Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
- pela11
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2312
- Od: 24 sty 2015, o 00:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko ,rozumiem Twoje rozgoryczenie , ale może lekarstwem na to jest wprowadzanie do ogrody bylin , jak róże przekwitną to będziesz podziwiała inne kwiaty aż do jesieni .Ja też kocham róże i mam ich sporo , ale właśnie przez rozsądek mam mieszany ogród .Mimo wszystko pięknie u Ciebie
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko czytałam Twoją listę "naj", nie podjęłam dyskusji, bo z tych co wymieniłaś mam zaledwie 3 i w zupełności się zgadzam z Twoim wyborem. Poza tym mam zbyt mało doświadczenia w tym temacie.
Głowa do góry, będzie lepiej, u mnie taka sama sytuacja i też czasami mam dość, ale przecież przyjdzie czas kiedy znowu będziemy się nimi zachwycać, może jeszcze w tym roku .
Głowa do góry, będzie lepiej, u mnie taka sama sytuacja i też czasami mam dość, ale przecież przyjdzie czas kiedy znowu będziemy się nimi zachwycać, może jeszcze w tym roku .
- Shire
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2653
- Od: 3 kwie 2016, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, podzielam Twoje troski i mnie upał zabija, i praca w ogrodzie też- dojazdy do niego zaczynają być męczące, więcej mnie tam nie ma niż jestem, a jak już jestem, to mam motorek wiadomo gdzie i niewiele jest czasu na podziwianie... Co najwyżej potem, na zdjęciach.
Twoje róże cudownie piękne, nie widziałam nigdy takiego cudnego ogrodu. Wiem, że wkładasz w niego masę pracy i te chwile radości sa takie krótkie, ale nie poddawaj się, warto czynić piękno, przez to świat jest lepszy!
Pozdrawiam.
Twoje róże cudownie piękne, nie widziałam nigdy takiego cudnego ogrodu. Wiem, że wkładasz w niego masę pracy i te chwile radości sa takie krótkie, ale nie poddawaj się, warto czynić piękno, przez to świat jest lepszy!
Pozdrawiam.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Oj, Dorotko, ciężki temat wywołałaś .
Z jednej strony kochamy róże, zachwycamy się nimi, szczególnie Twoimi ze względu na ich ilość, nieziemską urodę i bujność, ale z drugiej - każdy, kto ma róże i obserwuje szalejący klimat musi dojść do smutnych refleksji. Ilość włożonej w uprawę pracy i środków zestawiona z kaprysami pogody potężnie dołuje.
Myślisz o redukcji ilości róż, w Twoim przypadku będzie to bardzo trudne, bo praktycznie cały ogród im oddałaś. Mnie poszło lepiej: ze 130 zjechałam do 75 . Po pierwsze właśnie z powodu bardzo częstych i dotkliwych susz (a podobno lepiej nie będzie), po drugie - za bardzo mi brakuje w ogrodzie koloru niebieskiego, którego u róż próżno szukać, wreszcie po trzecie - doszłam do wniosku, że ten klimat wymusza eliminację róż o bardzo delikatnych płatkach.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Do tej pory ważnym kryterium była mrozoodporność. Teraz jest praktycznie bez znaczenia, za to ważne jest jak znoszą palące słońce. Niby to rośliny słońcolubne, a jednak nie. Ja większość swoich przeniosłam do półcienia i od razu im lepiej. Ty, biedaku, tego manewru zastosować nie możesz .
W moim rankingu wygrywają następujące rozy:
1. Garden of Roses - wiadomo, za całokształt,
2. Baronesse - za długotrwałe kwiaty z dobrego materiału .
3. Leonardo da Vinci właśnie za ten wyszydzany plastik , który pozwala mu kwitnąć pięknie i długo,
4. Avalon - mój ulubieniec od zawsze ,
5. A z "anglików" - Graham Thomas za urodę, herbaciany zapach i niezwykłą bujność kwitnienia.
To moja żelazna piątka.
Wszystkie szyfonowe, jedwabne i bibułkowe kwiatki, nawet najpiękniejsze, przy wyżej wymienionych wysiadają.
U mnie najpiękniej wygląda obecnie kompostownik pełen ściętych łebków róż,
Wyobrażam sobie jak wygląda Twój .
Serdeczne buziaki - Jagi
Z jednej strony kochamy róże, zachwycamy się nimi, szczególnie Twoimi ze względu na ich ilość, nieziemską urodę i bujność, ale z drugiej - każdy, kto ma róże i obserwuje szalejący klimat musi dojść do smutnych refleksji. Ilość włożonej w uprawę pracy i środków zestawiona z kaprysami pogody potężnie dołuje.
Myślisz o redukcji ilości róż, w Twoim przypadku będzie to bardzo trudne, bo praktycznie cały ogród im oddałaś. Mnie poszło lepiej: ze 130 zjechałam do 75 . Po pierwsze właśnie z powodu bardzo częstych i dotkliwych susz (a podobno lepiej nie będzie), po drugie - za bardzo mi brakuje w ogrodzie koloru niebieskiego, którego u róż próżno szukać, wreszcie po trzecie - doszłam do wniosku, że ten klimat wymusza eliminację róż o bardzo delikatnych płatkach.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Do tej pory ważnym kryterium była mrozoodporność. Teraz jest praktycznie bez znaczenia, za to ważne jest jak znoszą palące słońce. Niby to rośliny słońcolubne, a jednak nie. Ja większość swoich przeniosłam do półcienia i od razu im lepiej. Ty, biedaku, tego manewru zastosować nie możesz .
W moim rankingu wygrywają następujące rozy:
1. Garden of Roses - wiadomo, za całokształt,
2. Baronesse - za długotrwałe kwiaty z dobrego materiału .
3. Leonardo da Vinci właśnie za ten wyszydzany plastik , który pozwala mu kwitnąć pięknie i długo,
4. Avalon - mój ulubieniec od zawsze ,
5. A z "anglików" - Graham Thomas za urodę, herbaciany zapach i niezwykłą bujność kwitnienia.
To moja żelazna piątka.
Wszystkie szyfonowe, jedwabne i bibułkowe kwiatki, nawet najpiękniejsze, przy wyżej wymienionych wysiadają.
U mnie najpiękniej wygląda obecnie kompostownik pełen ściętych łebków róż,
Wyobrażam sobie jak wygląda Twój .
Serdeczne buziaki - Jagi
- kania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3202
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, co do zniechęcenia, to ja przechodzę takie co roku na wiosnę. Nasilone jest w takim stopniu, że co roku mierzę się z zamiarem sprzedaży działki . A róż nie mam nawet połowy tej ilości co Ty! Do tej pory nie posunęłam się jednak do zamieszczenia ogłoszenia, chociaż muszę przyznać, że w tym roku oglądałam już mieszkanie na parterze z małym ogródkiem . Synek był bardzo zmartwiony moimi planami sprzedażowymi i wiosennymi narzekaniami na ogrom czekającej mnie pracy ale jego tata wytłumaczył mu, żeby się nie przejmował, bo z dotychczasowych obserwacji wynika, że mama tak będzie miała tylko do momentu pojawienia się pierwszych pąków róż . I ja Ci powiem tak samo, poczekaj Dorotko do kolejnych pąków róż .
A pamiętasz może taką scenę z filmu "Noce i Dnie", kiedy Barbara, mieszkając już w mieście, zamyślona wspominała wiejskie życie, jak to zmartwieniom nie było końca, bo albo susza, albo to znowu ulewy i błoto. Z którego wieku jest ta powieść? Nic się nie zmieniło.
Co do rankingu, to z wymienionych znam tylko Abraham Darby. Róża, która ćwiczyła mnie podczas deszczowego lata dwa lata temu. Wiesz pewnie Dorotko jak wygląda kwitnienie tej odmiany podczas utrzymujących się opadów . Chciałam wyciąć i zapomnieć. Zimą pozostawiłam bez kopca myśląc wóz albo przewóz. Przetrwała i cieszy. Absolutnie zgadzam się z umieszczeniem tej róży na podium .
Cieszę się, że Lady od Shalott jest tak wysoko przez Ciebie oceniana, bo to odmiana, którą zachwycałam się na zdjęciach tak zaraźliwie, że nakłoniłam tym koleżankę do zakupu. Koleżanka dopiero zaczyna z ogrodem i byłoby mi nieswojo, gdyby okazała się kiepską różą.
Boscobel osobiście nie znam ale jest sporo osób bardzo zadowolonych z tej róży. Mam wrażenie, że robi się ona "modna" tu na forum, tak jak kiedyś Chippendale.
A pamiętasz może taką scenę z filmu "Noce i Dnie", kiedy Barbara, mieszkając już w mieście, zamyślona wspominała wiejskie życie, jak to zmartwieniom nie było końca, bo albo susza, albo to znowu ulewy i błoto. Z którego wieku jest ta powieść? Nic się nie zmieniło.
Co do rankingu, to z wymienionych znam tylko Abraham Darby. Róża, która ćwiczyła mnie podczas deszczowego lata dwa lata temu. Wiesz pewnie Dorotko jak wygląda kwitnienie tej odmiany podczas utrzymujących się opadów . Chciałam wyciąć i zapomnieć. Zimą pozostawiłam bez kopca myśląc wóz albo przewóz. Przetrwała i cieszy. Absolutnie zgadzam się z umieszczeniem tej róży na podium .
Cieszę się, że Lady od Shalott jest tak wysoko przez Ciebie oceniana, bo to odmiana, którą zachwycałam się na zdjęciach tak zaraźliwie, że nakłoniłam tym koleżankę do zakupu. Koleżanka dopiero zaczyna z ogrodem i byłoby mi nieswojo, gdyby okazała się kiepską różą.
