Mój przydomowy sad
-
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 683
- Od: 25 mar 2013, o 19:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Częstochowy
Re: Mój przydomowy sad
Za bardzo nie wycinaj pasierbów, lepiej je skracaj bo wybiją pąki zimowe.
Latorośl szykujesz do przyszłej formy prowadzenia więc jeżeli ma to być stałe ramię, lub nawet Gujot, to nie potrzeba tak długiego pnia
Najważniejszy jest system korzeniowy a on się rozbuduje przy większej ilości liści
Latorośl szykujesz do przyszłej formy prowadzenia więc jeżeli ma to być stałe ramię, lub nawet Gujot, to nie potrzeba tak długiego pnia
Najważniejszy jest system korzeniowy a on się rozbuduje przy większej ilości liści
per aspera ad astra
Re: Mój przydomowy sad
Pierwsze sztuki pozrywane
Całkiem sporo (jak na pierwszy rok) jeszcze wisi na krzakach - ale na razie poczekam.
Martwi mnie tylko czarny agrest Niesłuchowski. Jest już bardzo miękki i słodko ale widzę, że jakby powisiał jeszcze trochę to byłby jeszcze lepszy - wcale mi się nie spieszy ale jak co któraś kulka wisi dłużej to bardzo się nią interesują osy a później inne robactwo - są powygryzane dziury...
Czarne porzeczki mam w dwóch odmianach - pienna Oyebin i krzaczasta Jubilinaja. Jak na razie ta krzacasta smakowo wychodzi lepiej ale myślę, że jeszcze muszą powisieć trochę.
W czasie wichur złamały mi się dwa krzaczki szczepione - agrest Niesłuchowski i porzeczka czerwona Jonker van Teets.
Agrest jest pyszny więc będę szukałtakiego samego by uzupełnić lukę ale porzeczka czerwona nie jest moim ulubionym owocem. Nie to, żebym nie lubiał aż tak - ale nie widzę potrzeby by mieć ich za dużo.
Muszę więc pomyśleć czym ją zastąpić (najlepiej też pienna) - może pożeczkoagrest?
Może ma ktoś jakieś inne propozycje?
Całkiem sporo (jak na pierwszy rok) jeszcze wisi na krzakach - ale na razie poczekam.
Martwi mnie tylko czarny agrest Niesłuchowski. Jest już bardzo miękki i słodko ale widzę, że jakby powisiał jeszcze trochę to byłby jeszcze lepszy - wcale mi się nie spieszy ale jak co któraś kulka wisi dłużej to bardzo się nią interesują osy a później inne robactwo - są powygryzane dziury...
Czarne porzeczki mam w dwóch odmianach - pienna Oyebin i krzaczasta Jubilinaja. Jak na razie ta krzacasta smakowo wychodzi lepiej ale myślę, że jeszcze muszą powisieć trochę.
W czasie wichur złamały mi się dwa krzaczki szczepione - agrest Niesłuchowski i porzeczka czerwona Jonker van Teets.
Agrest jest pyszny więc będę szukałtakiego samego by uzupełnić lukę ale porzeczka czerwona nie jest moim ulubionym owocem. Nie to, żebym nie lubiał aż tak - ale nie widzę potrzeby by mieć ich za dużo.
Muszę więc pomyśleć czym ją zastąpić (najlepiej też pienna) - może pożeczkoagrest?
Może ma ktoś jakieś inne propozycje?
- ewacampanula
- 30p - Uzależniam się...
- Posty: 45
- Od: 23 paź 2013, o 15:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Legnica
Re: Mój przydomowy sad
Marcinie
Jeszcze raz powiem, że podziwiam efekty twojej pracy.
W ciągu jednego roku osiągnąłeś naprawdę dużo.
Szczególnie wpadło mi w oko twoje kształtowanie drzewek. Wiem ile pracy to wymaga, bo sama staram się też tak robić (a mam tylko 6 drzewek na działce).
Co do porzeczkoagrestu to moje doświadczenie jest negatywne.
