Witam po długiej przerwie, ale tylko wątkowej, bo na Forum i w ogrodzie jestem cały czas. Minął właściwie cały sezon od mojego ostatniego wpisu i żeby mi nie zamknęli wątku od ktrórego zaczynałam tutaj swoją obecność postanowiłam go odświeżyć!
Wiosna, lato i jesień ubiegłoroczna minęła jak sen jaki złoty! Jak zwykle szybko...za szybko. Co dziwne nawet zimy jakoś mi szybko upływają ostatnio. Sezon wiosenno-letni wydaje mi się nie był szczególnie udany, bo i warzywnik nie zasypał mnie plonami. Pomidorów miałam niewiele, a nawet sadzonki musiałam dokupić, bo te parapetowe nie rosły jak trzeba. Być może dlatego, że trochę potraktowałam je po macoszemu. Córka kilka razy mnie zastępowała w opiece nad nimi i wiadomo...gdzie ogrodniczek sześć tam...
Kontynuowałam moje podróże na wieś do lasu i tutaj też sezon był inny...wysyp grzybów rozwlekł się na miesiące, a zebrane grzyby w połowie lądowały na kompoście z powodu nadmiaru amatorów

Nie mniej jednak nie narzekam. Obrodziły niesamowicie borówki amerykańskie i mam je w codziennej diecie, ponieważ zamrożone dwie szuflady i dwa słoje suszonych.
W tym roku już aparpety się zielenią, bo postanowiłam wyprodukować własne rozsady i zaopiekowałam się nimi odpowiednio. Zakupiłam w dalekich Chinach oświetlenie i sieweczki odwdzięczają się przynajmniej jak na razie.
a tutaj w początkowej fazie przygotowane stanowisko
Może parę zdjęć z ubiegłego roku...
taki prezent, na razie w doniczce, ale i tak niezabepieczony przetrwał zimę
Kocio rośnie i mężnieje
W sierpniu rozpoczęły się wyprawy na grzyby...niestety trzeba było się nachodzić, żeby coś przynieść do domu. Te z lokatorami w większości zostawialismy w lesie, ale i tak odpady były spore
wrzesień...grzyby!
Akcja gminna łap wodę!
październik oczywiście grzyby! ale i ogród cały czas!
Listopad właściwie zima!
To tak w telegraficznym skrócie.
Trochę późno, ale muszę odpowiedzieć na Wasze wpisy!
Agnieszko dziękuję...niestety z tymi iryskami to tak różnie...jedne znikają, a inne jakby spod ziemi wychodziły

Tak to jest z moją gliną! Kot tak jak i Twój zdobył nasze
Bea myślę, że chodziło Ci o karczochy, bo jamużu takiego nie siałam. Niestety ogród wymaga całkowitego poświęcenia, a jak coś dochodzi to musi coś stracić. Muszę sprawdzić jak w tym roku czy przekonałaś się do upraw? Pozdrawiam
Beatko oj ta obecność i ten niedoczas

Ściskam mocno i z ogrodniczym pozdrowieniem
Alicjo wiem, wiem jesteś chociaż nie piszemy to myślimy o sobie
Kiperwin nie wiem jak masz na imię, ale dziękuję za odwiedziny! W ogrodzie rośnie parę kozaczków, a po te szlachetniejsze jadę ok 80 km, ale las wciąga! Pozdrawiam
Igo jakoś już nie potrafię bez rozsad, a w tym roku szczególnie chcę je dopieścić...czy się uda ...zobaczymy!
Dziękuję
Agnieszko w tamtym klimacie na pewno czują się inaczej, ale i u mnie cyklamenki są i nawet kwitną. W zimie to głównie liście są ozdobą
Witaj Sandro! mam podobnie ...chodzę...wypatruję, fotografuję, ale coraz mniej siły żeby o każdy zakątek zadbać, a posadzenie czegoś niby mniej kłopotliwego wiąże się z wycinaniem tak czy tak!
Dieta faktycznie ciężka, a jeszcze gorsze wyjście z niej...nigdy więcej!
Pozdrawiam
Lucynko i znowu jestem, bo ogród cały czas jest ważny dla mnie. Co dzieje się nie tak to tam znajduję ukojenie. Wiem, że go zaniedbuję, ale jest i już zamówiłam nowe kwiatuszki...bo cóż byśmy robili w zimie jakby nie było koszyków w internetowych szkółkach
Dziękuję za dobre słowo i życzenia, życzę Wam zdrowia i wzystkiego co najlepsze, odporności i wytrwałości
Jeżeli wpadniecie to dziękuję za odwiedziny i zapraszam!