Boscobel osobiście nie znam ale jest sporo osób bardzo zadowolonych z tej róży. Mam wrażenie, że robi się ona "modna" tu na forum, tak jak kiedyś Chippendale.
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8313
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko
Na temat róż niewiele mam do powiedzenia. Tyle tylko, że wszystko zależy od ziemi, klimatu i pielęgnacji.
U mnie akurat angielki nie sprawdzają się i muszę zadowalać się tym, co zakwitnie.
Dlatego mam więcej róż historycznych i tych galopujących olbrzymek, jak np Lykkefund.
A chwasty już dawno prawie ... polubiłam
Miłego dnia
Na temat róż niewiele mam do powiedzenia. Tyle tylko, że wszystko zależy od ziemi, klimatu i pielęgnacji.
U mnie akurat angielki nie sprawdzają się i muszę zadowalać się tym, co zakwitnie.
Dlatego mam więcej róż historycznych i tych galopujących olbrzymek, jak np Lykkefund.
A chwasty już dawno prawie ... polubiłam
Miłego dnia
- jonatanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3347
- Od: 4 mar 2012, o 12:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Pogoda w tym roku daje nam w kość Też nie mogę patrzec, jak te biedne rośliny się męczą
Róże zachwycają, ale są też dla wielu ogrodników źródłem zmartwień, lecz porównując byliny i róże to na pewno te drugie radzą sobie lepiej.
Jeżówki ,przetaczniki i szałwie musiałam ściąć bo ich wygląd odstraszał. Uważam że, podczas takich upałów, lepiej sobie radzą róże.
Dorotko ten rok mamy trudny, ale mam nadzieję że, następne będą lepsze.
Śliczne kadry pokazałaś
Róże zachwycają, ale są też dla wielu ogrodników źródłem zmartwień, lecz porównując byliny i róże to na pewno te drugie radzą sobie lepiej.
Jeżówki ,przetaczniki i szałwie musiałam ściąć bo ich wygląd odstraszał. Uważam że, podczas takich upałów, lepiej sobie radzą róże.
Dorotko ten rok mamy trudny, ale mam nadzieję że, następne będą lepsze.
Śliczne kadry pokazałaś
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witaj Dorotko Twoje róze są przecudnej urody mimo opałów i suszy.Ja nawet nie mam co fotografować pierwsze różyczki szybko oklapły przez tą beznadziejną pogodę.Teraz czekam na drugi strzał ,ale ciężko królową się zbiera.Staram się podlewać tylko tyle żeby ich nie utracić i tak trzymają się dzielniej niż hortensje czy byliny.Teraz sie ochłodziło , i cały czas mam nadzieję że spadnie wyczekiwany deszcz.Z trawnika zrobiło się rżysko ,ale na nim akurat najmniej mi zależy.
Podziwiam i zapisuje do kajetu następne chciejstwa np she loves you, kurfurstin sophie,garden of roses
Pozdrawiam Cie Dorotko i życzę lepszej pogody
Podziwiam i zapisuje do kajetu następne chciejstwa np she loves you, kurfurstin sophie,garden of roses
Pozdrawiam Cie Dorotko i życzę lepszej pogody
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5492
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witajcie!
Wreszcie odrobinkę popadało. Zrobiło się też chłodniej...Szkoda, że dopiero jak większość róż przekwitła. Rozpoczęły za to swój pokaz lilie, liliowce, hortensje, floksy. Kwitną powojniki, więc kolorów w ogrodzie nie brakuje. Na dodatek zapach lilii - wprost oszałamiający. Część róż dość szybko się zebrało i powypuszczały nowe pączki. Sporo też wypuściło nowe pędy prosto z ziemi. To cieszy najbardziej, bo na tych nowych pędach będę kolejne kwiaty
Dzisiaj pokażę zdjęcia, które dopiero teraz udało mi się zmniejszyć i opisać.
Ewa, o deszczu wciąż marzę i to takim konkretnym, kilkudniowym. Niestety w prognozach tylko jakieś przelotne opady. Susza jest tak ogromna, że postanowiłam wyciąć część bylin, bo żal było patrzeć na uschnięte badyle Walczę o jak najlepsze nawodnienie róż i głównie hortensji, bo te ostatnie zaczęły właśnie kwitnienie.
Justynko, na tej rabacie rosną jeszcze szałwie, bodziszki, floksy, ale większość musiałam przyciąć ze względu na suszę. A szałwie już przekwitły. No i rosną jeszcze szałwie trio i ostróżki jednoroczne, ale i te w większości już usunęłam, bo wszystko poschnięte
Irenko, wiem, że każdy miewa chwile zwątpienia, ale taki dół dopadł mnie po raz pierwszy. Wszystko schło dosłownie w oczach...No cóż, już mi przeszło i inaczej na to wszystko patrzę. Teraz walczę aby róże pomimo takiej suszy miały optymalne warunki. Dobrze, że chociaż system nawadniający trochę wspomaga tę walkę. Ciągle liczę na jakieś większe opady, bo jak sama napisałaś - nie ma to jak podlewanie z nieba.
