ewikk77 pisze: Bzdura totalna, zdrowa, silna roślina sama wytwarza substancje, które chronią ją przed różnymi chorobami.
No cóż, więc może sięgnijmy do źródeł ? tutaj jest piękne podsumowanie kilku prac porównujących skażenie mykotoksynami upraw klasycznych oraz biologicznych:
http://www.cabi.org/nutrition/news/11833
Taki mały cytat z artykułu:
There is a proposed maximum level of 50 ?g/kg for contamination by the mycotoxin patulin in apple juice, and one of six samples of organic apple contained levels (1240 ?g/kg) of patulin above this level. However, the median for organic apples was 211 ?g/kg whereas the median for conventionally grown ones was 35.85 ?g/kg.
Przykładów jest więcej, jakkolwiek autorzy zgadzają się, że w wielu badaniach, które podsumowują, próba była zbyt mała, by wyciągać ostateczne wnioski. Do przemyśleń to jednak skłania i po prostu nie można machnąć ręką i powiedzieć ?to bzdura?.
A co do roślin broniących się samodzielnie przed chorobami ? gdyby te mechanizmy były zawsze w stu procentach skuteczne, to roślinne patogeny już dawno by wyginęły. A tak nie jest. Trwa ciągły wyścig zbrojeń pomiędzy roślinami i ich chorobotwórczymi pasożytami.
ewikk77 pisze:
Co więcej często te substancje chronią też człowieka (przykład resveratrol w winogronach -warto o nim poczytać)
To, o czym się zapomina, to to, że żeby przyjąć biologicznie aktywną dawkę resweratrolu, trzeba by wypić tak gdzieś z dwieście litrów wina naraz. ;-)
ewikk77 pisze:
Do tego roślina, w uprawie eko zawiera całą gamę składników (witamin, minerałów) które budują nasze zdrowie nie zapychając przy okazji środkami chemicznymi, które przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Skąd przekonanie, że roślina w uprawie klasycznej nie zawiera tychże witamin i minerałów?
Problem z obniżeniem zawartości witamin to nie kwestia stylu uprawy, ale przede wszystkim stosowanych odmian. Niestety od dziesięcioleci rolnicy selekcjonują odmiany dające największą wydajność w kilogramach na hektar, nie zwracając uwagi na wartości odżywcze... Skutek jest taki, że jak sto lat temu jedna cebula zaspokajała dzienne zapotrzebowanie na witaminę A, to dzisiaj trzeba by tej cebuli zjeść pół tony dla takiego samego efektu.
ewikk77 pisze:
Dodam, że co prawda w swoim ogrodzie nie stosuję środków ochrony roślin, to nie neguję wszystkich jak leci. Jeśli ktoś już ma problem z chorobą, to niech zastosuje, ale zawsze można przeczytać ulotkę, informację na temat wpływu takiego środka na zdrowie i można wybrać bezpieczny dla człowieka, chociażby wyciąg z drzewa herabacianego, czy z grejfruta w przypadku chorób grzybowych, etc. a w ostateczności jakiś w miarę bezpieczny środek powierzchniowo czynny, a nie od razu systemiczny, który wnika głęboko w całą roślinę.
Ja też staram się ograniczyć interwencje chemiczne do minimum, ze względu na mój szacunek dla środowiska, w tym sezonie nie użyłem insektycydów ani razu (bawiłem się za to w przenoszenie larw biedronek z jednej rośliny na drugą), akarycydów użyłem raz do oprysku jednej jedynej rośliny zainfekowanej przez przędziorki, a środków grzybobójczych też raz, do walki z uwiądem powojników...
ewikk77 pisze:
Co do antybiotyków, w związku z tym, że zawsze stałam i stać będę po stronie nauki (a nie jak kolega Loctotus po stronie koncernów gmo)
Parsknąłem normalnie. No cóż, taka jest już jest prawda, że jak na razie nie wykazano, żeby żywność GMO była bardziej szkodliwa niż zwykła... Wszelkie badania pokazują coś wręcz przeciwnego. Jeśli się to odrzuca, to kwestionuje się rzetelną, obiektywną naukę.
ewikk77 pisze:
uważam, że są dla ludzi, ale rozsądnie stosowane. Jeśli antyboli nie stosujemy przy byle kichnięciu, to w przypadku poważnej choroby zadziałają. W przeciwnym wypadku bakterie chorobotwórcze się uodporniają na daną substancję i antybiotyk tylko szkodzi zamiast leczyć.
A tu akurat zgadzamy się całkowicie.
ewikk77 pisze:
Co więcej kolega, który się powołuje na naukę powinien wiedzieć, że wirus grypy cały czas mutuje i szczepienie na grypę zupełnie mija się z celem, bo szczepimy na wirus, który już był, a nie który będzie.
To nie jest takie proste. Szczepienie na grypę to po prostu jedna wielka loteria. Czasem koncernom farmaceutycznym udaje się trafnie przewidzieć jakie antygeny będą dominujące w wirusach powodujących grypę w następnym sezonie ? i wtedy szczepionki są skuteczne ? czasami trafiają zaś jak łysy grzywą w kant kuli ? i wtedy szczepionki nie dają żadnej ochrony. Statystycznie jednak szczepionki zmniejszają śmiertelność u grup wysokiego ryzyka.
Tak BTW, o szczepieniach na grypę to ja jak na razie jeszcze nigdzie na forum nie pisałem. ;-) Więc nie wiem skąd w ogóle cały ten Twój akapit.
Pozdrawiam!
LOKI