Witam wszystkich serdecznie
Przemilczam pogodę, bo miała przyjść poprawa (czyt. śnieżyce i mrozik

), a za oknem niby delikatny mróz, a śniegu tyle co kot napłakał.. Aura za oknem współgra z moim humorem i nastawieniem do wszystkiego. Ogarniam więc forum i podbudowuję się waszymi letnimi wspominkami. Wiosno, przybywaj! Jeszcze tylko trzy tygodnie lutego

Zerknęłam na zdjęcia lutego z ubiegłych sezonów. Od trzech lat pierwsze krokusy pojawiały się właśnie w tym miesiącu

Ciekawa jestem czy w tym roku się uda..
Pod wpływem podsumowań najlepszych róż Lisicy dorzuciłam do zamówienia kolejną austinkę: Lichfield Angel.. cudeńko
Debiut 2016.
Mary Ann. Nie wiem czy to zbieg okoliczności, czy faktycznie miałam bardzo udany sezon. Kolejny raz muszę (chcę!) napisać, że debiut bardzo udany. Trafiłam na zdrową różę, która szybko zrobiła się fajnym krzaczkiem, nie chorowała i do samych mrozów utrzymywała zielone zdrowe liście. Jak na pierwszoroczniaka zachwyciła ilością kwiatów przez cały sezon. Jeśli już jesteśmy przy kwiatach. Czytałam kiedyś opinię jakoby ta róża była mniejszą, bardziej kompaktową odpowiedniczką Chippendale. Nic bardziej mylnego. Mają podobny układ płatków, może w pewnej fazie zbliżają się do siebie kolorystycznie, ale jest taki moment kiedy Mary świeci z daleka na bliżej nieokreślony odcień różowego z pomarańczowym i Chippendale choćby nie wiem jak się wysilał nie osiągnie aż tak spektakularnego efektu wow..
Ewazawady, po przeczytaniu twojego komentarza poleciałam od razu do dziewczyn na poszukiwania. To co zobaczyłam u Tolinki, a potem portreciki u Jagny sprawiło, że jeszcze bardziej czekam na czerwiec. Modern Blush będzie idealnym uzupełnieniem rabaty
Ewelina, Arthura cięłam dosyć mocno i szybko zbudował szeroki krzak. Ta sama metoda wcale nie sprawdziła się na Chopinie. On chyba musi sam do tego dojrzeć

Kanadyjkę mam tylko jedną Alexandra McKenzie. W ubiegłym roku mijało 3 lata od posadzenia. Jeśli Modern B wędzie tak samo zdrowa, to nie mamy się czego bać.
Masz Dame de Coeur?? Jak ci się sprawuje? Moja jakoś nie potrafi się ogarnąć i zakwitła tylko dwoma kwiatkami..
Czerwcowy mini krzaczek. Jesienią był już dwa razy szerszy
Sonia, czarnuszkę lubię tylko na zdjęciach

Jeśli pisałam, że werbena potrafi się siać jak chwast to czarnuszka jest w tym prawdziwym mistrzem i bez przedzierania nie ma szans. Jak tylko doczytałam o cięciu klonów to od razu pomyślałam: teraz to już musi przyjść wczesna wiosna
First Lady potrzebuje nawozowego "kopa", potem jest już tyko z górki..
Wanda, dokładnie o to mi chodzi z czarnuszką. Wyrywam ogromne ilości, a i tak sieje się każdego roku i tworzy niezły busz

Dwa lata temu Leonardo był obrazem nędzy i rozpaczy. Biedny, malutki i cały biały od mączniaka.. Masakra. Zastanawiałam się co dziewczyny widzą w tej róży. W tamtym roku przycięłam i z postanowieniem wyrzucenia go na jesień (gdyby znowu się nie sprawdził) podsypałam wiórami rogowymi. Nie wiem czy kwestia nawozów, czy dobrego lata, ale krzaczek był cały sezon zdrowy i wystrzelił batogi ponad 2m wysokości
Alexander Mc Kenzie
Aneczka, First Lady da radę. Nie ma wyjścia, bo jak zacznie kombinować to zastąpisz ją Charlesem Darwinem

U mnie ta róża również była w sferze - trzeba kupić, ale nie ma gdzie wsadzić, skoro znalazło się miejsce trzeba wykorzystać. Kochana, myślisz, że przezimuje nieokryta budleja? A zimowała już u ciebie? W ubiegłym roku nie okryłam jednej z trzech i nie udało jej się przetrwać mrozów. W tym roku boję się, że nawet te okryte padną - dostały tylko stroisz, a jednak przez kilka tygodni minus naście stopni mogło zrobić swoje..
Tolinka, FL przez pierwszy rok też była malutka. W drugim roku myślałam, że będzie to samo. Dopiero na wakacjach, po pierwszym kwitnieniu zaczęła wystrzelać w górę. W ubiegłym sezonie przycięłam tylko kosmetycznie i znowu na wakacjach porządnie urosła - musiałam ją podwiązywać do kratki
Znalazłam zdjęcia z czerwca - pierwsze kwitnienie. Przycięta była do około 1.2 m
Mili17199, witaj

bardzo ci dziękuję za komplement

I oczywiście zapraszam w wolnej chwili
Ewarost, Ballerina bardzo długo utrzymuje kwiaty, jedne bledną inne od razu zastępują ich miejsce i rozkwitają. Czasami do tego stopnia, że cała gałązka (wszystkie kwiaty) szybciej potrafią zaschnąć niż opaść
Augusta Louise. Piękna odmiana o niesamowitej umiejętności zmiany kolorów. Czasem zaczyna na różowo, a już za kilka dni odbarwia się na intensywny pomarańcz. Pachnie, nie choruje i ładnie zimuje pod kopczykiem. W ubiegłym sezonie tylko raz powtórzyła swoje kwitnienie, ale to raczej wina mojego mocnego cięcia niż chorowitości krzewu. Dla mnie piękności!
Gosia, zgadzam się z tobą, że byliny tworzą całą oprawę ogrodu. Sama mam świadomość, że zmieściłabym o wiele więcej róż gdyby nie cała grupa piwonii, floksów, jeżówek, ostróżek i innych.. tyko do margerytek nie mam szczęścia. Sadziłam już z kilku źródeł pełne i jakoś nie mogą się uchować. mam tylko takie podstawowe, białe od mojej mamy - silna, sprawdzona odmiana.
St Swithun wygląda zjawiskowo na zdjęciach z netu.. Nawet jeśli nie powtórzyła u ciebie, to w drugim roku już będziesz miała okazję porządnie się pozachwycać..
...brak "uśmieszków"...