Może trochę nadopiekuńcza, ale dużo lepsze takie podejście niż brak troski
Wszystko dobrze zrobiłaś, tylko zastanawiam się nad tym ukorzeniaczem ...
Ja nigdy go nie używałam, zwłaszcza do sansewierii, one dadzą sobie radę i bez niego.
Ale to tylko moje doświadczenie.
Co do doniczek storczykowych, to jeżeli Ci tak będzie wygodniej ...
Szable są naprawdę bardzo wytrzymałymi roślinami i zniosą wiele.
A z podlewaniem - ja mam zwykłe, nieprzezroczyste doniczki, i wolę takie.
Żeby nie przelać - zapisuję sobie w kalendarzu, kiedy były podlewane.
Z czasem jednak zapamiętałam, bo podlewam je pierwszego i piętnastego każdego miesiąca
Poza tym, dla mnie najlepsza metoda przed każdym podlaniem - wkładam palec do największej doniczki,
i jak w niej jest sucho, to wtedy podlewam wszystkie.
Mój palec w doniczce przed każdym podlaniem i tak ląduje. Na nadopiekuńczość, to ja czasu nie mam. To raczej brak doświadczenia, niepewność a jednocześnie chęć eksperymentowania 
Te rośliny zgromadziłam przez jeden rok. Wcześniej stała u mnie juka, dwie draceny, zamiokulkas, zdziczała peperomia i zabiedzony storczyk. Wszystkie rośliny prowadziłam (ha, wielkie słowo) nie tak, aż cud, że przeżyły. No a z racji zawodu lubię wiedzieć i lubię się uczyć nowych umiejętności. Taki profilaktyczny trening umysłu i sprawności 
To chyba było w wątku o anturium - teraz kojarzę. Skoro Tobie się sprawdza, to mnie wyjdzie. Mam podobne warunki w domu - o tropikach mogę zapomnieć. Powiedz tylko, czy zarastają glonami te doniczki, podobnie jak w storczykach 
Po skromnym podlaniu od dołu, część pociętych liści zgniła. Zdjęłam klosz, by ziemia parowała, a synuś przykrył 
Nie zajrzałam do nich kilka dni. W części doniczek pojawiła się pleśń i kawałki liści zrobiły się miękkie. Ot ogrodnik ze mnie, od siedmiu boleści.