Miałam na działce i wykarczowałam. Owoce owszem były smaczne - bardzo podobne do czarnej porzeczki. Ale ...
Wysoki (do 2 m) i szeroki "krzaczor", a na nim zaledwie kilkanaście owoców.
Jeszcze raz powiem, że podziwiam efekty twojej pracy.
W ciągu jednego roku osiągnąłeś naprawdę dużo.
Szczególnie wpadło mi w oko twoje kształtowanie drzewek. Wiem ile pracy to wymaga, bo sama staram się też tak robić (a mam tylko 6 drzewek na działce).
Co do porzeczkoagrestu to moje doświadczenie jest negatywne.
Miałam na działce i wykarczowałam. Owoce owszem były smaczne - bardzo podobne do czarnej porzeczki. Ale ...
Wysoki (do 2 m) i szeroki "krzaczor", a na nim zaledwie kilkanaście owoców.
Ewa
-
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 683
- Od: 25 mar 2013, o 19:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Częstochowy
Re: Mój przydomowy sad
Też mam 6 drzewek i bardzo dużo winorośli.
Porzeczkoagrest wykopałem ale odbił od korzenia za moim ogrodzeniem, ma teraz ok 2,5 m i cały obsypany owocami, bardzo mocno cięty
przez sąsiada, widocznie lepiej mu u sąsiada
Porzeczkoagrest wykopałem ale odbił od korzenia za moim ogrodzeniem, ma teraz ok 2,5 m i cały obsypany owocami, bardzo mocno cięty
przez sąsiada, widocznie lepiej mu u sąsiada
per aspera ad astra
Re: Mój przydomowy sad
Dzięki za info w sprawie porzeczkoagrestu - przemyślę więc to sobie. Mam jeszcze trochę czasu.
A tak przy okazji - Jurek - mam pytanie. W wielu źródłach są różne opinie co do prowadzenia młodych winorośli.
Jedni podają by zawsze pierwszy i drugi rok przeznaczyć na budowę korzenia a inni uzależniają to od witalności i grubości latorośli.
Jak to jest?
Teraz wyrastają mi pojedyncze (czasem były podwójne ale obcinałem) pędy. Niektóre z nich są szczerze mówiąc - niezbyt grube więc tak czy inaczej dałbym im jeszcze w przyszłym roku czas ale niektóre (dla kilku odmian) już teraz mają grubość ok 1cm - wyglądają bardzo solidnie. Czy to pozwala założyć, że mają równie dobrze rozbudowany system korzeniowy i można pokusić się by w przyszłym roku już formować krzew (myślę o sznurze skośnym jako podstawa natomiast ostateczna forma będzie zależna od tego czy dana odmiana potrzebuje więcej czy mniej starego drewna)?
Czy może mimo wszystko uzbroić się w cierpliwość i na przyszły sezon je przyciąć wszystkie na dwa pąki i dać mi kolejny rok na wzmocnienie?
Jak to jest?
A tak przy okazji - Jurek - mam pytanie. W wielu źródłach są różne opinie co do prowadzenia młodych winorośli.
Jedni podają by zawsze pierwszy i drugi rok przeznaczyć na budowę korzenia a inni uzależniają to od witalności i grubości latorośli.
Jak to jest?
Teraz wyrastają mi pojedyncze (czasem były podwójne ale obcinałem) pędy. Niektóre z nich są szczerze mówiąc - niezbyt grube więc tak czy inaczej dałbym im jeszcze w przyszłym roku czas ale niektóre (dla kilku odmian) już teraz mają grubość ok 1cm - wyglądają bardzo solidnie. Czy to pozwala założyć, że mają równie dobrze rozbudowany system korzeniowy i można pokusić się by w przyszłym roku już formować krzew (myślę o sznurze skośnym jako podstawa natomiast ostateczna forma będzie zależna od tego czy dana odmiana potrzebuje więcej czy mniej starego drewna)?
Czy może mimo wszystko uzbroić się w cierpliwość i na przyszły sezon je przyciąć wszystkie na dwa pąki i dać mi kolejny rok na wzmocnienie?
Jak to jest?
-
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 683
- Od: 25 mar 2013, o 19:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Częstochowy
Re: Mój przydomowy sad
Niech rosną jak chcą, w pierwszym roku muszą się ukorzenić
Wiosą zostawisz jeden silny pęd na pień, reszte wytniesz, te które nie będą miały szansy na utworzenie pnia, przytnies na dwa oczka ponownie, z tych powinien powstać krzew ale w następnym roku
Pień może mieć różną wysokość, od kilku centymetrów, aż do kilku metrów, na pniu usuwasz wszystkie oczka prucz trzech ostatnich na końcu pnia ( wystarczy dwa a nawet jedno - na głowę) ale lepiej mieć rezerwęw końcu czerwca usunies nie potrzebne
Wiosą zostawisz jeden silny pęd na pień, reszte wytniesz, te które nie będą miały szansy na utworzenie pnia, przytnies na dwa oczka ponownie, z tych powinien powstać krzew ale w następnym roku
Pień może mieć różną wysokość, od kilku centymetrów, aż do kilku metrów, na pniu usuwasz wszystkie oczka prucz trzech ostatnich na końcu pnia ( wystarczy dwa a nawet jedno - na głowę) ale lepiej mieć rezerwęw końcu czerwca usunies nie potrzebne
per aspera ad astra
Re: Mój przydomowy sad
No tak tylko mi właśnie chodziło o to na jakiej podstawie zdecydować "czy będą miały szansę na utworzenie pnia".
W wielu miejscach podają, że grubość takiego pędu musi być ok 1cm przy nasadzie a grubości ołówka na końcu to już jest dobrze. No u mnie to większość już tak ma.
Za to w innych źródłach podają, by się tym nie sugerować, nie spieszyć i choćby nie wiem jak grube i ja dobrze wyglądające te tegoroczne pędy były to w przyszłym roku i tak jeszcze z nich nie robić pnia tylko ciąć na dwa oczka i dopiero z tego co wyrośnie formować pień w roku kolejnym.
Rozumiem doskonale, że drugie rozwiązanie już na pewno pozwoli na śilne ukorzenienie ale zweryfikować tego się nie da bo pod ziemię nie zajrzę. Czy więc jest to poparte jakimiś danymi, czy zostało zweryfikowane czy bardziej na zasadzie "lepiej dmuchać na zimne" albo "po co się spieszyć - lepiej na wszelki wypadek poczekać"?
U mnie dość mocno ruszyły ostatnio. Nie wiem czy jest to zasługa tego, że korzenie dostały się do wartościowego obornika pod spodem, czy może zasługa podelwania rozcieńczoną gnojówką pokrzywową.
Co by nie było - to widzę, że chyba gnojówka też robi swoje. Dobrym przykładem są drzewka czereśni.
Widać na zdjęciach - jak posadziłem drzewka to były to gołe pieńki (tylko jedna miała rozgałęzienie). Jak ruszyły wiosną to pusciły z tych pieńków sporo liści, które były bardzo gęste (to te ciemiejsze) o tak to sobie stało dość długo.
Nie było żadnych przyrostów w młode pędy. Dopiero jak zacząłem podlewać gnojówką (robię to raz na 3 tygodnie - już 3 podlania zrobiłem - planuję zrobić ostatnie najpóźniej na koniec lipca) to zauważyłem spore przyrosty i zaczęła się budować korona.
To samo jest widoczne dla innych drzewek ale chyba z racji tego, że czereśnie ogólnie raczej będą nieznacznie skarlone przez podkładki to najwięjsze efekty widać właśnie na nich.
Ta miała jeszcze jedną gałąź:
Ale te to był praktycznie sam patyk (okulant):
W wielu miejscach podają, że grubość takiego pędu musi być ok 1cm przy nasadzie a grubości ołówka na końcu to już jest dobrze. No u mnie to większość już tak ma.
Za to w innych źródłach podają, by się tym nie sugerować, nie spieszyć i choćby nie wiem jak grube i ja dobrze wyglądające te tegoroczne pędy były to w przyszłym roku i tak jeszcze z nich nie robić pnia tylko ciąć na dwa oczka i dopiero z tego co wyrośnie formować pień w roku kolejnym.