Lady of Shalott uwielbiam , ale co do Lady Emma Hamilton mam trochę mieszane uczucia. Kwiaty tej pierwszej podobają mi się znacznie bardziej. Krzak jest wigorny, a sama odmiana bardzo płodna, czego nie mogę powiedzieć o drugiej Lady.
Specjalnie dla Ciebie Eglantyne
Jadziu, Abraham z latami nabiera mocy, a pędy robią się grubsze i lepiej utrzymują te ogromne kwiaty Moje właściwie nawet na nowych pędach nie przewieszają główek. Artemisa muszę przywiązywać do kratki, ale głównie z powodu dużej ilości pędów, na których kwiaty kwitną całymi kiściami. Wtedy robią się ciężkie i byle wichura może różę przewrócić. Chyba ze dwa lata temu musieliśmy z M podnosić tego olbrzyma i opasać kilka razy, bo wszystko pod ciężarem się kładło.
U mnie jak do tej pory z chorobami grzybowymi nie jest źle. Owszem, trochę plamek na niektórych różach się pokazało, ale to znikome ilości. Oby tak dalej. Mączniak też trochę przystopował po dwóch opryskach, więc na razie nie narzekam.
Elu, bylin u mnie jest nawet sporo, ale to zawsze róże grają pierwsze skrzypce w moim ogrodzie. Przy takiej suszy jaką mamy obecnie, sporo floksów wycięłam tuż przy ziemi. To samo zrobiłam z bodziszkami, przetacznikami, ostróżkami jednorocznymi, szałwiami, bo żal było patrzeć na poschnięte rośliny. Mam też dalie, powojniki, które rozpoczęły kwitnienie, więc ogród nadal jest kolorowy. Kwitną lilie i roznoszą wszędzie swój oszałamiający zapach. Co roku dokupuję kolejne, ale ciągle wydaje mi się, że mam ich zbyt mało, a przecież cebule da się wszędzie wcisnąć
Daysy, dziękuję za słowa otuchy Miejmy nadzieję, że drugie kwitnienie wypadnie w bardziej sprzyjających warunkach.
Moniko, dziękuję
Jagi!
Jakże się cieszę z Twojej wizyty
Bardzo mi brakowało Twoich postów, napisanych poprawną, piękną polszczyzną. To teraz coraz rzadsze i nawet tutaj, na Forum, nie wszyscy dbają o nasz ojczysty język. Martwi i smuci mnie to niechlujstwo, a czytanie takiej "polszczyzny" po prostu męczy i zniechęca...Szkoda, że tak niewiele osób pisze z taką starannością.
A wracając do tematu róż...Sama świadomie, a może jednak nie skazałam się na los niewolnika, który obsługuje królowe. I teraz ponoszę konsekwencje takiego wyboru. Eliminację rozpoczęłam od obchodu ogrodu i jak dotąd skłonna jestem rozstać się z kilkoma odmianami. Przy dwóch setkach, to kropla w morzu. Jeśli jednak sytuacja z czerwca będzie się powtarzać, to faktycznie nie pozostanie nic innego jak uszczuplić różaną kolekcję i pozostawić odmiany naprawdę najlepsze. Z tym słońcem u mnie nie jest tak bardzo źle. Trochę półcienia zapewniają drzewa sąsiadów. Mam nawet obawy o dęby, które zaczynają konarami sięgać prawie do połowy działki, więc miejsc zacienionych i dających trochę wytchnienia nie zabraknie. Ale nie o sam cień tutaj chodzi, a głównie o suszę. To jest największy problem. Wiem, jak cierpią teraz pozostałe byliny, o których pisałam w odpowiedziach do dziewczyn. Część musiałam pościnać, bo wysychały w oczach. Nie mam siły już walczyć i podlewać wszystkich roślin. Z reszty trawnika pozostało rżysko i staram się ten widok omijać wzrokiem. Tylko chwasty mają się dobrze, podkradając każdą kroplę wody i tych, chyba żadna susza nie jest w stanie wykończyć
Twoja pierwsza trójka, mogłaby być i moją, bo to rzeczywiście żelazne róże. Avalona nie mam, ale wiem, że to Twój ulubieniec Takie samo podejście mam do Abrahama i uwielbiam tę odmianę bezwarunkowo.
