co za wspaniały pomysł! Tyle razy byłam w tym miejscu, ale nigdy w czasie kwitnienia tych roślin.
Przyznacie, że wejście niezłe!
Dalej park z jeziorkiem...
... olbrzymią gunnerą ( coś dla Madzi , tylko z okryciem zimowym Anglikom jest łatwiej niż Madzi)...
... i wielkimi wspaniałymi drzewami, na które, oczywiście, natychmiast wdrapały się wszystkie trzy małpiatki.
Po parkowej łące łaził sobie taki dziwaczny drób.
Chwilka wypoczynku na ławeczce. Królewska kaczuszka przyszła się przywitać.
Powoli zbliżamy się do pałacu, a tam, na bocznych rabatach... kocimiętka, irysy, groszek pachnący i agapanty. Kto by o nich pomyślał: królewskie kwiaty?
Rabaty z boku, bo z okien pałacu widok na wspaniały trawnik (jakże by inaczej) i schodki z urnami obsadzonymi bardzo mało wyszukanymi roślinami...
Koniec części pierwszej. Kolejna w przygotowaniu... .
Zanim odpowiem tym, co wpadli między wódkę a zakąskę ( ), chcę, żeby Iga radośnie się uśmiechnęła, zatem zapraszam na pierwszą część spaceru po włościach królowej Elżbiety.
Czyta informacja:
Sandringham House - wiejska rezydencja królewska położona w pobliżu wioski Sandringham w hrabstwie Norfolk jest jedną z dwóch - obok Balmoral - rezydencji królewskich nie należących do dóbr, którymi monarchowie dysponują z racji pełnionego urzędu (tzw. royal estate), lecz pozostających własnością prywatną rodziny panującej. Królowa Elżbieta II tradycyjnie przebywa tu od świąt Bożego Narodzenia do lutego, tym samym właśnie tutaj obchodząc kolejne rocznice swego wstąpienia na tron. Także w Sandringham House rodzina królewska wita zwykle Nowy Rok.
Posiadłość składa się z pałacyku oraz otaczających go 250 hektarów ziemi.
Na parkingu przywitała nas wielka wiewiórka, na którą pierwsza wdrapała się Jaśminka. Reszta stoi i ryczy.
Oczywiście, nie całe 250 hektarów zdołaliśmy przedreptać, tylko najważniejsze ścieżki. Przewodnikiem z planem w rączce była Jaśminka, która co chwilę mówiła: This way.
Jaśminka stoi na tle końcówki fantastycznej alei gęsto obsadzonej hortensjami i białymi agapantami. Co za wspaniały pomysł! Tyle razy byłam w tym miejscu, ale nigdy w czasie kwitnienia tych roślin.
Przyznacie, że wejście niezłe!
Dalej park z jeziorkiem...
... olbrzymią gunnerą ( coś dla Madzi , tylko z okryciem zimowym Anglikom jest łatwiej niż Madzi)...
... i wielkimi wspaniałymi drzewami, na które, oczywiście, natychmiast wdrapały się wszystkie trzy małpiatki.
Po parkowej łące łaził sobie taki dziwaczny drób.
Chwilka wypoczynku na ławeczce. Królewska kaczuszka przyszła się przywitać.
Powoli zbliżamy się do pałacu, a tam, na bocznych rabatach... kocimiętka, irysy, groszek pachnący i agapanty. Kto by o nich pomyślał: królewskie kwiaty?
Rabaty z boku, bo z okien pałacu widok na wspaniały trawnik (jakże by inaczej) i schodki z urnami obsadzonymi bardzo mało wyszukanymi roślinami...
Koniec części pierwszej. Kolejna w przygotowaniu... .
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11728
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Cudowny ogród,a dzieciaczki jakie ładne,a ta mała małpka z długimi,gęstymi włosami jaka giętka
Wiewióra bardzo sympatyczna,tez bym posiedziała Agapanty na tle hortensji robią niemałe wrażenie,ależ tam pięknie
Wiewióra bardzo sympatyczna,tez bym posiedziała Agapanty na tle hortensji robią niemałe wrażenie,ależ tam pięknie
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi, wejście do ogrodu faktycznie zapierające dech w piersi, ale i tak palmę pierwszeństwa należy oddać ogrodnikowi opiekującemu się trawnikiem Ogromna przestrzeń w tak doskonałej kondycji robi wrażenie
Czy mam buntowniczą naturę ?? Zawsze myślałam, że raczej romantyczną, bo u każdego dopatrywałam się jedynie dobrych intencji, cierpienie (duchowe) znosiłam zwykle w ciszy a ukojenia szukałam w przyrodzie.. Wydaje mi się, że to impresjonistyczne szaleństwo to raczej odskocznia od codziennej szarości miasta i wyblakłych rabat, które zafundowała nam ubiegłoroczna susza. Celowo wprowadzam taki kolorystyczny zgrzyt. Zobaczymy jak to zniosą nasze, a przede wszystkim moje oczy
Tak prawdę mówiąc.. nie złość się na mnie, ale ta twoja "kościerska" kompozycja faktycznie woła o pomstę do nieba.. Niby wszystko OK, a jednak wiesz, że coś nie gra
Na moje "totki" przyjdzie poczekać do wiosny.. no powiedzmy do przedwiośnia, bo już odczuwam dotkliwie brak miejsca do pisania Nałóg
Czy mam buntowniczą naturę ?? Zawsze myślałam, że raczej romantyczną, bo u każdego dopatrywałam się jedynie dobrych intencji, cierpienie (duchowe) znosiłam zwykle w ciszy a ukojenia szukałam w przyrodzie.. Wydaje mi się, że to impresjonistyczne szaleństwo to raczej odskocznia od codziennej szarości miasta i wyblakłych rabat, które zafundowała nam ubiegłoroczna susza. Celowo wprowadzam taki kolorystyczny zgrzyt. Zobaczymy jak to zniosą nasze, a przede wszystkim moje oczy
Tak prawdę mówiąc.. nie złość się na mnie, ale ta twoja "kościerska" kompozycja faktycznie woła o pomstę do nieba.. Niby wszystko OK, a jednak wiesz, że coś nie gra
Na moje "totki" przyjdzie poczekać do wiosny.. no powiedzmy do przedwiośnia, bo już odczuwam dotkliwie brak miejsca do pisania Nałóg
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3353
- Od: 16 lip 2011, o 12:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Oj,JagiS,za oknem zima,jak z obrazka,a ty piszesz ;dno i cztery metry mułu Czy nikt już na tym forum nie wesprze mnie w obronie tej ,jakże potrzebnej , pory roku? Jutro ulepię bałwana!
Włości królowej Elżbiety piękne,takie naturalne,nie nabzdyczone.Fajnie,że nam to przybliżasz.Orientujesz się,co tam kwitnie o innej porze roku?Czekam na dalszy ciąg
Nawiążę jeszcze do wpisu Sabiny.Tak trzymaj,dziewczyno Też mam czasami taką potrzebę szaleństwa.Poukładany ogród możemy zawsze obejrzeć u JagiS
Włości królowej Elżbiety piękne,takie naturalne,nie nabzdyczone.Fajnie,że nam to przybliżasz.Orientujesz się,co tam kwitnie o innej porze roku?Czekam na dalszy ciąg
Nawiążę jeszcze do wpisu Sabiny.Tak trzymaj,dziewczyno Też mam czasami taką potrzebę szaleństwa.Poukładany ogród możemy zawsze obejrzeć u JagiS
Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk,cierpień lub biedy,tak jak okręt potrzebuje balastu,by płynąć prosto i równo.(Arthur Schopenhauer) Pozdrawiam Mirka
Mój ci On, Mój ci On cz.2,
Mój ci on cz. 3
Mój ci On, Mój ci On cz.2,
Mój ci on cz. 3
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5492
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj Jagi!
Obok Twojego wątku nie sposób przejść obojętnie. Tutaj zawsze jest jakaś ciekawa dyskusja i każdy znajdzie coś interesującego
Ot, choćby dyskusja o książkach Joanny Chmielewskiej. Przeczytałam chyba wszystkie pozycje, no może poza Pafnucym.