Rozumiem doskonale, że drugie rozwiązanie już na pewno pozwoli na śilne ukorzenienie ale zweryfikować tego się nie da bo pod ziemię nie zajrzę. Czy więc jest to poparte jakimiś danymi, czy zostało zweryfikowane czy bardziej na zasadzie "lepiej dmuchać na zimne" albo "po co się spieszyć - lepiej na wszelki wypadek poczekać"?
U mnie dość mocno ruszyły ostatnio. Nie wiem czy jest to zasługa tego, że korzenie dostały się do wartościowego obornika pod spodem, czy może zasługa podelwania rozcieńczoną gnojówką pokrzywową.
Co by nie było - to widzę, że chyba gnojówka też robi swoje. Dobrym przykładem są drzewka czereśni.
Widać na zdjęciach - jak posadziłem drzewka to były to gołe pieńki (tylko jedna miała rozgałęzienie). Jak ruszyły wiosną to pusciły z tych pieńków sporo liści, które były bardzo gęste (to te ciemiejsze) o tak to sobie stało dość długo.
Nie było żadnych przyrostów w młode pędy. Dopiero jak zacząłem podlewać gnojówką (robię to raz na 3 tygodnie - już 3 podlania zrobiłem - planuję zrobić ostatnie najpóźniej na koniec lipca) to zauważyłem spore przyrosty i zaczęła się budować korona.
To samo jest widoczne dla innych drzewek ale chyba z racji tego, że czereśnie ogólnie raczej będą nieznacznie skarlone przez podkładki to najwięjsze efekty widać właśnie na nich.
Ta miała jeszcze jedną gałąź:
Ale te to był praktycznie sam patyk (okulant):
-
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 683
- Od: 25 mar 2013, o 19:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Częstochowy
Re: Mój przydomowy sad
A to nie były przycinane po sadzeniu na dwa oczka ? Były jednoroczne sadzone przecie
Po tym sezonie będą dwulatkami, jeżeli ma ok 1 cm średnicy to się nadaje, wiele zależy od odmiany
Po tym sezonie będą dwulatkami, jeżeli ma ok 1 cm średnicy to się nadaje, wiele zależy od odmiany
per aspera ad astra
Re: Mój przydomowy sad
OK - będę się więc zastanawiał na jesień/wiosnę - na razie niech rosną ile chcą.
Ale jest tak jak piszesz - sadzone jako jednoroczne przycięte na 2 pąki. To co teraz rośnie to wyrosło z tych pąków.
Ale jest tak jak piszesz - sadzone jako jednoroczne przycięte na 2 pąki. To co teraz rośnie to wyrosło z tych pąków.
- aguskac
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8276
- Od: 9 kwie 2007, o 22:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Borne Sulinowo
Re: Mój przydomowy sad
Jak spisuje się Twój sad. Napisz co słychać, jakie owoce już jadłeś, pewnie agresty i porzeczki owocowały. Może nam jakieś fotki pokażesz? Ciekawa też jestem jak sobie radzą winogrona.
Re: Mój przydomowy sad
Dokładnie tak jak piszesz - pierwsze owoce to były agresty, porzeczki, maliny. Zresztą nawet z pierwszego zbioru wrzuciłem zdjęcie na poprzedniej stronie - potem dozbierałem jeszcze trochę ale nie było tego na tyle by jakoś przetwarzać - zjedliśmy na bieżąco oraz poszło do smacznej galaretki na deser w upalne popołudnie.
Maliny zbieram w dużych ilościach - ale też nie planuję nic z nimi robić - codziennie jest ok 0,5l - czasem więcej - zjadamy to z synem prosto z krzaka.
Powoli nabierają koloru jezyny bezkolcowe ale jest ich dużo a jezyna jak to jeżyna - ma specyficzny smak. Mi smakuje, synowi i żonie już mniej - więc chyba się pokuszę u jakiś dżemik zrobię.