Obcięte kwiaty pakowałam do worków bio, a nie do kompostownika, bo ten mógłby takiej ilości nie pomieścić
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Kasiu, nikt nie zrozumie ogrodnika tak, jak drugi ogrodnik. Dobrze, że na forum możemy nie tylko oglądać zdjęcia, ale też wymieniać się poglądami i wzajemnie wspierać w trudnych chwilach. Takie zniechęcenie, zmęczenie ogarnia chyba każdego ogrodnika. Po pewnym czasie mija, nabieramy dystansu i zabawa zaczyna się od nowa. Szczególnie wiosną, kiedy wszystko budzi się do życia i daje nadzieję na dobry sezon. Potem już bywa różnie...
Lady of Shalott uwielbiam za niesamowitą grę kolorów, cudnie pachnące kwiaty, wigor, płodność, za całokształt Dobrze, że poleciłaś ją koleżance. Dziwię się, że jeszcze sama jej nie masz. A może masz, a tylko nie doczytałam? Boscobel jest równie godna polecenia, chociaż czytam, że nie u wszystkich dobrze się sprawuje. To musi być wina sadzonki, bo odmiana jest bardzo żywotna, obficie obsypana kwiatami i zdrowa. Nie lubi tylko deszczu, ale ostatnio nie ma go wcale, więc pokazuje się w pełnej krasie. Moje już się zbierają do powtórki, a jeszcze kilka dni temu ścinałam resztę kwiatów.
Krysiu, podziwiam Twoje olbrzymki, którym u Ciebie musi być wyjątkowo dobrze
Z angielkami tak już jest, że potrzebują czasu. Wielokrotnie się o tym przekonałam, że w ich przypadku trzeba być cierpliwym. Ale uwierz mi, że warto czekać. Na niektórych już chciałam położyć krzyżyk, ale czekałam i warto było. Np. taka Desdemona, czy Queen of Sweden. Na tę ostatnią czekałam dość długo i nawet zastanawiałam się czy jej nie wykopać i nie kupić drugiej. Poszłam za radą Daysy - wiosną przycięłam krócej i pięknie się zagęściła, wypuszczając dwa nowe pędy. To samo mogłabym napisać o kilku innych, ale nie będę zanudzać. O Austinkach napiszę wkrótce i może wtedy zachęcę większe grono forumowiczów do dzielenia się swoimi obserwacjami.
Joasiu, masz rację, że róże radzą sobie troszkę lepiej od bylin. Też wycięłam sporo floksów, szałwii, przetaczników, bo już na te suszki patrzeć nie mogłam. Ale nie oszukujmy się - róże chociaż wydają się odporniejsze, to jednak potrzebują sporo wody, żeby przetrwać. A dobrze nawodnione są zdrowsze i lepiej zimują. O kwitnieniu i wypuszczaniu nowych pędów nawet nie wspominam, bo to wiadomo. Woda, woda i jeszcze raz woda. Woda to życie!
Adka, wszystkie mamy to samo zmartwienie - susza. Trudny ten sezon, a zapowiadało się tak bajecznie...Ostatnio posortowałam, zmniejszyłam i opisałam część wcześniejszych zdjęć. Na nich widać, jakie wszystko było jeszcze świeże, soczyste, pełne życia. A przecież nie minął nawet miesiąc od tamtego czasu. Brak wody i tropiki pozbawiły nas tej radości z kwitnienia, ale miejmy nadzieję, że drugi rzut chociaż w części nam to wynagrodzi. Tego się trzymajmy! A na trawnik i ja machnęłam ręką. Zrobiłam dosiewki, ale przyszły upały i nic nie wylazło Za późno się za to zabrałam. Nic to, wiosną znów dosieję. Damy radę! Bo kto jak nie my?
Wreszcie odrobinkę popadało. Zrobiło się też chłodniej...Szkoda, że dopiero jak większość róż przekwitła. Rozpoczęły za to swój pokaz lilie, liliowce, hortensje, floksy. Kwitną powojniki, więc kolorów w ogrodzie nie brakuje. Na dodatek zapach lilii - wprost oszałamiający. Część róż dość szybko się zebrało i powypuszczały nowe pączki. Sporo też wypuściło nowe pędy prosto z ziemi. To cieszy najbardziej, bo na tych nowych pędach będę kolejne kwiaty
Dzisiaj pokażę zdjęcia, które dopiero teraz udało mi się zmniejszyć i opisać.
Ewa, o deszczu wciąż marzę i to takim konkretnym, kilkudniowym. Niestety w prognozach tylko jakieś przelotne opady. Susza jest tak ogromna, że postanowiłam wyciąć część bylin, bo żal było patrzeć na uschnięte badyle Walczę o jak najlepsze nawodnienie róż i głównie hortensji, bo te ostatnie zaczęły właśnie kwitnienie.
