Przepraszam, że wracam z moim problemem łaciatych liści, ale dziś po dokładnym obejrzeniu każdego krzaczka mam jeszcze jedno spostrzeżenie: ciapki dotyczą tylko odmiany Czarny Książę (na 40 posadzonych odmian). Większość Książąt ma takie łatki, ale nie wszystkie. W tym łaciaty jest też jeden, który stoi w domu, jeszcze niewysadzony.
Czy to może być taka "uroda" tej odmiany, czy wyrywać/palić/niszczyć?
Będę bardzo wdzięczna za radę, bo jestem w kropce - nie chciałabym pozbywać się tych krzaczków, jeśli to nie jest konieczne (tym bardziej, że rosną ładnie), ani też zostawiać ich i narażać inne na zakażenie, jeśli to jednak jest wirus.
Zrobiłam jeszcze zdjęcie całego krzaczka, chociaż słabo tu widać szczegóły:
I zbliżenie ciapek na innym krzaczku: