Anetko te co rosły w polu, część kozy zeżarły, część wydeptały

bo rosły z samego brzegu warzywniaka, osłonięte ścianą szklarni i mąż myślał, że to takie ładne chwasty

i wypuścił tam kozy a resztę kret powykopywał jak szukał wyjścia ze szklarni, no masakra jakaś.
A te, o których piszę, rosną w szklarni, no to raczej stonkę bym zauważyła

wszak mam oczy + okulary + lupa

nie wiem, co to może być, dzisiaj w nocy, normalnie pół dużego liścia mi wpierniczyło. Spróbuje zrobić fotkę ale aparat u syna a komórką nie wiem, czy coś zobaczycie, takie jakieś rozmazane wychodzą.