Justynko, na tej rabacie rosną jeszcze szałwie, bodziszki, floksy, ale większość musiałam przyciąć ze względu na suszę. A szałwie już przekwitły. No i rosną jeszcze szałwie trio i ostróżki jednoroczne, ale i te w większości już usunęłam, bo wszystko poschnięte
Irenko, wiem, że każdy miewa chwile zwątpienia, ale taki dół dopadł mnie po raz pierwszy. Wszystko schło dosłownie w oczach...No cóż, już mi przeszło i inaczej na to wszystko patrzę. Teraz walczę aby róże pomimo takiej suszy miały optymalne warunki. Dobrze, że chociaż system nawadniający trochę wspomaga tę walkę. Ciągle liczę na jakieś większe opady, bo jak sama napisałaś - nie ma to jak podlewanie z nieba.
Lady of Shalott uwielbiam , ale co do Lady Emma Hamilton mam trochę mieszane uczucia. Kwiaty tej pierwszej podobają mi się znacznie bardziej. Krzak jest wigorny, a sama odmiana bardzo płodna, czego nie mogę powiedzieć o drugiej Lady.
Specjalnie dla Ciebie Eglantyne
Jadziu, Abraham z latami nabiera mocy, a pędy robią się grubsze i lepiej utrzymują te ogromne kwiaty Moje właściwie nawet na nowych pędach nie przewieszają główek. Artemisa muszę przywiązywać do kratki, ale głównie z powodu dużej ilości pędów, na których kwiaty kwitną całymi kiściami. Wtedy robią się ciężkie i byle wichura może różę przewrócić. Chyba ze dwa lata temu musieliśmy z M podnosić tego olbrzyma i opasać kilka razy, bo wszystko pod ciężarem się kładło.
U mnie jak do tej pory z chorobami grzybowymi nie jest źle. Owszem, trochę plamek na niektórych różach się pokazało, ale to znikome ilości. Oby tak dalej. Mączniak też trochę przystopował po dwóch opryskach, więc na razie nie narzekam.
Elu, bylin u mnie jest nawet sporo, ale to zawsze róże grają pierwsze skrzypce w moim ogrodzie. Przy takiej suszy jaką mamy obecnie, sporo floksów wycięłam tuż przy ziemi. To samo zrobiłam z bodziszkami, przetacznikami, ostróżkami jednorocznymi, szałwiami, bo żal było patrzeć na poschnięte rośliny. Mam też dalie, powojniki, które rozpoczęły kwitnienie, więc ogród nadal jest kolorowy. Kwitną lilie i roznoszą wszędzie swój oszałamiający zapach. Co roku dokupuję kolejne, ale ciągle wydaje mi się, że mam ich zbyt mało, a przecież cebule da się wszędzie wcisnąć
Daysy, dziękuję za słowa otuchy Miejmy nadzieję, że drugie kwitnienie wypadnie w bardziej sprzyjających warunkach.
Moniko, dziękuję
Każda z nas wkłada masę pracy i serce w swój ogród, a ile potu i wysiłku to kosztuje, wiemy doskonale. Takie zniechęcenie i zmęczenie przychodzi, gdy pogoda psuje to, co tak ciężko wypracowałyśmy. I stąd te narzekania. U mnie dodatkowo doszło jeszcze to, że poczułam się trochę więźniem tego kawałka ziemi. Żeby ratować przed suszą rośliny wylewam hektolitry wody, tnę, nawożę, pielęgnuję i na podziwianie nie ma już po prostu czasu...A nie o to przecież chodziło...Wiem, sama jestem sobie winna, dokupując wciąż nowe róże i zwiększając ich ilość, dokładam sobie roboty. Ale co ja poradzę, że nie potrafię się powstrzymać? To nieuleczalna "choroba"......chwile radości sa takie krótkie, ale nie poddawaj się, warto czynić piękno, przez to świat jest lepszy!
Jagi!
Jakże się cieszę z Twojej wizyty
Bardzo mi brakowało Twoich postów, napisanych poprawną, piękną polszczyzną. To teraz coraz rzadsze i nawet tutaj, na Forum, nie wszyscy dbają o nasz ojczysty język. Martwi i smuci mnie to niechlujstwo, a czytanie takiej "polszczyzny" po prostu męczy i zniechęca...Szkoda, że tak niewiele osób pisze z taką starannością.
A wracając do tematu róż...Sama świadomie, a może jednak nie skazałam się na los niewolnika, który obsługuje królowe. I teraz ponoszę konsekwencje takiego wyboru. Eliminację rozpoczęłam od obchodu ogrodu i jak dotąd skłonna jestem rozstać się z kilkoma odmianami. Przy dwóch setkach, to kropla w morzu. Jeśli jednak sytuacja z czerwca będzie się powtarzać, to faktycznie nie pozostanie nic innego jak uszczuplić różaną kolekcję i pozostawić odmiany naprawdę najlepsze. Z tym słońcem u mnie nie jest tak bardzo źle. Trochę półcienia zapewniają drzewa sąsiadów. Mam nawet obawy o dęby, które zaczynają konarami sięgać prawie do połowy działki, więc miejsc zacienionych i dających trochę wytchnienia nie zabraknie. Ale nie o sam cień tutaj chodzi, a głównie o suszę. To jest największy problem. Wiem, jak cierpią teraz pozostałe byliny, o których pisałam w odpowiedziach do dziewczyn. Część musiałam pościnać, bo wysychały w oczach. Nie mam siły już walczyć i podlewać wszystkich roślin. Z reszty trawnika pozostało rżysko i staram się ten widok omijać wzrokiem. Tylko chwasty mają się dobrze, podkradając każdą kroplę wody i tych, chyba żadna susza nie jest w stanie wykończyć
Twoja pierwsza trójka, mogłaby być i moją, bo to rzeczywiście żelazne róże. Avalona nie mam, ale wiem, że to Twój ulubieniec Takie samo podejście mam do Abrahama i uwielbiam tę odmianę bezwarunkowo.
Obcięte kwiaty pakowałam do worków bio, a nie do kompostownika, bo ten mógłby takiej ilości nie pomieścić
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Kasiu, nikt nie zrozumie ogrodnika tak, jak drugi ogrodnik. Dobrze, że na forum możemy nie tylko oglądać zdjęcia, ale też wymieniać się poglądami i wzajemnie wspierać w trudnych chwilach. Takie zniechęcenie, zmęczenie ogarnia chyba każdego ogrodnika. Po pewnym czasie mija, nabieramy dystansu i zabawa zaczyna się od nowa. Szczególnie wiosną, kiedy wszystko budzi się do życia i daje nadzieję na dobry sezon. Potem już bywa różnie...
Lady of Shalott uwielbiam za niesamowitą grę kolorów, cudnie pachnące kwiaty, wigor, płodność, za całokształt Dobrze, że poleciłaś ją koleżance. Dziwię się, że jeszcze sama jej nie masz. A może masz, a tylko nie doczytałam? Boscobel jest równie godna polecenia, chociaż czytam, że nie u wszystkich dobrze się sprawuje. To musi być wina sadzonki, bo odmiana jest bardzo żywotna, obficie obsypana kwiatami i zdrowa. Nie lubi tylko deszczu, ale ostatnio nie ma go wcale, więc pokazuje się w pełnej krasie. Moje już się zbierają do powtórki, a jeszcze kilka dni temu ścinałam resztę kwiatów.
Krysiu, podziwiam Twoje olbrzymki, którym u Ciebie musi być wyjątkowo dobrze
Z angielkami tak już jest, że potrzebują czasu. Wielokrotnie się o tym przekonałam, że w ich przypadku trzeba być cierpliwym. Ale uwierz mi, że warto czekać. Na niektórych już chciałam położyć krzyżyk, ale czekałam i warto było. Np. taka Desdemona, czy Queen of Sweden. Na tę ostatnią czekałam dość długo i nawet zastanawiałam się czy jej nie wykopać i nie kupić drugiej. Poszłam za radą Daysy - wiosną przycięłam krócej i pięknie się zagęściła, wypuszczając dwa nowe pędy. To samo mogłabym napisać o kilku innych, ale nie będę zanudzać. O Austinkach napiszę wkrótce i może wtedy zachęcę większe grono forumowiczów do dzielenia się swoimi obserwacjami.
Joasiu, masz rację, że róże radzą sobie troszkę lepiej od bylin. Też wycięłam sporo floksów, szałwii, przetaczników, bo już na te suszki patrzeć nie mogłam. Ale nie oszukujmy się - róże chociaż wydają się odporniejsze, to jednak potrzebują sporo wody, żeby przetrwać. A dobrze nawodnione są zdrowsze i lepiej zimują. O kwitnieniu i wypuszczaniu nowych pędów nawet nie wspominam, bo to wiadomo. Woda, woda i jeszcze raz woda. Woda to życie!
Adka, wszystkie mamy to samo zmartwienie - susza. Trudny ten sezon, a zapowiadało się tak bajecznie...Ostatnio posortowałam, zmniejszyłam i opisałam część wcześniejszych zdjęć. Na nich widać, jakie wszystko było jeszcze świeże, soczyste, pełne życia. A przecież nie minął nawet miesiąc od tamtego czasu. Brak wody i tropiki pozbawiły nas tej radości z kwitnienia, ale miejmy nadzieję, że drugi rzut chociaż w części nam to wynagrodzi. Tego się trzymajmy! A na trawnik i ja machnęłam ręką. Zrobiłam dosiewki, ale przyszły upały i nic nie wylazło Za późno się za to zabrałam. Nic to, wiosną znów dosieję. Damy radę! Bo kto jak nie my?