Czarnych malin na razie kilka zjadłem. Za mało by ocenić.
Żółte (poranna rosa) miały pierwsze owoce ale widzę, że prawdziwy wysyp dopiero pod koinec lata się szykuje (teraz jest zawiązanych mnóstwo pąków).
Z innych owoców (tych z drzewek) to już słabiej. Jedna dosłownie wisienka się utrzymała (na spróbowanie) i jedna brzoskinia.
Co do tej brzoskwini to ciekawa historia - to Redhaven - była olbrzymia, soczyście czerwona i w sumie bardzo smaczna. Zjedliśmy ją wczoraj choć pewnie mogła jeszcze wisieć normalnie (całkiem dojrzała nie była). Niestety zauważyłem, że pestka pękła i owoc się otwarł od góry i zaczęły się nim interesować owady. Postanowiłem zerwać, oczyścic i zjęść. Jeśli kiedyś doczekam obfitych zbiorów to to będzie hit (choć nie wiem jak pozostałe bo jak pisałem wcześniej i wszystkie zawiązki przymrozek załatwił).
No i na drzewkach czeka jeszcze kilkanaście grusz azjatyckich (ale to jeszcze nie ich czas) i kilka jabłek na kilku drzewkach. Tych też na razie nie ruszam bo nie wiem jak z terminami i nie chcę zerwać za wcześnie.
Co do winogron - rzeczywiście muszę zrobić jakieś zdjęcia bo mam kilka pytań. Wszystkie sobie (jak na moje oko) jakoś fajnie radzą. Poszły mocno ostatnimi tygodniami (poza jednym Nero, który mi się ułamał z jakiegoś powodu i całe lato był suchy - już myślałem, padł ale ostatnio zauwazyłem, że delikatnie coś tam z ziemi wychodzi - pewnie obudził się jakiś uśpiony niżej pąk - nie wiem tylko czy taki późny będzie miałszansę na zbudowanie bryły korzeniowej i przetrwanie zimy).
Aha - no i jest jeszcze sporo aronii ale jeszcze nie czas na nie.
W wolnej chwili muszę zrobić zdjęcia ale ostatnio mam większy problem - obfite opady mocno podtopiły mi drzewka. Planowałem latem rozbudować odwodnienie (liczyłem ,że lato będzie suche) a tutaj woda. Mam nadzieję, że nie będzie jakichś strat z tego powodu choć niektóre już widzę - mocne opady i burze z gradem połamały końcówki niektórych latorośli i jakieś tam straty w gałęziach na drzewkach są.
Najbardziej mi szkoda gruszy lukasówki. Zachorowała i w kilka dni uschła. Uciąłem ją kilka cm nad miejscem szczepienia i nie miałem czasu wyrwać z ziemi. Po jakimś czasie puściłą zarówno z podkładki jak i nad podkładką. Zostawiłem jedną gałązkę nad podkładką, chuchałem, dmuchalem i kilka dni temu już miało to około 1m wysokości. Już miałem nadzieję, że nie będę sadził nowej a odbuduję drzewko (rok opóźnienia to nic). A tu wczoraj po burzach zauważyłem, że ten odrost się odłamał. Poczekam - może wyjdzie kolejny - ale to już nie będzie to samo.
Maliny zbieram w dużych ilościach - ale też nie planuję nic z nimi robić - codziennie jest ok 0,5l - czasem więcej - zjadamy to z synem prosto z krzaka.
Powoli nabierają koloru jezyny bezkolcowe ale jest ich dużo a jezyna jak to jeżyna - ma specyficzny smak. Mi smakuje, synowi i żonie już mniej - więc chyba się pokuszę u jakiś dżemik zrobię.
Czarnych malin na razie kilka zjadłem. Za mało by ocenić.
Żółte (poranna rosa) miały pierwsze owoce ale widzę, że prawdziwy wysyp dopiero pod koinec lata się szykuje (teraz jest zawiązanych mnóstwo pąków).
Z innych owoców (tych z drzewek) to już słabiej. Jedna dosłownie wisienka się utrzymała (na spróbowanie) i jedna brzoskinia.
