Danusiu, chociaż pióro mam lekkie. Dziękuję
W przypadku zdjęć roślin patrzących w niebo, bardzo pomocny jest obrotowy ekran, jaki mam przy swoim aparacie. Wyjątkowo muszę się kłaść na ziemi , zazwyczaj jednak wystarcza mi tylko ta opcja. Zdjęcia robię pod różnymi kątami i z różnych stron, a później wybieram najlepsze.
U mnie też niestety leje, a nie powinno? Leje już blisko od roku, to tak do tego przywykłam, że wydaje mi się to najzupełniej naturalne
Marysiu, w centrum Krakowa czynsze są skandalicznie wysokie. Stąd i problemy maluczkich z utrzymaniem się w tym miejscu. Dlatego też w większości są tam sklepy nie na kieszeń zwykłego obywatela
Nie miała baba kłopotu, posiała sobie firletkę Dlatego sieję raczej oszczędnie, żeby potem nie było żal wyrzucać. Nie miałabym problemów z oddaniem w dobre ręce nadwyżek i tak też robię, ale parapet na rozsadę mam tak na prawdę tylko jeden i nie mogę się zbytnio rozszaleć.
Pracowitą sobotę miałam właśnie po nocnym dyżurze, na szczęście w miarę spokojnym. Dodatkowo miałam jakieś turbodoładowanie, że jak zaczęłam rano, to nie mogłam się zatrzymać Za to jak padłam późnym wieczorem, to spałam aż do 8.40 Ostatni raz tak długo spałam chyba w dzieciństwie.
Augusta Luise
Dorotko, lepiej nie strasz zimą, bo już mi tęskno za ciepłem i zielenią. Niestety chyba jeszcze na wiosnę trochę poczekamy, bo jednak w naszym klimacie ona raczej nierychliwa. Inni mają zdecydowanie lepiej, jak chociażby moje holenderskie dziecko. W niedzielę przysłał mi zdjęcia kwitnących przebiśniegów i krokusów O takich widokach w styczniu możemy sobie tylko pomarzyć.
Błękitnego Anioła nie mam, a ten o którego pytasz, to Prince Charles, powojnik włoski. Bardzo długo kwitł i jak na tak młode pnącze, to obsypał się ogromną ilością kwiatów
A do Krakowa będę zawsze czuła sentyment i będę wracać tam tak długo, jak będę mogła. Albo i jeszcze dłużej
Moniko, ja już zimy nie chcę. Chyba jednak niewiele mam do gadania, bo właśnie w tej chwili spadają z nieba ogromne płatki śniegu Na szczęście nie zabawią zbyt długo, bo termometr uparcie pokazuje trzy stopnie na plusie.
W Ojcowskim Parku również byłam wielokrotnie. Początkowo jeździłam tam z rodzicami , następnie z eMem, a jak dzieci podrosły to również z nimi. A ponieważ dzieli ich duża różnica wieku, to byliśmy przynajmniej dwukrotnie z każdym z nich. Ostatni raz pojechaliśmy nawet z rodzicami eMa, których zabraliśmy na wycieczkę do Krakowa. I mam nadzieję, że jeszcze nie raz tam trafimy
Róż w tym roku nie zamawiałam, nie mam już na nie niestety miejsca. Poza tym nie mogę się otoczyć tylko kolczastymi panienkami. Za to poszaleje sobie z bylinami Internetowo na razie nie zamawiałam, bo ja lubię kupować sama. Lubię mieć możliwość osobistego wybrania sadzonki, takiej jaka najbardziej mi się spodoba, czuć jej ciężar w siatach, które niezmordowanie dźwiga eM
O to, to... nic dodać, nic ująćMoże jednak zima nie wróci? W końcu po co komu ona po świętach?
Jubilee Celebratio
Lucynko, w niedzielę też miałam całkiem dużo roboty, ale już byłam mniej nakręcona, to przynajmniej zrobiłam tylko to, co musiałam.
Nie przejmuj się gadaniem eMa, bo skoro najlepsze dni siania wypadają w niedzielę, to nie ma bata, musi urosnąć Swoje heliotropy jak na razie doświetlam prawie cały dzień, bo słońce uparcie chowa się za chmurami. Mam jednak nadzieję, że wkrótce mnie zastąpi, bo inaczej nie będzie mnie stać na inne rośliny
Wiolu, jak mi miło, że zajrzałaś Teraz zajmuję się tylko wspominkami, ale mam nadzieję, że już wkrótce się to zmieni i będę mogła znowu zapolować na niezłe modele na mojej działeczce Na zdjęciu jest mój działkowy domek, przez niektórych nazywany "domkiem z piernika To dzieło eMa i jego taty EM obiecał, że w tym roku zrobi mu maleńki lifting i będzie się prezentować jeszcze lepiej.
Działkę mam wielkości chusteczki, więc muszę się jakoś starać przyciągnąć Was do siebie, jak nie różnorodnością kwiecia, to chociaż maleńkimi lokatorami zamieszkującymi mój zielony busz
Candlelight
Gosiu, wiesz o tym najlepiej, prawda? Kaprys nawet karmę zjada, jakby to był największy smakołyk Jej zapasy trzymamy w piwnicy i niech on się tylko zorientuje, że się tam wybieramy, to już stoi przy drzwiach ponaglająco machając ogonem
Za oknem deszczowo i ponuro, ale jak już pisałam, to norma
Jak mogę, tak się staram zazielenić swoje parapety, ale jak na razie przynosi to mizerny skutek. Heliotropy nieśmiało kiełkują, ale są to na razie takie chucherka, że jeszcze nie ma co pokazywać. Wykiełkowało tylko kilka, dlatego w niedzielę dosiałam nasionek mając nadzieję na zwiększenie ich liczebności. Posiałam również gazanię i stokrotkę afrykańską. Przynajmniej tak mi się wydaje, że to będzie ona, bo niestety nasion nie podpisałam
Z nasienników wysypałam również nasiona kobei i ogromnie zdumiała mnie ich ilość Miałam ich co prawda aż sześć, ale wydawało mi się, że większość będzie niedojrzała. Tymczasem wydaje się, że wszystkie są pełne Wczoraj eksperymentalnie wysiałam po jednym nasionku z każdego nasiennika i zobaczę co z tego wyniknie.
Moje młodsze dziecko od czwartku zaczyna swoją pierwszą dorosłą pracę. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że od razu ma zasiąść za kierownicą busa i dowozić siebie jak i pracowników do pracy. Troszkę mnie to przeraża, bo to jeszcze niedoświadczony kierowca, ale mam nadzieję, że martwię się na wyrost i że wszystko będzie w porządku. A on się cieszy, że nareszcie będzie miał samodzielnie zarobione pieniądze, chociaż już zdążył się przekonać, że bycie dorosłym wcale nie jest takie cudne i coraz częściej przebąkuje, że może jednak pójdzie dalej się uczyć? Szczerze mówiąc bardzo na to liczyłam, ale i akceptowałam jego wcześniejszy wybór. Z tym, że było mi żal, że chce zamknąć za sobą drzwi z napisem "dzieciństwo" Bo w końcu tak długo, jak długo się uczymy, to jesteśmy dziećmi. Byleby tylko nie trwało to do późnej starości
Super Eden
Doctor Muller