Ostatnie były faktycznie słabsze, ale i tak jeśli tylko wychodziła jakaś nowość, to ją kupowałam. Pierwszą jej powieścią, którą przeczytałam był Lesio . Dorwałam ją w liceum i czytałyśmy na zmianę z koleżanką na lekcji Polskiego . Szybko zostałyśmy złapane i za karę nasza pani profesor kazała nam się nauczyć dowolnego wiersza Marii Konopnickiej. Dodam, że musiał składać się przynajmniej z trzech zwrotek. Honor nie pozwalał zignorować polecenia, bo skutkowało to oceną negatywną, a szkoda było psuć sobie średnią. A z drugiej strony, chciałyśmy zatrzeć złe wrażenie i udobruchać naszą polonistkę.
Potem do Lesia wróciłam po kilku latach i zawsze śmiałam się na głos czytając przygody głównego bohatera... Do tej pory pamiętam pierwsze zdanie książki " Lesio Kubajek postanowił, że zamorduje personalną..." Już tylko to wystarcza, żeby sięgnąć do lektury .
Zresztą ulubionych tytułów mogłabym wymienić przynajmniej kilkanaście. Jeśli chcę sobie poprawić nastrój, to właśnie sięgam po książki Chmielewskiej.
Czytałam, że zamówiłaś Young Lycidas? Z tymi wiotkimi pędami nie jest tak źle. Moja sadzonka wcale nie miała cienkich pędów i nie wszystkie kwiaty wisiały w dół. Kilka całkiem nieźle trzymało pion, więc rokowania na kolejny sezon są dobre.
Obok Twojego wątku nie sposób przejść obojętnie. Tutaj zawsze jest jakaś ciekawa dyskusja i każdy znajdzie coś interesującego
Ot, choćby dyskusja o książkach Joanny Chmielewskiej. Przeczytałam chyba wszystkie pozycje, no może poza Pafnucym.
Ostatnie były faktycznie słabsze, ale i tak jeśli tylko wychodziła jakaś nowość, to ją kupowałam. Pierwszą jej powieścią, którą przeczytałam był Lesio . Dorwałam ją w liceum i czytałyśmy na zmianę z koleżanką na lekcji Polskiego . Szybko zostałyśmy złapane i za karę nasza pani profesor kazała nam się nauczyć dowolnego wiersza Marii Konopnickiej. Dodam, że musiał składać się przynajmniej z trzech zwrotek. Honor nie pozwalał zignorować polecenia, bo skutkowało to oceną negatywną, a szkoda było psuć sobie średnią. A z drugiej strony, chciałyśmy zatrzeć złe wrażenie i udobruchać naszą polonistkę.
Potem do Lesia wróciłam po kilku latach i zawsze śmiałam się na głos czytając przygody głównego bohatera... Do tej pory pamiętam pierwsze zdanie książki " Lesio Kubajek postanowił, że zamorduje personalną..." Już tylko to wystarcza, żeby sięgnąć do lektury .
Zresztą ulubionych tytułów mogłabym wymienić przynajmniej kilkanaście. Jeśli chcę sobie poprawić nastrój, to właśnie sięgam po książki Chmielewskiej.
Czytałam, że zamówiłaś Young Lycidas? Z tymi wiotkimi pędami nie jest tak źle. Moja sadzonka wcale nie miała cienkich pędów i nie wszystkie kwiaty wisiały w dół. Kilka całkiem nieźle trzymało pion, więc rokowania na kolejny sezon są dobre.
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4352
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi,
u Ciebie - wieczne lato.
Jak nie w Twoim ogrodzie, to w innym...
Tym czasem ja utkwiłam w zimie.
Co do gunnery - Anglicy rzeczywiście mają łatwiej - oni nie muszą okrywać.
Jednak dla mnie zabezpieczanie tej rośliny nie stanowi wielkiego problemu - robię to poniekąd przy okazji.
A co więcej - po pewnym czasie mam z tego doskonałej jakości kompost.
u Ciebie - wieczne lato.
Jak nie w Twoim ogrodzie, to w innym...
Tym czasem ja utkwiłam w zimie.
Co do gunnery - Anglicy rzeczywiście mają łatwiej - oni nie muszą okrywać.
Jednak dla mnie zabezpieczanie tej rośliny nie stanowi wielkiego problemu - robię to poniekąd przy okazji.
A co więcej - po pewnym czasie mam z tego doskonałej jakości kompost.