Co do tej brzoskwini to ciekawa historia - to Redhaven - była olbrzymia, soczyście czerwona i w sumie bardzo smaczna. Zjedliśmy ją wczoraj choć pewnie mogła jeszcze wisieć normalnie (całkiem dojrzała nie była). Niestety zauważyłem, że pestka pękła i owoc się otwarł od góry i zaczęły się nim interesować owady. Postanowiłem zerwać, oczyścic i zjęść. Jeśli kiedyś doczekam obfitych zbiorów to to będzie hit (choć nie wiem jak pozostałe bo jak pisałem wcześniej i wszystkie zawiązki przymrozek załatwił).
No i na drzewkach czeka jeszcze kilkanaście grusz azjatyckich (ale to jeszcze nie ich czas) i kilka jabłek na kilku drzewkach. Tych też na razie nie ruszam bo nie wiem jak z terminami i nie chcę zerwać za wcześnie.
Co do winogron - rzeczywiście muszę zrobić jakieś zdjęcia bo mam kilka pytań. Wszystkie sobie (jak na moje oko) jakoś fajnie radzą. Poszły mocno ostatnimi tygodniami (poza jednym Nero, który mi się ułamał z jakiegoś powodu i całe lato był suchy - już myślałem, padł ale ostatnio zauwazyłem, że delikatnie coś tam z ziemi wychodzi - pewnie obudził się jakiś uśpiony niżej pąk - nie wiem tylko czy taki późny będzie miałszansę na zbudowanie bryły korzeniowej i przetrwanie zimy).
Aha - no i jest jeszcze sporo aronii ale jeszcze nie czas na nie.
W wolnej chwili muszę zrobić zdjęcia ale ostatnio mam większy problem - obfite opady mocno podtopiły mi drzewka. Planowałem latem rozbudować odwodnienie (liczyłem ,że lato będzie suche) a tutaj woda. Mam nadzieję, że nie będzie jakichś strat z tego powodu choć niektóre już widzę - mocne opady i burze z gradem połamały końcówki niektórych latorośli i jakieś tam straty w gałęziach na drzewkach są.
Najbardziej mi szkoda gruszy lukasówki. Zachorowała i w kilka dni uschła. Uciąłem ją kilka cm nad miejscem szczepienia i nie miałem czasu wyrwać z ziemi. Po jakimś czasie puściłą zarówno z podkładki jak i nad podkładką. Zostawiłem jedną gałązkę nad podkładką, chuchałem, dmuchalem i kilka dni temu już miało to około 1m wysokości. Już miałem nadzieję, że nie będę sadził nowej a odbuduję drzewko (rok opóźnienia to nic). A tu wczoraj po burzach zauważyłem, że ten odrost się odłamał. Poczekam - może wyjdzie kolejny - ale to już nie będzie to samo.
Re: Mój przydomowy sad
Po pierwszym roku mogę krótko podsumować, że ogólnie jestem zadowolony.
Już można było popróbować sporo owoców (niektóre wciąż są dostępne jak maliny, jerzyny i jeszcze chyba jakiśczas będą) a np. grusze japońskie jeszcze nie zrywałem (w sumie to nie wiem kiedy to zrobić - wyglądają jak na zdjęciu poniżej - może bym już spróbował choć jedną):
Zaczynają wyglądać smakowicie.
Z jabłoni zebrałem tylko dwa jabłka (na spróbowanie) i jeszcze jedno wisi. Kilka było wiśni, jedna brzoskwinia, sporo aronii, agrestów, porzeczki - no i wspomniane maliny i jeżyny.
Zrobiłem ostatnio nawet konstrukcję na winorośla i jerzyny - ale nie mam zdjęcia - może następnym razem.
Tutaj z kolei zdjęcie winorośli zrobione 2 tygodnie temu - teraz są dłuższe.
Było to przy okazji rozplatania ze starego drutu.
Winorośle jak na razie całkiem ładnie się zaaklimatyzowały i rosną (poza jedną sadzonką Nero, która mi się uszkodziła i wyszła z zapasowego pąka dopiero w lipcu - teraz ma tylko jakieś 70cm).
