Szpak - jak go zadomowić?
- lila31
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2639
- Od: 20 lip 2006, o 12:06
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lubin
Karolinko u mnie normalnie.
Co prawda nie przylatują nad oczko się kąpać (dosyć często pada i wody mają dość) ale są.
Przylatują małymi grupkami popaść się na ogrodzie, a potem łączą się w bardzo dużą grupę i gdzieś odlatują.
Co do ich szkodliwości to zmieniłam zdanie. Są estetami i lubią czerwony kolor, dlatego niekiedy zniszczą jakiś kwiatek, wydziobią czereśnie i wiśnie, ale ich główne menu to chrząszcze, dżdżownice, mrówki i różne małe owady,mniejsze ślimaki też. Czasami dziobną pożytecznego robaczka, ale ile zjedzą szkodników, to tylko one wiedzą.
Przekonałam się obserwując swojego Wrzaskuna, już nie będę się złościć, nawet jak udziobią jakiegoś kwiatka.
Co prawda nie przylatują nad oczko się kąpać (dosyć często pada i wody mają dość) ale są.
Przylatują małymi grupkami popaść się na ogrodzie, a potem łączą się w bardzo dużą grupę i gdzieś odlatują.
Co do ich szkodliwości to zmieniłam zdanie. Są estetami i lubią czerwony kolor, dlatego niekiedy zniszczą jakiś kwiatek, wydziobią czereśnie i wiśnie, ale ich główne menu to chrząszcze, dżdżownice, mrówki i różne małe owady,mniejsze ślimaki też. Czasami dziobną pożytecznego robaczka, ale ile zjedzą szkodników, to tylko one wiedzą.
Przekonałam się obserwując swojego Wrzaskuna, już nie będę się złościć, nawet jak udziobią jakiegoś kwiatka.
Lilu, nie dziwię się, że polubiłaś szpaki po Twojej przygodzie z Wrzaskunem
U mnie trochę szkód narobiły wiosną jak szukały materiałów na gniazda i były w nastroju do popisywania się A teraz to by mi nawet oddały przysługę jakby zeżarły te gruszki Trochę się martwię , czy była jakaś szpacza zaraza, czy co?
U mnie trochę szkód narobiły wiosną jak szukały materiałów na gniazda i były w nastroju do popisywania się A teraz to by mi nawet oddały przysługę jakby zeżarły te gruszki Trochę się martwię , czy była jakaś szpacza zaraza, czy co?
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 8487
- Od: 22 sty 2006, o 11:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- lila31
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2639
- Od: 20 lip 2006, o 12:06
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lubin
No nie, aż tyle szpaków to nie ma.
Poznańskie i lubińskie, zauważyłabym różnicę.
Wydaje mi się, że z powodu wystarczającej ilości wody (częste deszcze) i chyba dużej ilości pożywienia na niewyschniętych (jak co roku) łąkach, one trzymają się raczej z dala od ludzi.
Okaże się jesienią,gdy będą grupowały się do odlotu, wtedy widać ile ich jest.
Poznańskie i lubińskie, zauważyłabym różnicę.
Wydaje mi się, że z powodu wystarczającej ilości wody (częste deszcze) i chyba dużej ilości pożywienia na niewyschniętych (jak co roku) łąkach, one trzymają się raczej z dala od ludzi.
Okaże się jesienią,gdy będą grupowały się do odlotu, wtedy widać ile ich jest.
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 8487
- Od: 22 sty 2006, o 11:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
W zamierzchłych czasach PRL-u , miałam inny, duży ogród, a właściwie stary sad, z przewagą drzew czereśniowych.
Aby coś z nich uszczknąć na zaprawy, co roku trwały boje z chmarami szpaków. .
Różną bronią walczyliśmy : przy pomocy psa, który je gonił i ujadał, waleniem w pokrywki i inne metalowe
przedmioty, zawieszaniem różnych świecidełek, butelek i szeleszczących folii na koronach drzew, a nawet w końcu
- zakładaniem na drzewach strachów na wróble .. i hukiem petard .
Odlatywały na krótko i jak wykapowały, że ich życiu to nie grozi, przystępowały ponownie do ataku ..
Często było aż czarno ; ich skrzekot był trudny do wytrzymania , a pod drzewami z kolei
czerwono od owoców .
Od momentu, jak robiło się jasno, tj. ok. godz. 4-tej nad ranem - trzymaliśmy na zmianę wartę w charakterze
'odstraszaczy' .. . Bolały nogi (obszar 0,5 ha), ręce (klaskanie) i głowa (skrzekot) .
Myślę, że podział był taki , jak oficjalnie ówczesny ustrój - demokratyczny !
Zbieraliśmy połowę owoców , a szpaczyska - drugą
Konkluzja :
Wszystko co żyje, walczy o przetrwanie ;:82
Aby coś z nich uszczknąć na zaprawy, co roku trwały boje z chmarami szpaków. .
Różną bronią walczyliśmy : przy pomocy psa, który je gonił i ujadał, waleniem w pokrywki i inne metalowe
przedmioty, zawieszaniem różnych świecidełek, butelek i szeleszczących folii na koronach drzew, a nawet w końcu
- zakładaniem na drzewach strachów na wróble .. i hukiem petard .
Odlatywały na krótko i jak wykapowały, że ich życiu to nie grozi, przystępowały ponownie do ataku ..
Często było aż czarno ; ich skrzekot był trudny do wytrzymania , a pod drzewami z kolei
czerwono od owoców .
Od momentu, jak robiło się jasno, tj. ok. godz. 4-tej nad ranem - trzymaliśmy na zmianę wartę w charakterze
'odstraszaczy' .. . Bolały nogi (obszar 0,5 ha), ręce (klaskanie) i głowa (skrzekot) .
Myślę, że podział był taki , jak oficjalnie ówczesny ustrój - demokratyczny !
Zbieraliśmy połowę owoców , a szpaczyska - drugą
Konkluzja :
Wszystko co żyje, walczy o przetrwanie ;:82
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 8487
- Od: 22 sty 2006, o 11:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 8487
- Od: 22 sty 2006, o 11:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.