Mówisz i masz. Przedstawiam olbrzyma: wiek - około 80 lat, obwód pnia 236 cm, średnica korony 15 m.
Przed ogłowieniem korona składała się z 3 konarów, które zostały ucięte na chybił trafił. Dwa przypadkowo były przycięte prawie bezczopowo (2 i 3 zdjęcie), ten na zdjęciu powyżej na długi czop. Cięcie musiało być wykonane mniej więcej na początku czerwca, bo o ile pamiętam, niewiele zielonego było na tym orzechu. Oczywiście rany niczym nie zabezpieczane (a komu wtedy zależało na jednym orzechu, skoro rosło ich kilkanaście ?).
Pnia w całości nie ma jak sfocić, bo jest jeszcze wokół niego niezły bałagan po przebudowie tuneli. Ma trzy stare pęknięcia mrozowe, z których jedno otwarło się ostatniej zimy. Na zdjęciu jest widoczna pozostałość po próbie skuteczności malowania na biało, w zabezpieczaniu przed zimowym pękaniem. Malowałam stare pęknięcie na dwa dni przed najmroźniejszą nocą, tuż obok niego drugie zostało niemalowane. Niemalowane pękło w nocy z wielkim hukiem...
Podsumowując - orzechowi udało się przeżyć drastyczne cięcie zupełnie przypadkowo. Złożyły się na to: najlepszy termin i ucięcie dwóch konarów bardzo blisko węzłów co dało efekt szybkiego zalewania kalusem przez silnie rosnące młode pędy. Trzeci konar nie został zbyt wcześnie opanowany przez żagiew. Jakieś znaczenie miała też z pewnością odporność genetyczna na infekcje grzybowe drewna. Co do terminu i techniki cięcia orzechów włoskich, to przygotowuję szczegółowy materiał na ten temat. Trochę się zmieniło w tej kwestii, co w moich doświadczeniach wyszło po dwóch latach intensywnych prób. fachowcy spierali się na ten temat dużo dłużej, czego ślady można znaleźć w literaturze ogrodniczej.
Dwa lata temu ten orzech był trzykrotnie zalewany przez wodę i tkwił w niej mniej więcej po dwa tygodnie. Obawiałam się potem następnych dwóch zim, bo po podtopieniu drzewa mają dużo mniejszą mrozoodporność. Trochę go mróz sfatygował, ale regeneruje się dobrze. Od pięciu lat jest regularnie nawożony, a ziemię miał zwapnowaną i to z pewnością pomogło mu przetrwać.
Obecnie wymaga cięcia sanitarnego, aby miał szansę stać się jednym z największych orzechów w Polsce. Ponieważ wypiera żagiew, trzeba będzie go w tym wspomóc, wydłubując resztki spróchniałego czopa. Wtedy będzie mógł pasożytniczego grzyba zamknąć i ,,udusić''.
Pozdrawiam, kozula