Jak przezimują (będę kładł na ziemi i przykrywał) to od przyszłego sezonu zacznie się zabawa w formowanie.
A i jeszcze mam do rozważenia problem uzupełnień.
Wypadły mi 3 drzewka:
- czereśnia Hedelfińska
- czereśnia Van
- grusza lukasówka.
Grusza zachorowała mi na coś, co spowodowało czernienie liści aż potem niemal natychmiast uschła cała. Zostawiłem miejsce szczepienia i zdrowy kawałek. Puściła sporo odrostów z podkładki i jeden znad podkładki. Wszystko było ok - dorosła do ok 1m więc już ją planowałem zostawić ale mi ją niechcący syn złamał - i od tego czasu już nie puszcza nic nad podkładką więc ją wykopać muszę i czymś zastąpić - co sugerujecie? Próbować znów z lukasówką?
Tak samo z czereśniami - jedna w ogóle nie przyjęła się po zimie a druga jakoś wcześnie na wiosnę zamarła.
Jakie odmiany byście polecili (Vana na pewno zamienię bo posadziłem bo przez pomyłkę).
Jest ciągle też miejsce na jednego derenia do pary z pierwszym (a przy okazji - ten pierwszy ma teraz sporo pąków - czy to normalne - wiem, że zawiązuje pąki na kolejny rok ale u mnie one wyglądają jak by się miały rozwinąć).
Już można było popróbować sporo owoców (niektóre wciąż są dostępne jak maliny, jerzyny i jeszcze chyba jakiśczas będą) a np. grusze japońskie jeszcze nie zrywałem (w sumie to nie wiem kiedy to zrobić - wyglądają jak na zdjęciu poniżej - może bym już spróbował choć jedną):
Zaczynają wyglądać smakowicie.
Z jabłoni zebrałem tylko dwa jabłka (na spróbowanie) i jeszcze jedno wisi. Kilka było wiśni, jedna brzoskwinia, sporo aronii, agrestów, porzeczki - no i wspomniane maliny i jeżyny.
Zrobiłem ostatnio nawet konstrukcję na winorośla i jerzyny - ale nie mam zdjęcia - może następnym razem.
Tutaj z kolei zdjęcie winorośli zrobione 2 tygodnie temu - teraz są dłuższe.
Było to przy okazji rozplatania ze starego drutu.
Winorośle jak na razie całkiem ładnie się zaaklimatyzowały i rosną (poza jedną sadzonką Nero, która mi się uszkodziła i wyszła z zapasowego pąka dopiero w lipcu - teraz ma tylko jakieś 70cm).
Jak przezimują (będę kładł na ziemi i przykrywał) to od przyszłego sezonu zacznie się zabawa w formowanie.
A i jeszcze mam do rozważenia problem uzupełnień.
Wypadły mi 3 drzewka:
- czereśnia Hedelfińska
- czereśnia Van
- grusza lukasówka.
Grusza zachorowała mi na coś, co spowodowało czernienie liści aż potem niemal natychmiast uschła cała. Zostawiłem miejsce szczepienia i zdrowy kawałek. Puściła sporo odrostów z podkładki i jeden znad podkładki. Wszystko było ok - dorosła do ok 1m więc już ją planowałem zostawić ale mi ją niechcący syn złamał - i od tego czasu już nie puszcza nic nad podkładką więc ją wykopać muszę i czymś zastąpić - co sugerujecie? Próbować znów z lukasówką?
Tak samo z czereśniami - jedna w ogóle nie przyjęła się po zimie a druga jakoś wcześnie na wiosnę zamarła.
Jakie odmiany byście polecili (Vana na pewno zamienię bo posadziłem bo przez pomyłkę).
Jest ciągle też miejsce na jednego derenia do pary z pierwszym (a przy okazji - ten pierwszy ma teraz sporo pąków - czy to normalne - wiem, że zawiązuje pąki na kolejny rok ale u mnie one wyglądają jak by się miały rozwinąć).