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko The poet's wife jak na młodzieżówkę cudownie kwitnie i taka ilość kwiatów Masz racje Dorotko ,ze od nawodnienia wiele zależy, bo możesz dać im sporo jedzenia jednak to nie przekłada sie na wytwarzanie pędów i kwiatów.Zauważyłam to w tym roku po majowych deszczach jak moje róże wytworzyły mnóstwo dodatkowych pędów. co im się dotychczas nie zdarzało .Woda ,woda i jeszcze raz woda, a potem dopiero jedzenie i smakołyki .Moje róże w większości już bez kwiecia ,pozostają ukwiecone tylko te ,które zaczęły kwitnienie w późniejszym terminie, albo dopiero sie zbierają jak Walzertraum. Deszczyku i chłodu to nam wszystkim sie przyda.Róże jak zwykle zachwycają
- jonatanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3347
- Od: 4 mar 2012, o 12:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Spokojny letni deszczyk - byloby cudownie! Mój ogród skutecznie omija wszystko co mokre.Zastanawiam się nad zastosowaniem hydrożelu.
Opinie sa raczej pozytywne, dlatego w przyszłym sezonie chciałabym wypróbować ten sposób nawadniania.
Ogród prezentuję się pięknie.Dorotko, ja ciagle zachwycam się NN i mam nadzieję że, uda Ci się rozpoznać.
Opinie sa raczej pozytywne, dlatego w przyszłym sezonie chciałabym wypróbować ten sposób nawadniania.
Ogród prezentuję się pięknie.Dorotko, ja ciagle zachwycam się NN i mam nadzieję że, uda Ci się rozpoznać.
- kania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3202
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, jaki masz raj w ogrodzie widać na zdjęciu przedstawiającym szerszy plan . No tak, dwieście róż już potrafi stworzyć ten krajobraz. Pięknie go uchwyciłaś na zdjęciu. Istny różany koncert, jedne dopiero w pąkach, inne już w pełni kwitnienia. Masz przepiękny ogród!
Lady of Shalott nie mam tylko dlatego, że w opisach jej zapach określony był jako słaby a ja potrzebowałam róży w ciepłym kolorze o silnym zapachu. Ostatecznie zamiast niej kupiłam Wellbeing, która faktycznie pachnie dość intensywnie.
Z zainteresowaniem przeczytałam Twoje uwagi dotyczące róż i wody. Spotkałam się z opinią, że róże, jako pochodzące z terenów niezbyt bogatych w wodę, w genach mają zapisaną dość dobrą odporność na suszę. Korzenią się głęboko. Na tej podstawie wyrobiłam sobie przekonanie, że obok lawendy, berberysów i traw, róże to są ostatnie rośliny z jakich należy zrezygnować, jeżeli ktoś ma ogród z niedostatkiem wody. W tej chwili spędzam urlop w Krakowie i z przykrością obserwując skutki suszy, musiałam zweryfikować swoje zdanie na temat odporności berberysów. Widziałam sporo tych krzewów z uschniętymi listkami. Widać, że co do róż też się myliłam.
Lady of Shalott nie mam tylko dlatego, że w opisach jej zapach określony był jako słaby a ja potrzebowałam róży w ciepłym kolorze o silnym zapachu. Ostatecznie zamiast niej kupiłam Wellbeing, która faktycznie pachnie dość intensywnie.
Z zainteresowaniem przeczytałam Twoje uwagi dotyczące róż i wody. Spotkałam się z opinią, że róże, jako pochodzące z terenów niezbyt bogatych w wodę, w genach mają zapisaną dość dobrą odporność na suszę. Korzenią się głęboko. Na tej podstawie wyrobiłam sobie przekonanie, że obok lawendy, berberysów i traw, róże to są ostatnie rośliny z jakich należy zrezygnować, jeżeli ktoś ma ogród z niedostatkiem wody. W tej chwili spędzam urlop w Krakowie i z przykrością obserwując skutki suszy, musiałam zweryfikować swoje zdanie na temat odporności berberysów. Widziałam sporo tych krzewów z uschniętymi listkami. Widać, że co do róż też się myliłam.
- pela11
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2312
- Od: 24 sty 2015, o 00:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko , ostatnie lata to w zasadzie pogłębiająca się susza , z którą my ogrodnicy walczymy nieustannie , więc myślę , że w tej sytuacji należy się nam szczególne uznanie za posadzone w ogrodach krzewy i drzewa .Dzięki nam nie ubywa ich w ekosystemie , a wręcz odwrotnie .Namawiajmy wszystkich wokół nas , niech każdy posadzi chociaż jedno drzewo raz na 10 lat , pod blokiem , w parku , na skwerze , czy na wsi przy własnym gospodarstwie .Dbajmy o nasze małe ojczyzny bo nikt za nas tego nie zrobi .Podoba mi się pokazana na zdjęciu sir Walter Scott,czy kolor ma bardziej różowy , czy wpadający w fiolet , i jak długo trzyma kwiat ?Moja Boscobel zakwitła trzema kwiatami , ale to jeszcze mała różyczka . Mam nadzieję , że przyszły sezon będzie miała lepszy .Podziwiam Twoje powojniki bo ciągle mam ich zbyt mało . Pozdrawiam cieplutko .